icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kluth: Nord Stream 2 pokazuje jak nieczułym i naiwnym sojusznikiem są Niemcy

W artykule dla Bloomberga publicysta i były redaktor naczelny niemieckiego magazynu Handelsblatt Andreas Kluth krytykuje projekt Nord Stream 2 i popiera pomysł amerykańskich sankcji wobec tego kontrowersyjnego gazociągu.

Sankcje wobec Nord Stream 2

– Prezydent USA Donald Trump jest wściekły na Niemcy z wielu powodów, z których nie wszystkie są zrozumiałe. W rozmowach telefonicznych z Angelą Merkel rzekomo nazwał niemiecką kanclerz „głupią” i obrażał ją w sposób „niemal sadystyczny”. W tym szaleństwie być może jest metoda. Na przykład w przypadku Nord Stream 2. Jest to prawie ukończony gazociąg pod Morzem Bałtyckim między Rosją a Niemcami, biegnący tuż obok pierwszego Nord Streamu, który działa od 2011 roku. – Mamy chronić Niemcy przed Rosją, ale Niemcy płacą Rosji miliardy dolarów za gaz z rurociągu – krzyczał Trump podczas niedawnego wiecu. Jak to zwykle bywa, prezydent w ten sposób połączył wiele rzeczy. Jednym z jego zarzutów jest to, że Niemcy od dawna ograniczają wydatki na wojsko, licząc na ochronę USA, za co Waszyngton chce ukarać Berlin. Innym jest fakt, że Unia Europejska, którą Trump uważa za marionetkę Niemiec, rzekomo oszukuje USA w biznesie. Trump chce także sprzedawać Europie więcej amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG). Ale Trump nie jest jedynym Amerykaninem, który próbuje zatrzymać Nord Stream 2. W grudniu Kongres ogłosić sankcje wobec szwajcarskiej firmy Allseas, która obsługuje statki do układania rur pod wodą. To opóźniło uruchomienie rurociągu. Następnie Rosja wysłała kolejny statek, aby dokończyć pracę. Tak więc w tym tygodniu dwupartyjna grupa senatorów współpracowała nad rozszerzeniem sankcji w celu całkowitego zatrzymania Nord Stream 2 – pisze Andreas Kluth.

– Problem polega na tym, że jeśli ta nowa fala sankcji stanie się prawem, będzie to stanowić totalny atak gospodarczy na Europę. Może uderzyć w osoby i firmy z wielu krajów, które są nawet pobieżnie związane z projektem, jak ubezpieczenie rurociągu, czy świadczenie usług portowych dla zaangażowanych w budowę statków. Uznając to za bezprawną ingerencję Stanów Zjednoczonych, niemiecki rząd planuje teraz, aby UE zemściła się na Trumpie, w obliczu kampanii wyborczej w Ameryce do listopada, może następnie wprowadzić nowe taryfy na niemieckie samochody lub pełnowymiarową wojnę handlową. Transatlantycki sojusz, który już był naderwany, jest bliski rozerwania. Dla mnie ta sytuacja coraz bardziej przypomina „kurczaka”, klasyka w teorii gier. Pytanie brzmi, czy obie strony jedynie udają lekkomyślność (jak zakłada gra), czy sprawy zaszły już za daleko. Dotyczy to w równym stopniu Niemców. Lubią oni grać rozsądną stronę w grach transatlantyckich, ale zasługują na taką samą winę jak Trump i Kongres za spowodowanie tego bałaganu. Gdyby Rosja była normalnym krajem, niemieckie uzasadnienie tego rurociągu mogłoby mieć sens. Europa będzie potrzebować więcej gazu, zwłaszcza w celu zastąpienia węgla i uzupełnienia odnawialnych źródeł energii na drodze do uzyskania neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla. Aby uzyskać ten gaz, warto dywersyfikować – między norweskim importem, amerykańskim LNG lub innym surowcem, w tym rosyjskim. A przesyłanie go do Europy najkrótszą drogą – przez Bałtyk – jest wydajne. Ale Rosja nie jest normalnym krajem. Od lat prowadzi wojnę hybrydową w Europie, od kampanii dezinformacyjnych po agresję na Ukrainie. Zgodnie z namową Niemiec Rosja przedłużyła ostatnio umowę z Kijowem na utrzymanie rurociągów przez Ukrainę jeszcze przez kilka lat. Ale w dłuższej perspektywie nowy rurociąg daje Rosji niebezpieczne opcje geopolityczne i strategiczne – przekonuje publicysta.

– Dzięki dwóm rurociągom przez Bałtyk i drugiemu przez Morze Czarne Rosja mogłaby w przyszłości pozbawić wszystkie kraje Europy Środkowej i Wschodniej miliardów dolarów opłat tranzytowych. Kraj kontroluje już prawie 40 procent rynku gazu w UE, nawet bez Nord Stream 2. Po przejściu do sieci reszta Europy może stać się zbyt zależna, a tym samym narażona na szantaż. Kiedy Trump nazywa Niemcy „jeńcem Rosji”, ma częściowo rację. Dlatego Polska i bałtyckie republiki Łotwy, Litwy i Estonii również sprzeciwiają się Nord Stream 2. Jako wschodnia linia frontu NATO i dawne ofiary inwazji i agresji, obawiają się teraz Rosji bardziej niż Niemcy. Psychologicznie Polacy nie ufają żadnej umowie między Niemcami a Rosją ponad ich głowami, ponieważ przypomina im to pakt Ribbentrop-Mołotow z 1939 roku, który podzielił ich region między hitlerowskie i sowieckie strefy wpływów – pisze Kluth.

