icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Gdzie trzech się bije tam Moskwa korzysta

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl i ekspert Instytutu Jagiellońskiego

Gazprom ucieka z Europy na Wschód. Potrzebuje do tego Chin. Moskwa dopuszcza jednak do gry o Azję Rosnieft i Novatek, które mają stworzyć konkurencję dla starego monopolisty z pożytkiem dla całego sektora. Czy Polska może skorzystać na tych zmianach?

W relacje chińsko-rosyjskie wpisana jest długa historia rywalizacji przerwana krótkim okresem współpracy, który skończył się tuż przed upadkiem Związku Radzieckiego. W energetyce gazowej istnieje jednak współzależność, która będzie skłaniać Państwo Środka i Kreml do bliższej kooperacji. Pod koniec dziewiętnastego wieku, pod naporem dyplomacji kanonierek i naporu geopolitycznego z zewnątrz, Cesarstwo Chińskie upadło na kolana. Podczas Wojny Bokserów połączone siły Francji, Wielkiej Brytanii, Rosji, Niemiec, Austro-Węgier i Włoch zdewastowały Pekin w ramach ochrony swoich ambasad. Incydent zakończył się podpisaniem kolejnego z serii upokarzających traktatów dyplomatycznych, w których państwa zachodnie domagały się koncesji od Dynastii Quing. Ta upadła niedługo potem, w 1912 roku[1]. Od jej upadku rozpoczęła się długa droga do zmiany ustroju z monarchicznego, przez demokratyczny, w komunistyczny. Jednak Rosjanie jeszcze w 1715 roku przejęli od Quingów Sinkiang, Mongolię i Mandżurię. W zamian za zaprzestanie dalszej ekspansji, Chińczycy zgodzili się na funkcjonowanie misji Kościoła wschodniego, który w praktyce pełnił rolę ambasady Rosji w kraju, który nie dopuszczał funkcjonowania barbarzyńskich urzędów do czasu, aż barbarzyńcy ustanowili je siłą, czego finałem był wspomniany kres dynastii[2]. Także w czasach Zimnej Wojny relacje między Związkiem Sowieckim a Chinami były złe, poza krótkim okresem współpracy. W okresie prezydentury Richarda Nixona i po ogłoszeniu Komunikatu Szanghajskiego, Chińczycy stali się praktycznie sojusznikami Stanów Zjednoczonych w rywalizacji z Moskwą. Dopiero po upadku sowieckiego imperium, kiedy zabrakło wspólnego wroga, Państwo Środka stopniowo zaczęło odwracać się od Amerykanów ku odnowionej współpracy z Rosjanami.

W 2012 roku prezydent Rosji Władimir Putin uznał region azjatycki za „silnik napędowy światowego wzrostu”. Zaznaczył też, że Rosja chce odegrać poważną rolę w Azji. W tym kontekście wymienił wiele projektów infrastrukturalnych. Kryzys ekonomiczny w Europie pokazał, że środek ciężkości światowej gospodarki wychyla się w stronę Azji i Pacyfiku. Rosjanie uwzględniają ten trend w swoich planach, szczególnie, że i dla nich kończą się dobre czasy w Europie. Unia Europejska podjęła szereg działań zmierzających do uwolnienia rynku gazu ziemnego w Europie. Na mocy Dyrektywy 2009/73/EC z 13 lipca 2009 roku Wspólnota tworzy wspólne zasady wewnętrznego rynku gazu ziemnego. Wymuszają one na uczestnikach handlu tym surowcem dopuszczanie konkurencji do własnej infrastruktury. Zapisy Regulacji nr 715/2009 z 13 lipca 2009 roku określają warunki tego dostępu oraz rozdział właścicielski (zasada Third Party Access), zabezpieczający przed tworzeniem się monopoli gazowych[3]. Regulacje te w oczywisty sposób godzą w interesy dotychczasowego monopolisty – Gazpromu. Komisja Europejska prezentuje krytyczne stanowisko wobec działalności tej firmy w Europie. Od września 2012 roku trwa śledztwo KE przeciwko Gazpromowi, które ma wykazać, czy firma dopuściła się do nadużycia swojej pozycji rynkowej w relacjach z odbiorcami gazu na Starym Kontynencie. Komisja ma zastrzeżenia do stosowanej w umowach gazowych z Rosjanami klauzuli take or pay (bierz lub płać), która wymusza na kliencie opłaty zakontraktowanych ilości, nawet jeżeli nie wykorzysta on ich w całości. Podobnie jest formułą cenową, która Rosjanie opierają o indeks ceny ropy naftowej, przez co ostateczna cena surowca jest dużo droższa, niż na rynkach spotowych. Komisja bada także, czy Gazprom nie prowadzi działań zapobiegających dywersyfikacji dostaw gazu do Europy Środkowo-Wschodniej, używając swojej pozycji monopolisty jako karty przetargowej w rozmowach na temat polityki energetycznej poszczególnych państw. Problemy firmy są widoczne także w procesach w Sądach Arbitrażowych, które ta przegrywa. Umowa gazowa zaskarżona przez niemieckie RWE została retroaktywnie zmieniona na podstawie wyroku Sądu Arbitrażowego. Podobne sprawy wytaczają Gazpromowi kolejne firmy, jak E.on, czy ENI. Inne spółki, jak polski PGNiG wybierają drogę negocjacji, którą również otrzymują koncesje ze strony Rosjan[4]. Rosjanie rozmawiają o obniżkach z GDF Suez, EconGas, Wingas oraz WIEH. Sytuację firmy dodatkowo pogarsza łupkowa rewolucja w Stanach Zjednoczonych, przez którą rynki światowe zalewa gaz z Ameryki Północnej, która ma go w nadmiarze.

