icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Nowy Krym w Arktyce? Lenin północy i katastrofa śmigłowca

Rosjanie straszą, że spór z Norwegią o archipelag Svalbard może skończyć się wojną angażującą całe NATO. Katastrofa śmigłowca stała się kolejnym pretekstem do dyskusji na ten temat – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Tajemnicza katastrofa

Cztery dni temu śmigłowiec z 8 osobami na pokładzie rozbił się w okolicach archipelagu Svalbard w Arktyce. To obszar sporu Norwegii z Danią, który ożył po katastrofie.

Śmigłowiec Mil Mi-8 prywatnej firmy Convers Avia Air zmierzał z opuszczonej instalacji rosyjskiej zwanej Pyramiden do Barentsburga, drugiej co do wielkości osady w archipelagu Svalbard. Na pokładzie mieli znajdować się trzej naukowcy i pięciu członków załogi. Archipelag to obszar znajdujący się ponad 800 km od kontynentalnej Norwegii pełen lodowców i fiordów.

Pyramiden to obszar wygaszonego wydobycia węgla, do którego prawa Rosjanie wykupili jeszcze 80 lat temu. Znany jest m.in. z posągu Włodzimierza Lenina wysuniętego najdalej na północ na świecie. Ostatni osadnicy opuścili Pyramiden w 1998 roku.

Początkowo Rosja chciała wprowadzić na sporny obszar własne siły na potrzeby akcji ratunkowej. Ostatecznie zajęli się nią jednak Norwedzy. Premier Erna Solberg przekazała kondolencje swojemu rosyjskiemu odpowiednikowi Dmitrijowi Miedwiediewowi, który podziękował za pomoc.

Archipelag Svalbard to zdemilitaryzowany obszar arktyczny pod opieką NATO i kontrolą Norwegii. Traktat Spitsbergeński z 1920 roku dopuszcza kraje-sygnatariuszy do eksploatacji lokalnych surowców, w tym węgla i innych bogactw energetycznych.

Okazja do prowokacji?

Z ogólnie dostępnych informacji nie da się wywnioskować, czy szybka reakcja Norwegii była próbą zablokowania ewentualnej prowokacji. Należy jednak dopuścić taką możliwość, o czym świadczą wypowiedzi strony rosyjskiej.

Rosjanie przekonują, że katastrofa po raz kolejny dowodzi potrzebę budowy bazy ratunkowej pod ich kontrolą na Spitsbergenie, która w razie potrzeby pomagałaby aktywnej w regionie firmie Arktikugol. Obecnie w ekipach ratunkowych nie ma Rosjan, bo „Norwedzy są temu stanowczo przeciwni” – mówi agencji TASS Anatolij Leontiew, przedstawiciel Rosyjskiej Agencji Rybołówstwa.

Katastrofa i opinia Leontiewa pojawiły się niedługo po wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, który podczas spotkania Rady Euroatlantyckiej skrytykował politykę Norwegii na Svalbardzie. Jego zdaniem Norwedzy niezgodnie z prawem ograniczają dostęp firmy wydobywającej węgiel Arktikugol, a także rozwój rosyjskiej turystyki i badań w regionie.

Napięcie wokół Svalbardu podnoszą niespodziewane wizyty rosyjskich polityków w regionie. W 2015 roku na lotnisku Longyearbyen pojawił się wicepremier Dmitrij Rogozin, który w związku z sankcjami za nielegalną aneksję ukraińskiego Krymu ma zakaz wstępu na terytorium Unii Europejskiej. Mimo to pojawił się na terytorium Norwegii w pobliżu Barentsburga.

