icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Przybyszewski: Czy Iran wywiesi flagę wzywającą do odwetu za Gazę?

– Czy minęliśmy ostatni zjazd z trasy ku regionalnej wojnie? Gdy to piszę, Joe Biden właśnie wylądował wczoraj w Tel Avivie. Przedwczoraj zaś doszło do wybuchu na terenie szpitala Al Ahli w Strefie Gazy. Iran wywiesza czarną flagę na znak żałoby. Czerwona byłaby sygnałem do zemsty. Do rozpoczęcia odwetu niewiele brakuje – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund, w BiznesAlert.pl. – Jeśli dotychczas którakolwiek z firm importujących węglowodory z Zatoki Perskiej lub armatorzy nie mieli planu B, to jest to najwyższa pora, a może i ostatnia chwila, aby taki sformułować – dodaje.

Wybuch przy szpitalu baptystów Al Ahli w Strefie Gazy, zarządzanym przez anglikańską episkopalną diecezję jerozolimską spowodował zamieszki w Zachodnim Brzegu i w niektórych arabskich wioskach w Izraelu. Odbyły się także demonstracje m.in. w Stambule, Ankarze i Ammanie. Kolejne protesty będą mieć miejsce. Palestyńczycy twierdzą, że szpital został uderzony w wyniku nalotu izraelskiego lotnictwa. Izrael obwinia zaś za tragedię Palestyński Islamski Dżihad, który wystrzelić miał wadliwy pocisk rakietowy. W regionie słyszy się, że Izrael kłamie i chce podzielić Palestyńczyków. Bliski Wschód zagotował się i mało kto tam, a już na pewno nie Palestyńczycy, wierzy, że to zbłąkany lub wadliwy pocisk. Amerykanie twierdzą, że nie ma dowodów na winę Izraela. Prawdę powiedziawszy, nie ma to zupełnie znaczenia kto faktycznie zawinił – opinii publicznej w regionie to nie obchodzi. Szpital był już czerwoną linią, a dziś ma dojść do kolejnych demonstracji, do których nawoływał m.in. Hasan Nasr Allah, przywódca Hezbollahu. Iran zaś nad ranem przekazał poprzez swoją ambasadę w Damaszku wiadomość po hebrajsku, która brzmiała “czas się skończył”, co było odwołaniem do groźby, jaką wystosował dzień wcześniej minister spraw zagranicznych Islamskiej Republiki, Hosejn Amir Abdollahian. Orzekł on, że Oś Oporu (czasem nazywana zamiennie Frontem Oporu) nie będzie dłużej tolerować poczynań Izraela i podejmie działania “w ciągu nadchodzących godzin”. Jak widać, na pretekst długo nie trzeba było czekać.

Czy minęliśmy ostatni zjazd z trasy ku regionalnej wojnie?

Prezydent Joe Biden z kolei odwołał swoją wizytę w Ammanie z powodu złych nastrojów społecznych, które nastąpiły po tragicznym bombardowaniu szpitala. W Bejrucie zaś ewakuowana jest częściowo ambasada USA, w której pozostanie najpewniej jedynie niezbędny personel dyplomatyczny. Departament Stanu poinformował obywateli, że nie należy podróżować do Libanu i powinno się zaplanować opuszczenie tego kraju. De facto to powiadomienie, które oznacza, że lepiej byłoby ewakuować się, o ile nie ma naprawdę poważnego powodu, aby zostawać lub tam się udać.

18 października Joe Biden wylądował w Tel Awiwie. Czy jego wizyta zmieni sytuację? To wątpliwe. Władze w Teheranie, zdaje się, doczekały się momentu przełomowego, gdy poparcie w regionie dla odwetu na Izraelu osiąga niemal punkt szczytowy. W Maszhadzie i w innych miastach, podobno (ale nie byłoby to niczym dziwnym), wywieszono w najważniejszych meczetach czarne flagi na znak żałoby. Czerwona mogłaby zaś oznaczać otwarte wezwanie do pomsty. Póki co jednak władze w Teheranie najwyraźniej oczekują na to, że wizyta Bidena w Izraelu nie przyniesie żadnych zmian. Wówczas pod względem wizerunkowym Iran osiągnie każdy z wymaganych punktów do podjęcia próby zainicjowania odwetu: “błędy” Izraela (nieważne, czy faktyczne, czy nie); niemoc i dwulicowość USA; poparcie opinii publicznej w regionie; motywację organizacji wchodzących w skład Osi Oporu.

Konsekwencje na rynku węglowodorów

Konsekwencje rozlania się konfliktu regionalnego byłyby w pierwszych fazach, o ile nastąpi, widoczne przede wszystkim na froncie izraelsko-libańsko-syryjskim. Nie da się jednak wykluczyć, że rynek węglowodorowy zacznie się robić nerwowy, gdy tylko Iran zdecyduje, że będzie zajmował i/lub atakował wszelkie tankowce i inne statki powiązane z Izraelem. Wszelkie cele amerykańskie byłyby z kolei oczywistym celem dla wszelkich proirańskich formacji militarnych w regionie.