Udziały Gazpromu na rynku importu gazu do Europy Zachodniej bazują głównie na wspomnianych umowach długoterminowych. W 2003 roku Gazprom odpowiadał za 22 procent importu surowca do Europy Zachodniej, w 2008 sięgnął rekordowego poziomu 28,4 procent, spadł w 2010 roku do 23 procent, by ponownie podnieść się do poziomu 27 procent w 2011 roku. Spółka podaje, ze udział w rynku całej Europy spadł o 9 procent, ze względu na „trudny klimat ekonomiczny w regionie”.

Gazprom prognozuje, że z tytułu rabatów i wyższych podatków jego zyski w 2013 roku będą o około 10 procent niższe, niż w zeszłym roku. Firma szacuje, że obniżki będą ją kosztowały około 200 miliardów rubli (6 mld dolarów). Akcje Gazpromu w pierwszej połowie 2013 roku zmniejszyły wartość o jedną czwartą. Należy zaznaczyć, że na gorsze wyniki składa się także 5-procentowa podwyżka regulowanych przez państwo cen gazu sprzedawanego przez Gazprom w Rosji.

Gazprom: Eksport gazu do Europy w mld m3[5]

2005

2006

2007

2008

2009

2010

2011

Austria

6.8

6.6

5.4

5.8

5.4

5.6

5.4

Bośnia i Hercegowina

0.4

0.4

0.3

0.3

0.2

0.25

0.3

Bułgaria

2.6

2.7

2.8

2.9

2.2

2.6

2.8

Chorwacja

1.2

1.1

1.1

1.2

1.1

1.1

Czechy

7.4

7.4

7.2

7.9

7.1

8.6

7.6

Dania

0.05

Finlandia

4.5

4.9

4.7

4.8

4.4

4.8

4.2

Francja

13.2

10.0

10.1

10.4

10.0

9.8

9.5

Niemcy

36.0

34.4

34.5

37.9

33.5

34

34

Grecja

2.4

2.7

3.1

2.8

2.1

2.1

2.9

Węgry

9.0

8.8

7.5

8.9

7.6

6.9

6.3

Włochy

22.0

22.1

22.0

22.4

19.1

13.05

17.1

Macedonia

0.1

0.1

0.1

0.1

0.1

0.1

0.1

Holandia

4.1

4.7

5.5

5.3

5.1

4.3

4.4

Polska

7.0

7.7

7.0

7.9

9.0

9.9

10.25

Rumunia

5.0

5.5

4.5

4.2

2.5

2.3

2.8

Serbia

2.0

2.1

2.1

2.2

1.7

1.8

1.4

Słowacja

7.5

7.0

6.2

6.2

5.4

5.8

5.9

Słowenia

0.7

0.7

0.6

0.6

0.5

0.5

0.5

Szwajcaria

0.4

0.4

0.4

0.3

0.3

0.3

0.3

Turcja

18.0

19.9

23.4

23.8

20.0

18

26

Wielka Brytania

3.8

8.7

15.2

7.7

9.7

6.8

8.2

Razem

156.1

161.5

168.5

167.6

152.8

138.6

150

 

Na mocy rosyjskiego prawa Gazprom posiada wyłączne prawo do eksportu gazu ziemnego za pomocą infrastruktury naziemnej. Ze względu na coraz gorsze wyniki firmy oraz sygnały o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu jej oraz spółek córek, Moskwa rozważa dopuszczenie do eksportu gazu skroplonego nowych graczy jak Rosnieft i Novatek. Odpowiednia ustawa ma wejść w życie z początkiem przyszłego roku. Złamanie monopolu eksportowego Gazpromu jest próbą odpowiedzi na nowe realia. Moskwa chce uruchomić wewnętrzną konkurencję, która przyspieszy reformę sektora gazowego, który za panowania Gazpromu pogrąża się w zastoju. Dobre czasy w sektorze LNG dla tej firmy kończą się na dobre.

