(Reuters/AP/Teresa Wójcik/Novinite/Wojciech Jakóbik)
Przedstawiciele ośmiu państw członkowskich Unii Europejskiej, które były włączone w projekt South Stream spotkają się we wtorek z wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej Maroszem Szefczowiczem. Tematem będzie rozważanie, czy jest możliwa realizacja South Streamu w sytuacji, gdy jak zapowiedział przewodniczący Komisji Jean-Claude Juncker, nierozstrzygnięte problemy prawne wynikające z programu budowy rury są do przezwyciężenia.
Juncker stwierdzając, że UE nie zamierza odrzucić South Streamu, reagował na wystąpienie prezydenta Rosji Władimira Putina, który w czasie pobytu w Ankarze oświadczył, że Unia Europejska „postawiła nieprzebyte przeszkody realizacji tego gazociągu” i że Rosja, nie mogąc dojść do porozumienia z KE osiągnęła porozumienie z Turcją.
Osiem państw członkowskich UE, które podpisały w swoim czasie porozumienie z Rosją w sprawie rury wraz z Maroszem Szefczowiczem będą dyskutować o dalszych losach South Streamu. Spotkanie odbędzie się na marginesie wspólnego spotkania 28 ministrów energetyki z 28 państw UE.
Najważniejszą kwestią jest czy i jak projekt budowy rury dostosować do przepisów obowiązujących w energetyce UE oraz do Trzeciego Pakietu Energetycznego. Juncker po niedawnym spotkaniu z bułgarskim premierem Bojko Borysowem ocenił, ze Rosja, wstrzymując realizację South Streamu „zaszantażowała Bułgarię”. Szef KE podkreślił, że South Stream można zrealizować przy poszanowaniu prawa UE, zaś Unia podejmie wszelkie konieczne kroki, aby poprawić swoje stosunki z Rosją, ale to nie zależy tylko od niej. „Do tanga trzeba dwojga” puentował Juncker.
Jednocześnie Unia Europejska zamierza włączyć Serbię do projektu połączenia gazowego z Bułgarią, które może w przyszłości dać Serbom dostęp do surowca kaspijskiego słanego Bułgarom przez Grecję. Chociaż Sofia zaprzecza jakoby przygotowania projektu rozpoczęły się ze względu na decyzję Rosji o South Stream, to przedstawiciele Unii Europejskiej już zapowiedzieli partycypację w kosztach poniesionych przez Serbię z tytułu udziału w przedsięwzięciu.
Jednak jak podkreśla minister gospodarki Bułgarii Bożydar Łukarski, projekt South Stream nie został porzucony. Zgodził się ze stanowiskiem Komisji Europejskiej, że będzie on jednak musiał zostać dostosowany do unijnych regulacji.