Grecy negocjują twardo także w sektorze gazowym

7 lipca 2015, 09:37 Alert

(Wojciech Jakóbik/Teresa Wójcik)

Władimir Putin (L) i Aleksis Tsiparas (P).

Pomimo problemów greckiej gospodarki konsorcjum TAP odpowiedzialne za budowę Gazociągu Transadriatyckiego potwierdza swoje zaangażowanie w ukończenie projektu, który zapewni Grekom mld m3 gazu ziemnego z Azerbejdżanu rocznie. Pozostały wolumen trafi dalej na rynek europejski.

Zgodnie z założeniami gazociąg zostanie ukończony w 2020 roku. Będzie transportował surowiec azerski dostarczony na granicę turecką gazociągami Korytarza Południowego wspieranego przez Komisję Europejską. Przepustowość magistali wyniesie 10 mld m3 i rozważane jest jej podwojenie w przyszłości.

Prorosyjski rząd w Atenach zdecydował, że zamierza rozmawiać z Azerbejdżanem o podwyżce taryf tranzytowych przez TAP. Baku odmawia takiego rozwiązania. Grecy chcą także offsetu w zamian za dalsze poparcie projektu. Ten problem podważa wiarygodność projektu kluczowego dla dywersyfikacji dostaw do Unii Europejskiej.

Rząd premiera Aleksisa Tsiprasa był zainteresowany udziałem w rosyjskim projekcie Turkish Stream. Kreml obiecywał, że realizacja tego odcinka w Grecji przyniesie 2 mld euro stronie greckiej w zyskach z opłat tranzytowych. Jednakże dotychczas podpisane zostało jedynie memorandum na grecki odcinek będący przedłużeniem tureckiego gazociągu. W tej sytuacji Baku spodziewa się powrotu aktywnego zainteresowania projektem TAP ze strony Grecji. W obecnej sytuacji najważniejsza dla tego kraju jest szybka perspektywa dziesiątków tysięcy nowych miejsc pracy, niezależnie od wyników referendum.