Ministerstwo finansów Ukrainy przygotowuje się do zajęcia aktywów Gazpromu w celu odzyskania środków przyznanych jej w wyroku sądu na niekorzyść spółki rosyjskiej. Tymczasem w raporcie rocznym za 2017 rok Gazprom uwzględnił wypłatę 2,6 mld dolarów odszkodowania Naftogazowi, którą orzekł międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie. Mimo to wciąż uchyla się od wypłaty należności.
Minister Pawło Petrenko zapowiedział w czwartek 29 marca, że na Gazprom została nałożona kara naliczana po pół miliona dolarów dziennie. Zdradził, że trwają przygotowania do zajęcia aktywów na podstawie Konwencji Nowojorskiej, która daje prawo do tego typu działań na całym świecie. Resort chce także odzyskać środki należne na mocy wyroku ukraińskiego sądu. Udało się już odzyskać 100 mln hrywien. Petrenko nie powiedział jednak kiedy konkretnie miałaby nastąpić konfiskata mienia Gazpromu.
Ministerstwo chce wykorzystać wyrok Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie, który obliguje Gazprom do zapłacenia 4,63 mld dolarów na konto ukraińskiego Naftogazu w ramach rekompensaty za niewypełnienie obowiązków wynikających z umowy przesyłowej. Rosjanie kwestionują wyrok w sądzie i odmawiają zapłaty kary. Nie rozpoczęli także eksportu gazu na Ukrainę na mocy wyroku arbitrażowego w sprawie umowy na dostawy z Naftogazem.
Gazprom rezerwuje, ale nadal nie płaci
Informacje o rezerwacji środków przekazał Andrej Kruglov, wiceprezes Gazpromu. Podkreśla jednak, że w związku rezerwacją należności Naftogazowi jego spółka nie spodziewa się straty, a „jedynie mniejszego zysku”. Dodał, że Gazprom wciąż podtrzymuje zastrzeżenia do decyzji arbitrażu i czeka na rozpatrzenie odwołania. – Zwróciliśmy się do Sądu Najwyższego Szwecji i czekamy na decyzję – zaznacza wiceprezes rosyjskiego monopolisty. – Gazprom uznał tę decyzję arbitrażu w Sztokholmie za przejaw polityki podwójnych standardów, ponieważ arbitrzy wzięli pod uwagę trudną sytuację gospodarczą na Ukrainie – pisze z kolei branżowy portal rosyjski Neftegaz.ru, tłumacząc odwołanie Gazpromu.
Przypomnijmy, że w lutym tego roku Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie rozstrzygnął spór między Naftogazem a Gazpromem. Zgodnie z wyrokiem Gazprom ma zapłacić Naftohazowi 4,63 mld dolarów odszkodowania za przesył mniejszej ilości surowca aniżeli zakładała to umowa z 2009 roku. Jednak w ramach rozliczenia, zgodnie z którym to Naftogaz miał zapłacić Gazpromowi ponad 2 mld dolarów za nieuregulowane rachunki za dostawy, to ostatecznie Rosjanie powinni finalnie zapłacić 2,6 mld dolarów odszkodowania.
Rosjanie tego nie robią i chcą odwlec czynności bankowe. Naftogaz ma nadzieje na polubowne rozwiązanie sporu, ale wiceprezes ukraińskiej spółki, Yuri Vitrenko ostrzega, że jeśli do tego nie dojdzie, to w kwietniu może dojść do windykacji należności.
Sprawę opisał wczoraj Andrzej Kublik z Gazety Wyborczej. Przypominał, że w sporze z Gazpromem przed arbitrażem Ukrainę wspierała Komisja Europejska. – Uważamy, że jest w interesie zarówno Gazpromu, jak i Naftohazu, ale także Rosji i Unii Europejskiej, aby uszanować decyzję sądu w Sztokholmie. Trzeba unikać eskalacji i trzeba także monitorować, czy Gazprom uszanuje postanowienia tego orzeczenia, w tym zapłatę 2,6 mld dol. Naftohazowi i kontynuację dostawa energii – powiedział Marosz Szefecovicz cytowany przez Gazetę Wyborczą.
AKTUALIZACJA: 11:25, 30.03.2018. Dodano fragment ” Gazprom rezerwuje ale nadal nie płaci”
Ukrinform/Neftegaz.ru./Gazeta Wyborcza/Wojciech Jakóbik/Bartłomiej Sawicki
Rośnie dług Gazpromu. Ukraina może rozpocząć konfiskatę aktywów