icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Gazprom przegrywa Turcję tak, jak może przegrać Polskę

Gazprom traci rynek turecki. Podobny proces może zajść w Polsce.

Poziom dostaw gazu z Rosji do Turcji może w tym roku spaść do 8-9 mld m sześc. nie widzianego od lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Turcy mogą porzucić także ten wolumen, pozostawiając ledwo wybudowany Turkish Stream w połowie pusty – ostrzega Kommiersant.

Gazprom ukończył z końcem 2019 roku gazociąg Turkish Stream o przepustowości 31,5 mld m sześc. rocznie wart 7  mld euro. Jednak od 2015 roku widoczny jest trend spadkowy importu gazu rosyjskiego do Turcji.

Jeszcze w poprzedniej dekadzie Turcja jawiła się jako potencjalnie największy kupiec gazu z Rosji w Europie. Zapotrzebowanie na surowiec rosyjski wzrosło o 30 procent między 2008 a 2014 rokiem. W 2013 roku Turcja zużywała około 44 mld m sześc. z czego około 60 procent pochodziło z Rosji. Miało to być już 60 mld m sześc. w 2020 roku. Rosja zdecydowała, że porzucony projekt South Stream do Bułgarii zostanie zastąpiony przez Turkish Stream do Turcji.

Jednak zapotrzebowanie na gaz w Turcji przestało rosnąć w 2014 roku. Wyniosło w 2019 roku 43,4 mld m sześc., czyli mniej niż w 2013 roku. Relacje gazowe Rosji i Turcji utrudnił spór o zestrzelenie rosyjskiego myśliwca w Syrii przez Turków. Turcja zdecydowała wówczas, że chce zmniejszyć zależność od gazu z Rosji.

Od tego czasu wybudowała dwa terminale LNG i zwiększyła import z Azerbejdżanu. Zliberalizowała rynek gazu, przekazując kontrakt długoterminowy BOTAS-u prywatnym firmom, którym umowy z Gazpromem droższe od tych dostępnych na wolnym rynku przestały się opłacać. Gazprom musiał dać rabat tym firmom, zmniejszając rentowność dostaw do Turcji. Po przewrocie wojskowym w Turcji i nacjonalizacji części tych podmiotów Gazprom nie chciał już dawać rabatów i wygrał arbitraże. Wówczas prywatni handlarze zmniejszyli zakupy z Rosji. Sprowadzili od Gazpromu jedynie 1,3 mld m sześc., czyli 13 procent wolumenu z kontraktu. Istnieje możliwość, że w tym roku nie zrealizują klauzuli take or pay zmuszającej do opłacenia około 80 procent wolumenu niezależnie od zapotrzebowania. Mogą jednak nadrobić braki w nadchodzących pięciu latach. Jeśli tego nie zrobią, to Gazprom i tak będzie miał problem z egzekucją kar, bo prywatni odbiorcy gazu w Turcji mogą zbankrutować.

Jednak również państwowy Botas, który sprowadza cztery mld m sześc. przez Turkish Stream i 16 mld m sześc. przez Blue Stream, może nie wywiązać się z zamówień. Nie zrobił tego w 2019 roku w przypadku Blue Stream, ale zgodnie z umową ma 25 lat na nadrobienie zaległości. BOTAS sprowadził w pierwszej połowie 2020 roku 2,2 mld m sześc. przez Turkish Stream i 1,1 mld m sześc. przez Blue Stream (poniżej 15 procent zakontraktowanego wolumenu).

Kommiersant ocenia, że największy problem Gazpromu w Turcji to cena gazu. Oferował on gaz BOTAS-owi za 257 dolarów za 1000 m sześc. w pierwszym kwartale 2020 roku i 228 w drugim. W drugim kwartale 2020 roku ceny spotowe gazu w Europie wynosiły mniej niż 100 dolarów. Turcja mogła sprowadzać LNG w średniej cenie 63 dolary za 1000 m sześć. w drugim kwartale. – LNG w dużym stopniu wypchnął gaz rosyjski – przyznaje gazeta. Kolejny konkurent to Azerbejdżan dostarczający gaz przez Gazociąg Transanatolijski (TANAP), który jednakże oferuje gaz drożej niż Rosjanie.

