Sygnatariusze porozumienia naftowego nie wywiązują się z deklarowanych cięć. Arabia Saudyjska traci cierpliwość, a nerwowość zwiększają informację o odrodzeniu łupkowej rewolucji w Stanach Zjednoczonych. Czarę goryczy może przelać polityka energetyczna Donalda Trumpa, który chce napędzać wzrost gospodarczy rozwojem wydobycia i eksportu węglowodorów – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Nieprzestrzegane porozumienie
Podczas konferencji CERAWeek w Houston minister energetyki Arabii Saudyjskiej Khalid al-Falih zapowiedział, że w maju nie dojdzie do przedłużenia porozumienia naftowego, jeżeli jego sygnatariusze nie wywiążą się z zadeklarowanych cięć.
W styczniu kraje OPEC zrealizowały cięcia w 94 procentach, ale udziałowcy porozumienia spoza kartelu tylko w 50 procentach. Poziom realizacji ograniczeń wydobycia ma być wyższy w lutym.
Porozumienie zakłada, że kraje OPEC obniżą produkcję o 1,2 mln baryłek dziennie do 32,5 mln baryłek, a państwa spoza organizacji o 558 tysięcy baryłek (Rosja – 300 tysięcy). Cięcia miały zostać wprowadzone od 1 stycznia. Mimo to większość krajów zwleka z ich wdrożeniem w pełni.
Al-Falih zastrzegł, że jego kraj, który wywiązuje się w największym stopniu z zadeklarowanych cięć, zamierza utrzymać tę politykę jedynie przez ograniczony czas, to znaczy do osiągnięcia efektu w postaci spadku nadpodaży na rynku, a potem zamierza oddać stery wolnemu rynkowi.
– Historia pokazała, że interwencje w odpowiedzi na zmiany strukturalne są w większości nieefektywne. Dlatego Arabia nie popiera interwencji OPEC mającej zmienić długofalowe, strukturalne problemy z równowagą.
OPEC zdecyduje w maju, czy przedłużyć porozumienie naftowe, które pierwotnie miało obowiązywać do 30 czerwca 2017 roku. – Ze względu na poprawę czynników fundamentalnych wzmocnioną współpracą producentów z OPEC i spoza organizacji, jestem optymistą odnośnie sytuacji rynku globalnego w nadchodzących tygodniach i miesiącach – powiedział Arab.
– Jednak chciałbym ostrzec, że mój optymizm nie powinien prowadzić inwestorów do przekonania, które nazwałbym irracjonalnym oczekiwaniem albo myśleniem życzeniowym, że OPEC albo moje królestwo będzie żyrować inwestycje innych kosztem własnych długofalowych interesów.
Od ogłoszenia porozumienia naftowego ceny pod koniec 2015 roku ceny ropy wzrosły z około 45 dolarów do 55 dolarów za baryłkę. Obecnie znajdują się one jednak pod presją wzrostu zapasów surowca w Stanach Zjednoczonych, których niezależni producenci zwiększają liczbę odwiertów. Jednocześnie rośnie efektywność ich pracy, co obniża próg opłacalności.
Odrodzenie łupkowej rewolucji
7 marca Energy Information Administration zwiększyła prognozę wydobycia ropy w USA. Ma ono wynieść średnio 9,21 mln baryłek dziennie w 2017 roku w porównaniu do 8,98 mln notowanych w lutym. Będzie to najwyższy poziom od 1970 roku. W 2018 roku wydobycie w USA ma wzrosnąć do średniej 9,73 mln baryłek na dzień. W grudniu 2018 roku ma przebić granicę 10 mln baryłek.
– Nowe odwierty w USA pojawiają się zbyt szybko – przyznał al-Falih. – Nie będzie uczciwe, jeśli część krajów będzie brać na siebie ciężar pozostałych – dodał. Arabia Saudyjska realizuje cięcia w największym stopniu. Jest także najbardziej zagrożona konkurencją z USA, która zyskuje siły dzięki wzrostowi cen baryłki wywołanemu głównie przez Arabię. Al-Falih spotkał się podczas CERAWeek z największymi firmami wydobywczymi z USA, ale ze względu na ich niezależność i rynkową działalność nie mógł oczekiwać współpracy w ramach cięć porozumienia naftowego.
Obawy o porozumienie wzmaga polityka energetyczna administracji Donalda Trumpa. Exxon Mobil ogłosił, że zamierza rozwijać wydobycie i eksport węglowodorów w celu stworzenia 45 tysięcy miejsc pracy. Liberalizacja przepisów zapowiadana przez prezydenta Trumpa w okresie kampanii prezydenckiej pozwoli na zwiększenie podaży amerykańskiej ropy łupkowej na światowych rynkach, a także pojawienie się jej w matecznikach tradycyjnych dostawców jak Arabia Saudyjska i Rosja. O dostawach amerykańskiej ropy rozmawiają już np. Grupa Lotos i PKN Orlen.
Jeżeli sygnatariusze porozumienia naftowego nie zwiększą dyscypliny, może ono upaść późną wiosną, a producenci wrócą do wojny cenowej zawieszonej wraz z jego podpisaniem w celu obrony przed rewolucją łupkową zyskującą nowe siły.