Skali i przebiegu takiego konfliktu nie da się dokładnie przewidzieć. Jeśli dotychczas którakolwiek z firm importujących węglowodory z Zatoki Perskiej lub armatorzy nie mieli planu B, to jest to najwyższa pora, a może i ostatnia chwila, aby taki sformułować. W ogólnym rozrachunku, Iran oraz Arabia Saudyjska i inne państwa zrobią wszystko, aby węglowodory wciąż z Zatoki płynęły. Jednak wątpię, aby okręty powiązane z Izraelem mogły liczyć na pomoc jakiegokolwiek innego państwa niż ZEA czy Bahrajnu, które mają podpisane z Tel Awiwem Abraham Accords.

Czy minęliśmy ostatni zjazd z trasy ku regionalnej wojnie? To niestety bardzo możliwe. W wymiarze zewnętrznym Europie aż tak dużo z tego tytułu grozić nie będzie. Z kolei w wymiarze bezpieczeństwa wewnętrznego, tajemnicą poliszynela jest poważnie wzrastające ryzyko zagrożenia terroryzmem w Unii Europejskiej. O tym, czy i jak wielu będzie w Europie radykalizować się będzie bardzo zależało od tego, jak państwa UE będą postępować względem toczącej się między Hamasem a Izraelem wojny. Najlepiej byłoby, gdybyśmy tu odwołali się mimo wszystko do wartości chrześcijańskich, które są uniwersalne i legły u podwalin zjednoczonej Europy. W przeciwnym razie przyjdzie nam płacić “odsetki” w ofiarach, które poniesiemy za złe wybory.

Czy wezwanie Iranu do nałożenia embarga węglowodorowego to oczywisty falstart, który ma dać pretekst do agresywniejszych działań w Zatoce? Nie jest to wykluczone.

Łukasz K.P. Przybyszewski jest prezesem Abhaseed Foundation Fund, grupy eksperckiej i NGO oferującego szkolenia dla dziennikarzy dot. pozyskiwania i interpretacji informacji ze źródeł otwartych, które pokrywają tematykę Iranu.: https://abhaseed.org/oferta-szkolen/

Przybyszewski: Na Iran nie działa już ani prośba, ani groźba

– Czy minęliśmy ostatni zjazd z trasy ku regionalnej wojnie? Gdy to piszę, Joe Biden właśnie wylądował wczoraj w Tel Avivie. Przedwczoraj zaś doszło do wybuchu na terenie szpitala Al Ahli w Strefie Gazy. Iran wywiesza czarną flagę na znak żałoby. Czerwona byłaby sygnałem do zemsty. Do rozpoczęcia odwetu niewiele brakuje – pisze Łukasz Przybyszewski, prezes Abhaseed Foundation Fund, w BiznesAlert.pl. – Jeśli dotychczas którakolwiek z firm importujących węglowodory z Zatoki Perskiej lub armatorzy nie mieli planu B, to jest to najwyższa pora, a może i ostatnia chwila, aby taki sformułować – dodaje.

Wybuch przy szpitalu baptystów Al Ahli w Strefie Gazy, zarządzanym przez anglikańską episkopalną diecezję jerozolimską spowodował zamieszki w Zachodnim Brzegu i w niektórych arabskich wioskach w Izraelu. Odbyły się także demonstracje m.in. w Stambule, Ankarze i Ammanie. Kolejne protesty będą mieć miejsce. Palestyńczycy twierdzą, że szpital został uderzony w wyniku nalotu izraelskiego lotnictwa. Izrael obwinia zaś za tragedię Palestyński Islamski Dżihad, który wystrzelić miał wadliwy pocisk rakietowy. W regionie słyszy się, że Izrael kłamie i chce podzielić Palestyńczyków. Bliski Wschód zagotował się i mało kto tam, a już na pewno nie Palestyńczycy, wierzy, że to zbłąkany lub wadliwy pocisk. Amerykanie twierdzą, że nie ma dowodów na winę Izraela. Prawdę powiedziawszy, nie ma to zupełnie znaczenia kto faktycznie zawinił – opinii publicznej w regionie to nie obchodzi. Szpital był już czerwoną linią, a dziś ma dojść do kolejnych demonstracji, do których nawoływał m.in. Hasan Nasr Allah, przywódca Hezbollahu. Iran zaś nad ranem przekazał poprzez swoją ambasadę w Damaszku wiadomość po hebrajsku, która brzmiała “czas się skończył”, co było odwołaniem do groźby, jaką wystosował dzień wcześniej minister spraw zagranicznych Islamskiej Republiki, Hosejn Amir Abdollahian. Orzekł on, że Oś Oporu (czasem nazywana zamiennie Frontem Oporu) nie będzie dłużej tolerować poczynań Izraela i podejmie działania “w ciągu nadchodzących godzin”. Jak widać, na pretekst długo nie trzeba było czekać.