Gazprom zakończył bez rozstrzygnięć rozmowy z Exxon Mobilem na temat kupna gazu z projektu Sachalin 1 prowadzonego przez Amerykanów. To finał bezowocnych negocjacji ciągnących się od lat. Gazprom chciał wykorzystać surowiec Exxon Mobil do zaopatrzenia Dalekiego Wschodu. Exxon wybiera jednak współpracę z Rosnieftem w ramach wartego 15 mld dolarów projektu LNG na potrzeby dostaw do regionu Azji i Pacyfiku. Sam Gazprom ocenia, że projekt jest bezzasadny, ponieważ surowiec na potrzeby eksportu LNG może dla niego zapewnić jedynie dotychczasowy monopolista. Obecnie jedyny terminal służący do eksportu LNG z Rosji to należący do Gazpromu i Shella Sachalin 2 o rocznej przepustowości 10 mln ton. Firma planuje ją zwiększać i rozpocząć we współpracy z Japonią budowę drugiego obiektu w pobliżu Władywostoku. Władywostok LNG ma osiągnąć przepustowość 15 mln ton rocznie w 2018 roku. Rosnieft podkupuje także akcje SeverEnergii – arktycznego projektu, w którym udziały posiada spółka-córka Gazpromu – Gazprom Nieft. Włoski Enel zgodził się pierwotnie sprzedać papiery wartościowe Rosnieftowi. Obecnie Gazprom Nieft we współpracy z Novatekiem walczą o przejęcie transakcji. Więcej asów w rękawie ma jednak Rosnieft, który zapewnia surowiec dla elektrowni w Rosji należących do włoskiej firmy. Dzięki akwizycji SeverEnergii Rosnieft chce rozpocząć wydobycie gazu ziemnego z Arktyki na szeroką skalę i wejść mocniej w sektor gazowy. To złe wieści dla prezesa Gazpromu Aleksieja Millera, któremu Igor Sieczyn z Rosnieftu rzuca rękawicę.

Sachalin

Tymczasem Gazprom nadal nie może porozumieć się z chińskim CNPC w sprawie umowy gazowej na dostawy 68 mld m3 rosyjskiego gazu rocznie, które miałyby być słane za pomocą nowego gazociągu Siła Syberii do terminala pod Władywostokiem od 2018 roku. Punktem spornym jest nadal cena. Rosjanie zmienili swoją ofertę na 38 mld m3. Jednocześnie odrzucili ofertę chińskich banków, które chciały dofinansować realizację projektu. W międzyczasie Chińczycy zakontraktowali kolejne dostawy surowca z Turkmenistanu. Do tej pory pobierały 20 mld m3 rocznie, pobiorą następne 25 mld m3. Docelowo Chińczycy chcą importować od Turkmenów nawet 65 mld m3. Przedstawiciele rosyjskiego giganta gazowego zaprzeczają, jakoby umowa Chińczyków z Turkmenami miała wpływ na negocjacje cenowe. Prawda jest najwyraźniej inna. W przeszłości to Gazprom kupował gaz od Turkmenistanu i sprzedawał go dalej zgodnie z własną polityką. Obecnie Turkmeni uniezależnili się od Rosjan i prowadzą samodzielne rozmowy, których skutkiem jest powiększająca wolumen umowa z Chinami. Przez to Gazprom spadł z pozycji głównego klienta do petenta. Dzisiaj próbuje renegocjować nadal istniejącą umowę na dostawy surowca z Turkmenistanu, co ciekawe, argumentując konieczność obniżki ceny zmianami na rynku europejskim (!). Rosjanie domagają się nowej formuły i zmniejszenia wolumenu zakupów. Turkmeni odpowiadają, że oferują im ceny lepsze niż Chińczykom, więc Gazprom powinien być zadowolony. Przypominają jednocześnie o klauzuli take-or-pay na mocy której firma z Rosji musi kupić minimum 11 mld m3 gazu z Turkmenistanu rocznie. Sprawę będzie chciał załagodzić sam Władimir Putin, który planuje niebawem odwiedzić Turkmenów, co samo w sobie dowodzi, że negocjacje nie idą po myśli Gazpromu. Ci zaszachowali rosyjskiego giganta tymi samymi argumentami, którymi Gazprom szachuje kraje na europejskim podwórku. Jednocześnie stworzyli Chińczykom alternatywę dla dostaw rosyjskich i zagrozili planom spółki.  Jeśli Gazprom nie przekona CNPC do podpisania porozumienia o cenie gazu, zatrzyma się Wschodni Plan Gazowy mający zapewnić surowiec na potrzeby rynków w Azji i Pacyfiku. Firma potrzebuje nowych rynków zbytu, ponieważ jej zyski w Europie systematycznie maleją. Gazprom deklaruje, że chce mocniej wejść na rynek Azji i Pacyfiku a jego oferta będzie konkurencyjna do ceny proponowanej przez amerykańskich dostawców LNG. Jednocześnie gazyfikuje sam Sachalin, planując budowę dziesięciu stacji CNG. Mimo trudności, firma jest zdeterminowana, by wzmocnić wschodni filar swoich dochodów, w okresie gdy zachodni się chwieje. Z kolei Rosnieft i Novatek – firmy, które staną się rywalami Gazpromu na rynku LNG po tym, jak Kreml zlikwiduje jego monopol na eksport tego typu – precyzują swoje plany. Podczas gdy Sachalin 2 ma przyspieszyć zwiększanie przepustowości, Exxon Mobil i Rosnieft mają wybrać w tym tygodniu wykonawcę terminala dla projektu Sachalin 1. Tymczasem 5 września 2013 roku Novatek dopuścił CNPC do akcjonariatu projektu Jamał LNG sprzedając Chińczykom 20 procent akcji. Roczna przepustowość terminalu ma osiągnąć 16,5 mln ton rocznie. Walka między trzema firmami – Gazpromem, Rosnieftem i Novatekiem – będzie jednak trwała, bo chińskie CNOOC ogłosiło, że do 2015 roku zbuduje pięć kolejnych terminali importowych LNG, dzięki czemu łączna przepustowość wszystkich takich obiektów na terenie Chin wzrośnie do poziomu 35-40 mln ton rocznie. Jest o co walczyć.

