Jakóbik: Detente sprzyja Nord Stream 2

8 czerwca 2018, 07:31 Energetyka

Austria i Niemcy blokują prace nad Dyrektywą Gazową, która może podporządkować sporny Nord Stream 2 prawu unijnemu, korzystając ze zmęczenia tematem w Brukseli – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Prezydenci Francji i Rosji. Fot.: Kancelaria Prezydenta FR
Prezydenci Francji i Rosji. Fot.: Kancelaria Prezydenta FR

Dyrektywa Gazowa stoi

Nord Stream 2 to projekt gazociągu z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie jest postrzegany przez zwolenników jako źródło taniego gazu. Jest on istotny dla konkurencyjności firm zachodnich, które zaangażowały się finansowo w projekt: BASF/Wintershall, E.on/Uniper, OMV, Shell i Engie. Podstawą ekonomiczną do budowy, oprócz pożyczek tych firm, które służą finansowaniu prac, są umowy gazowe. To prawdopodobnie z tego względu w ostatnim czasie austriackie OMV przedłużyło umowę gazową z Gazpromem, o czym więcej pisze na naszych łamach Piotr Stępiński.

https://biznesalert.pl/rosja-austria-nord-stream-2-sankcje/

Jednakże zdaniem Brukseli ten projekt nie jest zgodny z celami Unii Energetycznej i nie zwiększy bezpieczeństwa energetycznego Europy. Ponadto, powinien zostać podporządkowany prawu unijnemu. Liczą na to przeciwnicy projektu, którzy wskazują na szereg zagrożeń z nim związanych z zakresu: polityki, prawa, rynku, bezpieczeństwa i środowiska. Propozycja Komisji Europejskiej zakłada zmianę Dyrektywy Gazowej po to, aby rozciągnąć obowiązywanie jej zapisów na całe terytorium Unii Europejskiej, a więc także gazociągi importowe z krajów trzecich, jak wspomniany Nord Stream 2. Po przejściu przez Parlament Europejski propozycja rewizji trafiła do Rady Europejskiej i tam utknęła.

Pomimo zabiegów, w których brała udział także polska dyplomacja i posłowie do Parlamentu Europejskiego, na razie nie udało się uruchomić prac Rady Europejskiej nad Dyrektywą Gazową. Według informacji BiznesAlert.pl problemem pozostaje stanowisko Austrii i Niemiec, które są mniej oficjalnie wspierane przez Bułgarię i Grecję. Tymczasem kończy się prezydencja bułgarska i zbliża austriacka, a zatem nie należy liczyć na poprawę sytuacji, jeżeli nie pojawią się nowe okoliczności, które skłonią – przede wszystkim – kanclerz Angelę Merkel do działania w sprawie Nord Stream 2. Można posunąć się do postawienia tezy, że w ten sposób Austria i Niemcy rozkładają polityczny parasol ochronny nad projektem pomimo ustawicznych deklaracji o czysto ekonomicznym charakterze tej inwestycji.

Konsorcjum na Ukrainie

Zamiast rozmawiać o Dyrektywie Gazowej strona niemiecka woli udzielić odpowiedzi na podstawowy argument przeciwko budowie nowego gazociągu z Rosji i Niemiec, czyli obawę o destabilizację Ukrainy poprzez zmniejszenie dostaw gazu przez jej terytorium na korzyść Nord Stream 2. Berlin promuje pomysł stworzenia konsorcjum z udziałem firm z Ukrainy, Unii Europejskiej i Rosji, które zarządzałoby gazociągami nad Dnieprem i w ten sposób gwarantowało stabilność przesyłu na „minimalnym” poziomie, który zostanie wspólnie ustalony. Udział firmy niemieckiej miałby zapewnić, że w jej interesie ekonomicznym będzie utrzymanie dostaw i modernizacja tej infrastruktury.

Ta sugestia wystarczyła, aby w Brukseli nastąpiło rozprężenie wokół tematu gazociągu Nord Stream 2. Eurokraci zajmują się obecnie kreśleniem nowego budżetu unijnego, który czekają fundamentalne zmiany, o których informowały już media. Przy nich problem gazociągu Nord Stream 2 wydaje się mniej istotny, szczególnie biorąc pod uwagę uspokajające sygnały z Berlina, że znaleziono już rozwiązanie. Jak jednak pisze Grzegorz Kuczyński, mogą być to złudne nadzieje.

https://biznesalert.pl/niemcy-rosja-ukraina-konsorcjum-gts-gazociagi/

Rewizja Dyrektywy Gazowej była jednym ze sposobów na to, aby co najmniej opóźnić Nord Stream 2 przez konieczność negocjacji z Rosją warunków implementacji zmienionego prawa względem projektu. W razie gdyby porozumienie miał zatwierdzać Parlament Europejski możliwe byłoby nawet jej zablokowanie w razie braku poparcia Izby. Drugi sposób to sankcje amerykańskie, które mogłyby utrudnić finansowanie projektu poprzez uderzenie w europejskich partnerów finansowych projektu.

