Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej potwierdził, że Polska chce zastąpić gaz z Rosji dostawami z innych kierunków. Różni to ją np. od Węgier i krajów bałkańskich. Minister energii mówi o tym, że jedno źródło nie może zapewnić więcej, niż 33 procent importu do Polski.
Zdaniem ministra w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jest zainteresowanie dostawami gazu z Polski, która będzie miała LNG i surowiec z Norwegii. Powód zainteresowania jest jednak inny, niż w Polsce.
– Bałkany chcą sięgnąć po alternatywne źródła, by uzyskać lepszą cenę od Gazpromu. To strategia zrozumiała, ale inna niż w Polsce. My stosujemy strategię zastąpienia gazu z Rosji innymi dostawami. To nas czasem różni – stwierdził minister Naimski. Minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedział zaś, że po 2022 roku Polska będzie sprowadzać maksymalnie 33 procent gazu z jednego kierunku.
– W celu zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego rząd polski konsekwentnie prowadzi działania na rzecz uniezależnienia od dostaw gazu z kierunku wschodniego – przypomniał Krzysztof Tchórzewski. – Dążymy do tego, aby import z jednego źródła nie był większy niż 33 procent, co stanie się faktem w roku 2023 – powiedział podczas konferencji EUROPower 2018 pod patronatem BiznesAlert.pl.
– Zgodnie z rozporządzeniem o dywersyfikacji z jednego źródła może pochodzić maksymalnie 33 procent importu gazu. Jednoczesnie nie przesądza to o tym, że sprowadzimy 33 procent z Rosji. To prawnie zapisane maksimim. Natomiast stratgia zakłada maksymalną dywersyfikację – tłumaczy portalowi BiznesAlert.pl Paweł Pikus, zastępca dyrektora Departamentu Ropy i Gazu w ministerstwie energii.
Polska sprowadza ponad 15 mld m sześc. gazu ziemnego rocznie. Z tego 8-10 mld m sześc. na rok dociera z Rosji. Alternatywne źródła to giełda niemiecka, LNG, a w przyszłości gazociąg Baltic Pipe, który ma powstać do października 2022 roku.