Dobra wiadomość jest taka, że przynajmniej niektórzy z Polski, jakby co, będą mieli gdzie uciekać, bo zachodni sąsiedzi radzą sobie lepiej, niż mówią to oficjalne komunikaty. Niemcy nadal importują rosyjski LNG przez kraje UE, mimo sankcji. Numer jest stary jak świat, a szczególnie bliski miłośnikom filmów pirackich. Gaz wjeżdża do Niemiec pod fałszywą banderą.
Zdaje się, że w tej sprawie powinien zabrać głos wczoraj lub dziś polski premier, ale ponieważ rząd zajęty jest, jak zawsze, tępieniem opozycji, a chwilowo także ustalaniem pochodzenia nazistów, więc ja to zrobię. Brytyjski dziennik „Financial Times” ujawnił, że Niemcy wciąż korzystają z rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG), mimo że oficjalnie zrezygnowały z bezpośrednich dostaw z Rosji. Zamiast tego surowiec trafia do nich przez pośrednie trasy, głównie za pośrednictwem innych państw Unii Europejskiej, takich jak Belgia i Holandia. Dane pokazują, że niemieckie firmy kupują LNG dostarczane do europejskich terminali, które przyjmują gaz z różnych źródeł, w tym z Rosji. W praktyce oznacza to, że choć Berlin zrezygnował z bezpośredniego importu, rosyjski gaz nadal zasila niemiecką gospodarkę.
W ten sposób w 2024 roku niemiecka firma energetyczna SEFE kupiła 58 ładunków rosyjskiego LNG za pośrednictwem francuskiego hubu w Dunkierce. Biznes kwitnie, bo było to o ponad sześć razy więcej niż w 2023 roku. Biznesem zapewne kierują ci sami ludzie, bo SEFE była spółką zależną Gazpromu.
Jest to dość typowy przykład niemieckiej solidarności w ramach Unii Europejskiej, tak reklamowanej także przez obecnie rządzących. Warto przypomnieć, że embargo na rosyjski gaz miało mieć na celu nie tylko niewspieranie agresora w wojnie z Ukrainą, ale też zapobieżenie celowej destabilizacji rynku i windowaniu przez Rosjan cen, tak jak to miało miejsce w 2022 roku. Jak widać, ewidentny wałek, jakiego dokonuje niemiecko-rosyjska ekipa z Gazpromu, poprzez przesyłanie gazu przez pośredników, działa świetnie.
Moralne mocarstwo tak samo ma się coraz lepiej. Po tym, jak znudziło mu się wykańczanie całej Europy Zielonym Ładem, ogłasza finał tego światłego projektu i reaktywuje elektrownie węglowe, które, jak się okazało, inaczej niż u nas, są tak zamykane, że błyskawicznie można je „odzamknąć”. A my? Skoro Niemcy nie chcą już być moralnym mocarstwem, tylko zwykłym, to my, by bilans się zgadzał, zawsze możemy pozostać moralną ofiarą.