icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Czy Polska zachowa kontrolę nad Rafinerią Gdańską?

Nieoficjalne ustalenia TVN24 na temat warunków współpracy Orlenu i Saudi Aramco w Rafinerii Gdańskiej dotyczą jednej umowy, która ma być według tego medium niekorzystna, ale pozwolić na utrzymanie kontroli. Tych kontraktów jest jednak kilka. Rozstrzygnięcie sporu na ten temat może mieć kluczowe znaczenie przed wyborami parlamentarnymi w Polsce – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

W tekście pt. „Nie ma fuzji bez kolców” z 2020 roku opisywałem, że warunki przepisów antymonopolowych w Unii Europejskiej zmuszają uczestników fuzji do ochrony konkurencji na rynku poprzez wypuszczanie spod kontroli różnych aktywów. Tak musiało być w przypadku fuzji Orlenu i Lotosu z zastrzeżeniem, że nie powinna ona prowadzić do utraty kontroli nad aktywami strategicznymi, na czele z Rafinerią Gdańską, która jest oknem na świat Polski oraz regionu na ropę spoza Rosji. W ramach propozycji Orlenu zaakceptowanej przez Komisji Europejskiej i obwarowanej stosownymi umowami z wakacji Saudi otrzymało 30 procent akcji joint venture mającego zarządzać Rafinerią Gdańską i prawo do 50 procent jej produktów na czele z dieslem szczególnie cennym w dobie kryzysu energetycznego podsycanego przez Rosję. Ustalenia TVN24 zmierzają do tezy, że umowa Orlenu i Saudi Aramco o współpracy w Rafinerii Gdańskiej nie jest wyważona i nie została zweryfikowana przez służby w ramach Komisji Konsultacyjnej z udziałem służb do wykorzystania w ramach ustawy o ochronie inwestycji. Orlen przekonuje, że utrzyma większość w organach nadzorczych, a reżim covidowy pozwalał nie korzystać z Komisji Konsultacyjnej, tymczasem nadzór służb został utrzymany i bez niej. To spór do rozstrzygnięcia przez prawników.

Z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego najważniejsze jest utrzymanie kontroli nad Rafinerią Gdańską. TVN24 wspomina o tym, że państwo polskie może zablokować odsprzedaż udziałów Saudi na rzecz niepożądanego kupca, jakim mogłaby teoretycznie być firma rosyjska działająca pod fałszywą flagą. Musi jednak przedstawić alternatywę, która będzie równie opłacalna dla Saudyjczyków. To oznaczałoby, że jest bezpiecznik, ale może być kosztowny. Można sobie wyobrazić, że Saudi będzie kiedyś chciało sprzedać udziały kupione za ponad miliard złotych kilka razy drożej, a wówczas Polacy ze względów bezpieczeństwa zechcą, by kupił je Orlen, na co musiałaby się zgodzić Komisja, albo inny podmiot. Należy przy tym zaznaczyć, że wciąż nie znamy wszystkich warunków współpracy, bo umów jest kilka, a do mediów dotarła jedna z nich, tymczasem rząd i Orlen nie ujawniają szczegółów pozostałych. To tam mogłaby się znajdować informacja na temat kolejnych zabezpieczeń sygnalizowanych przez spółkę pod wodzą Daniela Obajtka jak zakaz odsprzedaży na trzy lata i pierwokup Orlenu, o których nie ma wzmianek w pierwszej umowie. Jeśli zaś ich nie będzie, konieczne będzie zabezpieczenie na innym poziomie  jak wymóg zgody ministra aktywów państwowych sugerowany przez Business Insider.

Spór o fuzję Orlenu i Lotosu w przeddzień wyborów parlamentarnych zaplanowanych na 2023 rok powoduje, że może się stać elementem kampanii wyborczej. Nie pomaga także sytuacja na rynku. Fuzja była planowana w czasie kiedy transformacja energetyczna jedynie przyspieszała, a aktywa rafineryjne w Europie jawiły się spółkom paliwowym jako obciążenie. Giganci rynku ogłaszali transformację i przeobrażenie działalności z naftowej na petrochemiczną oraz paliwa alternatywne. Tak samo miało zadziałać połączenie Orlenu z Lotosem, dzięki któremu Saudi Aramco miało wejść do Rafinerii Gdańskiej, inwestując w jej transformację energetyczną niczym w Korei Południowej, gdzie wyłożyło 7 mld dolarów na rozwój petrochemii w Ulsan albo we Włoszech, gdzie zbuduje z Totalem obiekt petrochemiczny wart 11 mld dolarów. Jednakże kryzys energetyczny podsycany przez Rosjan, a potem ich inwazja na Ukrainie spowodowały, że strategiczna infrastruktura zaopatrująca Europę w paliwa spoza Rosji pokazała swe znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw. Rafineria Gdańska jest oknem na świat na ropę (nomen omen, jej dostawy z Arabii rosną w ramach fuzji) oraz paliwa nierosyjskie dla Polski oraz całej Europy Środkowo-Wschodniej, a dostęp do nierosyjskiego diesla w dobie sankcji unijnych na ten kierunek w Europie Środkowo-Wschodniej jest na wagę złota. Daje go właśnie obiekt w Gdańsku.

Z tego punktu widzenia rozstrzygnięcie sporu o Rafinerię Gdańską może mieć znaczenie dla przyszłości dywersyfikacji dostaw ropy i paliw do naszego kraju, transformacji energetycznej naszego sektora paliwowego oraz – to także możliwe – wyniku wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Opinia publiczna potrzebuje maksymalnego dostępu do informacji na ten temat z zastrzeżeniem tych, które powinny pozostać niejawne z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju.