Rywalizacja spółek jest po myśli Moskwy. Problemy z modernizacją pierwszej z nich przyniosły już straty. Konkurencja zmusi Gazprom do oddania części tortu, jakim jest rosyjski sektor eksportu LNG. Rosnieft i Novatek udowodniły, że potrafią dojść do porozumienia z zagranicznymi spółkami, w tym chińskimi, na czym Kremlowi bardzo zależy. Głównym przegranym będzie tutaj dotychczasowy monopolista. Liberalizacja eksportu LNG może być zresztą pierwszym krokiem na drodze do modernizacji sektora gazowego. Chociaż oligarchowie władający opisywanymi spółkami – Miller, Sieczyn i Giennadij Timczenko z Novateku – walczą o ten wielki tort, nie szkodzą w ten sposób interesom energetycznym Moskwy. Wręcz przeciwnie, wzmacniają konkurencyjność rosyjskiego sektora gazowego. Monopol Gazpromu już się nie sprawdza. Moskwa uruchamia zatem operację dostosowania sektora do nowych realiów. Chociaż zmieni się jego twarz, to priorytety rosyjskiej polityki energetycznej pozostaną takie same.

Z polskiego punktu widzenia liberalizacja eksportu LNG byłaby istotna o tyle, że Rosnieft i Novatek mogłyby rozpocząć eksport LNG do Europy, pomimo porozumienia zawartego w Moskwie, że tę gałąź należy zostawić pod kontrolą Gazpromu. Jeżeli jednak rywale gazowego giganta wejdą na rynek europejski ze sprzedażą LNG, musieliby się ostro nagimnastykować by przedstawić konkurencyjną ofertę cenową dla dostaw słanych gazociągami (a zatem dużo taniej) przez Gazprom. Dla klientów w Europie argumentem ewentualnych rozmowach będzie jedynie cena, bo rosyjski gaz od Rosnieftu czy Novateku nie zapewni dywersyfikacji dostaw. Dlatego ich oferta przegra z propozycją dostaw LNG z Ameryki Północnej, które – pomimo faktu, że krótkoterminowo, dopóki ich masowość nie wpłynie na ceny na całym rynku w Europie, na pewno będą droższe – będą atrakcyjniejsze właśnie ze względu na potencjał dywersyfikacyjny. Dlatego zmiany w Rosji sprawią, że energetyczny „diabeł” mający do tej pory oblicze Gazpromu, zmieni je, ale na pewno nie spiłuje swych rogów.

[1] Kissinger. H, On China, Penguin Books 2012, s. 87.

[2] Ibidem, s. 67.

[3] Directive 2009/73/EC of 13 July 2009 concerning common rules for the internal market in natural gas, Regulation (EC) No 715/2009 of 13 July 2009 on conditions for access to the natural gas transmission networks, Directive 2004/67/EC of 26 April 2004 concerning measures to safeguard security of natural gas supply

[4] 6 listopada 2012 roku PGNiG zakomunikowało, że otrzymało rabat w wysokości około 10 procent w ramach kontraktu na dostawy gazu z Rosji przez Gazociąg Jamalski. http://biznes.onet.pl/pgnig-ponad-10-proc-obnizka-cen-gazu-od-gazpromu,18567,5297059,news-detal

[5] Gazprom.