Niedługo potem Longyearbyen odwiedziło Zgromadzenie Parlamentarne NATO. Oficjalnym powodem wizyty były rozmowy o zmianie klimatu. Rosjanie oskarżyli NATO o „bezprecedensowe przygotowania militarne” i „prowokację”. Krytyka była skoordynowana z materiałem RIA Novosti mającym potwierdzać, że pierwsi osadnicy na Svalbardzie byli Rosjanami, którzy pojawili się tam w 1569 roku. Dopiero potem mieli ich zastąpić badacze z Holandii, Wielkiej Brytanii, Danii, Szwecji i Norwegii. Miałoby to dowodzić historycznych praw Rosji w regionie. Te tezy kolportowała potem propagandowa platforma Russia Today.

Rosjanie wykorzystali do podnoszenia napięcia na Svalbardzie także obszar wydobycia węglowodorów. W nocie dyplomatycznej z marca 2015 roku oprotestowali odwierty za ropą naftową na Morzu Barentsa w pobliżu archipelagu, uznając je za naruszenie Traktatu Spitsbergeńskiego. Jednak zakłada on równy dostęp sygnatariuszy do lokalnych surowców pod warunkiem zgodności prac z prawem norweskim. Norwegia uznaje zaś, że szelf kontynentalny w pobliżu archipelagu nie należy do niego, ale do kontynentalnej części kraju podległej Konwencji o Szelfie Kontynentalnym z 1958 roku.

W kwietniu 2016 roku opisywaną miejscowość odwiedzili instruktorzy czeczeńskich jednostek specjalnych przy okazji podróży do rosyjskiej bazy wojskowej w Barneo. Tymczasem Traktat Spitsbergeński zakazuje wykorzystywania tego terytorium do celów wojskowych. Incydent wywołał wzburzenie w Norwegii.

Jakóbik: Zbieranie ziem sowieckich a energetyka

Spór o Arktykę angażuje NATO

Od 2014 roku (rok nielegalnej aneksji Krymu) rosyjska aktywność w regionie rośnie. Wtedy też Rosjanie założyli centrum badawcze w Barentsburgu. Jest zarządzane przez Rosyjski Instytut Badań Arktycznych i Antarktycznych oraz Rosyjską Służbę Hydrometeorologiczną. W 2016 roku miejscowość odwiedziło 27 tysięcy turystów, z czego 600 to Rosjanie – podaje Arktikugol.

Mimo to spór o Arktykę został omówiony na szczycie NATO w Warszawie i miał równorzędne znaczenie do dyskusji o zagrożeniach na Morzu Bałtyckich. Był to obszar kooperacji Polski, Danii i Norwegii, które chcą zbudować Baltic Pipe, czyli gazociąg dostarczający gaz norweski na polski rynek zwany także Korytarzem Norweskim. Opisaliśmy to w BiznesAlert.pl.

W BiznesAlert.pl można było przeczytać, że sporny archipelag stać się on celem wojny hybrydowej. Można sobie wyobrazić scenariusz, w którym Rosjanie wykorzystują pretekst do wprowadzenia tam własnych sił i destabilizowania bezpieczeństwa w regionie. O zielonych ludzikach na Svalbardzie można przeczytać w tekście BiznesAlert.pl z 2014 roku.

Czwartego października 2017 roku rosyjski Kommiersant ujawnił przeciek z ministerstwa obrony Rosji o tym, że resort uznaje spór o Svalbard za potencjalne zarzewie wojny z NATO. Konflikt z Norwegią oznaczałby zaś konieczność uruchomienia mechanizmu wzajemnej obrony zapisanego w Artykule 5 Paktu Północnoatlantyckiego. Atak na Norwegię musiałby się skończyć odpowiedzią całego NATO, o ile działania hybrydowe Rosjan nie pozwoliłyby na jednoznaczne obarczenie ich winą za agresję.

Z raportu, do którego dotarł Kommiersant ma wynikać, że w ocenie strony rosyjskiej Norwegia przygotowuje się do roztoczenia „absolutnej jurysdykcji nad archipelagiem Spitsbergen (Svalbard)”. Oficjalnie jednak Oslo przekonuje, że relacje w regionie skutecznie reguluje Prawo o Morzu i regulacje międzynarodowe, a Arktyka może być obszarem owocnej współpracy gospodarczej.

