icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Fedorska: Kto zdobędzie skarby Grenlandii?

Stany Zjednoczone, Chiny zabiegają o dostęp do strategicznych metali ziem rzadkich na Grenlandii. Wybory parlamentarne zdecydują o losie wyspy. Pisze o nich Aleksandra Fedorska.

Wybory ze sporem geopolitycznym w tle

Grenlandia ma status autonomiczny w ramach Królestwa Duńskiego. Wyspa jest także zależna ekonomicznie od Danii, która wspiera ten region sumą 500 milionów euro rocznie, co odpowiada połowie jego budżetu.

Grenlandia szuka od lat możliwości uniezależnienia się od Kopenhagi, zarówno  politycznie, jak i finansowo. Topniejące lodowce sprawiają, że otwierają się obecnie nowe możliwości, na przykład jeśli chodzi o górnictwo. O inwestycjach i projektach wydobywczych na tym terenie decyduje parlament tego autonomicznego regionu.

Grenlandczycy poszli 6 kwietnia znów do urn wyborczych, mimo że ostatnie wybory parlamentarne odbyły się tam niecałe trzy lata temu. Przedterminowe wybory stały się konieczne, gdy z rządu odeszła jedna z partii koalicyjnych (Demokraatit) i socjaldemokraci (Siumut) utracili większość.

Demokraatit do maja 2020 roku tolerowali socjaldemokratyczny rząd mniejszościowy Kima Kielsena, a potem weszli w jego skład w roli oficjalnego koalicjanta. Do rozpadu koalicji doszło w połowie lutego br. Kielsen miał trudności z utrzymaniem swojej pozycji wśród  socjaldemokratów, którzy są podzieleni co do oceny jego zdolności przywódczych. Na przewodniczącego partii został wybrany Erik Jensen, przeciwnik polityczny Kielsena, co bardzo osłabiło politycznie premiera..

Kością niezgody był także projekt wydobywczy w Kuannersuit. Już od 14 lat rozstrzygana jest kwestia wydobycia odkrywkowego metali ziem rzadkich i uranu przez firmę Greenland Minerals. Firma obiecuje Grenlandii blisko 700 dobrze opłacanych miejsc pracy oraz dodatkowe wpływy do budżetu krajowego rzędu 200 milionów euro rocznie. Natomiast przeciwnicy projektu i międzynarodowe organizacje ochrony środowiska obawiają się między innymi, że pierwiastek promieniotwórczy tor może spowodować skażenie promieniotwórcze terenu.

Oprócz domniemanych problemów środowiskowych istnieje jeszcze inny powód, dla którego projekt uchodzi za kontrowersyjny. Od 2016 roku największym udziałowcem (11 procent) Greenland Minerals jest bowiem chiński Shanghe Resource Holding. Chiny są również bezpośrednio zaangażowane w co najmniej dwa inne projekty górnicze na wyspie. Jednym z nich jest wydobycie rudy żelaza na północny zachód od Nuuk.

Chińskie inwestycje na Grenlandii zaniepokoiły także Danię. Już w przeszłości Kopenhaga podkreślała, że taka ingerencja ze strony Chin jej nie odpowiada. Kiedy kilka lat temu Chiny zaproponowały finansowanie nowych międzynarodowych portów lotniczych w Nuuk i Ilulissat, Kopenhaga natychmiast przesłała niezbędne środki finansowe na ten cel.

Także Stany Zjednoczone wielokrotnie podkreślały, że nie chcą chińskich inwestycji w swojej strefie wpływów. W czerwcu ubiegłego roku Stany Zjednoczone otworzyły konsulat w Nuuk w celu zaznaczenia swojej pozycji na Grenlandii. Wkrótce Waszyngton ogłosił pomoc na rzecz rozwoju górnictwa, turystyki i edukacji w wysokości 12,1 miliona dolarów (10,27 mln euro).

Quo Vadis, Grenlandio?

Dla samych Grenlandczyków geopolityka nie odgrywa dużej roli. Jak wynika z sondażu opublikowanego w lutym tego roku, mieszkańcy wyspy mają inne problemy. Region walczy z wysokim bezrobociem i trudnościami ekonomicznymi. Inwestycje w wydobycie surowców zaczną się zwracać dopiero za wiele lat, co nie odpowiada dużej części mieszkańców wyspy, którzy są głównie rybakami lub pracują w przetwórniach rybnych. Dla nich najważniejsze byłoby wsparcie właśnie tej gałęzi gospodarki.

Przedterminowe wybory są interpretowane jako plebiscyt co do drogi rozwoju wyspy. Grenlandia zgodzi się na maksymalizację zysków ze swoich podziemnych zasobów naturalnych, albo pójdzie drogą Islandii która postawiła na turystykę i rozwój usług.