KOMENTARZ

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl i ekspert Instytutu Jagiellońskiego

Gazprom ucieka z Europy na Wschód. Potrzebuje do tego Chin. Moskwa dopuszcza jednak do gry o Azję Rosnieft i Novatek, które mają stworzyć konkurencję dla starego monopolisty z pożytkiem dla całego sektora. Czy Polska może skorzystać na tych zmianach?

W relacje chińsko-rosyjskie wpisana jest długa historia rywalizacji przerwana krótkim okresem współpracy, który skończył się tuż przed upadkiem Związku Radzieckiego. W energetyce gazowej istnieje jednak współzależność, która będzie skłaniać Państwo Środka i Kreml do bliższej kooperacji. Pod koniec dziewiętnastego wieku, pod naporem dyplomacji kanonierek i naporu geopolitycznego z zewnątrz, Cesarstwo Chińskie upadło na kolana. Podczas Wojny Bokserów połączone siły Francji, Wielkiej Brytanii, Rosji, Niemiec, Austro-Węgier i Włoch zdewastowały Pekin w ramach ochrony swoich ambasad. Incydent zakończył się podpisaniem kolejnego z serii upokarzających traktatów dyplomatycznych, w których państwa zachodnie domagały się koncesji od Dynastii Quing. Ta upadła niedługo potem, w 1912 roku[1]. Od jej upadku rozpoczęła się długa droga do zmiany ustroju z monarchicznego, przez demokratyczny, w komunistyczny. Jednak Rosjanie jeszcze w 1715 roku przejęli od Quingów Sinkiang, Mongolię i Mandżurię. W zamian za zaprzestanie dalszej ekspansji, Chińczycy zgodzili się na funkcjonowanie misji Kościoła wschodniego, który w praktyce pełnił rolę ambasady Rosji w kraju, który nie dopuszczał funkcjonowania barbarzyńskich urzędów do czasu, aż barbarzyńcy ustanowili je siłą, czego finałem był wspomniany kres dynastii[2]. Także w czasach Zimnej Wojny relacje między Związkiem Sowieckim a Chinami były złe, poza krótkim okresem współpracy. W okresie prezydentury Richarda Nixona i po ogłoszeniu Komunikatu Szanghajskiego, Chińczycy stali się praktycznie sojusznikami Stanów Zjednoczonych w rywalizacji z Moskwą. Dopiero po upadku sowieckiego imperium, kiedy zabrakło wspólnego wroga, Państwo Środka stopniowo zaczęło odwracać się od Amerykanów ku odnowionej współpracy z Rosjanami.

W 2012 roku prezydent Rosji Władimir Putin uznał region azjatycki za „silnik napędowy światowego wzrostu”. Zaznaczył też, że Rosja chce odegrać poważną rolę w Azji. W tym kontekście wymienił wiele projektów infrastrukturalnych. Kryzys ekonomiczny w Europie pokazał, że środek ciężkości światowej gospodarki wychyla się w stronę Azji i Pacyfiku. Rosjanie uwzględniają ten trend w swoich planach, szczególnie, że i dla nich kończą się dobre czasy w Europie. Unia Europejska podjęła szereg działań zmierzających do uwolnienia rynku gazu ziemnego w Europie. Na mocy Dyrektywy 2009/73/EC z 13 lipca 2009 roku Wspólnota tworzy wspólne zasady wewnętrznego rynku gazu ziemnego. Wymuszają one na uczestnikach handlu tym surowcem dopuszczanie konkurencji do własnej infrastruktury. Zapisy Regulacji nr 715/2009 z 13 lipca 2009 roku określają warunki tego dostępu oraz rozdział właścicielski (zasada Third Party Access), zabezpieczający przed tworzeniem się monopoli gazowych[3]. Regulacje te w oczywisty sposób godzą w interesy dotychczasowego monopolisty – Gazpromu. Komisja Europejska prezentuje krytyczne stanowisko wobec działalności tej firmy w Europie. Od września 2012 roku trwa śledztwo KE przeciwko Gazpromowi, które ma wykazać, czy firma dopuściła się do nadużycia swojej pozycji rynkowej w relacjach z odbiorcami gazu na Starym Kontynencie. Komisja ma zastrzeżenia do stosowanej w umowach gazowych z Rosjanami klauzuli take or pay (bierz lub płać), która wymusza na kliencie opłaty zakontraktowanych ilości, nawet jeżeli nie wykorzysta on ich w całości. Podobnie jest formułą cenową, która Rosjanie opierają o indeks ceny ropy naftowej, przez co ostateczna cena surowca jest dużo droższa, niż na rynkach spotowych. Komisja bada także, czy Gazprom nie prowadzi działań zapobiegających dywersyfikacji dostaw gazu do Europy Środkowo-Wschodniej, używając swojej pozycji monopolisty jako karty przetargowej w rozmowach na temat polityki energetycznej poszczególnych państw. Problemy firmy są widoczne także w procesach w Sądach Arbitrażowych, które ta przegrywa. Umowa gazowa zaskarżona przez niemieckie RWE została retroaktywnie zmieniona na podstawie wyroku Sądu Arbitrażowego. Podobne sprawy wytaczają Gazpromowi kolejne firmy, jak E.on, czy ENI. Inne spółki, jak polski PGNiG wybierają drogę negocjacji, którą również otrzymują koncesje ze strony Rosjan[4]. Rosjanie rozmawiają o obniżkach z GDF Suez, EconGas, Wingas oraz WIEH. Sytuację firmy dodatkowo pogarsza łupkowa rewolucja w Stanach Zjednoczonych, przez którą rynki światowe zalewa gaz z Ameryki Północnej, która ma go w nadmiarze.

