icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jurasz: Szef dyplomacji Białorusi nie pasował do reżimu Łukaszenki (ROZMOWA)

– Władimir Makiej postanowił trwać przy reżimie Łukaszenki i myślę, że w ten sposób sprzeniewierzył się sam sobie. Terror policyjny na Białorusi i inwazja Rosji na Ukrainie to rzeczy, które do niego nie pasowały – mówi Witold Jurasz, dziennikarz Onetu i były chargé d’affaires RP na Białorusi, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Niedawno świat obiegła informacja o śmierci ministra spraw zagranicznych Białorusi. Jakim człowiekiem był Władimir Makiej, szef dyplomacji reżimu Łukaszenki?

Witold Jurasz: Władimir Makiej był technokratą, który wyróżniał się na tle reżimu białoruskiego. Jak na standardy Białorusi był człowiekiem otwartym, na pewno nie należał do frakcji twardogłowych. Nie można też jednak powiedzieć, że był liberałem. Myślę, że był zwolennikiem ewolucji Białorusi w kierunku miękkiego autorytaryzmu, a nie twardej dyktatury. I tutaj pojawia się problem. Uważam, że ewolucja w tym kierunku była pożądana z punktu widzenia Polski, ponieważ po okresie odwilży na Białorusi dochodziło do przebudzenia społeczeństwa obywatelskiego. To następowało nie w okresie represji, a po odmrażaniu systemu. W związku z tym, jeżeli naszym celem było rozmrażanie systemu białoruskiego, to Władimir Makiej był do tego odpowiednim człowiekiem. Muszę dodać, że jestem tutaj w sporze z większą częścią polskiego środowiska zajmującego się Wschodem, które czas odwilży traktuje jako czas oszustwa, a nie czas szansy.

Makiej był człowiekiem stosunkowo prozachodnim, ale nie w tym sensie, że chciał zwrotu Białorusi ku Zachodowi, bo to nigdy nie było możliwe przy Łukaszence. Chciał, aby reżim posiadał wektor zachodni swojej polityki. Uważam, że było to w naszym interesie, ponieważ powodowało sytuację, w której Białoruś nie była skazana tylko na Moskwę i wyłącznie wektor wschodni. Tym samym Rosja nie mogła sobie jej całkowicie podporządkować. Wiele osób zajmujących się Wschodem mówi, że to była iluzja i takiej polityki nie było. Tyle tylko, że śmierć ministra powoduje, że w otoczeniu Łukaszenki pozostają już tylko twardogłowi. Jakoś nie sądzę, by to była dla nas dobra wiadomość. Problem polega na tym, że alternatywą w stosunku do kunktatorskiej Białorusi, która jak wiadomo, że jest bliżej Wschodu, ale zarazem zachowuje pewien rodzaj niezależności, jest Białoruś, która jej nie zachowuje i bierze udział w napaści na Ukrainę. Zdumiewa mnie fakt, że są osoby, które tego nie rozumieją.

Mówi Pan o dążeniu Władimira Makieja do miękkiego autorytaryzmu, a tymczasem Białoruś z biegiem lat stała się państwem twardej dyktatury, coraz mocniej zależnym od wpływów rosyjskich. Czy ta rozbieżność mogła mieć jakiś związek z jego śmiercią?

Makiej postanowił trwać przy reżimie i myślę, że w ten sposób sprzeniewierzył się sam sobie. Jego śmierć mogła wynikać ze stresu związanego z ostatnimi wydarzeniami. Terror policyjny na Białorusi i inwazja Rosji na Ukrainie to rzeczy, które do niego nie pasowały.

Makiej na co dzień obracał się w środowisku artystycznym, ponieważ miał znacznie młodszą żonę – aktorkę. Miał więc kontakt z elitarnym towarzystwem i to też wpływało na jego osobę. Ciekawostką i swego rodzaju rysem do portretu Makieja jest też fakt, że jego syn z pierwszego małżeństwa, pracujący w ministerstwie spraw zagranicznych, szedł naturalną ścieżką kariery, od najniższego szczebla w górę. Ojciec nie załatwił mu ambasadora i to też chyba pokazuje jakim człowiekiem był Makiej. Co ciekawe, syn ministra zakończył tę pracę po wydarzeniach z 2020 roku, gdy w ramach protestu tak jak wiele osób z MSZ „rzucił papierami”. W tym wypadku rzucając też wyzwanie własnemu ojcu.