W następnych sześciu latach wygaśnie 80 procent kontraktów długoterminowych Turcji. Ankara może wtedy zrewolucjonizować portfel importowy. Kontrakty z Gazpromem na w sumie 8 mld m sześc. rocznie, z Azerbejdżanem na 6,6 mld m sześc., a także z Gwineą Równikową i Nigerią (po mln ton LNG rocznie) skończą się w 2021 roku. Kontrakty z Algierią na 4 mld m sześc. rocznie skończą się w 2024 roku, a z Gazpromem na dostawy przez Blue Stream o wolumenie 16 mld m sześc. oraz z Iranem na 9,6 mld m sześc – w 2026 roku.

Kommiersant przewiduje, że zmiany będą sprzyjać wzrostowi importu LNG. Turcja może sprowadzać 18,8 mln ton LNG rocznie, czyli 24 mld m sześc. rocznie. Oznacza to, że Turcy mogą zmniejszyć zakupy w Rosji o 8-10 mld m sześc. rocznie. Sytuację może pogorszyć z punktu widzenia Rosjan odkrycie złóż gazu na Morzu Czarnym szacowanych na 320 mld m sześc. rocznie, które według szacunków mogą dać 5-8 mld m sześc. rocznie.

Podobny proces może zajść na rynku polskim, który czeka zakończenie kontraktu jamalskiego w 2022 roku. Po dywersyfikacji możliwej dzięki terminalowi LNG w Świnoujściu oraz budowie gazociągu Baltic Pipe, a także sprowadzeniu FSRU do Zatoki Gdańskiej ma nastąpić dalsza liberalizacja rynku. Polacy podobnie jak Turcy będą mieli do dyspozycji gaz z różnych kierunków i swobodny dostęp do rynku spotowego. Scenariusz turecki może się zatem powtórzyć w Polsce z korzyścią dla konsumentów gazu.

Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Polacy są „gópi”, bo nie chcą taniego gazu z Rosji (FELIETON)

Gazprom traci rynek turecki. Podobny proces może zajść w Polsce.

Poziom dostaw gazu z Rosji do Turcji może w tym roku spaść do 8-9 mld m sześc. nie widzianego od lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Turcy mogą porzucić także ten wolumen, pozostawiając ledwo wybudowany Turkish Stream w połowie pusty – ostrzega Kommiersant.

Gazprom ukończył z końcem 2019 roku gazociąg Turkish Stream o przepustowości 31,5 mld m sześc. rocznie wart 7  mld euro. Jednak od 2015 roku widoczny jest trend spadkowy importu gazu rosyjskiego do Turcji.

Jeszcze w poprzedniej dekadzie Turcja jawiła się jako potencjalnie największy kupiec gazu z Rosji w Europie. Zapotrzebowanie na surowiec rosyjski wzrosło o 30 procent między 2008 a 2014 rokiem. W 2013 roku Turcja zużywała około 44 mld m sześc. z czego około 60 procent pochodziło z Rosji. Miało to być już 60 mld m sześc. w 2020 roku. Rosja zdecydowała, że porzucony projekt South Stream do Bułgarii zostanie zastąpiony przez Turkish Stream do Turcji.

Jednak zapotrzebowanie na gaz w Turcji przestało rosnąć w 2014 roku. Wyniosło w 2019 roku 43,4 mld m sześc., czyli mniej niż w 2013 roku. Relacje gazowe Rosji i Turcji utrudnił spór o zestrzelenie rosyjskiego myśliwca w Syrii przez Turków. Turcja zdecydowała wówczas, że chce zmniejszyć zależność od gazu z Rosji.

