Sawicki: Chorwacki bliźniak polskiego gazoportu nabiera realnych kształtów

11 września 2019, 07:30 Energetyka

Od pięciu miesięcy trwa budowa terminalu LNG w Chorwacji. Chodzi dokładnie o przygotowanie infrastruktury, terenu i nabrzeża do przyjęcia oraz przesyłu LNG. To brakujący element korytarza Północ–Południe. Obiekt do regazyfikacji mają dostarczyć Norwegowie. Zgodnie z planem terminal ma być gotowy w styczniu 2021 roku – pisze Bartłomiej Sawicki, redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Animacja pokazująca projekt pływającego terminalu LNG w Chorwacji. Fot. LNG Hrvatska
Animacja pokazująca projekt pływającego terminalu LNG w Chorwacji. Fot. LNG Hrvatska

Prace trwają

Teren pod powstający terminal LNG należał do chorwackiej firmy chemicznej Dina. Na tym obszarze znajduje się stara marina, która jeszcze do niedawna była wykorzystywana do dostarczania etylenu do produkcji polietylenu. Obecnie trwają prace nad budową nowego doku terminalu LNG na Krk. Obiekt ma być gotowy do przyjęcia jednostki regazyfikacyjnej już za rok, dlatego też całe przedsięwzięcie znajduje się po dużą presją czasu. Ostateczna decyzja inwestycyjna została podjęta pod koniec stycznia, a budowę formalnie rozpoczęto w kwietniu, dwa dni po wydaniu pozwolenia. Chorwackie portale branżowe informują, że obecnie trwają prace nad betonowaniem filarów pod dok dla pływającej jednostki regazyfikacyjnej. Sama jednostka powinna zawitać na wyspę Krk na przełomie września i października 2020 roku. Pływająca jednostka regazyfikacyjna FSRU, która posłuży jako terminal na wyspie Krk, to dostosowany do potrzeb gazowiec o długości 280 metrów, wysokości 38 metrów i szerokości 43 metrów. Został zakupiony od norweskiej firmy Golar i pływał pod nazwą Golar Viking, a obecnie jest przebudowywany w koreańskiej stoczni Hudong. Operatorem obiektu jest spółka LNG Hrvatska, odpowiedzialna także za budowę terminalu, powołana do życia przez chorwackiego operatora przesyłowego, firmę Plinacro.

Kto za zapłaci za gazoport w Chorwacji?

Chorwacja jest w stanie zabezpieczyć własne potrzeby gazu w ok. 70 procentach. Dodatkowo importowane są do tego kraju niewielkie ilości surowca od Gazpromu. Terminal LNG w Chorwacji nastawiony jest więc głównie na rynki krajów ościennych. Dzięki połączeniu gazowemu między Chorwacją a Węgrami, będzie możliwe dostarczanie 1,5 miliarda m sześc. gazu rocznie przez węgierskie połączenie gazowe. Jeszcze jesienią tego roku ruszy eksploatacja tłoczni zbudowanej przez chorwackiego operatora Plinacro. Plinacro musi również zbudować gazociąg łączący go z terminalem i odcinek głównego gazociągu Zlobin-Rupa.

Mimo, że terminal będzie miał roczną zdolność regazyfikacji w wysokości 2,6 miliarda m sześc., do tej pory zarezerwowano tylko 520 milionów m sześć. zdolności tego obiektu – chorwacka spółka elektroenergetyczna HEP wydzierżawiła 420 000 m sześc., a węgierska spółka paliwowa INA 100 000 m sześc.. Węgierskie firmy energetyczne miały także zabukować przepustowość w czasie procedury Open Season, ale zamiast tego, Węgry wyraziły chęć wejścia w strukturę własnościową spółki z udziałem na poziomie 25 procent i odpowiednią rezerwacją przepustowości. W międzyczasie struktura finansowa budowy terminalu i zamówionego statku została zamknięta, więc oferta Węgier pozostała nie zmaterializowana. Przygotowania do budowy chorwackiego projektu LNG trwały lata i przez długi czas nie były jasne losy projektu, co prawdopodobnie wpłynęło na postrzeganie potencjalnych najemców terminalu.