Udziały Gazpromu na rynku importu gazu do Europy Zachodniej bazują głównie na wspomnianych umowach długoterminowych. W 2003 roku Gazprom odpowiadał za 22 procent importu surowca do Europy Zachodniej, w 2008 sięgnął rekordowego poziomu 28,4 procent, spadł w 2010 roku do 23 procent, by ponownie podnieść się do poziomu 27 procent w 2011 roku. Spółka podaje, ze udział w rynku całej Europy spadł o 9 procent, ze względu na „trudny klimat ekonomiczny w regionie”.

Gazprom prognozuje, że z tytułu rabatów i wyższych podatków jego zyski w 2013 roku będą o około 10 procent niższe, niż w zeszłym roku. Firma szacuje, że obniżki będą ją kosztowały około 200 miliardów rubli (6 mld dolarów). Akcje Gazpromu w pierwszej połowie 2013 roku zmniejszyły wartość o jedną czwartą. Należy zaznaczyć, że na gorsze wyniki składa się także 5-procentowa podwyżka regulowanych przez państwo cen gazu sprzedawanego przez Gazprom w Rosji.

Gazprom: Eksport gazu do Europy w mld m3[5]

2005

2006

2007

2008

2009

2010

2011

Austria

6.8

6.6

5.4

5.8

5.4

5.6

5.4

Bośnia i Hercegowina

0.4

0.4

0.3

0.3

0.2

0.25

0.3

Bułgaria

2.6

2.7

2.8

2.9

2.2

2.6

2.8

Chorwacja

1.2

1.1

1.1

1.2

1.1

1.1

Czechy

7.4

7.4

7.2

7.9

7.1

8.6

7.6

Dania

0.05

Finlandia

4.5

4.9

4.7

4.8

4.4

4.8

4.2

Francja

13.2

10.0

10.1

10.4

10.0

9.8

9.5

Niemcy

36.0

34.4

34.5

37.9

33.5

34

34

Grecja

2.4

2.7

3.1

2.8

2.1

2.1

2.9

Węgry

9.0

8.8

7.5

8.9

7.6

6.9

6.3

Włochy

22.0

22.1

22.0

22.4

19.1

13.05

17.1

Macedonia

0.1

0.1

0.1

0.1

0.1

0.1

0.1

Holandia

4.1

4.7

5.5

5.3

5.1

4.3

4.4

Polska

7.0

7.7

7.0

7.9

9.0

9.9

10.25

Rumunia

5.0

5.5

4.5

4.2

2.5

2.3

2.8

Serbia

2.0

2.1

2.1

2.2

1.7

1.8

1.4

Słowacja

7.5

7.0

6.2

6.2

5.4

5.8

5.9

Słowenia

0.7

0.7

0.6

0.6

0.5

0.5

0.5

Szwajcaria

0.4

0.4

0.4

0.3

0.3

0.3

0.3

Turcja

18.0

19.9

23.4

23.8

20.0

18

26

Wielka Brytania

3.8

8.7

15.2

7.7

9.7

6.8

8.2

Razem

156.1

161.5

168.5

167.6

152.8

138.6

150

 

Na mocy rosyjskiego prawa Gazprom posiada wyłączne prawo do eksportu gazu ziemnego za pomocą infrastruktury naziemnej. Ze względu na coraz gorsze wyniki firmy oraz sygnały o nieprawidłowościach w funkcjonowaniu jej oraz spółek córek, Moskwa rozważa dopuszczenie do eksportu gazu skroplonego nowych graczy jak Rosnieft i Novatek. Odpowiednia ustawa ma wejść w życie z początkiem przyszłego roku. Złamanie monopolu eksportowego Gazpromu jest próbą odpowiedzi na nowe realia. Moskwa chce uruchomić wewnętrzną konkurencję, która przyspieszy reformę sektora gazowego, który za panowania Gazpromu pogrąża się w zastoju. Dobre czasy w sektorze LNG dla tej firmy kończą się na dobre.