Czy minęliśmy ostatni zjazd z trasy ku regionalnej wojnie?

Prezydent Joe Biden z kolei odwołał swoją wizytę w Ammanie z powodu złych nastrojów społecznych, które nastąpiły po tragicznym bombardowaniu szpitala. W Bejrucie zaś ewakuowana jest częściowo ambasada USA, w której pozostanie najpewniej jedynie niezbędny personel dyplomatyczny. Departament Stanu poinformował obywateli, że nie należy podróżować do Libanu i powinno się zaplanować opuszczenie tego kraju. De facto to powiadomienie, które oznacza, że lepiej byłoby ewakuować się, o ile nie ma naprawdę poważnego powodu, aby zostawać lub tam się udać.

18 października Joe Biden wylądował w Tel Awiwie. Czy jego wizyta zmieni sytuację? To wątpliwe. Władze w Teheranie, zdaje się, doczekały się momentu przełomowego, gdy poparcie w regionie dla odwetu na Izraelu osiąga niemal punkt szczytowy. W Maszhadzie i w innych miastach, podobno (ale nie byłoby to niczym dziwnym), wywieszono w najważniejszych meczetach czarne flagi na znak żałoby. Czerwona mogłaby zaś oznaczać otwarte wezwanie do pomsty. Póki co jednak władze w Teheranie najwyraźniej oczekują na to, że wizyta Bidena w Izraelu nie przyniesie żadnych zmian. Wówczas pod względem wizerunkowym Iran osiągnie każdy z wymaganych punktów do podjęcia próby zainicjowania odwetu: “błędy” Izraela (nieważne, czy faktyczne, czy nie); niemoc i dwulicowość USA; poparcie opinii publicznej w regionie; motywację organizacji wchodzących w skład Osi Oporu.

Konsekwencje na rynku węglowodorów

Konsekwencje rozlania się konfliktu regionalnego byłyby w pierwszych fazach, o ile nastąpi, widoczne przede wszystkim na froncie izraelsko-libańsko-syryjskim. Nie da się jednak wykluczyć, że rynek węglowodorowy zacznie się robić nerwowy, gdy tylko Iran zdecyduje, że będzie zajmował i/lub atakował wszelkie tankowce i inne statki powiązane z Izraelem. Wszelkie cele amerykańskie byłyby z kolei oczywistym celem dla wszelkich proirańskich formacji militarnych w regionie.

Skali i przebiegu takiego konfliktu nie da się dokładnie przewidzieć. Jeśli dotychczas którakolwiek z firm importujących węglowodory z Zatoki Perskiej lub armatorzy nie mieli planu B, to jest to najwyższa pora, a może i ostatnia chwila, aby taki sformułować. W ogólnym rozrachunku, Iran oraz Arabia Saudyjska i inne państwa zrobią wszystko, aby węglowodory wciąż z Zatoki płynęły. Jednak wątpię, aby okręty powiązane z Izraelem mogły liczyć na pomoc jakiegokolwiek innego państwa niż ZEA czy Bahrajnu, które mają podpisane z Tel Awiwem Abraham Accords.

Czy minęliśmy ostatni zjazd z trasy ku regionalnej wojnie? To niestety bardzo możliwe. W wymiarze zewnętrznym Europie aż tak dużo z tego tytułu grozić nie będzie. Z kolei w wymiarze bezpieczeństwa wewnętrznego, tajemnicą poliszynela jest poważnie wzrastające ryzyko zagrożenia terroryzmem w Unii Europejskiej. O tym, czy i jak wielu będzie w Europie radykalizować się będzie bardzo zależało od tego, jak państwa UE będą postępować względem toczącej się między Hamasem a Izraelem wojny. Najlepiej byłoby, gdybyśmy tu odwołali się mimo wszystko do wartości chrześcijańskich, które są uniwersalne i legły u podwalin zjednoczonej Europy. W przeciwnym razie przyjdzie nam płacić “odsetki” w ofiarach, które poniesiemy za złe wybory.

Czy wezwanie Iranu do nałożenia embarga węglowodorowego to oczywisty falstart, który ma dać pretekst do agresywniejszych działań w Zatoce? Nie jest to wykluczone.

Łukasz K.P. Przybyszewski jest prezesem Abhaseed Foundation Fund, grupy eksperckiej i NGO oferującego szkolenia dla dziennikarzy dot. pozyskiwania i interpretacji informacji ze źródeł otwartych, które pokrywają tematykę Iranu.: https://abhaseed.org/oferta-szkolen/

Przybyszewski: Na Iran nie działa już ani prośba, ani groźba

Najnowsze artykuły