Poprzednie badania rynku i pytania o budowę terminalu wykazały, że istnieje zainteresowanie dostawą LNG z tego kierunku. Spółka celowa LNG Hrvatska jest przekonana, że ​​terminal przyciągnie klientów, gdy tylko zacznie działać. Roczny koszt operacyjny terminalu, który będzie obsługiwany przez firmę Golar przez 10 lat, wynosi od 12 do 13 milionów euro. Chorwacja wyjaśnia, że ​​jak dotąd dzierżawa przepustowości wyniesie siedem milionów euro, a reszta zostanie pokryta poprzez opłatę za bezpieczeństwo dostaw SOS, która zwiększy średni rachunek za gaz dla gospodarstw domowych o około 35 kun rocznie. W międzyczasie taryfa transportowa znacznie spadła, co wpływa na ostateczną cenę gazu, dlatego możliwe, że wzrost nie będzie odczuwalny. Barbara Dorić, dyrektor operatora obiektu, jest przekonana, że ​​po roku terminal stanie się samowystarczalny finansowo i nie będzie potrzeby pobierania opłaty SOS. Aby obiekt był w pełni samofinansujący się należy wynająć minimum 1,1 mld m sześc.

Koszt całego projektu LNG jest znacznie niższy niż początkowo przewidywano. Zamiast maksymalnie 383 mln euro, koszt wyniesie 233 mln euro. Największy wpływ na koszty miał zakup statku: początkowo na ten cel zaplanowano 250 milionów euro, a statek FSRU kosztował 159,6 miliona euro, zaś prace dokowe EPC – 58,5 miliona euro. Oszczędności dokonano również na lądzie przy wykupie gruntów. Projekt jest finansowany także dzięki wsparciu z UE w wysokości 101 mln euro, 100 mln euro to wydatki z budżetu państwa, a pozostałe 32,2 mln euro to efekt dokapitalizowania przez HEP i Plinacro.

Sawicki: Waterpolo Chorwacji i Węgier o LNG zagraża bliźniakowi Świnoujścia

Głos sprzeciwu

Największymi przeciwnikami inwestycji są władze samorządowe, a dokładnie burmistrz gminy Omišalj na wyspie Krk, Mirela Ahmetović. Jej zdaniem obiekt przyniesie straty finansowe i środowiskowe. Na swoim specjalnym koncie, na jednym z portali społecznościowych, informuje na bieżąco o działaniach podejmowanych przeciwko inwestycji. Pod koniec sierpnia udało jej się uzyskać pozwolenie na kontrolę etapów pracy. – Oczekuję, że kontrola prac będzie kontynuowana i uda się je zawiesić, a także nałożyć sankcje za wszystkie naruszenia – pisze Mirela Ahmetović. Sama przedstawiła argumenty przeciw. Jej zdaniem inwestycja realizuje interesy węgierskie, a nie chorwackie. Uważa, że terminal chorwacki to projekt polityczny a nie komercyjny, finansowany z pieniędzy obywateli. Według niej dzieje się tak, ponieważ nikt nie chce tego drogiego gazu, a opłaty SOS z kieszeni obywateli Chorwacji zrekompensują państwu i Węgrom nierentowność terminalu. Ahmetović twierdzi, że historia tego obiektu skończy się podobnie jak przejęcie chorwackiej spółki INA przez węgierski MOL. Spory przy zarządzaniu tą spółką de facto blokują jej rozwój. Niezależnie jednak od sprzeciwu władz lokalnych, budowa postępuje i póki co nie było przerw w pracach.

Projekt o znaczeniu strategicznym

Budowa terminalu LNG na wyspie Krk jest kluczowym elementem europejskiego projektu Korytarza Północ–Południe. Chorwacja obecnie sprowadza gaz z jednego źródła. Chodzi o rosyjski Gazprom, który dostarcza surowiec za pośrednictwem spółki z Vukovaru – Prvo Plinarsko Društvo. Umowę podpisano we wrześniu 2018 roku i ma ona obowiązywać przez 10 lat. Dywersyfikacja źródeł dostaw gazu jest natomiast głównym argumentem zwolenników budowy terminalu LNG na wyspie Krk. Zgodnie z danymi z 2016 roku Chorwacja konsumuje rocznie ok. 2,7 mld m sześc. gazu. Krajowe wydobycie wynosi 1,8 mld m sześc. Umowa spółki PPD z Rosjanami ma więc pozwolić na wypełnienie luki, którą mógłby załatać terminal LNG. Dalsze odwlekanie inwestycji dałoby Rosjanom argument do podpisywania nowych umów z krajami, które mogłyby być potencjalnym rynkiem zbytu. Tak jest w przypadku Węgier, Słowenii i Serbii.

Sawicki: Rosyjski koń trojański nad Adriatykiem nie zagraża Polsce (ANALIZA)