Stępiński: Czy Austria pomoże Rosji uniknąć nowych sankcji?

7 czerwca 2018, 12:00 Energetyka

Rosja, jak mało które państwo, przywiązuje szczególne znaczenie do rocznic. Szczególnie przypominających wydarzenia, które pozwoliły jej na zwiększanie wpływu na procesy polityczne i gospodarcze. W pięćdziesiątą rocznicę podpisania kontraktu gazowego między Austrią a Związkiem Sowieckim prezydent Rosji Władimir Putin udał się do Wiednia, aby rozmawiać m.in. o współpracy energetycznej. Cel i miejsce wizyty nie są jednak przypadkowe. Rosja liczy na gazowy sojusz z Austrią – pisze Piotr Stępiński, redaktor portalu BiznesAlert.pl.

Władimir Putin (L) i Sebastian Kurz (P) / fot. Kancelaria Prezydenta Federacji Rosyjskiej

Dokładnie miesiąc temu (7 maja) Władimir Putin po raz czwarty złożył na Kremlu przyrzeczenie, po którym został oficjalnie prezydentem Federacji Rosyjskiej. Mimo zaostrzającej się sytuacji wokół Iranu czy wojny toczonej w Syrii, z pierwszą zagraniczną wizytą udał się do Wiednia, aby rozmawiać z austriackimi politykami akurat w momencie, gdy mija 50 lat współpracy gazowej między obydwoma państwami.

Tematem, który zdominował rozmowy była współpraca gospodarcza i energetyczna. W blasku kamer i fleszy prezydent Rosji Władimir Putin i kanclerz Austrii Sebastian Kurz przekonywali, że relacje między obydwoma państwami są ,,tradycyjnie dobre”. W 2017 roku obroty handlowe między Rosją a Austrią wyniosły 4,95 mld dolarów, z czego eksport z Rosji stanowił 2,75 mld (w stosunku do 2016 roku wzrost o 12 procent) a import z Austrii 2,2 mld dolarów (wzrost o 16 procent). Austriacy dostarczają Rosjanom głównie urządzenia przemysłowe, lekarstwa i żywność. Natomiast 80 procent rosyjskiego eksportu do Austrii stanowią ropa i gaz.

Austria uzależnia się od Gazpromu

Sięgnijmy jednak do historii. Austriacka OMV była pierwszą spółką europejską, która w okresie zimnej wojny podpisała umowy na dostawy gazu z ZSRR. Początkowo Rosjanie dostarczali 142 mln m sześc. rocznie i przez 50 lat wolumen ten wzrósł blisko 64-krotnie. Od 1968 roku Austriacy odebrali ponad 218 mld m sześc. rosyjskiego paliwa. W tym kontekście należy zauważyć, że w 2017 roku Gazprom ustanowił historyczny rekord dostaw gazu do Austrii – 9,1 mld m sześc., czyli o 50,3 procent więcej niż w 2016 roku (6,1 mld m sześc.).

Jak przekonywał w Wiedniu Putin, te dane świadczą o owocnej współpracy między krajami, a jednym z jej przejawów nazwał podpisanie kolejnego kontraktu na dostawy rosyjskiego gazu. Tym razem będzie on obowiązywał do 2040 roku. Przez to umowa z OMV jest jedną z najdłuższych w portfelu Gazpromu w Europie. Ustępuje jedynie obowiązującemu do 2042 roku kontraktowi z tureckimi Akfel, Kibar i Bosphorus (5 mld m sześc. rocznie). Kluczowymi kontraktami Gazpromu w Unii Europejskiej są te podpisane z niemieckim Uniperem i włoskim Eni na dostawy 50 mld m sześc. rocznie, które wygasają na przełomie 2035 i 2036 roku.

Rosjanie mogą wykorzystać ten fakt jako argument za budową Nord Stream 2. Skoro Austria podpisuje długoletni kontrakt z Gazpromem, oznacza to, że Europa w jeszcze większym stopniu potrzebuje rosyjskiego gazu. To z kolei wymusza konieczność budowy kolejnych rurociągów, ale nie po to żeby dywersyfikować źródła dostaw paliwa, a po to, by w jeszcze większym stopniu stała się zależna od Rosji. Moskwa wielokrotnie przekonywała, że jest w stanie dostarczyć tyle paliwa, ile Europa potrzebuje, a nawet nie poprzestać na budowie Nord Stream 2, lecz ułożyć dwie kolejne nitki rurociągu po dnie Bałtyku.

Rosja liczy na wsparcie przy Nord Stream 2

W tym kontekście Władimir Putin przekonywał, że Rosja i Austria robią wiele, aby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne Europy, czego przejawem jest m.in. udział OMV w realizacji projektu Nord Stream 2, który obydwa państwa uznają za inwestycję wyłącznie o charakterze ekonomicznym. Mimo, że można postawić tezę, iż jej głównym celem jest pozbawienie Ukrainy roli państwa tranzytowego, aby w większym stopniu zdestabilizować sytuację polityczną nad Dnieprem. Moskwa wie, że bez środków z opłat tranzytowych Kijów straci ok. 3 procent PKB. To środki, których potrzebuje do przeprowadzenia potrzebnego i żmudnego procesu reform.