Po tych wszystkich wydarzeniach, myślę, że po prostu serce nie wytrzymało sporej dawki stresu. Nie ma żadnych nieścisłości czy niejasności odnośnie do okoliczności śmierci, więc tak długo jak żadne konkretne informacje o podejrzanych okolicznościach śmierci Makieja się nie pojawią, wszystkie teorie spiskowe możemy, w mojej ocenie, włożyć między bajki.

Jakie znaczenie ma śmierć Makieja z perspektywy relacji z Białorusią? Czego możemy się spodziewać po jego następcy?

Nie widzę człowieka, który mógłby mieć podobną pozycję jak Makiej. Jest kilku kandydatów, ale szczerze mówiąc żaden z nich nie dorasta mu do pięt. Makiej był osobą, do której można było przyjść i rozmawiać o różnych pomysłach i była pewność, że przekaże pomysł Łukaszence. Teraz nie będzie możliwości, aby z kimś porozmawiać. Nie widzę takiej postaci. Nie widzę w reżimie nikogo, z kim my jako Zachód moglibyśmy rozmawiać. Można oczywiście powiedzieć, że z rozmowy z Makiejem nic nie wynikało, ale przynajmniej był ktoś, z kim można było, nawet jeśli nie dziś, to za rok, czy dwa, rozmawiać.

Białoruś jest w momencie, w którym ma trzy możliwości. Może zostać wchłonięta przez Rosję i to będzie oznaczało koniec jej istnienia. Może dojść do rewolucji. Pytanie tylko, czy ta nie będzie prowadzić do opcji pierwszej. No i wreszcie trzecia możliwość, czyli ewolucja. Ta ostatnia raczej w rozumieniu ewolucji reżimu „po Łukaszence” a nie „za Łukaszenki”.

Jak na śmierć ministra zareagowali Białorusini?

Opozycja, co zrozumiałe, generalnie nie opłakuje Makieja. Równocześnie to jest jednak trochę tak, że fakt, iż Makiej był zawsze wierny Łukaszence, niektórzy postrzegają jako coś, co go skreśla, a inni pamiętają, że np. Causescu koniec końców obalili jego byli protegowani.

Czym jest dziś Białoruś?

Polski Instytut Pamięci Narodowej organizował kiedyś wystawy z portretami oficerów służb specjalnych PRL. Zdjęcia ubeków przedstawiały takie, jeśli można to tak ująć, czerstwe twarze, natomiast na fotografiach esbeków z lat 70. i 80. widać już było – oczywiście nie zawsze, ale często – typowo inteligenckie twarze. Można powiedzieć, że ewolucja tych twarzy symbolizowała w pewien sposób ewolucję systemu. Od tego, w którym mordowano i wyrywano paznokcie, do tego, w którym też oczywiście zabijano, ale znacznie częściej zatrzymywano na 24 godziny. Proszę sobie wyobrazić 1989 rok i zmianę systemu. Otóż ona była możliwa, gdy bezpiekę tworzyli panowie z wąsami. Trudno sobie wyobrazić Okrągły Stół, w którym służby tworzą specjaliści od rozstrzeliwania i wyrywania paznokci ze stażem w NKWD. Ewolucja systemu białoruskiego jest taka, że widać tam mniej twarzy inteligenckich, pojawia się natomiast coraz więcej czerstwych.

Kilka z nich można było dostrzec na pogrzebie Makieja…

No właśnie. Ja miałem takie wrażenie, że on coraz mniej pasuje do otoczenia. Nawet w sensie tego, jak wyglądał.

Gdzieś wyczytałem, że obecność Łukaszenki na tej ceremonii budzi zaskoczenie. Dlaczego?

Łukaszenka skrajnie rzadko pojawiał się na pogrzebach. Jest to więc w istocie wyjątkowa sytuacja. Co więcej, na jednym z materiałów wideo widać, że ma łzy w oczach. Nic dziwnego, Makiej był lojalny. Lojalność specjalistów od pałowania nie dziwi. Ale też czy Łukaszenka może być ich lojalności pewien? Może to jest tak, że on sam wie, iż Makiej był lojalny „mimo wszystko”.

