Polska ma mieć gaz na zimę. Dodatkowe wydobycie i umowy mają zapełnić maksymalnie Baltic Pipe, a reszta może pochodzić z giełdy, pod warunkiem, że nie zabraknie na niej gazu przez działania Rosji – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Minister aktywów państwowych Jacek Sasin mówił o uzupełnieniu dostaw gazu przez gazociąg Baltic Pipe, który ma być zaopatrywany ze złóż PGNiG, z których może pochodzić do 3 mld m sześc. rocznie, a także z umów podpisanych obecnie, które zapewnią kolejne 3 mld. Pozostałe 2 mld m sześc. przepustowości zarezerwowanej przez PGNiG ma być wykorzystane na różne sposoby. Minister Sasin wspomniał o jednym z nich. – Od roku przyszłego będzie mógł już w pełni służyć uzupełnieniu miksu gazowego w Polsce o tą część gazu, która będzie gazem pochodzącym z Norwegii, ale również będzie mógł służyć do transportu gazu z innych kierunków, również kupowanego na giełdzie europejskiej, gdzie jest dostępny gaz także innego pochodzenia – powiedział na konferencji w Senacie.
Nieoficjalnie można usłyszeć, że PGNiG będzie miało kolejne umowy na dostawy gazu z szelfu norweskiego. Oszczędnie wspominał o nich wiceprezes tej spółki Robert Perkowski na Kongresie 590. – Oprócz kontraktów handlowych, które już mamy, nie wszystkie ujawniamy ze względów oczywistych – zdradził na tej konferencji, sugerując, że kolejne kontrakty są w drodze. Z kolei pozostała ilość gazu ma pochodzić z giełdy. PGNiG ma na celu maksymalizację wykorzystania gazociągu Baltic Pipe wbrew sugestiom płynącym z jego zarządu z maja 2022 roku, że nie potrzebuje jej zapełniać pod korek. – Dostawy gazu do Baltic Pipe zabezpieczane będą przez PGNiG w postaci miksu własnej produkcji ze złóż w Norwegii oraz gazu zakontraktowanego od producentów surowca na Norweskim i Duńskim Szelfie Kontynentalnym – zadeklarowała prezes PGNiG Iwona Waksmundzka-Olejniczak cytowana przez Polską Agencję Prasową.
Giełda niemiecka będzie dostępna przez rewers Gazociągu Jamalskiego o przepustowości 4,5 mld m sześc. rocznie pod warunkiem, że w Niemczech nie zabraknie gazu. Wtedy Niemcy mogą być zainteresowane dostawami przez Polskę na Zachód w zgodzie z unijnym rozporządzeniem SOS o solidarności w razie kryzysu. Rosja może testować jedność Zachodu uderzając we współpracę europejską w tym zakresie. Pisałem o tym w innym tekście z maja, a nowe informacje o ograniczeniu dostaw gazu przez Nord Stream 1 do klientów zachodnioeuropejskich każą brać pod uwagę najczarniejszy scenariusz, w którym to Niemcy będą chciały sprowadzać gaz przez Jamał z Polski.
Już teraz Niemcy wprowadziły drugi stopień zagrożenia na rynku gazu, by szykować społeczeństwo na ewentualne niedobory w sezonie grzewczym, które w pierwszej kolejności dotkną przemysł, ale ograniczenie popytu w gospodarstwach domowych może złagodzić problem. Z tych samych przyczyn może dojść do destrukcji popytu w Polsce. Polskie domy wykorzystują około 3 mld m sześc. gazu z ogólnego zapotrzebowania 20 mld m sześc. rocznie i nie będą dotknięte ewentualnym ograniczeniem dostaw w razie pogłębienia kryzysu energetycznego w przeciwieństwie do przemysłu, który będzie miał stopnie zasilania, jak w sektorze energii, w razie niedoborów. Już teraz należy rozpocząć kampanię informacyjną na temat oszczędzania gazu w celu ograniczenia zużycia w Polsce. Nieoficjalnie można usłyszeć, że ten efekt jest już widoczny wskutek drożyzny na rynku gazu, która nie skończy się przed wiosną 2023 roku, a może potrwać jeszcze dłużej.
Najczarniejszy scenariusz zakłada, że dostawy gazu z Rosji zostaną całkowicie zatrzymane jesienią lub zimą, kiedy ruszy sezon grzewczy, a zapotrzebowanie w Europie wzrośnie. Międzynarodowa Agencja Energii ostrzega, że taki scenariusz jest realny. Należy zatem trzymać kciuki za maksymalne zapełnienie Baltic Pipe o przepustowości 10 mld m sześc. rocznie, z których około 8 mld jest zarezerwowane przez PGNiG.
Jakóbik: Deeskalacja przez eskalację, czyli zalać Baltic Pipe do pełna (ANALIZA)