Wybory na Grenlandii zdecydują o losach metali ziem rzadkich potrzebnych do transformacji energetycznej

Stany Zjednoczone, Chiny zabiegają o dostęp do strategicznych metali ziem rzadkich na Grenlandii. Wybory parlamentarne zdecydują o losie wyspy. Pisze o nich Aleksandra Fedorska.

Wybory ze sporem geopolitycznym w tle

Grenlandia ma status autonomiczny w ramach Królestwa Duńskiego. Wyspa jest także zależna ekonomicznie od Danii, która wspiera ten region sumą 500 milionów euro rocznie, co odpowiada połowie jego budżetu.

Grenlandia szuka od lat możliwości uniezależnienia się od Kopenhagi, zarówno  politycznie, jak i finansowo. Topniejące lodowce sprawiają, że otwierają się obecnie nowe możliwości, na przykład jeśli chodzi o górnictwo. O inwestycjach i projektach wydobywczych na tym terenie decyduje parlament tego autonomicznego regionu.

Grenlandczycy poszli 6 kwietnia znów do urn wyborczych, mimo że ostatnie wybory parlamentarne odbyły się tam niecałe trzy lata temu. Przedterminowe wybory stały się konieczne, gdy z rządu odeszła jedna z partii koalicyjnych (Demokraatit) i socjaldemokraci (Siumut) utracili większość.

Demokraatit do maja 2020 roku tolerowali socjaldemokratyczny rząd mniejszościowy Kima Kielsena, a potem weszli w jego skład w roli oficjalnego koalicjanta. Do rozpadu koalicji doszło w połowie lutego br. Kielsen miał trudności z utrzymaniem swojej pozycji wśród  socjaldemokratów, którzy są podzieleni co do oceny jego zdolności przywódczych. Na przewodniczącego partii został wybrany Erik Jensen, przeciwnik polityczny Kielsena, co bardzo osłabiło politycznie premiera..

Kością niezgody był także projekt wydobywczy w Kuannersuit. Już od 14 lat rozstrzygana jest kwestia wydobycia odkrywkowego metali ziem rzadkich i uranu przez firmę Greenland Minerals. Firma obiecuje Grenlandii blisko 700 dobrze opłacanych miejsc pracy oraz dodatkowe wpływy do budżetu krajowego rzędu 200 milionów euro rocznie. Natomiast przeciwnicy projektu i międzynarodowe organizacje ochrony środowiska obawiają się między innymi, że pierwiastek promieniotwórczy tor może spowodować skażenie promieniotwórcze terenu.

Oprócz domniemanych problemów środowiskowych istnieje jeszcze inny powód, dla którego projekt uchodzi za kontrowersyjny. Od 2016 roku największym udziałowcem (11 procent) Greenland Minerals jest bowiem chiński Shanghe Resource Holding. Chiny są również bezpośrednio zaangażowane w co najmniej dwa inne projekty górnicze na wyspie. Jednym z nich jest wydobycie rudy żelaza na północny zachód od Nuuk.

Chińskie inwestycje na Grenlandii zaniepokoiły także Danię. Już w przeszłości Kopenhaga podkreślała, że taka ingerencja ze strony Chin jej nie odpowiada. Kiedy kilka lat temu Chiny zaproponowały finansowanie nowych międzynarodowych portów lotniczych w Nuuk i Ilulissat, Kopenhaga natychmiast przesłała niezbędne środki finansowe na ten cel.

Także Stany Zjednoczone wielokrotnie podkreślały, że nie chcą chińskich inwestycji w swojej strefie wpływów. W czerwcu ubiegłego roku Stany Zjednoczone otworzyły konsulat w Nuuk w celu zaznaczenia swojej pozycji na Grenlandii. Wkrótce Waszyngton ogłosił pomoc na rzecz rozwoju górnictwa, turystyki i edukacji w wysokości 12,1 miliona dolarów (10,27 mln euro).

Quo Vadis, Grenlandio?

Dla samych Grenlandczyków geopolityka nie odgrywa dużej roli. Jak wynika z sondażu opublikowanego w lutym tego roku, mieszkańcy wyspy mają inne problemy. Region walczy z wysokim bezrobociem i trudnościami ekonomicznymi. Inwestycje w wydobycie surowców zaczną się zwracać dopiero za wiele lat, co nie odpowiada dużej części mieszkańców wyspy, którzy są głównie rybakami lub pracują w przetwórniach rybnych. Dla nich najważniejsze byłoby wsparcie właśnie tej gałęzi gospodarki.

Przedterminowe wybory są interpretowane jako plebiscyt co do drogi rozwoju wyspy. Grenlandia zgodzi się na maksymalizację zysków ze swoich podziemnych zasobów naturalnych, albo pójdzie drogą Islandii która postawiła na turystykę i rozwój usług.

Wybory na Grenlandii zdecydują o losach metali ziem rzadkich potrzebnych do transformacji energetycznej

Najnowsze artykuły