Jakóbik: Ciepło w polskich domach jest chronione, ale co z jego dostawcami?

23 lutego 2023, 07:30 Ciepłownictwo

Zastosowane rozwiązanie tymczasowe nie pozwoli ciepłownikom sfinansować transformacji energetycznej, na którą trzeba wydać według Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych od 145 do 245 mld do 2026 roku – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Wojciech Jakóbik i Jędrzej Stachura w Elektrociepłowni Zabrze. Fot. Jędrzej Stachura.
Wojciech Jakóbik i Jędrzej Stachura w Elektrociepłowni Zabrze. Fot. BiznesAlert.pl

Branża ciepłownicza przyznaje, że przed wojną mieliśmy już kryzys energetyczny. Ceny uprawnień do emisji CO2 i paliw kopalnych rosły. Wojna pogłębiła ten problem. Pojawiły się niedobory węgla, a w Polsce zniknęły zapasy. Rosjanie zostali odcięci od rynku europejskiego. Niektórzy wytwórcy ciepła musieli nagle sprowadzać surowiec przykładowo z Kolumbii czy Afryki. Polska wprowadziła sankcje na węgiel rosyjski szybciej niż reszta Europy. Między październikiem 2021 a wrześniem 2022, cena za tonę była sięgała nawet 2000 zł, czyli pięć razy więcej niż dotąd. Ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosły do 90-100 euro za tonę. Gaz był rekordowo drogi. Podobnie stal i cement kluczowe przy inwestycjach w ciepłownictwie. Cena energii elektrycznej odzwierciedlała te problemy, a ciepła – nie.

Skąd wziąć miliardy złotych potrzebne ciepłownictwu?

Zmiana taryf ciepłowni nie nadążała za wzrostem kosztów, a elektrociepłownie były dotychczas zmieniane tylko co rok – ostatni raz w marcu 2022 roku, skazując część branży na ryzyko utraty płynności finansowej. Bezpośrednio wpłynęłoby to na bezpieczeństwo dostaw ciepła dla odbiorców. Tymczasowe dostosowanie taryf na czas kryzysu energetycznego pozwala na pokrycie drastycznie rosnących bieżących kosztów działalności.

Jednakże rozwiązanie tymczasowe nie pozwoli przedsiębiorstwom ciepłowniczym sfinansować transformacji energetycznej, na którą trzeba wydać według Polskiego Towarzystwa Elektrociepłowni Zawodowych od 145 do 245 mld do 2026 roku zgodnie z wyśrubowanymi standardami polityki klimatycznej.  Aby ulżyć odbiorcom, do tej pory w Polsce we wrześniu 2022 roku został wprowadzony system wsparcia odbiorców. Niestety według przedstawicieli branży ten system nie zadziałał. Obecnie trwają prace nad jego zmianami, aby wsparcie miały rzeczywisty charakter. Nowy system wsparcia w opinii branży musi być jednocześnie tak skonstruowany, aby był neutralny dla przedsiębiorstw ciepłowniczych, aby nie zagrozić bezpieczeństwu dostaw ciepła.

– Regulacje nie będą już bazowały na średnich cenach wytwarzania ciepła ustalonych na poziomie całego kraju, ale zostaną ustalone odrębnie dla każdego miasta i systemu ciepłowniczego. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki obliczy ceny i stawki opłat za ciepło dla poszczególnych grup taryfowych, w danym systemie ciepłowniczym, wprowadzając wzrost o nie więcej niż 40 procent – tłumaczy ministerstwo klimatu w komentarzu dla BiznesAlert.pl. – Pozwoli to uwzględnić lokalne uwarunkowania odnośnie kształtowania się cen i zapewnić jednakowe ograniczenie ich wzrostu do wysokości maksymalnej ceny dostawy ciepła w tym systemie ciepłowniczym.

– Projektowana regulacja przewiduje, że w okresie od 1 marca do 31 grudnia 2023 roku w każdym systemie zostanie wprowadzona do stosowania maksymalna cena dostawy ciepła w rozliczeniach z odbiorcami w gospodarstwach domowych oraz dla podmiotów użyteczności publicznej – komentuje resort klimatu. – Cena maksymalna zostaną określone tak, aby cena dostawy ciepła w danym systemie nie były wyższe niż o 40 procent w stosunku do cen stosowanych przed uruchomieniem aktualnego mechanizmu wsparcia, to znaczy przed pierwszym października 2022 roku. Dodatkowo zostanie zweryfikowane czy ceny stosowane od tej cezury były wyższe od maksymalnych i jeśli tak było rachunki zostaną skorygowane. Mechanizm wsparcia polega na pokryciu, w formie wyrównania, części należności odbiorców ciepła wobec przedsiębiorstw energetycznych prowadzących działalność niekoncesjonowaną i koncesjonowaną w zakresie sprzedaży ciepła wynikających ze wzrostu kosztów ogrzewania – czytamy dalej.

– Tymczasowe rozwiązania, które w celu zmniejszenia obciążeń finansowych odbiorców dostarczających ciepło na potrzeby ogrzewania i przygotowania ciepłej wody użytkowej w lokalach mieszkalnych gospodarstw domowych lub podmiotów, o których mowa w art. 4 ust. 1 pkt 4, nie zdejmuje z przedsiębiorstw energetycznych wytwarzających ciepło, zajmujących się jego przesyłaniem lub dystrybucją oraz obrotem, obowiązku kształtowania taryf dla ciepła zgodnie z rozporządzeniem Ministra Klimatu z dnia 7 kwietnia 2020 roku w sprawie szczegółowych zasad kształtowania taryf oraz rozliczeń z tytułu zaopatrzenia w ciepło – tłumaczy resort klimatu w odpowiedzi na pytania BiznesAlert.pl.

Idzie zima, kolejna

Co dalej? Całe szczęście, że ta zima jest na razie łagodna. Europejczycy poradzili sobie z zapasami węgla i gazu. Obawy o bezpieczeństwo dostaw energii i ciepła zmalały a najczarniejsze scenariusze z niedoborami węgla w marcu się nie spełniły. Jednak gromadzenie zapasów w 2023 roku na następną zimą może wciąż być wyzwaniem. Ceny pozostają wysokie, a podaż może dalej maleć. Warto także przypomnieć, że firmy kontraktują surowce z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem po najwyższych cenach z historii kryzysu energetycznego 2021-2022. Zimą polski system elektroenergetyczny potrzebuje nawet 27 GW a ok. 15 procent pochodzi z sektora ciepłownictwa, którego nie będzie można zastąpić importem. Ponadto, wytwarzanie energii w elektrociepłowniach jest bardziej efektywne niż w elektrowniach. Z tego punktu widzenia los ciepłownictwa w Polsce ma znaczenie także z punktu widzenia efektywnej odpowiedzi na kryzys energetyczny. – Elektrociepłownie są istotnym zasobem Krajowego Systemu Elektroenergetycznego, zwłaszcza w okresie zimowym, gdy w związku z niskimi temperaturami obserwowany jest wzrost zapotrzebowania na moc i energię – przyznaje biuro prasowe Polskich Sieci Elektroenergetycznych w komentarzu dla BiznesAlert.pl. – Jednostki kogeneracyjne mogą uczestniczyć w rynku mocy i czerpać przychód z tego tytułu.