Gazprom zakończył bez rozstrzygnięć rozmowy z Exxon Mobilem na temat kupna gazu z projektu Sachalin 1 prowadzonego przez Amerykanów. To finał bezowocnych negocjacji ciągnących się od lat. Gazprom chciał wykorzystać surowiec Exxon Mobil do zaopatrzenia Dalekiego Wschodu. Exxon wybiera jednak współpracę z Rosnieftem w ramach wartego 15 mld dolarów projektu LNG na potrzeby dostaw do regionu Azji i Pacyfiku. Sam Gazprom ocenia, że projekt jest bezzasadny, ponieważ surowiec na potrzeby eksportu LNG może dla niego zapewnić jedynie dotychczasowy monopolista. Obecnie jedyny terminal służący do eksportu LNG z Rosji to należący do Gazpromu i Shella Sachalin 2 o rocznej przepustowości 10 mln ton. Firma planuje ją zwiększać i rozpocząć we współpracy z Japonią budowę drugiego obiektu w pobliżu Władywostoku. Władywostok LNG ma osiągnąć przepustowość 15 mln ton rocznie w 2018 roku. Rosnieft podkupuje także akcje SeverEnergii – arktycznego projektu, w którym udziały posiada spółka-córka Gazpromu – Gazprom Nieft. Włoski Enel zgodził się pierwotnie sprzedać papiery wartościowe Rosnieftowi. Obecnie Gazprom Nieft we współpracy z Novatekiem walczą o przejęcie transakcji. Więcej asów w rękawie ma jednak Rosnieft, który zapewnia surowiec dla elektrowni w Rosji należących do włoskiej firmy. Dzięki akwizycji SeverEnergii Rosnieft chce rozpocząć wydobycie gazu ziemnego z Arktyki na szeroką skalę i wejść mocniej w sektor gazowy. To złe wieści dla prezesa Gazpromu Aleksieja Millera, któremu Igor Sieczyn z Rosnieftu rzuca rękawicę.

Sachalin

Tymczasem Gazprom nadal nie może porozumieć się z chińskim CNPC w sprawie umowy gazowej na dostawy 68 mld m3 rosyjskiego gazu rocznie, które miałyby być słane za pomocą nowego gazociągu Siła Syberii do terminala pod Władywostokiem od 2018 roku. Punktem spornym jest nadal cena. Rosjanie zmienili swoją ofertę na 38 mld m3. Jednocześnie odrzucili ofertę chińskich banków, które chciały dofinansować realizację projektu. W międzyczasie Chińczycy zakontraktowali kolejne dostawy surowca z Turkmenistanu. Do tej pory pobierały 20 mld m3 rocznie, pobiorą następne 25 mld m3. Docelowo Chińczycy chcą importować od Turkmenów nawet 65 mld m3. Przedstawiciele rosyjskiego giganta gazowego zaprzeczają, jakoby umowa Chińczyków z Turkmenami miała wpływ na negocjacje cenowe. Prawda jest najwyraźniej inna. W przeszłości to Gazprom kupował gaz od Turkmenistanu i sprzedawał go dalej zgodnie z własną polityką. Obecnie Turkmeni uniezależnili się od Rosjan i prowadzą samodzielne rozmowy, których skutkiem jest powiększająca wolumen umowa z Chinami. Przez to Gazprom spadł z pozycji głównego klienta do petenta. Dzisiaj próbuje renegocjować nadal istniejącą umowę na dostawy surowca z Turkmenistanu, co ciekawe, argumentując konieczność obniżki ceny zmianami na rynku europejskim (!). Rosjanie domagają się nowej formuły i zmniejszenia wolumenu zakupów. Turkmeni odpowiadają, że oferują im ceny lepsze niż Chińczykom, więc Gazprom powinien być zadowolony. Przypominają jednocześnie o klauzuli take-or-pay na mocy której firma z Rosji musi kupić minimum 11 mld m3 gazu z Turkmenistanu rocznie. Sprawę będzie chciał załagodzić sam Władimir Putin, który planuje niebawem odwiedzić Turkmenów, co samo w sobie dowodzi, że negocjacje nie idą po myśli Gazpromu. Ci zaszachowali rosyjskiego giganta tymi samymi argumentami, którymi Gazprom szachuje kraje na europejskim podwórku. Jednocześnie stworzyli Chińczykom alternatywę dla dostaw rosyjskich i zagrozili planom spółki.  Jeśli Gazprom nie przekona CNPC do podpisania porozumienia o cenie gazu, zatrzyma się Wschodni Plan Gazowy mający zapewnić surowiec na potrzeby rynków w Azji i Pacyfiku. Firma potrzebuje nowych rynków zbytu, ponieważ jej zyski w Europie systematycznie maleją. Gazprom deklaruje, że chce mocniej wejść na rynek Azji i Pacyfiku a jego oferta będzie konkurencyjna do ceny proponowanej przez amerykańskich dostawców LNG. Jednocześnie gazyfikuje sam Sachalin, planując budowę dziesięciu stacji CNG. Mimo trudności, firma jest zdeterminowana, by wzmocnić wschodni filar swoich dochodów, w okresie gdy zachodni się chwieje. Z kolei Rosnieft i Novatek – firmy, które staną się rywalami Gazpromu na rynku LNG po tym, jak Kreml zlikwiduje jego monopol na eksport tego typu – precyzują swoje plany. Podczas gdy Sachalin 2 ma przyspieszyć zwiększanie przepustowości, Exxon Mobil i Rosnieft mają wybrać w tym tygodniu wykonawcę terminala dla projektu Sachalin 1. Tymczasem 5 września 2013 roku Novatek dopuścił CNPC do akcjonariatu projektu Jamał LNG sprzedając Chińczykom 20 procent akcji. Roczna przepustowość terminalu ma osiągnąć 16,5 mln ton rocznie. Walka między trzema firmami – Gazpromem, Rosnieftem i Novatekiem – będzie jednak trwała, bo chińskie CNOOC ogłosiło, że do 2015 roku zbuduje pięć kolejnych terminali importowych LNG, dzięki czemu łączna przepustowość wszystkich takich obiektów na terenie Chin wzrośnie do poziomu 35-40 mln ton rocznie. Jest o co walczyć.

