– Na szczeblu unijnym toczy się zażarta dyskusja o roli atomu w transformacji energetycznej w kolejnych latach. Komisja Europejska domaga się mniejszego udziału energetyki jądrowej, jednak koalicja państw projądrowych, w tym Polska i Francja, mogą ten plan osłabić – pisze Maciej Burny z Enerxperience w BiznesAlert.pl.
- Bruksela coraz mocniej popiera rozwój technologii małego atomu, co znalazło swój oddźwięk poprzez utworzenie przez Komisję Europejską sojuszu przemysłowego na rzecz małych reaktorów modułowych. Jego celem ma być ułatwienie i przyspieszenie rozwoju, demonstracji i wdrożenia SMR-ów w Europie do początku lat 30..
- W przypadku polityki finansowania projektów energetycznych przez Europejski Bank Inwestycyjny, głównym ośrodkiem oporu dla finansowania atomu jest największy unijny płatnik – Niemcy.
- Komisja Europejska będzie dążyć do zmniejszenia udziału energetyki jądrowej w latach 2040-50, jednak plany te mogą zostać zahamowane przez Polskę i Francję, które mają ambitne plany w rozwoju atomu.
Nowe rozdanie w EBI
Niedawna nominacja hiszpanki Nadii Calviño na nową szefową Europejskiego Banku Inwestycyjnego (EBI) to dobry moment na przegląd ostatnich zdarzeń w debacie na temat finansowania energetyki jądrowej ze środków Unii Europejskiej.
Przejmując stery Calviño, zawdzięczająca swoje stanowisko w dużej mierze wsparciu krajów projądrowych, podkreśliła swoje otwarcie na finansowanie w przyszłości małych reaktorów modułowych (SMR-ów), co powinno otworzyć nowy front w dyskusji o wsparciu atomu na poziomie unijnym.
Droga do unijnej kasy na atom wiedzie przez SMR-y
W swoich wypowiedziach nowa prezeska co prawda uniknęła wypowiedzi na temat odwrócenia polityki EBI w kontekście finansowania dużych elektrowni jądrowych, tym niemniej kwestia dofinansowania atomu będzie z pewnością testowana przez państwa projądrowe na forum banku, zaczynając właśnie od SMR-ów.
Okazja ku temu jest tym lepsza, że Bruksela coraz mocniej popiera rozwój technologii małego atomu, co znalazło swój oddźwięk poprzez utworzenie przez Komisję Europejską sojuszu przemysłowego na rzecz małych reaktorów modułowych. Jego celem ma być ułatwienie i przyspieszenie rozwoju, demonstracji i wdrożenia SMR-ów w Europie do początku lat 30..
Wydaje się naturalne, żeby za tym sojuszem stanęły namacalne środki finansowe, ale kraje przeciwne atomowi nie są entuzjastycznie nastawione, ponieważ obawiają się, że to będzie „stopa w drzwiach” ku otwarciu budżetu unijnego na duże elektrownie.
Dekarbonizacja bez atomu nie ma szans
Kwestia finansowania atomu z europejskiego budżetu przypomina paradoks z „Catch 22” z kultowej powieści Josepha Hellera. W kwestii energetyki jądrowej wiemy, że nie osiągniemy efektywnej kosztowo dekarbonizacji bez tej technologii, tym niemniej nie możemy zdecydować się na jego wsparcie, żeby zrealizować zamierzone cele.
W przypadku polityki finansowania projektów energetycznych przez Europejski Bank Inwestycyjny, głównym ośrodkiem oporu dla finansowania atomu jest największy unijny płatnik – Niemcy. Samo pozytywne stanowisko nowej szefowej dla finansowania SMR-ów może nie być wystarczające, gdyż decyzje dotyczące uruchomienia środków banku są podejmowane przez Radę Dyrektorów EBI. Decyzje w Radzie Dyrektorów są formalnie podejmowane większością głosów bez konieczności konsensusu, tym niemniej bank w praktyce liczy się ze stanowiskiem zwłaszcza głównych płatników i stara się nie przyjmować rozwiązań wprost przeciwnych do ich interesów. W efekcie, choć obecne kryteria pożyczkowe EBI dopuszczają finansowanie technologii jądrowych, to w praktyce bank nie finansuje żadnych projektów jądrowych z wyjątkiem takich zabezpieczających działanie istniejących elektrowni.
Równolegle Francja i reszta krajów projądrowych, w tym Polska, kontynuują na forum Rady UE starania o otwarcie unijnej kasy na atom. Czwartego marca odbędzie się kolejne spotkanie ministrów z koalicji jądrowej na kanwie unijnej Rady ds. Energii, na którym omawiane będzie włączenie SMR-ów do listy ważnych projektów wspólnego zainteresowania zorientowanej na wsparcie nowych technologii.
