KOMENTARZ
Wojciech Jakóbik
Redaktor naczelny BiznesAlert.pl
Polacy mają 10 dni, aby wyegzekwować od Niemców ustępstwa w sprawie Nord Stream, które pozwolą opóźnić jego rozbudowę, dając czas na walkę prawną w Brukseli i zabezpieczą rozwój portów w Szczecinie i Świnoujściu, który według rządu RP blokują już istniejące nitki gazociągu, a planowane, dwie nowe, tylko zakonserwują ów stan rzeczy.
Jak informuje dziennik Rzeczpospolita, Polska domaga się, by na skrzyżowaniu gazociągu Nord Stream z szlakiem żeglugowym do Świnoujścia był on bardziej zagłębiony, co umożliwi rozwój portu.
Nord Stream to połączenie gazowe między Rosją, a Niemcami, pociągnięte po dnie Morza Bałtyckiego. Pozwala omijać tradycyjne kraje tranzytowe, jak Ukraina. Może także posłużyć do zmarginalizowania znaczenia Gazociągu Jamalskiego ciągnącego się przez Polskę. Z tego powodu Warszawa, wraz z krajami Europy Środkowo-Wschodniej domaga się od Komisji Europejskiej pełnego przestrzegania prawa unijnego w zakresie inwestycji Nord Stream 2, czyli rozbudowy istniejącej magistrali o trzecią i czwartą nitkę. Nie chce dopuścić, aby projekt uzyskał podobne przywileje jak pierwsze dwie nitki. Przedtem Polska musi stoczyć inną batalię, o której pisze Rzeczpospolita.
– Skarga dotyczy sposobu ułożenia rurociągu na dnie Bałtyku. Zarząd Morskich Portów w Szczecinie i Świnoujściu domaga się, by na skrzyżowaniu rurociągu z północnym szlakiem żeglugowym rurociąg był bardziej zagłębiony, co umożliwi poruszanie się statków o większym zanurzeniu – podaje Zbigniew Miklewicz, prezes ZMPSiŚ cytowany przez dziennik. Pierwsza rozprawa ma odbyć się 17 grudnia. Według Rzeczpospolitej Rosjanie liczą na szybkie zwycięstwo w sądzie, które umożliwi budowę trzeciej i czwartej nitki magistrali w ramach projektu Nord Stream 2.
Rzeczpospolita podaje, że ze względu na położenie dwóch pierwszych nitek Nord Stream, do Świnoujścia nie będą mogły w przyszłości wpływać jednostki o zanurzeniu większym, niż 13,5 m. Tymczasem port planuje inwestycje w terminal kontenerowy i terminal ładunków masowych, który ma pozwolić na przyjmowanie takich statków.
Źródło dziennika związane ze śledztwem przekonuje, że Polakom chodzi o działanie na zwłokę, w celu opóźnienia budowy Nord Stream 2. Cztery nitki gazociągu miałyby jeszcze bardziej utrudnić pracę.
Strategia Warszawy polega na tym, by uprzedzić wyrok hamburskiego sądu, poprzez wymuszenie na Niemcach realizacji deklaracji uzyskanej przez Donalda Tuska od Angeli Merkel. Decyzja polityczna Berlina miałaby zablokować spodziewany, niekorzystny werdykt Hamburga. Problem polega jednak na tym, że uzyskane przez Tuska ustępstwa to deklaracja polityczna, bez pokrycia w zobowiązaniach formalnych.
Polacy odwołują się do politycznych ustaleń między premierem Donaldem Tuskiem a kanclerz Angelą Merkel z 21 czerwca 2011 roku. Jak informowało ministerstwo infrastruktury, Merkel „zapewniła stronę polską, że strona niemiecka zadba o to, by zostały uregulowane kwestie prawne w sytuacji konieczności pogłębienia trasy przy wejściu do portu w Świnoujściu”. Minister infrastruktury z tamtego okresu, Cezary Grabarczyk zapewnił w piśmie do Marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, że „wynikiem tej deklaracji było uzgodnienie wspólnego oświadczenia ministrów transportu RP i RFN ws. Nord Stream”.
W piśmie czytamy, że „zgodnie z ustaleniami ministrów C. Grabarczyka i P. Ramsauera, tekst oświadczenia po zaakceptowaniu przez stronę polską, został przekazany do Urzędu Kanclerskiego Niemiec i Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, jako tekst uzgodniony na szczeblu Ministrów Transportu RP i RFN. Strony zgodziły się, że w możliwie najkrótszym czasie po przedłożeniu studium wykonalności dla pogłębienia w przyszłości północnego toru podejściowego zgodnie ze strategią rozwoju portów w Szczecinie i Świnoujściu, zostanie wypracowana koncepcja wdrożenia zastrzeżenia zawartego w punkcie 28 Decyzji o zezwoleniu z dnia 28 grudnia 2009 r., wydanej firmie Nord Stream S.A. przez Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii w Hamburgu”. Chodzi zatem o zgodę zaskarżoną przez władze portów w Szczecinie i Świnoujściu.
