Greenpeace krytykuje strategie energetyczne dwóch największych partii w Polsce

9 września 2019, 06:30 Energetyka

Podczas konwencji w Lublinie, Premier Mateusz Morawiecki przedstawił zarys programu Prawa i Sprawiedliwości w zakresie klimatu i energetyki. Wygląda to na program nowy–stary. Nowy, ponieważ został właśnie zaprezentowany i ubrany w nowe słowa, a stary, gdyż powiela dotychczasowe kierunki działań oraz nie odpowiada na fundamentalne wyzwanie jakim jest pogłębiający się kryzys klimatyczny. Niestety na konwencji nie zostały przedstawione szczegóły ani data odejścia od węgla w polskiej energetyce – pisze Katarzyna Guzek, rzecznik Greenpeace Polska.

Fot. Piotr Stępiński, BiznesAlert.pl
Fot. Piotr Stępiński, BiznesAlert.pl

Patrząc na trendy w gospodarce, na postulaty innych partii politycznych oraz kierunek w jakim idzie Unia Europejska, trzeba jasno powiedzieć, że przedstawiony program nie przystaje do aktualnych wyzwań i otaczającej nas rzeczywistości. Ten program rzeczywistość ignoruje. PiS powinno wreszcie uwzględnić w swojej strategii analizy naukowe pokazujące skalę wyzwania, przed którym stoimy. Opublikowany jesienią ubiegłego roku specjalny raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmiany Klimatu (IPCC) nie pozostawia wątpliwości, aby zatrzymać katastrofę klimatyczną, musimy w ciągu najbliższych 11 lat drastycznie ograniczyć emisje gazów cieplarnianych. By zrealizować ten cel, państwa członkowskie Unii Europejskiej, w tym Polska, muszą zrezygnować ze spalania węgla do roku 2030.

Wiele państw UE poczyniła w tym kierunku poważne kroki i to nie tylko państwa Europy Zachodniej. Swoją datę odejścia od węgla ogłosiła już Słowacja (2023), a na Węgrzech i w Czechach trwają prace nad planem odejścia od węgla. Tymczasem w naszym kraju politycy, którzy mają obecnie realną władzę w swoich rękach, bagatelizują sytuację. Mówienie, o stawianiu na odnawialne źródła energii, nie zmienia faktu, że Prawo i Sprawiedliwość planuje utrzymać znaczący udział węgla i innych paliw kopalnych w energetyce. Zamiast przeznaczyć środki na innowacyjne technologie i rozwój polskiego przemysłu, poprawę konkurencyjności jaka idzie za zieloną transformacją, partia Jarosława Kaczyńskiego planuje nadal utrzymywać kosztowny skansen energetyczny. Nawet jeśli skansen ten zasilany jest w coraz większym stopniu surowcami pochodzącymi z importu. Przypomnijmy, w 2018 roku import węgla kamiennego wzrósł do rekordowych 20 milionów ton – z węglowego potentata staliśmy się drugim, największym importerem węgla w Unii Europejskiej. Tego typu jawnie antyklimatyczna polityka PiS-u jest prostą drogą do wypchnięcia Polski z Unii.

Jak na tym tle wypada zaprezentowany wczoraj program Koalicji Obywatelskiej, największej siły opozycyjnej? Również bez rewelacji. Politycy KO co prawda deklarują, że Polska będzie wolna od węgla – ale dopiero w 2040 roku. To 10 lat za późno w stosunku do tego, czego potrzeba by zatrzymać katastrofę klimatyczną. W dodatku zakładają, że w roku 2030 przynajmniej jedna trzecia energii w Polsce pochodzić będzie ze źródeł odnawialnych. Przynajmniej jedna trzecia? Tzn. 33, a może 35 procent zielonej energii w miksie? To tak naprawdę niewiele więcej niż zakłada przygotowany przez rząd PiS projekt Polityki energetycznej Polski do 2040 roku (ten zakłada udział OZE na poziomie 27% w miksie w 2030 roku). Ponadto plan Koalicji Obywatelskiej “3×10 dla OZE” zakłada, że do 2030 roku moc elektrowni wiatrowych na lądzie wyniesie zaledwie 10 GW, podczas gdy już teraz jest to blisko 6 GW.

Swoistą wisienką na torcie braku energetycznych ambicji KO jest deklaracja, że żadna elektrownia węglowa w Polsce nie zostanie zamknięta dopóki będzie w stanie pracować. Siłą rzeczy dotyczy to również właśnie oddanych oraz jeszcze budowanych bloków w Kozienicach, Opolu, Jaworznie i Turowie, które z perspektywy technicznej mają przed sobą długie dekady życia. Jest to jawnie sprzeczne ze wspomnianym powyżej postulatem Koalicji Obywatelskiej odejścia od węgla do 2040 roku, gdyż te elektrownie w teorii mogą pracować nawet do ok. 2060 roku. Której deklaracji z programu KO mamy zatem wierzyć? Tej o odchodzeniu od węgla czy tej o niezamykaniu żadnej elektrowni węglowej “dopóki będzie w stanie pracować”?

Cenę za błędy poprzednich rządów i uzależnianie Polski od węgla, które prowadzi nas na skraj katastrofy klimatycznej mielibyśmy w założeniach polityków, zarówno Prawa i Sprawiedliwości, jak i Koalicji Obywatelskiej, płacić przez długie dziesięciolecia. A my nie możemy utrzymywać węglowego status quo przez kolejne dekady. Politycy, którzy rozumieliby wyzwania przed jakimi stajemy w XXI wieku powinni wiedzieć, że polska branża węglowa i energetyczna potrzebuje planu szybkiej i sprawiedliwej transformacji, a nie pustych słów czy kolejnych kroplówek, które miałby utrzymywać ją przy życiu w aktualnym kształcie mimo ryzyka katastrofy klimatycznej i coraz mniejszej rentowności aktywów węglowych.

Politycy muszą wreszcie usłyszeć głos zwykłych Polek i Polaków – ponad trzy czwarte z nas chce odejścia od węgla do 2030 roku i zastępowania tego paliwa przez odnawialne źródła energii. W obliczu kryzysu klimatycznego nie można dłużej utrzymywać węglowego skansenu. Cytując papieża Franciszka, czas na odejście od paliw kopalnych jest teraz. Nie ma już miejsca na półśrodki. Nadszedł czas na zdecydowane działania, których oczekują od rządzących Polki i Polacy.

Greenpeace Polska