O ocenę działań rządu w sektorze energetycznym i pomysłu powołania sejmowej komisji do spraw energetyki poprosiliśmy profesora Mariusza Orion-Jędryska, byłego Głównego Geologa Kraju i inicjatora poszukiwań gazu łupkowego w Polsce. Jego zdaniem w polityce energetycznej rządu panuje chaos, za który odpowiedzialność ponosi premier Donald Tusk.
– To kwestia ustalenia kompetencji, hierarchii i związków przyczynowo-skutkowych. Premier tego nie ogarnia. To nie tyle jego błąd, co skrajna niekompetencja. Należy ustalić priorytety i rozdzielić zadania. Rząd sobie z tym nie radzi. Decyzje zdają się tak przypadkowe i nietrafne, że przynajmniej część z nich to musi być skutek działalności lobbystów. By podejmować decyzje, potrzebujemy kompetencji. Państwo jest obecnie coraz bardziej zdezorganizowane, także w energetyce – twierdzi Jędrysek.
– Powołanie ministerstwa energetyki nie tylko nie pomoże ale pogłębi te problemy. Tusk chce zaimponować, zresztą nie swoim pomysłem, opinii publicznej. Chce odwrócić jej uwagę. Sytuacja w energetyce jest niemal tragiczna. Rozwiązanie tego problemu poprzez powołanie ministerstwa energetyki jest iluzoryczne – przekonuje ekspert – wynika ze zbyt wąskiego spojrzenia.
– Profil energetyczny a więc i cała energetyka, determinowany jest przez profil surowcowy kraju czyli stabilnie dostępny i tani surowiec będący nośnikiem energii. Trzeba wiedzieć czego się chce i na czym można bazować. Kluczem jest więc rozwiązanie problemów surowcowych. Jeśli więc decydować się na rozwiązanie problemu, to trzeba zająć się surowcem i do niego dostosowywać nowe inwestycje w energetyce. Nie odwrotnie. – uważa Jędrysek – Finansowanie energetyki wiatrowej czy paneli słonecznych w naszych warunkach daje o wiele niższą stopę zwrotu niż w krajach wietrznych i słonecznych. Przy takim profilu zawsze będziemy pod kreską.
– Nikt chyba nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć dlaczego koalicja PO-PSL zabierając pieniądze obywatelom Polski najpierw intensywnie wspierała ściąganie złomu wiatrakowego np. z Danii, a teraz wspiera zakupy paneli słonecznych. Brakuje jeszcze wsparcia dla budowy niewielkich ale za to licznych elektrowni napędzanych pływami morskimi. Tylko tego źródła u nas w zasadzie nie ma wcale, ale podążając za logiką rządu – dlaczego by tego sektora nie wesprzeć? – pyta ironicznie prof. Jędrysek.
– Potrzebujemy Ministerstwa Surowców, ewentualnie Ministerstwa Surowców i Energii. Ministerstwo Energetyki zajęłoby się tylko sprawą surowców energetycznych – wyjęło je z kompleksowej polityki surowcowej Państwa. Jej budowę przerwały a potem zniszczyły rządy PO-PSL, w końcu 2007 roku. Ustalenie osobnych organów, regulacji i kompetencji w zakresie surowców energetycznych i innych to w rzeczywistości w najlepszym wypadku dublowanie. I to przy założeniu, że administracja funkcjonowałaby perfekcyjnie. A przecież każdy wie, że ona działa perfekcyjnie źle – przekonuje Jędrysek. – Potrzebujmy systemu idioto-odpornego, którego nawet tak silna pijarowska koalicja jaką jest PO-PSL nie będzie w stanie popsuć.
– Gdyby powołać ministerstwo energii to kto będzie rozstrzygał na przykład w sytuacji gdy będziemy mieli do czynienia ze złożami rud miedzi i pokaźnymi zasobami metanu w tej samej strukturze geologicznej? Dwa osobne ministerstwa? Tego nie da się rozdzielić – twierdzi nasz rozmówca – Mój projekt powołania komisji surowców i energii w Sejmie a potem odpowiadającego mu ministerstwa został odrzucony na poziomie komisji dwa razy. Posłowie popierający pomysł powołania ministerstwa energetyki podążają owczym pędem do nowego. To nigdy istotne nie było, nawet blisko siedem lat temu, kiedy wydawałem pierwsze koncesje na poszukiwania gazu w łupkach. Dla porównania: lepiej jest mieć ministerstwo rolnictwa czy ministerstwo piekarni i masarni? Dzięki działalności którego z nich przybędzie żywności? Nie sposób w wywiadzie pokazać pełnej argumentacji dlatego odsyłam do swojego tekstu na blogu pod tytułem „Surowce i energia: zarys polityki geologicznej i surowcowo-energetycznej Rzeczypospolitej Polskiej”.