– Jesteśmy globalnym graczem, który funkcjonuje w 180 krajach i wszędzie staramy się pomagać naszym klientom w procesie dekarbonizacji i elektryfikacji. To jest absolutnie przyszłością i koniecznością, aby odpowiedzieć na zmiany klimatu, i wpływ na wszystko co nas otacza, z czym musimy sobie poradzić jako cywilizacja – mówi prezes General Electric Sławomir Żygowski w rozmowie z BiznesAlert.pl.
W jaki sposób General Electric podchodzi do procesu dekarbonizacji i jaką ma strategię dekarbonizacji na najbliższe lata?
W General Electric wielką uwagę przykładamy do dekarbonizacji i – oczywiście – zaczynamy od siebie, zakładając osiągnięcie neutralności węglowej do 2030 roku. Kluczem do tego jest nasz udział w transformacji energetycznej na świecie. Jesteśmy globalnym graczem, który funkcjonuje w 180 krajach i wszędzie staramy się pomagać naszym klientom – również rządom poszczególnych krajów – w procesie dekarbonizacji i elektryfikacji. To jest absolutnie przyszłością i koniecznością, aby odpowiedzieć na zmiany klimatu, i wpływ na wszystko co nas otacza, z czym musimy sobie poradzić jako cywilizacja. Uważamy, że nie ma czasu do stracenia, a koszt zaniechania będzie dużo wyższy niż potężne nakłady inwestycyjne, jakie poszczególne kraje muszą ponieść na przyspieszenie transformacji, przyspieszenie dekarbonizacji, a także dotrzymanie zobowiązań, w szczególności w Europie – tych zeroemisyjnych i tych redukcyjnych 2030-2050. Tu musi być brana pod uwagę tak krótkoterminowa, jak i długoterminowa perspektywa.
Jeśli mowa o tzw. quick wins, to bez wątpienia wymienić należy zastępowanie technologii węglowych technologiami gazowymi, co pozwala redukować emisje o połowę. To także technologie GE, które oferują współspalanie wodoru, a docelowo zastąpienie paliwa gazowego wodorem, po drodze również wychwyt CO2 i współpracę z tymi systemami. Są one bliskie zeroemisyjnym rozwiązaniom i nad ich rozwojem warto pracować. Oczywiście, w realizacji strategii opartych na wspomnianych technologiach dużym zakłóceniem są wydarzenia z ostatnich lat. Mam na myśli wpływ wojny i napaści Rosji na Ukrainę, na rynek gazu i w konsekwencji wielkiej zmienności i niestabilności tego rynku, co nigdy nie sprzyja podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Stąd w Polsce widzimy też częściowe ograniczenie, w krótkim i średnim terminie projektów gazowych, w przeciwieństwie np. do gospodarki niemieckiej, gdzie następuje przyspieszenie tych inwestycji, co wynika oczywiście z innych uwarunkowań. W Polsce wciąż prawie 70 procent energii wytwarzamy z węgla, podczas gdy Niemcy wycofali się z technologii nuklearnych i zmniejszają jednocześnie swój udział w węglu, w związku z czym jedyną opcją pozostaje gaz, który sprzyja rozwojowi OZE. Odnawialne źródła energii na obecnym etapie rozwoju, same w sobie są wciąż zbyt niestabilne, brakuje systemów magazynowania, potężnych baterii.
Wielu aktywistów klimatycznych z dnia na dzień chciałoby odjeść od paliw kopalnianych i z dnia na dzień oprzeć system elektroenergetyczny na niskoemisyjnych źródłach energii. Jak można uświadamiać takie osoby, że to proces, który może trwać wiele lat i powinniśmy go wdrażać stopniowo, tzn.: właśnie teraz stopniowo odchodzimy od węgla, przechodzimy na gaz współspalany z wodorem, który ma być rozwiązaniem przejściowym i wreszcie skończymy z niskoemisyjnym atomem i OZE?