Bój o fuzję Orlenu i Lotosu w Senacie (RELACJA)

Nieoficjalne ustalenia TVN24 na temat warunków współpracy Orlenu i Saudi Aramco w Rafinerii Gdańskiej dotyczą jednej umowy, która ma być według tego medium niekorzystna, ale pozwolić na utrzymanie kontroli. Tych kontraktów jest jednak kilka. Rozstrzygnięcie sporu na ten temat może mieć kluczowe znaczenie przed wyborami parlamentarnymi w Polsce – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

W tekście pt. „Nie ma fuzji bez kolców” z 2020 roku opisywałem, że warunki przepisów antymonopolowych w Unii Europejskiej zmuszają uczestników fuzji do ochrony konkurencji na rynku poprzez wypuszczanie spod kontroli różnych aktywów. Tak musiało być w przypadku fuzji Orlenu i Lotosu z zastrzeżeniem, że nie powinna ona prowadzić do utraty kontroli nad aktywami strategicznymi, na czele z Rafinerią Gdańską, która jest oknem na świat Polski oraz regionu na ropę spoza Rosji. W ramach propozycji Orlenu zaakceptowanej przez Komisji Europejskiej i obwarowanej stosownymi umowami z wakacji Saudi otrzymało 30 procent akcji joint venture mającego zarządzać Rafinerią Gdańską i prawo do 50 procent jej produktów na czele z dieslem szczególnie cennym w dobie kryzysu energetycznego podsycanego przez Rosję. Ustalenia TVN24 zmierzają do tezy, że umowa Orlenu i Saudi Aramco o współpracy w Rafinerii Gdańskiej nie jest wyważona i nie została zweryfikowana przez służby w ramach Komisji Konsultacyjnej z udziałem służb do wykorzystania w ramach ustawy o ochronie inwestycji. Orlen przekonuje, że utrzyma większość w organach nadzorczych, a reżim covidowy pozwalał nie korzystać z Komisji Konsultacyjnej, tymczasem nadzór służb został utrzymany i bez niej. To spór do rozstrzygnięcia przez prawników.

Z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego najważniejsze jest utrzymanie kontroli nad Rafinerią Gdańską. TVN24 wspomina o tym, że państwo polskie może zablokować odsprzedaż udziałów Saudi na rzecz niepożądanego kupca, jakim mogłaby teoretycznie być firma rosyjska działająca pod fałszywą flagą. Musi jednak przedstawić alternatywę, która będzie równie opłacalna dla Saudyjczyków. To oznaczałoby, że jest bezpiecznik, ale może być kosztowny. Można sobie wyobrazić, że Saudi będzie kiedyś chciało sprzedać udziały kupione za ponad miliard złotych kilka razy drożej, a wówczas Polacy ze względów bezpieczeństwa zechcą, by kupił je Orlen, na co musiałaby się zgodzić Komisja, albo inny podmiot. Należy przy tym zaznaczyć, że wciąż nie znamy wszystkich warunków współpracy, bo umów jest kilka, a do mediów dotarła jedna z nich, tymczasem rząd i Orlen nie ujawniają szczegółów pozostałych. To tam mogłaby się znajdować informacja na temat kolejnych zabezpieczeń sygnalizowanych przez spółkę pod wodzą Daniela Obajtka jak zakaz odsprzedaży na trzy lata i pierwokup Orlenu, o których nie ma wzmianek w pierwszej umowie. Jeśli zaś ich nie będzie, konieczne będzie zabezpieczenie na innym poziomie  jak wymóg zgody ministra aktywów państwowych sugerowany przez Business Insider.

Spór o fuzję Orlenu i Lotosu w przeddzień wyborów parlamentarnych zaplanowanych na 2023 rok powoduje, że może się stać elementem kampanii wyborczej. Nie pomaga także sytuacja na rynku. Fuzja była planowana w czasie kiedy transformacja energetyczna jedynie przyspieszała, a aktywa rafineryjne w Europie jawiły się spółkom paliwowym jako obciążenie. Giganci rynku ogłaszali transformację i przeobrażenie działalności z naftowej na petrochemiczną oraz paliwa alternatywne. Tak samo miało zadziałać połączenie Orlenu z Lotosem, dzięki któremu Saudi Aramco miało wejść do Rafinerii Gdańskiej, inwestując w jej transformację energetyczną niczym w Korei Południowej, gdzie wyłożyło 7 mld dolarów na rozwój petrochemii w Ulsan albo we Włoszech, gdzie zbuduje z Totalem obiekt petrochemiczny wart 11 mld dolarów. Jednakże kryzys energetyczny podsycany przez Rosjan, a potem ich inwazja na Ukrainie spowodowały, że strategiczna infrastruktura zaopatrująca Europę w paliwa spoza Rosji pokazała swe znaczenie z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw. Rafineria Gdańska jest oknem na świat na ropę (nomen omen, jej dostawy z Arabii rosną w ramach fuzji) oraz paliwa nierosyjskie dla Polski oraz całej Europy Środkowo-Wschodniej, a dostęp do nierosyjskiego diesla w dobie sankcji unijnych na ten kierunek w Europie Środkowo-Wschodniej jest na wagę złota. Daje go właśnie obiekt w Gdańsku.

Z tego punktu widzenia rozstrzygnięcie sporu o Rafinerię Gdańską może mieć znaczenie dla przyszłości dywersyfikacji dostaw ropy i paliw do naszego kraju, transformacji energetycznej naszego sektora paliwowego oraz – to także możliwe – wyniku wyborów parlamentarnych w 2023 roku. Opinia publiczna potrzebuje maksymalnego dostępu do informacji na ten temat z zastrzeżeniem tych, które powinny pozostać niejawne z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju.

Bój o fuzję Orlenu i Lotosu w Senacie (RELACJA)

Najnowsze artykuły