Rozmawiał Jędrzej Stachura

Muzyka: Białoruś nie odmówi Rosji wsparcia na Ukrainie (ROZMOWY)

– Władimir Makiej postanowił trwać przy reżimie Łukaszenki i myślę, że w ten sposób sprzeniewierzył się sam sobie. Terror policyjny na Białorusi i inwazja Rosji na Ukrainie to rzeczy, które do niego nie pasowały – mówi Witold Jurasz, dziennikarz Onetu i były chargé d’affaires RP na Białorusi, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Niedawno świat obiegła informacja o śmierci ministra spraw zagranicznych Białorusi. Jakim człowiekiem był Władimir Makiej, szef dyplomacji reżimu Łukaszenki?

Witold Jurasz: Władimir Makiej był technokratą, który wyróżniał się na tle reżimu białoruskiego. Jak na standardy Białorusi był człowiekiem otwartym, na pewno nie należał do frakcji twardogłowych. Nie można też jednak powiedzieć, że był liberałem. Myślę, że był zwolennikiem ewolucji Białorusi w kierunku miękkiego autorytaryzmu, a nie twardej dyktatury. I tutaj pojawia się problem. Uważam, że ewolucja w tym kierunku była pożądana z punktu widzenia Polski, ponieważ po okresie odwilży na Białorusi dochodziło do przebudzenia społeczeństwa obywatelskiego. To następowało nie w okresie represji, a po odmrażaniu systemu. W związku z tym, jeżeli naszym celem było rozmrażanie systemu białoruskiego, to Władimir Makiej był do tego odpowiednim człowiekiem. Muszę dodać, że jestem tutaj w sporze z większą częścią polskiego środowiska zajmującego się Wschodem, które czas odwilży traktuje jako czas oszustwa, a nie czas szansy.

Makiej był człowiekiem stosunkowo prozachodnim, ale nie w tym sensie, że chciał zwrotu Białorusi ku Zachodowi, bo to nigdy nie było możliwe przy Łukaszence. Chciał, aby reżim posiadał wektor zachodni swojej polityki. Uważam, że było to w naszym interesie, ponieważ powodowało sytuację, w której Białoruś nie była skazana tylko na Moskwę i wyłącznie wektor wschodni. Tym samym Rosja nie mogła sobie jej całkowicie podporządkować. Wiele osób zajmujących się Wschodem mówi, że to była iluzja i takiej polityki nie było. Tyle tylko, że śmierć ministra powoduje, że w otoczeniu Łukaszenki pozostają już tylko twardogłowi. Jakoś nie sądzę, by to była dla nas dobra wiadomość. Problem polega na tym, że alternatywą w stosunku do kunktatorskiej Białorusi, która jak wiadomo, że jest bliżej Wschodu, ale zarazem zachowuje pewien rodzaj niezależności, jest Białoruś, która jej nie zachowuje i bierze udział w napaści na Ukrainę. Zdumiewa mnie fakt, że są osoby, które tego nie rozumieją.

Mówi Pan o dążeniu Władimira Makieja do miękkiego autorytaryzmu, a tymczasem Białoruś z biegiem lat stała się państwem twardej dyktatury, coraz mocniej zależnym od wpływów rosyjskich. Czy ta rozbieżność mogła mieć jakiś związek z jego śmiercią?

Makiej postanowił trwać przy reżimie i myślę, że w ten sposób sprzeniewierzył się sam sobie. Jego śmierć mogła wynikać ze stresu związanego z ostatnimi wydarzeniami. Terror policyjny na Białorusi i inwazja Rosji na Ukrainie to rzeczy, które do niego nie pasowały.

Makiej na co dzień obracał się w środowisku artystycznym, ponieważ miał znacznie młodszą żonę – aktorkę. Miał więc kontakt z elitarnym towarzystwem i to też wpływało na jego osobę. Ciekawostką i swego rodzaju rysem do portretu Makieja jest też fakt, że jego syn z pierwszego małżeństwa, pracujący w ministerstwie spraw zagranicznych, szedł naturalną ścieżką kariery, od najniższego szczebla w górę. Ojciec nie załatwił mu ambasadora i to też chyba pokazuje jakim człowiekiem był Makiej. Co ciekawe, syn ministra zakończył tę pracę po wydarzeniach z 2020 roku, gdy w ramach protestu tak jak wiele osób z MSZ „rzucił papierami”. W tym wypadku rzucając też wyzwanie własnemu ojcu.

