Polska i Ukraina liczą na bliższą współpracę energetyczną, zwłaszcza w zakresie dostaw gazu. Wymaga ona jednak dalszych reform sektora gazowego u naszych wschodnich sąsiadów oraz rozbudowy odpowiedniej infrastruktury, przekonywali uczestnicy Polsku-Ukraińskiego Forum Gazowego zorganizowanego w ramach III Kongresu Energetycznego we Wrocławiu. Partnerem medialnym wydarzenia był BiznesAlert.pl. Dyskusję moderował redaktor naczelny portalu Wojciech Jakóbik.
Ukraina jest otwarta na Europę
Paweł Stańczak, prezes zarządu Ukrtransgazu stwierdził, że Ukraina jest otwarta na Europę i gotowa do współpracy z międzynarodowymi podmiotami przy wykorzystaniu ukraińskiej infrastruktury gazowej. W tym kontekście wskazywał na konieczność rozbudowy infrastruktury, w tym również połączenia z Polską, które mogłoby uzupełnić paneuropeski dostęp do największych na Starym Kontynencie magazynów gazu. Jego zdaniem mogłoby się to przyczynić do powstania nad Dnieprem hubu gazowego na potrzeby dostaw do Europy Środkowej i Południowej. Stańczak podkreślił przy tym, że Polska i Ukraina już teraz są ze sobą dobrze połączone, co wywołało pytania moderatora o to, czy Ukraińcy nadal chcą budować Gazociąg Polska-Ukraina.
Zdaniem Stańczaka jest to jedna z opcji, ale „gazociągi już są”, a modernizacja istniejącego połączenia może wystarczyć. Według niego wykorzystanie większych mocy blokuje spór o umowę tranzytową z Rosjanami, który toczy się przed sądem arbitrażowym w Sztokholmie. W przyszłości może się okazać, że każdy punkt wejścia do ukraińskiego systemu może „mieć charakter entry-exit point” i pozwalać na wolny przepływ gazu.
Gaz z Ukrainy do Polski?
W podobnym tonie wypowiedział się prezes zarządu Ukrgazwydobywania, Oleg Prochorenko. Zwrócił uwagę na to, że Ukraina ma dobrze rozwiniętą infrastrukturę i pozostaje państwem o istotnym znaczeniu dla dostaw gazu do Unii Europejskiej. Ponadto, w świetle przedstawionych danych Ukraina jest także jednym z czołowych państw w Europie pod względem poziomu wydobycia i zasobów gazu. Zajmuje w tych obszarach odpowiednio 4-te (20 mld m sześc.) oraz 2-gie miejsce (923 mld m sześc.) w Europie.
Odnosząc się do rozbudowy połączeń gazowych Prochorenko stwierdził, że ,,im więcej połączeń handlowych, tym lepiej”. W tym kontekście odniósł się także do planów ukraińskiego rządu, które przewidują, że do 2020 roku Kijów stanie się całkowicie niezależny od importu surowca. Według menadżera nie jest wykluczone, że po zwiększeniu wydobycia gazu Ukraina mogłaby go sprzedawać Polsce po cenie rynkowej. – Jeżeli na niemieckiej giełdzie cena gazu będzie wynosiła 250 dolarów za 1000 m sześc. to my zaproponujemy 249 dolarów”. Teraz importujemy gaz Polski. Być może kiedyś będziemy sprzedawać Polsce – powiedział.
Specjalna oferta PGNiG dla Ukrainy
Do słów Ukraińca odniósł się wiceprezes ds. handlowych PGNiG Maciej Woźniak. Jego zdaniem o tym, w którą stronę popłynie gaz przez planowany Gazociąg Polska-Ukraina będzie zależało od ofert, a „zdecyduje rynek”. Jeżeli warunki dostaw z Ukrainy do Polski będą atrakcyjne cenowe, a przy tym „nie-sowieckie i przejrzyste” spółka rozważy taką ofertę. Podkreślił przy tym, że PGNiG jest już teraz w stanie zaoferować atrakcyjne dostaw gazu na Ukrainę.
Nie wykluczył dedykowanych dostaw LNG na Ukrainę. – Posiadając możliwość sprowadzenia gazu przez Świnoujście jesteśmy w stanie pracować w wysublimowanych formatach traderskich. Nie chcę przesądzać, czy będzie to spot – powiedział Woźniak.
W tym kontekście zauważył, że istnieje możliwość specjalnej formuły cenowej nad którą trwają ,,prace koncepcyjne” . Zaznaczył przy tym, że wymaga to porozumienia z odbiorcą gazu na Ukrainie, importerem i PGNiG. – To może być przełom bo pokaże, że dostawy amerykańskiego gazu do Europy i na Ukrainę są możliwe. To wymaga czasu, ale może się udać – mówił wiceprezes Woźniak.
PGNiG stawia na Ukrainę. Możliwe dostawy przez Czechy i Słowację
W trakcie wystąpienia odniósł się także do obecności PGNiG na rynku ukraińskim i współpracy z tamtejszymi spółki. Według niego układa się ona dobrze czego najlepszym przykładem są umowy podpisane z ERU Trading i Uktransgaz. Jak poinformował Woźniak do końcu roku wyniki sprzedaży na rynku ukraińskim powinny być dwukrotnie wyższe od uzyskanych w 2016 roku i sięgnąć 1,3 mld m sześc.