Rosjanie straszą, że spór z Norwegią o archipelag Svalbard może skończyć się wojną angażującą całe NATO. Katastrofa śmigłowca stała się kolejnym pretekstem do dyskusji na ten temat – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Tajemnicza katastrofa

Cztery dni temu śmigłowiec z 8 osobami na pokładzie rozbił się w okolicach archipelagu Svalbard w Arktyce. To obszar sporu Norwegii z Danią, który ożył po katastrofie.

Śmigłowiec Mil Mi-8 prywatnej firmy Convers Avia Air zmierzał z opuszczonej instalacji rosyjskiej zwanej Pyramiden do Barentsburga, drugiej co do wielkości osady w archipelagu Svalbard. Na pokładzie mieli znajdować się trzej naukowcy i pięciu członków załogi. Archipelag to obszar znajdujący się ponad 800 km od kontynentalnej Norwegii pełen lodowców i fiordów.

Pyramiden to obszar wygaszonego wydobycia węgla, do którego prawa Rosjanie wykupili jeszcze 80 lat temu. Znany jest m.in. z posągu Włodzimierza Lenina wysuniętego najdalej na północ na świecie. Ostatni osadnicy opuścili Pyramiden w 1998 roku.

Początkowo Rosja chciała wprowadzić na sporny obszar własne siły na potrzeby akcji ratunkowej. Ostatecznie zajęli się nią jednak Norwedzy. Premier Erna Solberg przekazała kondolencje swojemu rosyjskiemu odpowiednikowi Dmitrijowi Miedwiediewowi, który podziękował za pomoc.

Archipelag Svalbard to zdemilitaryzowany obszar arktyczny pod opieką NATO i kontrolą Norwegii. Traktat Spitsbergeński z 1920 roku dopuszcza kraje-sygnatariuszy do eksploatacji lokalnych surowców, w tym węgla i innych bogactw energetycznych.

Okazja do prowokacji?

Z ogólnie dostępnych informacji nie da się wywnioskować, czy szybka reakcja Norwegii była próbą zablokowania ewentualnej prowokacji. Należy jednak dopuścić taką możliwość, o czym świadczą wypowiedzi strony rosyjskiej.

Rosjanie przekonują, że katastrofa po raz kolejny dowodzi potrzebę budowy bazy ratunkowej pod ich kontrolą na Spitsbergenie, która w razie potrzeby pomagałaby aktywnej w regionie firmie Arktikugol. Obecnie w ekipach ratunkowych nie ma Rosjan, bo „Norwedzy są temu stanowczo przeciwni” – mówi agencji TASS Anatolij Leontiew, przedstawiciel Rosyjskiej Agencji Rybołówstwa.

Katastrofa i opinia Leontiewa pojawiły się niedługo po wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, który podczas spotkania Rady Euroatlantyckiej skrytykował politykę Norwegii na Svalbardzie. Jego zdaniem Norwedzy niezgodnie z prawem ograniczają dostęp firmy wydobywającej węgiel Arktikugol, a także rozwój rosyjskiej turystyki i badań w regionie.

Napięcie wokół Svalbardu podnoszą niespodziewane wizyty rosyjskich polityków w regionie. W 2015 roku na lotnisku Longyearbyen pojawił się wicepremier Dmitrij Rogozin, który w związku z sankcjami za nielegalną aneksję ukraińskiego Krymu ma zakaz wstępu na terytorium Unii Europejskiej. Mimo to pojawił się na terytorium Norwegii w pobliżu Barentsburga.

Niedługo potem Longyearbyen odwiedziło Zgromadzenie Parlamentarne NATO. Oficjalnym powodem wizyty były rozmowy o zmianie klimatu. Rosjanie oskarżyli NATO o „bezprecedensowe przygotowania militarne” i „prowokację”. Krytyka była skoordynowana z materiałem RIA Novosti mającym potwierdzać, że pierwsi osadnicy na Svalbardzie byli Rosjanami, którzy pojawili się tam w 1569 roku. Dopiero potem mieli ich zastąpić badacze z Holandii, Wielkiej Brytanii, Danii, Szwecji i Norwegii. Miałoby to dowodzić historycznych praw Rosji w regionie. Te tezy kolportowała potem propagandowa platforma Russia Today.