Od tego czasu wybudowała dwa terminale LNG i zwiększyła import z Azerbejdżanu. Zliberalizowała rynek gazu, przekazując kontrakt długoterminowy BOTAS-u prywatnym firmom, którym umowy z Gazpromem droższe od tych dostępnych na wolnym rynku przestały się opłacać. Gazprom musiał dać rabat tym firmom, zmniejszając rentowność dostaw do Turcji. Po przewrocie wojskowym w Turcji i nacjonalizacji części tych podmiotów Gazprom nie chciał już dawać rabatów i wygrał arbitraże. Wówczas prywatni handlarze zmniejszyli zakupy z Rosji. Sprowadzili od Gazpromu jedynie 1,3 mld m sześc., czyli 13 procent wolumenu z kontraktu. Istnieje możliwość, że w tym roku nie zrealizują klauzuli take or pay zmuszającej do opłacenia około 80 procent wolumenu niezależnie od zapotrzebowania. Mogą jednak nadrobić braki w nadchodzących pięciu latach. Jeśli tego nie zrobią, to Gazprom i tak będzie miał problem z egzekucją kar, bo prywatni odbiorcy gazu w Turcji mogą zbankrutować.

Jednak również państwowy Botas, który sprowadza cztery mld m sześc. przez Turkish Stream i 16 mld m sześc. przez Blue Stream, może nie wywiązać się z zamówień. Nie zrobił tego w 2019 roku w przypadku Blue Stream, ale zgodnie z umową ma 25 lat na nadrobienie zaległości. BOTAS sprowadził w pierwszej połowie 2020 roku 2,2 mld m sześc. przez Turkish Stream i 1,1 mld m sześc. przez Blue Stream (poniżej 15 procent zakontraktowanego wolumenu).

Kommiersant ocenia, że największy problem Gazpromu w Turcji to cena gazu. Oferował on gaz BOTAS-owi za 257 dolarów za 1000 m sześc. w pierwszym kwartale 2020 roku i 228 w drugim. W drugim kwartale 2020 roku ceny spotowe gazu w Europie wynosiły mniej niż 100 dolarów. Turcja mogła sprowadzać LNG w średniej cenie 63 dolary za 1000 m sześć. w drugim kwartale. – LNG w dużym stopniu wypchnął gaz rosyjski – przyznaje gazeta. Kolejny konkurent to Azerbejdżan dostarczający gaz przez Gazociąg Transanatolijski (TANAP), który jednakże oferuje gaz drożej niż Rosjanie.

W następnych sześciu latach wygaśnie 80 procent kontraktów długoterminowych Turcji. Ankara może wtedy zrewolucjonizować portfel importowy. Kontrakty z Gazpromem na w sumie 8 mld m sześc. rocznie, z Azerbejdżanem na 6,6 mld m sześc., a także z Gwineą Równikową i Nigerią (po mln ton LNG rocznie) skończą się w 2021 roku. Kontrakty z Algierią na 4 mld m sześc. rocznie skończą się w 2024 roku, a z Gazpromem na dostawy przez Blue Stream o wolumenie 16 mld m sześc. oraz z Iranem na 9,6 mld m sześc – w 2026 roku.

Kommiersant przewiduje, że zmiany będą sprzyjać wzrostowi importu LNG. Turcja może sprowadzać 18,8 mln ton LNG rocznie, czyli 24 mld m sześc. rocznie. Oznacza to, że Turcy mogą zmniejszyć zakupy w Rosji o 8-10 mld m sześc. rocznie. Sytuację może pogorszyć z punktu widzenia Rosjan odkrycie złóż gazu na Morzu Czarnym szacowanych na 320 mld m sześc. rocznie, które według szacunków mogą dać 5-8 mld m sześc. rocznie.

Podobny proces może zajść na rynku polskim, który czeka zakończenie kontraktu jamalskiego w 2022 roku. Po dywersyfikacji możliwej dzięki terminalowi LNG w Świnoujściu oraz budowie gazociągu Baltic Pipe, a także sprowadzeniu FSRU do Zatoki Gdańskiej ma nastąpić dalsza liberalizacja rynku. Polacy podobnie jak Turcy będą mieli do dyspozycji gaz z różnych kierunków i swobodny dostęp do rynku spotowego. Scenariusz turecki może się zatem powtórzyć w Polsce z korzyścią dla konsumentów gazu.

Kommiersant/Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Polacy są „gópi”, bo nie chcą taniego gazu z Rosji (FELIETON)

Najnowsze artykuły