Impas w białorusko-rosyjskich rozmowach o cenie dostaw gazu

31 maja 2016, 06:45 Alert

(Kommiersant/Piotr Stępiński)

Putin i Łukaszenka

Rosyjski wicepremier Arkady Dworkowicz spotkał się ze swoim białoruskim odpowiednikiem Władimirem Siemaszką, aby porozmawiać o cenach dostaw rosyjskiego gazu, ale według strony rosyjskiej nie doszło do przełomu

Wcześniej minister energetyki Aleksander Nowak informował o tym, że strona rosyjska nie zamierza zmieniać w trzecim kwartale ceny gazu dla Białorusi. – Kontrakt obowiązuje cały rok i jest obliczany według określonej formuły. Żadnych nowych uzgodnień w tej materii nie powinno być, ponieważ cena gazu jest określana na podstawie umowy handlowej – powiedział Nowak.

Moskwa nie zamierza także kierować sprawy do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie w związku zaległościami Mińska w opłatach za otrzymany rosyjski gaz. – To jest sprawa komercyjna Gazpromu – wyjaśnił minister energetyki.

Po raz pierwszy w maju tego roku rosyjskie władze oficjalnie poinformowały o sporze z Białorusią w sprawie dostaw gazu. Według wersji Moskwy Mińsk jest winny Gazpromowi 125 mln dolarów. Temat ten był przedmiotem rozmów premierów obu państw. Zakończyły się one jednak niepowodzeniem. Białoruś domaga się blisko dwukrotnej obniżki cen gazu – do 73 dolarów za 1000 m3. Gazprom od czasu ostatniego konfliktu gazowego z 2010 roku jedynie zmniejszał wolumen dostaw i nie ograniczał dostaw pomimo rosnącego zadłużenia Białorusinów.

Białoruś ma płacić obecnie za gaz 142 dolary za 1000 m3. Płaci jednak według własnych wyliczeń. Zdaniem strony białoruskiej obniżenie ceny dostaw o połowę to nie jest kwestia rabatu, ale uwzględnienia nowych realiów rynkowych.

Więcej: Spór w rodzinie. Białoruś domaga się tańszego gazu z Rosji