Muzyka: Białoruś nie odmówi Rosji wsparcia na Ukrainie (ROZMOWY)

24 października 2022, 07:30 Bezpieczeństwo

Siły zbrojne Białorusi od połowy lat 90. były silnie integrowane z armią rosyjską. Armia białoruska to pod wieloma aspektami rozwinięcie mobilizacyjne i sprzętowe wojska rosyjskiego. Nie wierzę w nieposłuszeństwo Białorusinów względem Rosjan – mówi Konrad Muzyka, ekspert i analityk Rochan Consulting w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej na granicy z Białorusią. Fot. DWOT
Żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej na granicy z Białorusią. Fot. DWOT

BiznesAlert.pl: Czy przygotowania wojskowe widziane w ostatnich tygodniach na Białorusi świadczą o tym, że zbliża się czas, w którym Mińsk dołączy do wojny z Ukrainą? Czy jest to działanie jedynie pozorujące, mające na celu odciągnięcie części wojsk ukraińskich od kontrofensywy na południu i wschodzie?

Konrad Muzyka: Na razie trudno wyrokować jaki jest ostateczny cel działań białoruskich. To może zarówno świadczyć o przygotowaniu do wojny, jak i równie dobrze może być typową maskirowką, czyli pozoracją przygotowań do działań ofensywnych, aby skupić uwagę armii ukraińskiej na kierunku północnym.

To co widzimy jest prowadzone konsekwentnie od wielu miesięcy, i w rzeczywistości pokazuje, że Białoruś przygotowuje się do wojny. Nie mam tu na myśli jedynie ostatnich ruchów wojsk. Armia białoruska przećwiczyła cały zakres działań od prowadzenia wojny manewrowej i działań defensywnych, przez weryfikację stanów magazynowych, po sprawdzenie funkcjonowania poczty w czasie konfliktu aż do utworzenia nowych batalionów obrony terytorialnej. To są zdolności, które pozwalają na prowadzenie wojny. Pytanie zasadnicze jest takie, czy Białoruś rzeczywiście przygotowuje się do prowadzenia wojny, czy są to jedynie działania, które mają na takie przygotowanie wskazywać.

Jeśli Białoruś rzeczywiście szykuje się do inwazji, czy przekazywanie sprzętu armii rosyjskiej z białoruskich magazynów, w tym czołgów czy amunicji, nie doprowadzi do ogołocenia armii Łukaszenki ze zdolności do potencjalnej ofensywy?

W mojej opinii nie wpływa to na potencjał armii białoruskiej. Pierwszy element, który musimy zrozumieć to fakt, że składy uzbrojenia na Białorusi nie należą do Białorusi. To wspólne składy Rosji i Białorusi. W obecnej sytuacji armii rosyjskiej, mogą oni korzystać z zapasów zlokalizowanych na Białorusi i pobierać z nich to co jest im potrzebne. Jestem również przekonany, że Rosjanie robią to, gdyż stan sprzętu składowanego na Białorusi jest w znacznie lepszym stanie niż ten składowany w Rosji. Białorusini znacznie bardziej profesjonalnie podchodzili do kwestii konserwacji i składowania wyposażenia wojskowego. Z perspektywy wprowadzania tego sprzętu do walki, to bardzo ważne dla Rosjan. Rosja traktuje Białoruś jako wysuniętą bazę logistyczną. Jest tam wszystko, czego im potrzeba do prowadzenia wojny na Ukrainie i wszystko co jest potrzebne do rozwinięcia mobilizacyjnego. Dla przykładu, 72. Centrum Szkolenia posiada oficjalnie tyle sprzętu, że można z niego sformować kilka pułków zmechanizowanych i kilka pancernych. Każda białoruska brygada zmechanizowana, według stanu ewidencyjnego, ma tyle sprzętu, aby rozwinąć cztery bataliony zmechanizowane i dwa bataliony pancerne. Jedynym problemem są ludzie, których białoruska armia na chwilę obecną nie ma. Tu pojawia się pytanie, czy rozwinięcie polegałoby na białoruskiej mobilizacji czy na łączeniu żołnierzy białoruskich z uzupełnieniem rezerwistami z Rosji. Pamiętajmy jednak, że mówimy o liczbach będących na papierze. Nie mamy rzeczywistych i rzetelnych danych.