Trzeba, przede wszystkim, tłumaczyć cierpliwie. Musimy pokazywać skalę, bo często postrzegamy transformację energetyczną z perspektywy kilku paneli fotowoltaicznych, jakie mamy na dachu, które mogą nawet w istotnej części zaspokajać potrzeby naszego gospodarstwa domowego. Wygląda to jednak zupełnie inaczej, jeśli spojrzymy na gospodarkę, na branże energochłonne, na cały przemysł, usługi, itd. To zupełnie inny wymiar. Kluczem do dynamicznego rozwoju poza tym, o czym już mówiliśmy, czyli zabezpieczeniem stabilizatora jakim jest gaz z wodorem, są odnawialne źródła energii i inwestycje w sieć. To ogromna skala zadań, bowiem w całej Europie, w tym w Polsce, ta sieć wymaga modernizacji. Biorąc pod uwagę jej stan obecny w kontekście zapotrzebowania infrastrukturalnego w systemie elektroenergetycznym, jak również ogromne plany rozwoju w skali kraju- na północy offshore wind i pierwsza wielkoskalowa elektrownia nuklearna; nowe bloki gazowe w Grudziądzu, czy w Ostrołęce oraz Dolnej Odrze – to skala potrzeb w zakresie stabilnej i niezawodnej sieci jest bardzo duża. Taki mix energetyczny pomoże dynamicznie rozwijać OZE, czyli miedzy innymi fotowoltaikę, energetykę wiatrową na morzu i na lądzie, przed którą otwierają się nowe szanse, nie wspominając o rządowym programie budowy nowej, wielkoskalowej elektrowni wodnej
Warto wspomnieć o odrodzeniu pomysłu na prawdziwe baterie, czyli elektrownie szczytowo-pompowe, które zapewniają nam prawie 4 GW zmagazynowanej energii. Zestawiając te wolumeny z inwestycjami w baterie litowo-jonowe, najpowszechniejsze baterie, skala jest nieporównywalna. Inwestycje takie jak modernizacja elektrowni wodnej Porąbka-Żar i podobne będą odgrywały kluczową rolę dla rozwoju OZE.
Wspomniał pan o budowie elektrowni Ostrołęka. Kiedy możemy spodziewać się jej ukończenia oraz kiedy zostanie oddana pierwsza mwh do sieci z tej elektrowni?
Realizujemy projekt zgodnie z kontraktem, a grupa Energa przekazała ostatnio najnowsze informacje dotyczące inwestycji. Poziom zaawansowania jest bliski pułapu 50 procent, pracujemy bardzo intensywnie. Razem z klientem ściśle współpracujemy, aby projekt był realizowany w dobrym tempie i by w pełni wykorzystać potencjał naszej najnowszej technologii, tj. turbiny klasy H.
Czyli na chwilę obecną nie mają Państwo żadnych opóźnień i wszystko przebiega zgodnie z harmonogramem?
Wielkie projekty mają swoją kompleksowość, ale właściwe planowanie i nadzór pozwalają sobie z tym radzić. Proszę pamiętać, że poza wszystkimi uwarunkowaniami, które są typowe dla inwestycji tej skali, mieliśmy do czynienia z pandemią, toczy się wojna za wschodnią granicą, mierzymy się z wyzwaniami inflacyjnymi. Wszystko to próbujemy przezwyciężyć, aby sprawnie zrealizować projekt.
Czy Ostrołęka to, ostatni czysto gazowy projekt energetyczny w Polsce? Czy możemy spodziewać się innych projektów budowanych w oparciu o gaz?
W ostatnim czasie zostały uruchomione nowe projekty, które realizuje grupa Orlen, jak i Polska Grupa Energetyczna, wiec Ostrołęka bez wątpienia nie jest ostatnim projektem gazowym. Moim zdaniem gaz będzie nam jeszcze towarzyszył przez lata, a po ustabilizowaniu się rynku i uzyskaniu większej przewidywalności, inwestorzy będą gotowi inwestować w nowe bloki gazowe, w skali, która pozwoli wspierać rozwój OZE i płynnie przejść do planowanych rozwiązań czy to nuklearnych, czy wodorowych.
Wspomniał Pan, że jest obecnie stosowana najnowsza technologia z możliwością współspalania wodoru. W jakiej perspektywie czasowej możemy oczekiwać turbin, gdzie spalany będzie już wyłącznie wodór?
Jako dostawca technologii mamy największe doświadczenie jak idzie o współspalanie wodoru w różnym zakresie. W turbinach GE wodór był współspalany już przez ponad 8 mln godzin i z tych doświadczeń czerpiemy. Pracujemy nad nowymi rozwiązaniami, co wymaga pewnych zmian technologicznych. W dużej mierze odpowiedź na te pytania zależy od popytu i planów inwestorów, którzy wskazują, jaki wolumen wodoru zamierzaliby spalać. A takie założenia zależą z kolei od dostępności wodoru, jaki będzie musiał zostać dostarczony. My jesteśmy gotowi do dyskusji, aby wspólnie wypracować tę ścieżkę i wdrożyć adekwatne technologie jak najszybciej.
Więc technologia już jest, ale potrzeba jeszcze klienta, który zapewni dostawy energii?
Doświadczenie współspalania bez wątpienia istnieje w tych najnowocześniejszych turbinach dostępnych na rynku i jest to możliwe. Natomiast obecnie potrzebujemy dalszych działań, by wypracować wydajne i w pełni funkcjonalne rozwiązania dla pełnego spalania wodoru. Jest też wiele innych wyzwań, począwszy od magazynowania wodoru, jego transportu, czy budowy sieci. To wyzwania które stoją przed nami, jako gospodarką i społeczeństwem.
Jakie są plany rozwoju gospodarki niskoemisyjnej przez GE w Polsce?