– Moje pytanie do Niemców brzmi zatem: dlaczego od lat są głusi na strategiczne obawy swoich partnerów w NATO i Unii Europejskiej, jednocześnie rozpieszczając własne prorosyjskie lobby biznesowe i, oczywiście, Kreml. Niemiecka nieustępliwość wygląda jeszcze bardziej niesmacznie, gdyby zastanawić się, kto w Niemczech najbardziej żarliwie opowiada się za rurociągiem. Poparcie dla niego deklarują socjaldemokraci, z długą tradycją antyamerykańskich i prorosyjskich skłonności. Najbardziej skandalicznym przykładem jest Gerhard Schroeder, socjaldemokrata, który był poprzednikiem Angeli Merkel jako kanclerz. Zawsze był zaprzyjaźniony z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Obecnie przewodniczy również radzie nadzorczej Nord Stream AG, której właścicielem jest Gazprom, kontrolowany przez Kreml, a także zarządowi Rosnieftowi, rosyjskiemu gigantowi naftowemu. W tym tygodniu Schroeder zeznał w Bundestagu, że Niemcy i Europa powinny przygotować twarde środki zaradcze przeciwko sankcjom USA. Zdobył poparcie Die Linke, partii wywodzącej się z byłej partii komunistycznej z NRD – przypomniał.

– Nord Stream 2 był i jest okropnym pomysłem. To projekt geopolityczny przebrany za prywatny interes. Pokazał on, że Niemcy są nieczułym i naiwnym sojusznikiem, a Stany Zjednoczone – ostrożnym. Oddaje teraz to, co pozostało z ich dawnego związku. Jeśli istnieje jakikolwiek sposób na pozostawienie tych rur zakopanych i zapomnianych pod powierzchnią morza, wszyscy zaangażowani powinni dyskretnie i dyplomatycznie ich szukać. W przeciwnym razie ta gra z kurczakiem zakończy się tak, jak powinna – zakończył.

Źródło: Bloomberg, opracował Michał Perzyński

Merkel zapowiada obronę Nord Stream 2 przed sankcjami USA

W artykule dla Bloomberga publicysta i były redaktor naczelny niemieckiego magazynu Handelsblatt Andreas Kluth krytykuje projekt Nord Stream 2 i popiera pomysł amerykańskich sankcji wobec tego kontrowersyjnego gazociągu.

Sankcje wobec Nord Stream 2

– Prezydent USA Donald Trump jest wściekły na Niemcy z wielu powodów, z których nie wszystkie są zrozumiałe. W rozmowach telefonicznych z Angelą Merkel rzekomo nazwał niemiecką kanclerz „głupią” i obrażał ją w sposób „niemal sadystyczny”. W tym szaleństwie być może jest metoda. Na przykład w przypadku Nord Stream 2. Jest to prawie ukończony gazociąg pod Morzem Bałtyckim między Rosją a Niemcami, biegnący tuż obok pierwszego Nord Streamu, który działa od 2011 roku. – Mamy chronić Niemcy przed Rosją, ale Niemcy płacą Rosji miliardy dolarów za gaz z rurociągu – krzyczał Trump podczas niedawnego wiecu. Jak to zwykle bywa, prezydent w ten sposób połączył wiele rzeczy. Jednym z jego zarzutów jest to, że Niemcy od dawna ograniczają wydatki na wojsko, licząc na ochronę USA, za co Waszyngton chce ukarać Berlin. Innym jest fakt, że Unia Europejska, którą Trump uważa za marionetkę Niemiec, rzekomo oszukuje USA w biznesie. Trump chce także sprzedawać Europie więcej amerykańskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG). Ale Trump nie jest jedynym Amerykaninem, który próbuje zatrzymać Nord Stream 2. W grudniu Kongres ogłosić sankcje wobec szwajcarskiej firmy Allseas, która obsługuje statki do układania rur pod wodą. To opóźniło uruchomienie rurociągu. Następnie Rosja wysłała kolejny statek, aby dokończyć pracę. Tak więc w tym tygodniu dwupartyjna grupa senatorów współpracowała nad rozszerzeniem sankcji w celu całkowitego zatrzymania Nord Stream 2 – pisze Andreas Kluth.