Tymczasem, mimo nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję i walki którą na wschodzie Ukrainy toczą rosyjscy bojownicy, Władimir Putin przyjechał do Wiednia, tłumacząc jak istotna jest budowa Nord Stream 2. Wizyta rosyjskiego prezydenta w stolicy Austrii stanowi pewien wyłom w solidarności europejskiej. Tak jak zeszłoroczna wizyta rosyjskiego prezydenta na Węgrzech. Kreml dostrzega również to, że kolejne państwa chcą rewizji sankcji i zmiany unijnej polityki względem niego. Rosja ma świadomość, że jej siłą jest brak jednego i silnego głosu państw członkowskich Unii Europejskiej. Łatwiej jest Moskwie rozmawiać z poszczególnymi stolicami, niż z Unią Europejską jako całością i osiągać swoje cele. Również te dotyczące gazociągu Nord Stream 2.

Kardaś: Gazprom bez kary i uciążliwych zobowiązań (ANALIZA)

Wizyta w Wiedniu akurat w czerwcu wydaje się nie być przypadkowa. W Unii Europejskiej trwa dyskusja na temat budowy kontrowersyjnego gazociągu. Komisja Europejska wystąpiła do państw członkowskich o uzyskanie mandatu do rozmów z Rosjanami na temat norm prawnych, w oparciu o które miałby zostać realizowany projekt. Byłoby to niekorzystne dla Gazpromu, ale i samej Austrii, ponieważ wpłynęłoby to na opóźnienie budowy. Nie tylko potencjalny mandat Komisji może wpłynąć na terminowość realizacji projektu. Chodzi także o to, że Rosjanie nadal nie otrzymali zgody Szwecji i Danii na ułożenie rurociągów na ich wodach. Równie istotna jest dyskusja na temat rewizji dyrektywy gazowej. Tym bardziej, że już w przyszłym miesiącu prezydencję w UE obejmuje Austria. Zmiany proponowane przez komisję ds, przemysłu, badań naukowych i energii (ITRE) w Parlamencie Europejskim pod przewodnictwem prof. Jerzego Buzka mają jednoznacznie wskazać, że wszystkie rurociągi, zarówno lądowe, jak i podwodne, które przebiegają przez terytorium Unii Europejskiej, muszą podlegać unijnym przepisom. Wówczas Gazprom musiałby działać w oparciu o przejrzyste, europejskie standardy.

Buzek: Rewizja dyrektywy gazowej ochroni rynek UE, choć może zniechęcić do Nord Stream 2 (ROZMOWA)

Mimo że w kwietniu Parlament Europejski ogłosił gotowość do podjęcia prac nad rewizją dyrektywy, prezydencja Bułgarii skutecznie je spowalniała. Z jednej strony Bułgarzy wcześniej apelowali o jednorodne stanowisko Unii Europejskiej oraz państw członkowskich w sprawach energetycznych, szukając dywersyfikacji dostaw, z drugiej zaś pragną pozostać w sojuszu z Gazpromem, ze względu na silne uzależnienie od rosyjskich surowców. Od lipca stery w Unii Europejskiej przejmie Austria, która może opóźnić wprowadzenie zmian uderzających w rosyjski koncern właśnie ze względu na poparcie dla Nord Stream 2. Widać, że Rosja sprawnie przesuwa pionki na gazowej szachownicy w Europie.

Austria przeciwko LNG z USA

Przesuwa je skutecznie, czego dowodem jest chociażby wypowiedź prezydenta Austrii Alexandra Van der Bellena na wspólnej konferencji z Władimirem Putinem. W jej trakcie odniósł się również do dostaw amerykańskiego LNG, które jego zdaniem są znacznie droższe od gazu z Rosji i nie mogą zapewnić bezpieczeństwa energetycznego. – Pretensje ze strony niektórych amerykańskich partnerów, w tym te dotyczące zależności Unii Europejskiej w kwestii dostaw gazu, są zbyt wielkie. Przeoczają fakt, że amerykański LNG jest dwu, trzykrotnie droższy od rosyjskiego paliwa. Przy takich aspektach ekonomicznych nie ma powodu, aby zamienić rosyjski gaz na amerykański LNG – mówił polityk.

Niemcy uderzają w Polskę, KE i USA za Nord Stream 2

Warto w tym kontekście przypomnieć, że pod koniec 2017 roku OMV podpisała długoletnią umowę z amerykańskim Cheniere Energy na dostawy LNG. Mimo, że nie ujawniono wolumenów i okresu obowiązywania kontraktu, to z wypowiedzi prezydenta Austrii wynikałoby, że OMV chce kupować droższy gaz z LNG, zamiast kupować te same wolumeny od swojego strategicznego partnera, za jakiego uważa Gazprom. Tego typu wypowiedzi wpisują się w rosyjską narrację marginalizowania znaczenia LNG ze Stanów Zjednoczonych.

