Kassenberg: Polskie miasta potrzebują przemyślanej polityki klimatycznej (ROZMOWA)

12 sierpnia 2021, 07:20 Opinie

– Robimy już część rzeczy, ale problem polega na tym, że nie jest to jeszcze działanie powszechne. Wiele rozwiązań proponuje się w miejskich planach adaptacji, co nie oznacza, że będą one szybko wdrożone – mówi dr Andrzej Kassenberg, prezes Instytutu na rzecz Ekorozwoju, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Źródło: Freepik.com. Grafika: Gabriela Cydejko.
Źródło: Freepik.com. Grafika: Gabriela Cydejko.

BiznesAlert.pl: Jakie działania podejmują polskie miasta, by dostosować się do zmiany klimatu?

Dr Andrzej Kassenberg: Z jednej strony są to działania planistyczne podjęte przez ministerstwo środowiska a obecnie ministerstwo klimatu i środowiska, które wraz z Instytutem Ochrony Środowiska przygotowało miejskie plany adaptacji dla 44 największych miast w Polsce. Plan dla Warszawy został przygotowany w innym trybie. Było to przygotowane w oparciu o zalecenia na poziomie unijnym, i dokumenty te były przyjęte przez rady miejskie poszczególnych miast. Ponadto co najmniej kilkanaście mniejszych miast przygotowało swoje plany adaptacji do zmiany klimatu.

Inną kwestią jest to, jakie realne działania są podejmowane, i tutaj sytuacja wygląda inaczej, ponieważ nie jest to łatwe z perspektywy miast. Klasycznym przykładem jest zabetonowanie centrów miast, gdzie jest mało zieleni i zbiorników wody, co tworzy zjawisko tzw. wysp ciepła – wewnątrz miast jest cieplej niż na jego obrzeżach, ponieważ utrudnione jest przewietrzanie, nagrzewają się budynki, tereny zabetonowane czy asfalt, które po południu zaczynają oddawać to ciepło. Wtedy temperatura jest o kilka stopni wyższa, niż na obrzeżach miast. Instytut na rzecz Ekorozwoju przygotował wraz z miastem Warszawa plan adaptacji do zmiany klimatu, gdzie podkreśliliśmy, że wyspy ciepła są szczególnie niebezpieczne dla osób starszych i małych dzieci. Z badań wynika, że w trakcie fale upałów i w kilka dni po nich wśród mężczyzn powyżej 70 roku życia. roku życia śmiertelność rośnie nawet o jedną czwartą. Aby łagodzić efekt wyspy ciepła podejmowanych jest wiele działań jak np.  w promieniu 10-15 minut spaceru w dużych miastach powinna być tzw. enklawy oddechu czyli tereny zielni wraz z rozwiązaniami wodnymi, jak kurtyny wodne, fontanny czy małe oczka wodne. Odbetonowanie miast nie jest proste, a niektóre miasta nadal zabetonowują swoje tereny zwłaszcza w centrach gdzie efekt wyspy jest największy.

Drugim aspektem są podtopienia – nagłe, nawalne deszcze, których jesteśmy świadkami nie tylko w Polsce, ale ostatnio także w Belgii czy w Niemczech. Miasta nie są do nich nieprzygotowane. Obecnie obowiązują tu normy bazują na doświadczeniach z połowy zeszłego wieku, kiedy tego typu zdarzeń albo nie było, albo były bardzo rzadkie. Przydałyby się weryfikacja norm dotyczących tego, jak budować systemy odprowadzania wód deszczowych, by uniknąć takich wydarzeń. Przykładowo Warszawa ma tzw. zbiorczą kanalizację, dla wód opadowych i ścieków. I aby przeciwdziałać skutkom nawalnych dreszczów miasto tworzy podziemne zbiorniki, które mają przechwytywać ten nadmiar wody, i kiedy opady miną, woda jest stopniowo odprowadzana.

Do zmiany klimatu należy przygotować także odpowiednio służby, na przykład medyczne. Ze względu na coraz wyższe temperatury szpitale powinny być klimatyzowane, zwłaszcza położone w obszarach wysp ciepła.