– Problem polega na tym, że jeśli ta nowa fala sankcji stanie się prawem, będzie to stanowić totalny atak gospodarczy na Europę. Może uderzyć w osoby i firmy z wielu krajów, które są nawet pobieżnie związane z projektem, jak ubezpieczenie rurociągu, czy świadczenie usług portowych dla zaangażowanych w budowę statków. Uznając to za bezprawną ingerencję Stanów Zjednoczonych, niemiecki rząd planuje teraz, aby UE zemściła się na Trumpie, w obliczu kampanii wyborczej w Ameryce do listopada, może następnie wprowadzić nowe taryfy na niemieckie samochody lub pełnowymiarową wojnę handlową. Transatlantycki sojusz, który już był naderwany, jest bliski rozerwania. Dla mnie ta sytuacja coraz bardziej przypomina „kurczaka”, klasyka w teorii gier. Pytanie brzmi, czy obie strony jedynie udają lekkomyślność (jak zakłada gra), czy sprawy zaszły już za daleko. Dotyczy to w równym stopniu Niemców. Lubią oni grać rozsądną stronę w grach transatlantyckich, ale zasługują na taką samą winę jak Trump i Kongres za spowodowanie tego bałaganu. Gdyby Rosja była normalnym krajem, niemieckie uzasadnienie tego rurociągu mogłoby mieć sens. Europa będzie potrzebować więcej gazu, zwłaszcza w celu zastąpienia węgla i uzupełnienia odnawialnych źródeł energii na drodze do uzyskania neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla. Aby uzyskać ten gaz, warto dywersyfikować – między norweskim importem, amerykańskim LNG lub innym surowcem, w tym rosyjskim. A przesyłanie go do Europy najkrótszą drogą – przez Bałtyk – jest wydajne. Ale Rosja nie jest normalnym krajem. Od lat prowadzi wojnę hybrydową w Europie, od kampanii dezinformacyjnych po agresję na Ukrainie. Zgodnie z namową Niemiec Rosja przedłużyła ostatnio umowę z Kijowem na utrzymanie rurociągów przez Ukrainę jeszcze przez kilka lat. Ale w dłuższej perspektywie nowy rurociąg daje Rosji niebezpieczne opcje geopolityczne i strategiczne – przekonuje publicysta.

– Dzięki dwóm rurociągom przez Bałtyk i drugiemu przez Morze Czarne Rosja mogłaby w przyszłości pozbawić wszystkie kraje Europy Środkowej i Wschodniej miliardów dolarów opłat tranzytowych. Kraj kontroluje już prawie 40 procent rynku gazu w UE, nawet bez Nord Stream 2. Po przejściu do sieci reszta Europy może stać się zbyt zależna, a tym samym narażona na szantaż. Kiedy Trump nazywa Niemcy „jeńcem Rosji”, ma częściowo rację. Dlatego Polska i bałtyckie republiki Łotwy, Litwy i Estonii również sprzeciwiają się Nord Stream 2. Jako wschodnia linia frontu NATO i dawne ofiary inwazji i agresji, obawiają się teraz Rosji bardziej niż Niemcy. Psychologicznie Polacy nie ufają żadnej umowie między Niemcami a Rosją ponad ich głowami, ponieważ przypomina im to pakt Ribbentrop-Mołotow z 1939 roku, który podzielił ich region między hitlerowskie i sowieckie strefy wpływów – pisze Kluth.

– Moje pytanie do Niemców brzmi zatem: dlaczego od lat są głusi na strategiczne obawy swoich partnerów w NATO i Unii Europejskiej, jednocześnie rozpieszczając własne prorosyjskie lobby biznesowe i, oczywiście, Kreml. Niemiecka nieustępliwość wygląda jeszcze bardziej niesmacznie, gdyby zastanawić się, kto w Niemczech najbardziej żarliwie opowiada się za rurociągiem. Poparcie dla niego deklarują socjaldemokraci, z długą tradycją antyamerykańskich i prorosyjskich skłonności. Najbardziej skandalicznym przykładem jest Gerhard Schroeder, socjaldemokrata, który był poprzednikiem Angeli Merkel jako kanclerz. Zawsze był zaprzyjaźniony z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Obecnie przewodniczy również radzie nadzorczej Nord Stream AG, której właścicielem jest Gazprom, kontrolowany przez Kreml, a także zarządowi Rosnieftowi, rosyjskiemu gigantowi naftowemu. W tym tygodniu Schroeder zeznał w Bundestagu, że Niemcy i Europa powinny przygotować twarde środki zaradcze przeciwko sankcjom USA. Zdobył poparcie Die Linke, partii wywodzącej się z byłej partii komunistycznej z NRD – przypomniał.

– Nord Stream 2 był i jest okropnym pomysłem. To projekt geopolityczny przebrany za prywatny interes. Pokazał on, że Niemcy są nieczułym i naiwnym sojusznikiem, a Stany Zjednoczone – ostrożnym. Oddaje teraz to, co pozostało z ich dawnego związku. Jeśli istnieje jakikolwiek sposób na pozostawienie tych rur zakopanych i zapomnianych pod powierzchnią morza, wszyscy zaangażowani powinni dyskretnie i dyplomatycznie ich szukać. W przeciwnym razie ta gra z kurczakiem zakończy się tak, jak powinna – zakończył.

Źródło: Bloomberg, opracował Michał Perzyński

Merkel zapowiada obronę Nord Stream 2 przed sankcjami USA

Najnowsze artykuły