Mimo kryzysu klimatycznego coraz więcej ludzi wsiada do samolotów. Linie lotnicze powinny kompensować swoje emisje CO2 za pomocą kredytów. Ale według niepublikowanego jeszcze badania UE to jest greenwashing.
Prawie żadna inna branża nie może pochwalić się takim wzrostem emisji CO2 jak lotnictwo – w 2019 roku było to rekordowe 47 milionów lotów na całym świecie – w 2014 było to dziesięć milionów mniej. Pandemia koronawirusa również niewiele zmienia w tym trendzie. W związku z tym państwa i linie lotnicze zobowiązały się do większej ochrony klimatu: należy ograniczyć emisje, nawet podczas lotu. Międzynarodowe stowarzyszenie lotnictwa cywilnego Icao zdecydowało o zastosowaniu w tym celu „mechanizmu Corsia”. Każda dodatkowa tona CO2 powinna być wtedy zrównoważona poprzez zakup certyfikatów CO2 z projektów ochrony klimatu lub stosowanie bardziej przyjaznych dla klimatu paliwa. Obecnie rozpoczyna się faza pilotażowa, a neutralny dla klimatu wzrost nie będzie obowiązkowy dla wszystkich do 2027 roku.
Ale nawet zanim wszystko się naprawdę zacznie, pojawia się ostra krytyka. – Jest mało prawdopodobne, aby Corsia zmieniła cokolwiek w bezpośrednim wpływie ruchu lotniczego na klimat – przewiduje badanie Komisji Europejskiej, które nie zostało jeszcze opublikowane. Nie należy oczekiwać, że stanowiłoby to wystarczającą zachętę dla linii lotniczych do ograniczenia emisji CO2. Ponadto Corsia nie jest zgodna z celami neutralności klimatycznej do 2050 roku, ponieważ chodzi tylko o wzrost, a nie o ograniczenie ogólnych emisji.
Badanie było wstrzymywane przez Komisję Europejską przez wiele miesięcy. Jednym z powodów jest z pewnością ryzyko krytyki, ponieważ Corsia powinna faktycznie uzupełniać ochronę klimatu w europejskim ruchu lotniczym. Trudno jednak jaśniej sformułować sceptycyzm modelu ochrony klimatu Icao. Badanie szczególnie krytykuje luźne zasady dotyczące certyfikatów CO2, które linie lotnicze mogą kupować w tym roku. Ponieważ pomysł programu Corsia nie polega na pierwszym etapie na tym, że mniej samolotów startuje lub zużywa się mniej nafty. Chodzi raczej o to, by linie lotnicze wykupiły się z własnego długu w postaci emisji CO2. W tym celu linie lotnicze kupują na giełdzie kredyty CO2 pochodzące z projektów ochrony klimatu w krajach rozwijających się, na przykład z projektów ponownego zalesiania.
Spiegel/Michał Perzyński