KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Planowana jeszcze przed kryzysem ukraińskim liberalizacja rynku gazu w Rosji została zahamowana. Gazprom wychodzi obronną ręką, ponieważ nie został objęty sankcjami zachodnimi i radzi sobie w okresie wzrostu napięcia w relacjach Rosji z Zachodem. Będzie walczył o specjalne traktowanie w Europie.
Wiceminister energetyki Rosji Aleksiej Teksler podczas prezentacji Strategii Energetycznej Rosji do 2035 roku poinformował, że uwolnienie cen gazu na rosyjskim rynku krajowym może zostać wdrożone po 2020 roku. Ministerstwo proponuje stopniowe odchodzenie od taryf gazowych ze względu na konieczność stworzenia konkurencji „szczególnie między Gazpromem a niezależnymi firmami węglowodorowymi”. Chodzi szczególnie o Rosnieft i Novatek, które walczą o udziały na rynku z gazowym gigantem. W założeniu strategii wyznaczanie cen w pierwszym etapie miałoby polegać na modyfikacji systemu taryfowego, a dopiero w drugim na pełnym ich uwolnieniu.
Rosyjski urzędnik poinformował także, że nie jest planowany podział Gazpromu na spółki. Byłoby to coś na kształt unbundlingu – rozdziału właścicielskiego funkcjonującego na gruncie prawa Unii Europejskiej. Zakłada ono, że nie można łączyć wydobycia, tranzytu i sprzedaży gazu w jednej spółce. Tym właśnie trudni się Gazprom, a niezależni dostawcy lobbują za pozbawieniem go monopolu na eksport gazu przy użyciu gazociągów. Jednym z ich pomysłów jest właśnie podział spółki na oddziały zajmujące się różnymi segmentami rynku gazu, w tym jednego operatora gazociągów, który dopuszczałby różnych graczy do eksportu surowca za granicę i wyznaczał bezstronnie taryfy tranzytowe. Niezależnym udało się już wywalczyć otwarcie eksportu LNG, co umożliwiło realizację planów ekspansji na rynku gazu skroplonego w ramach projektów Far East LNG Rosnieftu i Jamał LNG Novateku.
Więcej: Rosji plany A i B zachowania kontroli nad gazociągami
Jednakże te same powody, które spowodowały, że powyższe projekty gazoportów zostały zamrożone, zablokowały liberalizację rynku gazu. Rosnieft i Novatek zostały odcięte sankcjami od środków finansowych na realizację projektów LNG. Sytuację pogorszyła dodatkowo taniejąca ropa naftowa. Tymczasem nieobjęty sankcjami Gazprom radzi sobie z pozyskiwaniem środków. Zwiększa też sprzedaż do kluczowych klientów dzięki atrakcyjnej ofercie, możliwej dzięki spadkowi cen ropy naftowej. W sytuacji zagrożenia dla rosyjskiej gospodarki Kreml postanowił najwyraźniej jeszcze nie rezygnować z tego narzędzia, które chciał porzucić jeszcze przed wojną na Ukrainie.
Więcej: Koniec ery dinozaurów
To złe wieści dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W tym regionie Gazprom tracił udziały, ze względu na poszukiwanie nowych źródeł dostaw przez klientów rosyjskiego koncernu, na czele z Ukrainą, która zrezygnowała z zakupów w ogóle. Jednakże dumpingowa cena możliwa dzięki taniej ropie i kolaboracja zachodniego biznesu widoczna na przykładzie projektu rozbudowy gazociągu Nord Stream, sprawiają, że w nowych realiach to Gazprom pozostaje najskuteczniejszym instrumentem polityki energetycznej Rosji. Tymczasem Europa nie pali się do przyjmowania sankcji wobec gazowego giganta.
Komisja Europejska czeka na odpowiedź Rosjan na zarzuty nadużywania pozycji rynkowej w Europie Środkowo-Wschodniej przez ich sztandarowy koncern gazowy. Reakcja Komisji może być stanowcza i doprowadzić do zmian w postępowaniu Gazpromu we wschodniej części Unii Europejskiej. Może jednak skończyć się na apelu o generalną korektę bez egzekwowania systemowych zmian. Kreml nie poddaje się bez walki i nie zamierza osłabiać Gazpromu liberalizacją w kraju przed jednym z decydujących starć o rynek europejski.