Filar czy margines transformacji?
W rozmowach grupy przyjaciół atomu z pewnością poruszona będzie także kwestia roli energetyki jądrowej w osiągnięciu długoterminowych celów redukcji emisji CO2 na 2040 i 2050 rok. W ostatniej ocenie wpływu celu 90 procent redukcji emisji do 2040 roku w stosunku do 1990 roku Bruksela pokazała, że rola atomu w miksie energetycznym UE będzie maleć, a moc zainstalowana tych elektrowni w 2040 i 2050 roku będzie wynosić ok. 70 GW, czyli spadnie o ok. 30 procent w porównaniu ze stanem obecnym. Stoi to w silnej sprzeczności z założeniami spisanymi w deklaracji państw sojuszu jądrowego podpisanej w Paryżu także przez Polskę w ubiegłym roku, w której sygnatariusze zobowiązali się do rozwoju aż 150 GW mocy opartych na atomie do 2050 roku. To ponad dwa razy więcej od założeń Komisji Europejskiej.
Zgodnie z treścią deklaracji, stanowi to równowartość od 30 do 45 nowych dużych i małych reaktorów w UE, co zapewniłoby utrzymanie obecnego udziału energii jądrowej wynoszącego 25 procent w produkcji energii elektrycznej w miksie Wspólnoty.
W analizach Brukseli w 2050 roku atom ma z kolei stanowić tylko ok. 7 roku udziału w wytwarzanej energii. W dalszych dyskusjach na temat celu redukcyjnego na 2040 roku z pewnością można się spodziewać intensywnej debaty na temat zaistniałej istotnej rozbieżności między tymi założeniami.
Czy uda się zmienić paradygmat polityki klimatycznej?
W tym kontekście kluczowa będzie skuteczność działań Francji mających na celu pozyskanie poparcia innych państw na rzecz fundamentalnej zmiany strategicznego podejścia do realizacji celów redukcji emisji w UE.
Paryż chce wykorzystać obecną debatę w zakresie celu na 2040 roku związaną z koniecznością rewizji Prawa Klimatycznego UE i zamiast przyjmowania kolejnej rewizji dyrektywy o odnawialnych źródłach energii proponuje uchwalenie nowej dyrektywy „niskoemisyjnej”, która zrównałaby regulacyjne, rynkowe i finansowe ułatwienia dla energetyki jądrowej z tymi od lat zapewnianymi dla źródeł OZE. To ma być nowe otwarcie w dyskusji unijnej po wyborach do Parlamentu Europejskiego i w nowej kadencji Komisji Europejskiej.
Dużym testem możliwości realizacji tej koncepcji jest obecna dyskusja między Komisją Europejską, a Paryżem w kontekście przedstawienia francuskiego udziału w celu UE dla odnawialnych źródeł energii do 2030 roku. W swoim krajowym planie na rzecz klimatu i energii Francuzi odmawiają przedstawienia konkretnego celu wzrostu udziału OZE zakładając, że ambitne działania w tym obszarze są przeciwstawne do modelu oparcia krajowej energetyki na atomie.
W najnowszej odsłonie tego sporu, Komisja Europejska wystąpiła do rządu Francji o przedstawienie w zrewidowanym krajowym planie celu udziału co najmniej 44 procent OZE w zużyciu energii finalnej do 2030 roku, co wynika z analiz Brukseli w zakresie realnego potencjału Paryża w tym obszarze. Dyrektywa o odnawialnych źródłach energii nie narzuca jednak krajom obowiązkowych celów w zakresie rozwoju tych technologii, a cel jest obligatoryjny jedynie na poziomie całej Wspólnoty. Więc Francuzi mogą teoretycznie powiedzieć – „nie mamy pańskiego płaszcza (…)”.
Polska i Francja mogą przywrócić atom
Nadchodząca debata dotycząca zmiany strategicznego podejścia do energetyki jądrowej będzie miała kluczowe znaczenie także dla polskiego programu rozwoju atomu i należy się spodziewać silnej współpracy na linii Warszawa-Paryż w tym obszarze. Dialog ten będzie wzmocniony szerszą koalicją państw projądrowych, która wydaje się obecnie coraz silniejsza. Na szali są regulacje potencjalnie ułatwiające funkcjonowanie energetyki jądrowej, kwestie finansowania nowych projektów, czy kolejnych zmian w modelu rynku energii mających na celu symbiozę OZE z atomem w długim terminie.