Wskazywaliśmy już na gaz, wodór, energetykę wodną. GE, mając w istocie całe portfolio rozwiązań w każdym segmencie, odpowiada na szerokie potrzeby naszych klientów. Pozostajemy z nimi w aktywnym dialogu, bowiem to klienci decydują – choć ich działania determinuje strategia energetyczna kraju – i jesteśmy gotowi rozmawiać o wielu rozwiązaniach. Mówiąc o tych niskoemisyjnych, wspomniałem o elektrowniach szczytowo-pompowych i wydaje się, że to będzie obszar, który będzie rozwijany przez niektórych naszych klientów. Jako GE chcemy też być bardzo aktywni w morskiej energetyce wiatrowej. Patrząc na uwarunkowania na Bałtyku, jak również na to, co już znajduje się w miksie i jak może ewoluować na korzyść offshore, z naszymi najnowszymi technologiami i najnowszą turbiną Haliade-X będziemy na pewno wspierać klientów w realizacji tych projektów. Wreszcie, nasza oferta w zakresie wiatraków lądowych może okazać się jeszcze bliższą perspektywą, choć – jak już wspomniałem – istnieje dylemat starzenia się technologii i długiej, ponad 8-letniej przerwy w możliwości realizacji nowych projektów w Polsce. Dochodząc w końcu do technologii nuklearnych – GE jest bardzo aktywne w obszarze małych elektrowni jądrowych tzw. SMR-ów. W nich upatrujemy dużej szansy dla elektroenergetyki, przemysłu i docelowo dla ciepłownictwa, by pomóc rozwiązywać lokalne wyzwania o relatywnie dużej skali. SMR w technologii GE Hitachi BWR-X 300 to reaktor o mocy ok. 300 MW, więc jest w stanie zasilać duże ośrodki miejskie.
W pańskiej wypowiedzi pojawiła się turbina Haliade-X o mocy 12 MW. Vestas wprowadza teraz turbiny 15 MW, Chińczycy również mówią nawet o 18 MW w swoich. Czy GE opracowuje nową turbinę, która będzie w stanie zapewnić większą moc od obecnej?
Staramy się zadbać o to, aby nasi klienci otrzymywali bardzo konkurencyjne rozwiązania, a platforma, która pierwotnie umożliwiała osiągnięcie mocy 12 MW, w tej chwili oferuje już moc 15 MW. Pracujemy też nad dalszymi rozwiązaniami tak, aby klienci uzyskiwali najlepsze efekty ekonomiczne z projektów, w których – jak mamy nadzieję – będą korzystali z naszej technologii.
Większość przedsiębiorstw opiera swój łańcuch dostaw w głównej mierze na komponentach z Chin. W jaki sposób GE planuje przejść z tego kierunku wschodniego na elementy z Europy i USA?
GE jest obecne w ponad 180 krajach. Rozumiemy też oczekiwania tzw. local contentu. W Polsce zatrudniamy prawie 5 tysięcy osób w różnych obszarach, w energetyce, ale także w lotnictwie. Wierzymy, że tam, gdzie realizujemy projekty i podpisujemy kontrakty, tam też powinniśmy być obecni, zwłaszcza w krajach, które oferują pewne przewagi konkurencyjne. Oczywiście istotne są przewagi kosztowe, ale chodzi również o dostęp do wykształconej kadry, czy o możliwości produkcji. W Polsce mamy fabrykę turbin parowych w Elblągu, głównie na potrzeby elektrowni gazowych, produkujemy też generatory we Wrocławiu, wreszcie fabrykę łopat do wiatraków lądowych w Goleniowie, skąd głównie eksportujemy. W związku z tym, odpowiedzią na potrzeby związane z budowaniem skutecznego łańcucha dostaw jest w pewnej mierze lokalizacja, ale z drugiej strony także korzystanie z rozwiązań globalnych. Tak, aby nie być uzależnionym tylko od jednego kierunku, jeśli dojdzie do jakichś napięć lub niemożności realizowania projektów, czy to z przyczyn politycznych, czy też takich jak pandemia, która nam dała wiele do myślenia.
Wspomniał Pan o reaktorze BWRX 300, który będzie wykorzystany przy projekcie ORLEN Synthos Green Energy i mówiliśmy o zmianach w łańcuchu dostaw. Czy jakieś komponenty wykorzystywane przy tym reaktorze mogą być produkowane w Polsce?
Absolutnie tak. Wiem, że toczą się intensywne prace i rozmowy dotyczące możliwości wykorzystania polskich dostawców, zaangażowania tych dostawców także w obszarach odnawialnych i konwencjonalnych. Energetyka jądrowa wymaga innego reżimu pracy i nieco innych kompetencji, ale tutaj też jesteśmy dobrej myśli patrząc na potencjał polskich firm i ich zaangażowanie.
Redakcja BiznesAlert.pl
Kuffel: Bezpieczeństwo energetyczne i LNG to kosztowne połączenie