Rywalizacja spółek jest po myśli Moskwy. Problemy z modernizacją pierwszej z nich przyniosły już straty. Konkurencja zmusi Gazprom do oddania części tortu, jakim jest rosyjski sektor eksportu LNG. Rosnieft i Novatek udowodniły, że potrafią dojść do porozumienia z zagranicznymi spółkami, w tym chińskimi, na czym Kremlowi bardzo zależy. Głównym przegranym będzie tutaj dotychczasowy monopolista. Liberalizacja eksportu LNG może być zresztą pierwszym krokiem na drodze do modernizacji sektora gazowego. Chociaż oligarchowie władający opisywanymi spółkami – Miller, Sieczyn i Giennadij Timczenko z Novateku – walczą o ten wielki tort, nie szkodzą w ten sposób interesom energetycznym Moskwy. Wręcz przeciwnie, wzmacniają konkurencyjność rosyjskiego sektora gazowego. Monopol Gazpromu już się nie sprawdza. Moskwa uruchamia zatem operację dostosowania sektora do nowych realiów. Chociaż zmieni się jego twarz, to priorytety rosyjskiej polityki energetycznej pozostaną takie same.

Z polskiego punktu widzenia liberalizacja eksportu LNG byłaby istotna o tyle, że Rosnieft i Novatek mogłyby rozpocząć eksport LNG do Europy, pomimo porozumienia zawartego w Moskwie, że tę gałąź należy zostawić pod kontrolą Gazpromu. Jeżeli jednak rywale gazowego giganta wejdą na rynek europejski ze sprzedażą LNG, musieliby się ostro nagimnastykować by przedstawić konkurencyjną ofertę cenową dla dostaw słanych gazociągami (a zatem dużo taniej) przez Gazprom. Dla klientów w Europie argumentem ewentualnych rozmowach będzie jedynie cena, bo rosyjski gaz od Rosnieftu czy Novateku nie zapewni dywersyfikacji dostaw. Dlatego ich oferta przegra z propozycją dostaw LNG z Ameryki Północnej, które – pomimo faktu, że krótkoterminowo, dopóki ich masowość nie wpłynie na ceny na całym rynku w Europie, na pewno będą droższe – będą atrakcyjniejsze właśnie ze względu na potencjał dywersyfikacyjny. Dlatego zmiany w Rosji sprawią, że energetyczny „diabeł” mający do tej pory oblicze Gazpromu, zmieni je, ale na pewno nie spiłuje swych rogów.

[1] Kissinger. H, On China, Penguin Books 2012, s. 87.

[2] Ibidem, s. 67.

[3] Directive 2009/73/EC of 13 July 2009 concerning common rules for the internal market in natural gas, Regulation (EC) No 715/2009 of 13 July 2009 on conditions for access to the natural gas transmission networks, Directive 2004/67/EC of 26 April 2004 concerning measures to safeguard security of natural gas supply

[4] 6 listopada 2012 roku PGNiG zakomunikowało, że otrzymało rabat w wysokości około 10 procent w ramach kontraktu na dostawy gazu z Rosji przez Gazociąg Jamalski. http://biznes.onet.pl/pgnig-ponad-10-proc-obnizka-cen-gazu-od-gazpromu,18567,5297059,news-detal

[5] Gazprom.

Najnowsze artykuły