Po tych wszystkich wydarzeniach, myślę, że po prostu serce nie wytrzymało sporej dawki stresu. Nie ma żadnych nieścisłości czy niejasności odnośnie do okoliczności śmierci, więc tak długo jak żadne konkretne informacje o podejrzanych okolicznościach śmierci Makieja się nie pojawią, wszystkie teorie spiskowe możemy, w mojej ocenie, włożyć między bajki.

Jakie znaczenie ma śmierć Makieja z perspektywy relacji z Białorusią? Czego możemy się spodziewać po jego następcy?

Nie widzę człowieka, który mógłby mieć podobną pozycję jak Makiej. Jest kilku kandydatów, ale szczerze mówiąc żaden z nich nie dorasta mu do pięt. Makiej był osobą, do której można było przyjść i rozmawiać o różnych pomysłach i była pewność, że przekaże pomysł Łukaszence. Teraz nie będzie możliwości, aby z kimś porozmawiać. Nie widzę takiej postaci. Nie widzę w reżimie nikogo, z kim my jako Zachód moglibyśmy rozmawiać. Można oczywiście powiedzieć, że z rozmowy z Makiejem nic nie wynikało, ale przynajmniej był ktoś, z kim można było, nawet jeśli nie dziś, to za rok, czy dwa, rozmawiać.

Białoruś jest w momencie, w którym ma trzy możliwości. Może zostać wchłonięta przez Rosję i to będzie oznaczało koniec jej istnienia. Może dojść do rewolucji. Pytanie tylko, czy ta nie będzie prowadzić do opcji pierwszej. No i wreszcie trzecia możliwość, czyli ewolucja. Ta ostatnia raczej w rozumieniu ewolucji reżimu „po Łukaszence” a nie „za Łukaszenki”.

Jak na śmierć ministra zareagowali Białorusini?

Opozycja, co zrozumiałe, generalnie nie opłakuje Makieja. Równocześnie to jest jednak trochę tak, że fakt, iż Makiej był zawsze wierny Łukaszence, niektórzy postrzegają jako coś, co go skreśla, a inni pamiętają, że np. Causescu koniec końców obalili jego byli protegowani.

Czym jest dziś Białoruś?

Polski Instytut Pamięci Narodowej organizował kiedyś wystawy z portretami oficerów służb specjalnych PRL. Zdjęcia ubeków przedstawiały takie, jeśli można to tak ująć, czerstwe twarze, natomiast na fotografiach esbeków z lat 70. i 80. widać już było – oczywiście nie zawsze, ale często – typowo inteligenckie twarze. Można powiedzieć, że ewolucja tych twarzy symbolizowała w pewien sposób ewolucję systemu. Od tego, w którym mordowano i wyrywano paznokcie, do tego, w którym też oczywiście zabijano, ale znacznie częściej zatrzymywano na 24 godziny. Proszę sobie wyobrazić 1989 rok i zmianę systemu. Otóż ona była możliwa, gdy bezpiekę tworzyli panowie z wąsami. Trudno sobie wyobrazić Okrągły Stół, w którym służby tworzą specjaliści od rozstrzeliwania i wyrywania paznokci ze stażem w NKWD. Ewolucja systemu białoruskiego jest taka, że widać tam mniej twarzy inteligenckich, pojawia się natomiast coraz więcej czerstwych.

Kilka z nich można było dostrzec na pogrzebie Makieja…

No właśnie. Ja miałem takie wrażenie, że on coraz mniej pasuje do otoczenia. Nawet w sensie tego, jak wyglądał.

Gdzieś wyczytałem, że obecność Łukaszenki na tej ceremonii budzi zaskoczenie. Dlaczego?

Łukaszenka skrajnie rzadko pojawiał się na pogrzebach. Jest to więc w istocie wyjątkowa sytuacja. Co więcej, na jednym z materiałów wideo widać, że ma łzy w oczach. Nic dziwnego, Makiej był lojalny. Lojalność specjalistów od pałowania nie dziwi. Ale też czy Łukaszenka może być ich lojalności pewien? Może to jest tak, że on sam wie, iż Makiej był lojalny „mimo wszystko”.

Rozmawiał Jędrzej Stachura

Muzyka: Białoruś nie odmówi Rosji wsparcia na Ukrainie (ROZMOWY)

Najnowsze artykuły