(Wojciech Jakóbik)
Gazprom przyznaje, że po 2019 roku utrzyma część tranzytu przez Ukrainę. Jednocześnie zapewnia, że gazociąg do Turcji powstanie pomimo opóźnień, a rozbudowa magistrali bałtyckiej odbędzie się na czas.
Przedstawiciele rosyjskiego koncernu dopuścili już możliwość negocjacji warunków dostaw gazu do Europy przez Ukrainę po 2019 roku, kiedy kończy się obecnie obowiązująca umowa tranzytowa. Chcą jednak, aby warunki były korzystne dla spółki. Dodają, że tranzyt przez terytorium wschodniego sąsiada Polski będzie możliwy w przypadku części klientów. – To może być redukcja dotycząca małego wolumenu ale i zejście do eksportu na poziomie tylko kilku mld m3 rocznie – ostrzega Agata Łoskot-Strachota z Ośrodka Studiów Wschodnich. – Same władze Gazpromu przyznały, że może chodzić o eksport jedynie do Mołdawii. Ten kraj sprowadza rocznie około 3 mld m3 gazu z Rosji.
Jednocześnie Gazprom przyznaje, że projekt Turkish Stream zakładający dostawy surowca przez Turcję do Europy może zostać opóźniony ze względu na „kryzys polityczny w Turcji”, przez który niemożliwe jest obecnie podpisania umowy międzyrządowej w tej sprawie. Gazprom liczy na dokument przynajmniej w sprawie jednej z czterech planowanych nitek, o przepustowości 15,75 mld m3 każda. Jest obecnie mowa o grudniu 2016 roku (roczne opóźnienie) ale i ten termin może nie zostać dotrzymany.
Najbardziej realny pozostaje projekt rozbudowy gazociągu Nord Stream o trzeciąi czwartą nitkę, dzięki czemu przepustowość zostanie podwojona do 110 mld m3 rocznie. Uruchomienie nowych linii jest zapowiadane przez Gazprom na koniec 2019 roku, czyli wtedy, kiedy kończy się umowa tranzytowa z Ukrainą. Nord Stream ma być szlakiem alternatywnych dostaw do Europy. Do tego będzie jednak niezbędna zgoda Komisji Europejskiej na monopol Gazpromu nad przepustowością naziemnych odnóg gazociągu w Niemczech. Komisja nie godzi się na takie rozwiązanie w obawie o pozycję tranzytową, a co za tym idzie stabilność budżetową Ukrainy. Mimo to, Rosjanie kontynuują lobbing za zwolnieniem.
Tymczasem z ustaleń BiznesAlert.pl wynika, że kraje Unii Europejskiej zagrożone stratami z tytułu zakończenia tranzytu przez Ukrainę jak Słowacja, Czechy, ale i Polska, mogą wykorzystać szereg narzędzi do zablokowania projektu Nord Stream 2.
Więcej: Gazociąg wyjęty spod prawa. Polska może storpedować Nord Stream 2