– To oznacza, że PGNiG pokryje kilka procent rocznych potrzeb importowych Ukrainy. Myślę, że jesteśmy w stanie dojść do poziomu 10 proc. – mówił Woźniak.
Zaznaczył, że PGNiG kibicuje rozbudowie połączenia gazowego między Polską a Ukrainą. Spółka czeka również na dodatkowe usługi, w tym możliwość wykorzystania rewersu wirtualnego. Tymczasem w oczekiwaniu na rozbudowę połączenia z Ukrainą PGNiG może dostarczać gaz nad Dniepr przez Czechy i Słowację. Woźniak zwrócił uwagę, że spółka ma także alternatywę, czyli sprzedaż na terenie Niemiec, gdzie działa PGNiG Supply & Trading, która handluje gazem wydobywanym przez koncern w Norwegii. Jego zdaniem jest ona w stanie sprzedać paliwo również na Ukrainę.
– Rynek ukraiński jest bardzo specyficzny, być może jest to jeden z najbardziej płynnych rynków w Europie. To rynek z wysokimi, choć niestabilnymi marżami. Rynek ten jest wart tego, aby na nim być – powiedział wiceprezes PGNiG.
Dodał, że czynnikiem determinującym sytuację na ukraińskim rynku będzie rozstrzygnięcie sporu Naftogazu z Gazpromem jaki toczą w sztokholmskim arbitrażu. – Cały czas jego wynik nie jest znany. Zakładając, że Rosjanie przegrają i zapłacą Ukrainie odszkodowanie, to nie oznacza to, że dostosują się do wyroku i zaoferują cenę rynkową dla Kijowa – mówił Woźniak dodając, że trudna jest do przewidzenia reakcja Gazpromu na wyrok. Zaznaczył przy tym, że PGNiG liczy na sukces w swoim sporze z rosyjskim monopolistą przed arbitrażem.
Amerykanie doceniają stabilność
Zdaniem amerykańskiej spółki Energy Resources of Ukraine (ERU Trading), która jest jednocześnie partnerem handlowym PGNiG na Ukrainie konkurencja na tamtejszym rynku jest coraz większa.
– To pokazuje, że sytuacja na Ukrainie jest bardziej stabilna, więc musimy zmienić model funkcjonowania. Zatrudniliśmy specjalnie kilka osób po to, aby zbadać w jaki sposób możemy włączyć w projekt budowy hubu gazowego na Ukrainie, w jaki sposób wykorzystać magazyny – mówił prezes firmy Dale Perry.
Według niego ERU Trading dzięki protekcji rządu USA jest w stanie zapewnić magazynowanie i transport gazu podmiotom, których współwłaścicielem jest Ukraina.
Brama Północna to alternatywa dla regionu
W trakcie dyskusji nie zabrakło również pytań na temat projektu Bramy Północnej realizowanego przez Polskę, który ma pozwolić na większą dywersyfikację źródeł dostaw do naszego kraju, ale również na Ukrainę, na co uwagę zwrócił prezes Ukrgazwydobywania. Według niego Warszawa i Kijów nie muszą ze sobą rywalizować, ponieważ „prawdziwe zagrożenie dla nich jest na Wschodzie”.
– Połączenia z Norwegią i Ukrainą będą w strategicznym interesie Polski ponieważ pozwolą na uzyskanie lepszej ceny – przekonywał Prochorenko. Z kolei zdaniem przedstawiciela ERU Trading, im więcej źródeł dostaw tym więcej możliwości równoważenia i być może zmniejszenia ceny.
Na słowa prezesa Ukrtransgazu Pawła Stańczaka, że „im więcej połączeń, tym lepiej” zareagował prezes Exalo Drilling Stanisław Niedbalec, który przypomniał, że w pierwszej kolejności należy budować krajową infrastrukturę na potrzeby bezpieczeństwa dostaw, a dopiero potem liczyć na infrastrukturę sąsiadów. – Prezes wraz ze zmianą stanowiska, zmienił też zdanie – powiedział prezes.
Zdaniem wiceprezesa Gaz-Systemu Artura Zawartki strategia spółki to budowa rynku i zwiększanie bezpieczeństwa dostaw gazu do Polski. Odniósł się do słów prezesa Ukrgazwydobywania o możliwości sprzedaży gazu z Ukrainy w Polsce stwierdził, że surowiec będzie płynął w kierunku wskazanym przez rynek. Według niego Gaz-System dba o to, aby możliwie jak najwięcej wejść do naszego systemu pochodziło z kierunku innego niż rosyjski. W tym kontekście wymienił gazoport w Świnoujściu oraz planowany gazociąg Baltic Pipe. Jego zdaniem ta infrastruktura da Polsce możliwość handlu paliwem w przyszłości.