Tymczasem USA nadal nie podjęły nadal decyzji o sankcjach. Znaczące są słowa sprzyjającej tej idei zastępcy Sekretarza Stanu ds. dyplomacji energetycznej Sandry Oudkirk, która podczas konferencji German Marshall Fund i Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych przyznała, że chociaż USA posiadają narzędzia do zablokowania Nord Stream 2, to posiada je także Europa. Niestety dla przeciwników projektu, jak Polska, nie ma apetytu na takie działanie, a rozprężenie wokół tego tematu tylko pogarsza sytuację.

Detente

Detente (rozprężenie w stosunkach międzynarodowych – przyp. autora) w relacjach części państw Unii Europejskiej z Rosją jest widoczne także w szerszym kontekście. Prezydent Francji Emmanuel Macron odwiedził Międzynarodowe Forum Ekonomiczne w Petersburgu, gdzie francuski Total podpisał umowę z Novatekiem w sprawie przejęcia 10 procent akcji projektu Arctic LNG 2. Chociaż nie zgodził się na wsparcie finansowe Nord Stream 2, to rosyjska firma, z którą podpisał kontrakt, znajduje się na liście sankcji zachodnich. Z kolei prezydent Federacji Rosyjskiej odwiedził Austrię, w której apelował o zniesienie sankcji, na co – chociaż tyle – nie było pozytywnej odpowiedzi Wiednia.

Mimo utrzymania konsensusu europejskiego, że Rosja nie spełniła warunków niezbędnych do zniesienia obostrzeń, czyli oddania Krymu Ukrainie i zatrzymania walk na wschodzie tego kraju, projekt Nord Stream 2 korzysta na rozprężeniu, które pozwala mu pokonywać kolejne kamienie milowe bez przeszkód. W ostatnim czasie otrzymał kolejne zgody na budowę w wyłącznych strefach ekonomicznych: tym razem Szwecji oraz Rosji. Czeka jeszcze na zgodę Danii. Chociaż Skandynawowie przyznają się do obaw względem Nord Stream 2, Szwecja nie stwierdziła podstaw proceduralnych do odrzucenia wniosku o budowę odcinka na jej terytorium. Inaczej może być w przypadku Duńczyków, którzy przyjęli prawo pozwalające rozpatrywać zgodę z punktu widzenia polityki zagranicznej oraz bezpieczeństwa. Kopenhaga uznaje Nord Stream 2 za wyzwanie z tego zakresu. Warto po raz kolejny przypomnieć, że projekt może być opóźniony już teraz, bo zgody są przyznawane wolniej od pierwotnych oczekiwań spółki Nord Stream 2.

Jakóbik: Opóźnienie Nord Stream 2 na horyzoncie

Konieczność rewizji założeń projektu i zastąpienia odcinka duńskiego innym może doprowadzić do opóźnienia projektu, którego budowa ma ruszyć latem 2018 roku. Dałoby to czas na dalsze prace nad rewizją Dyrektywy Gazowej, której ostateczny kształt także może różnie wpływać na Nord Stream 2. Zwolennicy podporządkowania tego projektu Dyrektywie chcą, aby obejmowała wszystkie projekty, które nie rozpoczęły pracy komercyjnej, a w takim wypadku byłoby tak w przypadku spornego gazociągu nawet po rozpoczęciu budowy. Jeżeli jednak Rada Europejska uznałaby, że znowelizowana Dyrektywa ma objąć tylko nowe projekty rozumiane jako takie, których budowa jeszcze nie ruszyła, paraliż prac wywołany przez Austrię i Niemcy może zaprzepaścić szanse na podporządkowanie Nord Stream 2 zrewidowanemu prawu, które zmieni się już po wkopaniu pierwszej łopaty w ziemię. Zwolennikom projektu nie podoba się propozycja Komisji Europejskiej, więc zmienili temat. Nie wiadomo, czy przeciwnikom magistrali z Rosji do Niemiec uda się przywrócić go do czołówki tematów Unii Europejskiej targanej jeszcze większymi problemami.