Jabłoński: Rząd nie walczy z problemami zamówień publicznych

23 lutego 2015, 15:00 Drogi

Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju zamówiło raport, w którym opisano problemy związane z procesem inwestycyjnym oraz rekomendacje ich rozwiązania. Autorzy raportu wskazali, że w Polsce brakuje centralnej instytucji, która mogłaby planować i koordynować politykę inwestycyjną państwa. Zadanie to mogłoby zostać powierzone nowemu departamentowi w MIR lub całkiem nowemu podmiotowi – napisał Rynek Kolejowy. Dlaczego remedium na załatwienie problemu ma być tworzenie nowego urzędu?

– W nawiązaniu do starej anegdoty, gdy na uczelni za czasów PRL pojawiał się jakiś problem, powoływano komisję senacką. I tu mamy do czynienia z podobnym działaniem. Otóż, gdy pojawia się problem, nie likwiduje się jego przyczyny, czyli zbyt skomplikowanych, rygorystycznych i absolutnie nieprzystających do rzeczywistości przepisów i zasad opracowanych na jej podstawie, tylko tworzy nową instytucję – ocenia w rozmowie z naszym portalem Ireneusz Jabłoński, członek zarządu Centrum im. Adama Smitha.

W opinii Jabłońskiego stanowi to próbę zamiecenia problemu pod dywan, głównie poprzez przekaz pijarowski.

– Tymczasem trzeba rozwiązywać przyczyny problemów, a nie pijarowsko walczyć z ich skutkami – wyjaśnia dalej Ireneusz Jabłoński. – Bo one w ten sposób nie wyparują, tylko wrócą: ze zdwojoną, negatywną siłą. Dla rozwiązania problemu złej polityki inwestycyjnej państwa należy sięgać do sprawdzonych rozwiązań światowych, np. amerykańskich.

Jak mówi Jabłoński w USA istnieje prawo zamówień publicznych, ale jest ono stosowane w sposób bardzo elastyczny.

– Daje też dużą możliwość formułowania zasad i podejmowania decyzji – twierdzi Jabłoński. – Główną jego zaletą jest upublicznienie zamówienia, ale przy dużej swobodzie jego kształtowania. A także żelaznej egzekucji zdarzeń, które są niezgodne z tymi uproszczonymi i stosunkowo mało licznymi zasadami. Jeżeli dany system, to trzeba go uprościć, sprowadzić na szczebel, lub dwa szczeble niżej – a nie komplikować. Bo wtedy w jeszcze większym stopniu nie będzie właściwie działał – stwierdza na zakończenie członek zarządu Centrum im. Adama Smitha.