Odnosząc się do stanu współpracy z Ukraińcami, a zwłaszcza z Ukrtransgazem, określił je mianem wzorowych. Przypomniał także o podpisaniu porozumienia między tymi operatorami. – We współpracy z naszymi partnerami znad Dniepru Gaz-System ważne jest, aby w miarę możliwości sprawnie implementować elementy trzeciego pakietu energetycznego. To z kolei zapewni przejrzystość i transparentność, której oczekuje rynek – powiedział Zawartko.
– Staramy się robić to w sposób nie formalistyczny, tak aby gaz mógł być przesyłany możliwie sprawnie – mówił Zawartko o dostawach gazu z Polski na Ukrainę. Odniósł się do rozbudowy połączenia gazowego między Polską a Ukrainą. – Projekt jest realizowany. W tym roku zrobiliśmy pewien mały krok. Obecne możliwości przesyłowe wynoszą 1,5 mld m sześc. rocznie. Udało się pewnymi zabiegami przez pewien czas zwiększyć przesył do prawie 1,9 mld m sześc. docelowo chcemy aby było to 5 mld sześc. – powiedział Zawartko.
Pytany przez moderatora o to, czy Gaz-System posiada plan B na wypadek gdyby rynek ukraiński nie potrzebował gazu z Polski stwierdził, że w regionie będzie zapotrzebowanie na gaz. W dyspozycji będą także połączenia gazowe z Litwą, Słowacją i Czechami.. Wspomniał również o rozszerzaniu oferty gazoportu w Świnoujściu o bunkrowanie, zwiększenie możliwości tankowania autocystern, czy wykorzystanie bocznicy kolejowej. Jego zdaniem dzięki temu surowiec będzie mógł być sprzedawany także innymi kanałami niż na rynek ukraiński.- Dbamy o to, aby przy nadwyżkach surowca było jak najwięcej punktów wyjścia – zapewniał wiceprezes Zawartko.
Nord Stream 2 jak jazda z Warszawy do Białegostoku przez Koluszki
Uczestnicy Forum poruszyli także temat kontrowersyjnego projektu gazociągu Nord Stream 2. Według wiceprezesa PGNiG Macieja Woźniaka, gdyby projekt musiał w pełni odpowiadać unijnym regulacjom, to by nie powstał. Jego zdaniem ten przypadek, a także zgoda Komisji Europejskiej na udzielenie Gazpromowi większego dostępu do przepustowości gazociągu OPAL (lądowej odnogi Nord Stream 1 – przyp. red.) to forma przywileju i wyjątkowego traktowania.
Według Woźniaka upowszechnienie takich przywilejów byłoby dla Europy niekorzystne, zwłaszcza dla projektów dywersyfikacyjnych. Przyznał, że ten projekt mógłby zaszkodzić rentowności alternatyw, jak terminalu LNG w Świnoujściu. Zdaniem menadżera PGNiG, jeżeli Nord Stream 2 miałby powstać, to podobnie jak Baltic Pipe musi odpowiadać wszelkim normom unijnym. – Jednakowe zasady gry dla wszystkich, o to musimy walczyć – powiedział wiceprezes PGNiG. Jego zdaniem to rynek powinien zdecydować, który z tych projektów zostanie zrealizowany. Przypomniał o zakończeniu procedury open season, która pokazała zainteresowanie rynku Baltic Pipe, czyli Korytarzem Norweskim.
Z kolei zdaniem prezesa zarządu Ukrgazwydobywania, Olega Prokhorenki na Nord Stream 2 należy spojrzeć z szerszej perspektywy. Według niego po 2018 roku na europejskim rynku pojawi się nadwyżka surowca wywołana zwiększonymi dostawami LNG m.in. ze Stanów Zjednoczonych. – Będą również stałe dopływy gazu także z Norwegii czy Rosji, a więc z punktu widzenia rynku będzie oczekiwanie, że ceny gazu będą spadać. Przy czym, nie ze względu na Nord Stream 2, ale z powodu większych dostaw – powiedział.
Jak zaznaczył menedżer planowany gazociąg jest próbą ukarania Ukrainy motywowaną politycznie. W przeciwieństwie do ukraińskiego systemu przesyłowego Nord Stream 2 nie będzie zdaniem Ukraińca alternatywą dla buforu, jakim jest system przesyłowy nad Dnieprem, posiadający największe w Europie magazyny gazu. Przypomniał w tym kontekście, że podczas ostatniego remontu Nord Stream 1 doszło do rekordowego wzrostu przesyłu przez Ukrainę, co pokazuje, że jej system stabilizuje sytuację na rynku gazu w regionie.
– Ukraiński system przesyłowy ma możliwość buforowania, np. poprzez magazyny surowca, czego Nord Stream 2 nie będzie miał. Uważam, że nawet, jeżeli powstanie, będzie potrzebował bufora na Ukrainie, bo bez tego nie będzie w stanie działać – przekonywał Prochorenko.
Prezes Uktransgazu Paweł Stańczak stwierdził, że nie rozumie „dlaczego Niemcy pozwalają na to, by bez poszanowania środowiska budować tyle gazociągów na swoim terytorium”. Według niego ominięcie Ukrainy za pomocą Nord Stream 2 nie ma sensu, niczym jazda samochodem z Warszawy do Białegostoku przez Koluszki.