Oświadczenie ministrów infrastruktury Polski i Niemiec, do którego dotarł BiznesAlert.pl, zostało przyjęte bez podpisów. Nie wiadomo, jaka jest jego moc sprawcza. Możemy w nim przeczytać, że „w sprawie przecięcia przez budowany Gazociąg Północny dwóch tras żeglugowych do portów w Szczecinie i Świnoujściu strony z zadowoleniem odnotowują podjęcie decyzji o zagłębieniu Gazociągu Północnego na skrzyżowaniu z zachodnią trasą żeglugową oraz decyzji o przesunięciu gazociągu o ok. 2 kilometry na przecięciu z północną trasą żeglugową. Dzięki tym decyzjom realizacja dostaw gazu zachodnią trasą żeglugową do terminala LNG w Świnoujściu nie będzie utrudniona”.
„Strony zgadzają się w możliwie najkrótszym czasie po przedłożeniu studium wykonalności dla pogłębienia w przyszłości północnego toru podejściowego zgodnie ze strategią rozwoju portów w Szczecinie i Świnoujściu, wypracować koncepcję wdrożenia zastrzeżenia zawartego w punkcie 28 Decyzji o zezwoleniu z dnia 28.12.2009 wydanej firmie Nord Stream S.A. przez Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii. Strategia rozwoju przewiduje swobodną żeglugę statków o maksymalnym zanurzeniu wyznaczonym przez parametry Cieśnin Duńskich (15 metrów – 2 metry wolnej wody). Punkt 28 Decyzji o zezwoleniu brzmi: „Zastrzega się prawo do prowadzenia w przyszłości postępowania w celu wydania decyzji dotyczącej wymaganych zmian i uzupełnień decyzji w zakresie ułożenia rurociągów – np. ułożeniu rurociągów na większej głębokości na długości 2,8 mil morskich”.
Strony zgodziły się także, co do konieczności podjęcia innych praktycznych działań, jeżeli, niezależnie od pogłębienia tego toru podejściowego, żegluga do wskazanych portów okazałaby się zagrożona/utrudniona w wyniku ułożenia Gazociągu Północnego.
Jeżeli budowa drugiej nitki gazociągu Nord Stream utrudni dostęp do portów w Szczecinie i Świnoujściu, Polska pozwie Niemcy – zapowiedział w „Gazecie Wyborczej” Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej, który będzie obecnie odpowiedzialny za opisywaną sprawę. Chociaż nowy resort ma już swój gabinet, a nawet tabliczkę, to nadal nie został powołany rzecznik prasowy, który odpowiedziałby na pytania BiznesAlert.pl.
– Budowa pierwszej nitki Nord Stream pogorszyła sytuację portów i ich perspektywy rozwojowe, a budowa drugiej nitki może się przyczynić do utrwalenia tej niedobrej sytuacji – powiedział cytowany przez Wyborczą.biz Marek Gróbarczyk.
Od tego, czy Polacy zdołają wyegzekwować polityczną deklarację od Merkel będzie zależało, czy uda nam się opóźnić realizację projektu Nord Stream 2, oraz czy gazociąg nie będzie blokował rozwoju portów. Dostosowanie gazociągu do wymagań postawionych przez Polaków może potrwać. Wtedy Warszawa zyska czas na walkę legalistyczną o to, by Nord Stream 2 został ograniczony gorsetem prawnym Unii Europejskiej na tyle, że inwestycja stanie się nieopłacalna albo niegroźna z polskiego punktu widzenia. Polska i pozostałe kraje Grupy Wyszehradzkiej oraz Rumunia wymogły na obecnym przewodniczącym Rady Europejskiej – co ciekawe, jest nim ten sam Donald Tusk, o którym mowa wyżej – aby temat Nord Stream 2 znalazł się na agendzie posiedzenia Rady zaplanowanego na 17-18 grudnia, czyli dzień rozprawy w Hamburgu i ten następujący po nim. Temat może jednak zginąć w tłumie istotnych zagadnień jak terroryzm, walka z Państwem Islamskim, kryzys migracyjny, czy zaostrzenie sytuacji na Ukrainie. Faktem jest, że Nord Stream 2 powstanie, niezależnie od interpretacji stanu prawnego, którą wybierze Warszawa. Kluczem jest uzyskanie koncesji w zamian za zaprzestanie jego torpedowania. W tym kontekście eskalowanie żądań o argumenty z zakresu żeglugi morskiej może być pożyteczne o tyle, o ile nie zostanie zdyskredytowane zręcznymi argumentami Niemców.
Sąd w Hamburgu może nie mieć wrażliwości, którą wykazał niemiecki czynnik polityczny, decydując się na ustępstwo wobec polskiego ministerstwa infrastruktury. Tamtejszą wokandę może jednak wyprzedzić zapowiadany ukłon Berlina w stronę Warszawy. Ile warte jest słowo kanclerz Angeli Merkel? Czy deklaracja uzyskana przez premiera Donalda Tuska, będzie mogła dziś posłużyć rządowi Beaty Szydło do włożenia kija w szprychy projektu rozbudowy Gazociągu Północnego? Mogło być to jedynie ustępstwo deklaratywne i taktyczne, za którym niekoniecznie pójdą faktyczne działania. Jeśli sąd hamburski wyda wyrok niekorzystny dla Polaków, nie będzie podstaw do kwestionowania istniejących i planowanych nitek gazociągu. Ostatnia szarża na Nord Stream zakończy się wtedy przeszarżowaniem. Polacy mają jeszcze 10 dni do rozprawy w Hamburgu. Czas na odpowiedź z Niemiec.