Nowy niemiecki rząd będzie musiał zareagować na ewentualną ofensywę rosyjską na Ukrainę wstrzymaniem Nord Stream 2. Na to przynajmniej stawia administracja amerykańska.
Po stronie niemieckiej nie ma jednak zgody co do tego, czy należy spełnić oczekiwania Stanów Zjednoczonych. Według niemieckiej gazety Handelsblatt główna oś niezgody w tej sprawie przebiega pomiędzy SPD a Zielonymi. Ci ostatni powołują się na wcześniejsze uzgodnienia między Merkel a Bidenem, które, jak określono we wspólnym komunikacie, właśnie zawierały mechanizm zobowiązujący Niemcy do blokady Nord Stream 2 w przypadku agresji lub destruktywnych ruchów ze strony Rosji.
SPD temu zaprzecza i uważa, że Merkel nie zgodziła się na żaden automatyzm, który miałby blokować Nord Stream 2. – W przypadku rosyjskiego ataku obowiązywać będzie to, co uzgodniliśmy z Amerykanami zeszłego lata: będą sankcje, stosowane rozsądnie i we współpracy z sojusznikami – powiedział Nils Schmid, który jest rzecznikiem ds. polityki zagranicznej grupy parlamentarnej SPD w Bundestagu. W jego wypowiedzi Nord Stream 2 nawet się nie pojawia. Podobnie wymijająco wypowiada się nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz.
Tymczasem SPD wprowadziła do publicznej debaty inny wątek. Chodzi tu o rosyjski eksport ropy do USA, który wynosi już siedem procent importu ropy do USA. Schmid, wskazując na ten eksport, daje Amerykanom do zrozumienia, że powinni najpierw sami zmierzyć się z konsekwencjami importu surowców z Rosji.
Nowy niemiecki rząd wychodzi z założenia, że gazociąg Nord Stream 2 zostanie uruchomiony między lipcem a wrześniem 2022 roku.
Aleksandra Fedorska
Rosnieft mógłby ulżyć Europie dodatkowym gazem…z Nord Stream 2