Rosjanie wykorzystali do podnoszenia napięcia na Svalbardzie także obszar wydobycia węglowodorów. W nocie dyplomatycznej z marca 2015 roku oprotestowali odwierty za ropą naftową na Morzu Barentsa w pobliżu archipelagu, uznając je za naruszenie Traktatu Spitsbergeńskiego. Jednak zakłada on równy dostęp sygnatariuszy do lokalnych surowców pod warunkiem zgodności prac z prawem norweskim. Norwegia uznaje zaś, że szelf kontynentalny w pobliżu archipelagu nie należy do niego, ale do kontynentalnej części kraju podległej Konwencji o Szelfie Kontynentalnym z 1958 roku.

W kwietniu 2016 roku opisywaną miejscowość odwiedzili instruktorzy czeczeńskich jednostek specjalnych przy okazji podróży do rosyjskiej bazy wojskowej w Barneo. Tymczasem Traktat Spitsbergeński zakazuje wykorzystywania tego terytorium do celów wojskowych. Incydent wywołał wzburzenie w Norwegii.

Jakóbik: Zbieranie ziem sowieckich a energetyka

Spór o Arktykę angażuje NATO

Od 2014 roku (rok nielegalnej aneksji Krymu) rosyjska aktywność w regionie rośnie. Wtedy też Rosjanie założyli centrum badawcze w Barentsburgu. Jest zarządzane przez Rosyjski Instytut Badań Arktycznych i Antarktycznych oraz Rosyjską Służbę Hydrometeorologiczną. W 2016 roku miejscowość odwiedziło 27 tysięcy turystów, z czego 600 to Rosjanie – podaje Arktikugol.

Mimo to spór o Arktykę został omówiony na szczycie NATO w Warszawie i miał równorzędne znaczenie do dyskusji o zagrożeniach na Morzu Bałtyckich. Był to obszar kooperacji Polski, Danii i Norwegii, które chcą zbudować Baltic Pipe, czyli gazociąg dostarczający gaz norweski na polski rynek zwany także Korytarzem Norweskim. Opisaliśmy to w BiznesAlert.pl.

W BiznesAlert.pl można było przeczytać, że sporny archipelag stać się on celem wojny hybrydowej. Można sobie wyobrazić scenariusz, w którym Rosjanie wykorzystują pretekst do wprowadzenia tam własnych sił i destabilizowania bezpieczeństwa w regionie. O zielonych ludzikach na Svalbardzie można przeczytać w tekście BiznesAlert.pl z 2014 roku.

Czwartego października 2017 roku rosyjski Kommiersant ujawnił przeciek z ministerstwa obrony Rosji o tym, że resort uznaje spór o Svalbard za potencjalne zarzewie wojny z NATO. Konflikt z Norwegią oznaczałby zaś konieczność uruchomienia mechanizmu wzajemnej obrony zapisanego w Artykule 5 Paktu Północnoatlantyckiego. Atak na Norwegię musiałby się skończyć odpowiedzią całego NATO, o ile działania hybrydowe Rosjan nie pozwoliłyby na jednoznaczne obarczenie ich winą za agresję.

Z raportu, do którego dotarł Kommiersant ma wynikać, że w ocenie strony rosyjskiej Norwegia przygotowuje się do roztoczenia „absolutnej jurysdykcji nad archipelagiem Spitsbergen (Svalbard)”. Oficjalnie jednak Oslo przekonuje, że relacje w regionie skutecznie reguluje Prawo o Morzu i regulacje międzynarodowe, a Arktyka może być obszarem owocnej współpracy gospodarczej.

Najnowsze artykuły