Sawicki: OMV jak PGNiG? Już nawet sojusznik Gazpromu sprowadza LNG z USA

Dywersyfikacja źródeł dostaw gazu przez państwa z regionu Europy Środkowo – Wschodniej oznacza szansę na zmniejszenie zależności Europy od rosyjskiego paliwa. Dlatego też Moskwa stara się promować budowę gazociągu Nord Stream 2, obawiając się utraty swoich udziałów na tym rynku. W tym samym czasie europejscy klienci zaczęli domagać się tańszych kontraktów, a Gazprom został zmuszony zastąpić dotychczasowe, bardzo lukratywne umowy takimi, które są zbliżone do warunków rynkowych. Aby zabezpieczyć swoje udziały w rynku, rosyjski monopolista po cichu zawierał umowy cenowe z dużymi klientami i zaczął dotrzymywać unijnych zasad, które wcześniej zdarzało mu się lekceważyć. Kluczowym czynnikiem wpływającym na zmianę sposobu działania Gazpromu jest dostrzeżenie, że Europa posiada alternatywę.

Zresztą przypomnijmy również, że wiosną jeden z członków zarządu OMV Manfred Leitner mówił, że spółka prowadzi rozmowy z amerykańskimi firmami o długoterminowych dostawach LNG. Zaznaczył jednak, że cena surowca jest wyższa od tych w Europie, wobec czego, podobnie jak Rosjanie, uważa, że Nord Stream 2 jest niezbędny dla zapewnienia bezpieczeństwa dostaw do Europy Zachodniej, ponieważ ,,LNG nie daje takiej pewności”.

To jednak nie przeszkadza, aby spółka angażowała się w rynek LNG. Do 2027 roku musi dostarczać do terminalu Gate w Rotterdamie 3 mld m sześc gazu rocznie (1,8 mln ton LNG). Jednocześnie OMV podpisała z Qatargas kontrakt na dostawę w latach 2019-2024 do 1,1 mln ton rocznie LNG (ok. 1,5 mld m sześc.). Nie zapominając o wspomnianej umowie z Cheniere. Ponadto Leitner nie wykluczył, iż spółka może porozumieć się z Gazpromem w kwestii dostaw LNG do terminalu Gate. – Gazprom planuje dostarczyć jamalski gaz na rynek indyjski, jednak paliwo powinno być przeładowywane w europejskich terminalach z gazowców klasy lodowej – stwierdził.

Jakóbik: Londyńskie randki PGNiG. Polacy liczą na przełom kopernikański

Business as usual mimo sankcji

Jak widać, Gazpromowi udaje się współpracować z niektórymi państwami zachodnimi, mimo sankcji, które zostały nałożone na Rosję w związku z aneksją Krymu i działaniami na wschodzie Ukrainy. Nie objęły one jednak Gazpromu. Oczywiście współpraca byłaby dużo łatwiejsza, gdyby nie było żadnych ograniczeń. W rozmowie z austriackimi mediami Władimir Putin przekonywał, że na sankcjach tracą wszyscy. Nie tylko sama Rosja. – Sankcje, albo jakiekolwiek motywowane politycznie ograniczenia czy protekcjonizm, to działania jednostronne. Są to sposoby rozwiązania kwestii politycznych, które mogą nie doprowadzić do osiągnięcia rezultatu. Są szkodliwe zarówno dla tych, którzy je wprowadzają jak i dla tych, przeciwko którym są wymierzone – mówił. – Obroty handlowe z Unią Europejską wynoszą obecnie ok. 250 mld dolarów. To dwa razy mniej niż było wcześniej. Po co nam wobec tego dzielić Europę i generować kolejne straty, nie korzystając na współpracy z Unią Europejską?

W tym kontekście rosyjskie media z lubością powołują się na dane Austrian Institute of Economic Resarch, z których wynika, że w efekcie sankcji wobec Rosji Europa straciła 30 mld euro. Chcą w ten sposób pokazać, że taka polityka względem Moskwy nie zdaje egzaminu, a na decyzjach Brukseli tracą wyłącznie przedsiębiorcy. W podobny ton uderzają Węgry. Ostatnio również nowy rząd Włoch, który nawołuje do otwarcia na Rosję i zmiany polityki sankcyjnej, która ,,dręczy rosyjskie społeczeństwo”. Zapominają jednak o działaniach, które Moskwa podejmuje względem np. Ukrainy.

Im bardziej Rosjanie zaprzeczają pewnym zjawiskom, tym bardziej stają się one faktem. Z jednej strony Władimir Putin mówi, że nie ma interesu w dzieleniu Europy, a z drugiej forsuje Nord Stream 2, którym Moskwa wbiła klin w solidarność państw Unii Europejskiej. Rosjanie chcą liczyć na silny sojusz z Wiedniem przy tym projekcie i pomoc, w razie gdyby unijne regulacje miały w niego uderzyć. Czy Austria odpowie na rosyjskie oczekiwania?

Jakóbik: Opóźnienie Nord Stream 2 na horyzoncie