Przy mobilizacji liczy się również kwestia stanu osobowego. Pojawiają się głosy, że armia białoruska może nie chcieć umierać za imperialne plany Rosji. Czy według Pana scenariusz jakiegoś buntu w szeregach białoruskich jest możliwy?

Stąd jest jedna z hipotez tworzenia łączonych pododdziałów białoruskich i rosyjskich. To też pozwoli Łukaszence na pewną elastyczność. W ten sposób nie będzie on musiał ogłaszać powszechnej mobilizacji, tylko wystawi do walki to co już posiada, a resztę wypełnią Rosjanie. Jeżeli natomiast chodzi o kwestie poparcia społecznego i ewentualnego sprzeciwu, to tu niestety nie znam odpowiedzi na to pytanie. Pojawia się dużo głosów, że Białorusini nie będą walczyć z Ukraińcami. Ja jednak zastanowiłbym się, jak szybko białoruskie służby specjalne i milicja będą w stanie spacyfikować ewentualne sprzeciwy. Służby MSW na pewno są przygotowywane do wariantu wystąpienia oporu społecznego. Jednak jak rzeczywiście wygląda tkanka społeczna, czy będzie miała wpływ na decyzję Łukaszenki, tego nie jesteśmy w stanie ocenić. Po wyborach w 2020 roku protesty zostały brutalnie spacyfikowane, a kary za niektóre przestępstwa kilkukrotnie podniesione. Reżim też nauczył się jak reagować na podobne protesty i dusić je w zarodku.

Wojsko w 2020 roku również nie stanęło po stronie protestujących…

Dokładnie. Nie było do tego żadnych dymisji w armii. Wojsko jest zatem lojalne wobec reżimu. W 2017 roku pojawiały się głosy, że armia białoruska będzie sprzeciwiała się armii rosyjskiej, gdyby ta weszła siłowo na Białoruś. Już wtedy dla mnie było to mało realne, i uznawałem to jako wrzutkę służb białoruskich. Twierdzenie, że tamtejsza armia jest armią Białorusi to moim zdaniem pomyłka. Wojska Białorusi są praktycznie w każdym elemencie silnie sprzężone z armią rosyjską.

Pojawiają się głosy, że atak z kierunku Białorusi byłby samobójstwem atakujących. Chodzi o ukształtowanie terenu, liczne rzeki, małą ilość dróg czy porę roku. To miałoby premiować obrońców. Jak sami Ukraińcy są przygotowani do obrony na tym odcinku?

Jeżeli chodzi o przygotowanie Ukraińców to tak na prawdę niewiele wiemy, gdyż mało pojawia się informacji w mediach o tym, jak taka obrona może wyglądać. Jednak wiemy, że takie przygotowania trwają. Ukraińcy minują drogi, kopią okopy, budują fortyfikacje czy wysadzają mosty na granicy z Białorusią. To dzieje się właściwie od lutego-marca tego roku, czyli od początku konfliktu.

Pytanie, ile sił i środków zaangażują Rosjanie w tego typu operacje. Wniosek po lutym jest taki, że bez względu, ile poszło sił na Kijów, było to zdecydowanie za mało. Teren rzeczywiście faworyzuje obrońców. To obszar z dużą ilością cieków wodnych, dużym zalesieniem, strefą czarnobylską, która jednak dla Rosjan nie jest dużym problemem. To obszar, który potrafi być terenem podmokłym, co utrudni działanie siłom pancernym. Działania ofensywne zatem musiałyby się opierać głównie na siłach piechoty, której Rosji brakuje. Stąd konieczność przeprowadzenia mobilizacji, która ma dać jej dodatkowych ludzi.

Problemem atakującego jest również niedostateczna ilość dróg, które kanalizują potencjalny atak w kilku dobrze znanych Ukraińcom obszarach. Ci od wielu miesięcy fortyfikowali się na granicy, więc mogą czuć się przygotowani. Pewnym sygnałem jest też brak ogłoszenia powszechnej mobilizacji przez Ukrainę w odpowiedzi na mobilizację rosyjską, co może sugerować, że Ukraińcy mają dość sił do odparcia kolejnych prób ataków, również ze strony Białorusi.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

RAPORT: Rosja niszczy energetykę Ukrainy