Przesunięcie na 9 kwietnia 2018 roku (czyli o nieco ponad miesiąc) terminu składania wniosków o dopuszczenie do postępowania na opracowanie i dostawę autobusu elektrycznego zostało ogłoszone z dniem 28 lutego 2018 roku (czyli dniem, w którym teoretycznie postępowanie się kończyło). Powody przesunięcia nie są podane na stronie organizatora konkursu, czyli Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Na stronie można jednak znaleźć odpowiedzi na szereg pytań zadanych przez potencjalnych uczestników konkursu, a także prześledzić ilość zmian w dokumentach konkursowych – pisze Agata Rzędowska, redaktor portalu BiznesAlert.pl.
Cała dotychczasowa procedura pokazuje, że zamówienie innowacyjnego pojazdu w nowej formule wymaga doświadczenia, a tego póki co nikt nie ma. Za to firmy zadające pytania do ogłoszenia, poważnie myślące o starcie w konkursie mają szansę na zostanie liderami w swoim segmencie.
Lekkie zniecierpliwienie
W kuluarowych rozmowach w czasie kolejnych targów i konferencji przedstawiciele producentów mogących startować w konkursie odniosłam wrażenie, że niecierpliwili się i wyrażali niezadowolenie, że samo przygotowanie procedury jest przesuwane w czasie. Przedmiotem zamówienia zgodnie z ogłoszeniem z 3 stycznia 2018 roku jest pojazd bezemisyjny niedostępny na rynku. Łączna kwota jaką NCBR przeznaczył na realizację zadania to ponad 2,3 mld zł – czyli, jest o co walczyć. Prowadzony w 2017 roku Dialog Techniczny dotyczący przygotowywanego postępowania był jak zaznaczali przedstawiciele instytucji dobrze poprowadzony, a zebrane informacje pozwoliły na przygotowanie Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia w sposób odpowiadający realiom. Obecnie prowadzony jest Dialog Techniczny na potrzeby przyszłego konkursu, w którym wyłoniony zostanie wykonawca projektu oraz infrastruktury ładowania bezemisyjnych pojazdów transportu publicznego.
Prototyp z genem innowacyjności
NCBR postawił sobie ambitny cel. Przygotowanie prototypu i wprowadzenie na rynek nowego produktu spełniającego oczekiwania użytkowników w tym wypadku może być karkołomne. Przecież w ofercie zarówno polskich jak i zagranicznych firm są już bezemisyjne autobusy. Czym będzie się wyróżniać zwycięski model? Otóż pojazd konkursowy powinien posiadać dwie „konieczne innowacyjności”: powinien posiadać wzajemnie zastępowalne różne magazyny energii, np. baterie trakcyjne i wodorowe ogniwa paliwowe oraz zdolność do jazdy autonomicznej „co najmniej na obszarze zajezdni”.
Autonomia w zajezdni
Możliwość wyboru paliwa, które będzie wykorzystywane w czasie eksploatacji nowego pojazdu ma zapewnić możliwość elastycznego wpływania na koszty eksploatacji pojazdu. Autonomiczna jazda to oszczędność czasu i łatwiejsza obsługa w zajezdniach. Pojazdy takie mogłyby same podjeżdżać do stacji ładowania (gdyby były wyposażone w pantografy) jednak o tym w specyfikacji zamówienia mowy nie ma jest natomiast mowa o ładowaniu prądem zmiennym przez gniazdo zgodne ze standardem IEC 60309 oraz prądem zmiennym i stałym według standardu Combined Charging System (CCS), mogłyby wjeżdżać do myjni lub punktów obsługowych.
Impuls do rozwoju
Przy tego typu projektach zmiany w harmonogramie o miesiąc nie mają w zasadzie większego znaczenia (pojazdy będą pewnie eksploatowane na drogach przez kilkanaście lat). Istotne jest to, że Polska bierze udział w wyścigu technologicznym, chce zamawiać bezpośrednio u rodzimych producentów i dawać im impuls do rozwoju. Dokumentacja konkursowa przewiduje udział maksymalnie 30 podmiotów w postępowaniu. Jeszcze w tym roku powinniśmy poznać podmioty, które wezmą udział w I etapie prac. Do ostatniej fazy wdrożeniowej dopuszczonych zostanie maksymalnie trzech partnerów. To oni dostarczą pojazdy 10 metrowe, 12 metrowe i 18 metrowe. A my pasażerowie będziemy musieli uzbroić się jeszcze w cierpliwość, bo na rynek wybrane modele trafią nie wcześniej niż w 2023 roku. Mam nadzieję, że od razu nie przyjadą spóźnione…