Spór w rodzinie. Białoruś domaga się tańszego gazu z Rosji

13 maja 2016, 07:30 Alert

(Interfax/RBC/Wojciech Jakóbik)

Putin i Łukaszenka

– Białoruś nie jest nic winna rosyjskiemu Gazpromowi, jeśli chodzi o dostawy gazu – powiedział minister energetyki Białorusi Władimir Potupczik cytowany przez Interfax. – Nie ma długu wobec Gazpromu. Białoruś płaciła zgodnie z porozumieniem międzyrządowym. Pozwólmy sądowi przyjrzeć się sprawie.

Potupczik podkreślił, że Moskwa i Mińsk mają różne interpretację porozumienia o dostawach gazu z Rosji na Białoruś. Zdaniem Mińska ceny rynkowe obowiązują w nim od 1 stycznia tego roku. Minister energetyki Rosji Aleksander Nowak przekonuje, że Białoruś nadal zalega na ponad 125 mln dolarów za ostatnie cztery miesiące. – Ta liczba rośnie każdego dnia – ostrzegł.

Gazprom Transgaz Belarus przekazał w maju do sądu arbitrażowego na Białorusi spór o opóźnienia i niepełne opłaty za dostawy gazu do białoruskich dystrybutorów regionalnych. Wicepremier Władimir Siemaszko poinformował, że roszczenia dotyczą okresu po 1 stycznia 2016 roku.

Spór eskaluje. O ile jeszcze na początku kwietnia Białoruś domagała się ceny 80 dolarów za 1000 m3 gazu z Rosji, to obecnie uważa, że „racjonalny” jest poziom 73 dolarów, o czym poinformował minister Potupczik.

Białoruś ma płacić obecnie za gaz 142 dolary za 1000 m3. Płaci jednak według własnych wyliczeń. Zdaniem strony białoruskiej obniżenie ceny dostaw o połowę to nie jest kwestia rabatu, ale uwzględnienia nowych realiów rynkowych. – Obecnie ceny dla Niemiec i Ukrainy nie licząc opłat celnych są niższe niż dla Białorusi – grzmiał białoruski minister. Białoruś jest w unii celnej z Rosją i z tego tytułu, teoretycznie, powinna cieszyć się lepszymi warunkami wymiany handlowej z większym sąsiadem. Nowak odmawia łączenia sporu cenowego z dyskusją o długach białoruskich. Mińsk chce jednak powiązać te kwestie.