Jakóbik: Złodziej gazu krzyczy: łapać złodzieja!

6 maja 2022, 07:35 Energetyka

– Przedstawiciel Gazpromu zasugerował, że Polska podbiera gaz przeznaczony na rynki Włoch i Francji. To nieprawda obliczona być może na pocieszenie Rosjan, których firma traci kolejne rynki oraz na dalsze dzielenie jej klientów europejskich, bo niebawem mogą ją porzucić – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Siedziba Gazpromu w Petersburgu. Fot. Flickr
Siedziba Gazpromu w Petersburgu. Fot. Flickr

Sergiej Kuprianow z Gazpromu napisał na kanale Telegramu, rosyjskiego komunikatora społecznościowego, że „wirtualny rewers do Polski jest zaopatrywany z dostaw skierowanych do Włoch i Francji, które trafiają przez polski korytarz”. Powiedział. Zapewnił, że widać to w danych. Sprawa jest pozornie skomplikowana, ale pokazuje nową manipulację powszechnie dostępnymi danymi przez rosyjski Gazprom. Rewers wirtualny Gazociągu Jamalskiego daje możliwość zakupu gazu z giełdy europejskiej poprzez rozliczenie go w fizycznych dostawach z Rosji zatrzymanych w Polsce. To normalna praktyka zgodna z przepisami europejskimi, z której korzystają Polacy, tym bardziej w obliczu zatrzymania dostaw przez Gazprom pomimo obowiązywania kontraktu jamalskiego. Rosjanie próbowali w przeszłości blokować reeksport ich gazu wewnątrz Unii Europejskiej i był to jeden z trzech zarzutów wobec nich w toku śledztwa antymonopolowego Komisji, oprócz niesprawiedliwych cen i nadużywania infrastruktury w Polsce oraz Bułgarii, notabene właśnie tych krajów, które miały polityczne umowy gazowe oprócz handlowych i zostały pozbawione dostaw w maju pod fałszywym i nieistotnym pretekstem braku zgody na płatności w rublach niezgodne z kontraktami.

Polacy nie złamali prawa, a dane przywoływane przez Kuprianowa są ogólnodostępne na stronach stowarzyszenia europejskich operatorów gazociągów przesyłowych ENTSO-G i każdy może je sprawdzić. – To znaczy, że Gazprom wykrył i ujawnił informacje dostępne publicznie. Wygląda na to, że ma nadal dostęp do Internetu – żartowała na ten temat Aliona Osmołowska związana z ukraińskim Naftogazem robiąc aluzję do wyłączania mediów społecznościowych w Rosji. To Rosjanie mogli złamać prawo zatrzymując dostawy, do których zobowiązali się na mocy kontraktu jamalskiego, a Polska radzi sobie mimo to między innymi dzięki rewersowi wirtualnemu, ale także fizycznemu. Ten drugi rewers jest dostępny w razie braku dostaw fizycznych na Zachód. Wówczas rura jamalska stoi otworem do importu z Niemiec do Polski o maksymalnej przepustowości 5,5 mld m sześc., z której Polacy również korzystają w razie takiej możliwości od dawna. Przed kryzysem energetycznym podsycanym przez Gazprom ograniczający podaż było to jedno ze źródeł najtańszego gazu dla Polski. Te fakty trudno zmieścić w jednym tweetcie i być może dlatego rosyjskie trolle rozprzestrzeniają już informacje jakoby Polska podkradała gaz dla Włoch oraz Francji.

Jednakże to Rosjanie pozbawili dostaw Bułgarię oraz Polskę, być może z naruszeniem kontraktu, o czym rozstrzygną dopiero prawnicy, których już zbiera polskie PGNiG, które już raz wygrało z Gazpromem w sądzie uzyskując w 2020 roku rekompensatę o wartości 1,5 mld dolarów za zawyżone ceny dostaw. Złodziej gazu krzyczy: „łapcie złodzieja!”. Robi to prawdopodobnie po to, by zapewnić rosyjską opinię publiczną o kontroli sytuacji przez Gazprom, który traci kolejne rynki w Europie i będzie je tracił dalej zgodnie z polityką unijną REPowerEU zakładającą spadek zapotrzebowania na jego gaz o dwie trzecie do końca roku i do zera najpóźniej w 2030 roku. Kolejny możliwy powód to próba rozprzestrzenienia w europejskich kręgach prorosyjskich tezy o tym, że Polska prowadzi politykę gazową kosztem innych państw unijnych, by rozbić coraz lepszą współpracę europejską w tym zakresie.

Temu mają służyć spekulacje Kuprianowa o tym, że Polska ma rekordowe zapasy gazu sięgające obecnie już 81 procent mocy magazynowych, które według tego przedstawiciela Gazpromu zostały uzupełnione gazem dla Europy Zachodniej. Fakty są jednak inne i te same, ogólnodostępne dane ENTSO-G pokazują, że Polska weszła w sezon grzewczy 2021-22 z rekordowymi zapasami gromadzonymi na mocy ustawy w tej sprawie i zaczęła gromadzić je ponownie dzień po ataku Rosji na Ukrainę w celu zabezpieczenia się przed ewentualnym kryzysem dostaw rosyjskich. Ten nastąpił…i nic się nie stało. Zapewne dlatego oficjele Gazpromu muszą manipulować faktami na zlecenie Kremla.

Jakóbik: Kolejny kryzys gazowy może być ostatni (ANALIZA)