W Komisji Europejskiej mieszają się wpływy lobbystów poszczególnych sektorów energetycznych i państw członkowskich. Lobbyści energetyki odnawialnej mają się tu dobrze, choć ich pozycja wydaje się być zagrożona- pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny Biznes Alert, w swoim komentarzu dla EBE.
Suddeutsche Zeitung informuje, że komisarz ds. konkurencji Joaquin Almunia z Hiszpanii proponuje złagodzenie zasad subsydiowania energetyki atomowej. Za propozycją stoi lobby atomowe z kraju Don Kichota i Wielkiej Brytanii. Sprzeciwia jej się lobby energetyki odnawialnej, cieszącej się szczególną przychylnością Niemców. To środowisko w Komisji Europejskiej reprezentuje w tym sporze komisarz ds. energetyki Gunther Oettinger. Należy spodziewać się, że polityk skorzysta z dostępnej argumentacji, z opłakanymi skutkami katastrofy w Fukushimie włącznie, by zablokować pomysł Alumni.
Należy zaznaczyć, że Oettinger jest przy tym zwolennikiem swobodnego rozwoju sektora gazu niekonwencjonalnego, w przeciwieństwie do swojej koleżanki – Komisarz ds. działań w dziedzinie klimatu Connie Hedegaard z Danii broniącej interesu lobby ekologicznego której sekunduje Komisarz ds. środowiska Janez Potocnik ze Słowenii.
Wymieniłem urzędników brukselskich, którzy mają najsilniejszy wpływ na politykę energetyczną w Unii Europejskiej. Można zauważyć, że reprezentują oni interesy poszczególnych lobby z uwzględnieniem stanowiska państw, z których pochodzą. Zauważalna jest tutaj nadreprezentacja lobbystów energetyki odnawialnej. Stąd bierze się popularność polityki klimatycznej oraz promocji Odnawialnych Źródeł Energii (OZE) na poziomie polityki brukselskiej, która nie wynika ze stanowiska opinii publicznej (oddolnej). Jest przeciwnie – to ona ją obecnie kształtuje (odgórnie). Gdyby kraje bardziej zainteresowane utrzymaniem energetyki konwencjonalnej, jak Polska, przejęły jedno lub więcej z tych kluczowych stanowisk, sytuacja uległaby zmianie.
Póki jednak nie możemy liczyć na polskiego komisarza, który mógłby forsować nasz punkt widzenia w Brukseli, musimy rozgrywać różnice między graczami o najsilniejszej pozycji na naszą korzyść. Wspomniany spór o energetykę atomową jest tutaj dogodnym polem działania. Polscy posłowie do Parlamentu Europejskiego powinni zabrać głos w tej sprawie. Mam tu na myśli szczególnie naszych reprezentantów w parlamentarnej komisji do spraw energetyki i badań naukowych (ITRE). Także polski rząd, który w ostatnim czasie spostponował nasz program atomowy oraz zdeprecjonował sens wsparcia dla OZE ma obecnie szerokie pole manewru i powinien zagrać z Oettingerem, Alumnią oraz pozostałymi komisarzami o realizację polskich postulatów w zamian za poparcie dla jednego ze stanowisk.
W zamian za taką ofertę powinniśmy żądać pozostawienia regulacji sektora gazu niekonwencjonalnego na poziomie krajowym wbrew propozycjom Komisji ds. środowiska (Potocnik), która domaga się paneuropejskich norm oceny oddziaływania poszukiwań i wydobycia na środowisko. Takie regulacje ograniczą rozwój sektora gazu niekonwencjonalnego w Polsce. Przeciwko nim opowiada się także Oettinger, którego moglibyśmy taktycznie wesprzeć w sporze z Alumnią. Możemy również uformować koalicję przeciwko lobby OZE złożoną z krajów sprzyjających atomowi i oczekiwać koncesji w zamian za rozluźnienie stanowiska. Decyzja należy do Warszawy.
Tekst pojawił się pierwotnie w portalu Europa Bezpieczeństwo Energia