Jak do tego ma się pomysł zawężania głównych ulic planowane na przykład w Warszawie?

Należy zniechęcać do wjazdu do centrów miast. Codziennie około miliona samochodów przekracza granice Warszawy, w związku z czym miasto się „zatyka”. Odpowiedzią władz powinno być zniechęcanie do wjazdu do centrów, a jednocześnie oferować dobry transport publiczny i tworzyć sieć ścieżek rowerowych, żeby zaspokoić potrzebę transportu. To także kwestia planowania przestrzennego, by ograniczać przemieszczanie się, jeśli nie jest to zasadne.

W jaki sposób można rozwiązać problem suszy w miastach?

Podstawową kwestią w miastach jest kształtowanie błękitno-zielonej infrastruktury, czyli tworzenia ciągów zieleni w połączeniu z lokalnymi potokami, czy naturalnymi, sztucznymi zbiornikami i starać się to pielęgnować. Woda, która spadnie w danym miejscu, powinna jak najdłużej tam pozostać. W sytuacji, kiedy mamy zabetonowane miasta, woda albo błyskawicznie paruje, albo jest bardzo szybko odprowadzana przez system kanalizacyjny, i nie wpływa na łagodzenie klimatu wewnątrz miasta. Niestety władze miast i deweloperzy nie są tym zainteresowani i wolą zwiększać gęstość zabudowy, co przynosi pozorne korzyści. Wyważenie różnych racji nie jest łatwe.

Jedną z przyczyn niedawnych powodzi na zachodzie Europy było przeregulowanie rzek przez co nadmiar wody z opadów bardzo szybko przemieszczał się z górnej części zlewnej do dolnej, powodując nagłe powodzie. W Polsce rzeki nie są uregulowane w takim stopniu – wody w wielu miejscach płyną bardziej naturalnie, ale są tendencje do tego, by bardziej zabetonować rzeki np.  Odrę i Wisłę aby umożliwić bezzasadną ekonomiczne żeglugę większych jednostek niż obecnie. Dzieje się to także w potokach górskich i podgórskich. Należałoby wykorzystać nasze „zacofanie” co do regulacji rzek i utrzymać naturalny spływ wód. Aby do tego powrócić, obecnie na Zachodzie przeprowadza się w szerokim zakresie renaturalizacje rzek.

Jakie pomysły funkcjonują za granicą, a mogłyby funkcjonować u nas, jeśli chodzi o dostosowanie miast do zmiany klimatu?

Robimy już część rzeczy, ale problem polega na tym, że nie jest to jeszcze działanie powszechne. Wiele rozwiązań proponuje się w miejskich planach adaptacji, co nie oznacza, że będą one szybko wdrożone. Warto zwrócić tu uwagę na fundusze europejskie, które można będzie wykorzystać do adaptacji miast do zmiany klimatu. Są pomysły na podziemne zbiorniki wodne, enklawy oddechu, przystosowanie systemu opieki zdrowotnej i wiele innych. Na przykład w Bolonii, kiedy pojawiają wysokie temperatury, administracja miejska dzwoni do osób starszych szczególnie samotnych, by zapytać, czy potrzebują pomocy. U nas funkcjonują już alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, które ostrzegają przed burzami czy upałami. Powinniśmy się także w znacznie szerszym stopniu przygotowywać na powodzie, zwłaszcza błyskawiczne, tworząc system zabezpieczeń , który powinien być regularnie sprawdzany czy jest wystarczający do prawdopodobnego zagrożenia.

Warto ponadto spojrzeć na adaptację do zmiany klimatu jako nowy obszar biznesu, zwłaszcza, jeśli do tego były uruchomione środki unijne, które mogłyby być katalizatorami tego typu działań. Działań dotyczących adaptacji do zmiany klimatu jest bardzo dużo, i biznes mógłby w to wchodzić z powodzeniem, co miałoby dobre skutki, jeśli chodzi o przygotowanie się do przyszłych niekorzystnych sytuacji.

Rozmawiał Michał Perzyński

Sawicki: Tracimy kontrolę nad globalnym piekarnikiem. Kończy się skala na termometrze