Kost: Ukraińska energetyka powoli się zmienia, choć Rosja próbuje interferować (ROZMOWA)

4 kwietnia 2016, 07:36 Energetyka

ROZMOWA

Ukraiński ekspert ds. energetyki Paweł Kost opowiada o reformach sektora w swoim kraju. Nasz rozmówca jest członkiem Rady Ekspertów Centrum Badań nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem w Kijowie.

BiznesAlert.pl: Czy reformy energetyczne na Ukrainie hamują? Czy można szukać analogii z reformami w sądownictwie krytykowanymi na Zachodzie?

Paweł Kost: Nie sądzę, aby było to udane porównanie. W przypadku reform sądownictwa możemy mówić co najwyżej o ich imitacji, a w sektorze energetycznym zanotowano namacalne postępy, choć nie są one ostateczne i bezdyskusyjne. Z jednej strony mamy cały szereg sukcesów Kijowa: postępy w zakresie dywersyfikacji źródeł energii (co jest ważnym warunkiem powodzenia reform w sektorze), uchwalenie ustawy o rynku gazu i przygotowanie projektu ustawy o rynku energii elektrycznej, poprawa wyników finansowych kompanii państwowych działających na rynku, postępy w zakresie przejrzystości ich funkcjonowania, zakończenie budowy kilku projektów infrastrukturalnych, oznaki poprawy efektywności energetycznej.

Wszystko to niezmiernie pozytywne sygnały i tendencje. Jednak problem polega na tym, że są to dopiero pierwsze kroki reformatorskie, które bez wykazania konsekwencji nie przyniosą optymalnych rezultatów. Ponadto każdy z tych sukcesów należy opatrzyć jakimś „ale”: ustawa o rynku gazu wymaga żmudnej implementacji, kolejna poprawa wyników finansowych kompanii jest zagrożona z uwagi na niegotowość władz do dalszego urynkowienia polityki cenowej, mimo poprawy przejrzystości w sektorze, przestrzeń do nadużyć ciągle jest duża, działania energooszczędne są w stadium początkowym. A są jeszcze inne bardzo istotne kierunki reform, w których Kijów na razie nie ma się czym pochwalić: potrzeba wzmocnienia roli regulatora, reforma sektora węglowego, który coraz bardziej degraduje, demonopolizacja i de-oligarchizacja (zwłaszcza rynków gazu i energii elektrycznej). Często „diabeł tkwi w szczegółach”, jak np. w kwestii unbundlingu Naftogazu – choć ustawa o rynku gazu przewiduje podział monopolisty, to różne spojrzenie na sposób jego przeprowadzenia przez poszczególnych graczy (z jednej strony kierownictwo Naftogazu, a z drugiej ministerstwa energetyki z interesami oligarchów w tle) hamuje realne działania.

Jak postępuje współpraca Ukrainy z USA, np. w zakresie uniezależniania od rosyjskiego paliwa jądrowego?

Współpraca z USA w sektorze jądrowym układa się bardziej niż przyzwoicie. Możemy mówić o trzech kierunkach współpracy mogących znacząco poprawić niezależność Ukrainy od Rosji w tym sektorze. Pierwszym jest kooperacja firmy Holtec z Enerhoatomem, której rezultatem ma być budowa na terenie strefy czarnobylskiej przechowalni zużytego paliwa na razie w większości wywożonego za duże pieniądze do Rosji (obecnie Ukraina posiada tylko jedną przechowalnię pod Zaporożem, która przyjmuje zużyte paliwo od 6 z 15 pracujących elektrowni jądrowych). Planowany start pracy przechowalni to rok 2017 i wiele wskazuje na to, że uda się dotrzymać tych terminów.

Po drugie, ma miejsce pogłębienie współpracy amerykańskiej firmy Westinghouse z charkowskim zakładem Turboatom, który produkuje m.in. wyposażenie do elektrowni atomowych i przechowalni zużytego paliwa. W marcu tego roku podpisano nawet stosowną umowę. Dla charkowskich zakładów otwiera to nowe możliwości technologiczne oraz zwiększa niezależność od komponentów dostarczanych z Federacji Rosyjskiej – przy produkcji np. silników i generatorów dla elektrowni atomowych Turboatom wykorzystuje materiały dostarczane z Rosji. W planach jest także włączenie do współpracy z Westinghouse zakładów „Elektroważmasz” produkujących silniki do pomp cyrkulacyjnych na ukraińskich elektrowniach.

Trzeci kierunek to oczywiście kupno alternatywnego do rosyjskiego paliwa jądrowego dla ukraińskich elektrowni atomowych. W 2015 roku 90% surowca pochodziło z Rosji, za które Kijów płaci Moskwie 500-600 mln. dol. rocznie. Paliwo amerykańskiej firmy było dotąd dostarczane tylko na elektrownię w Jużnoukraińsku. W lutym tego roku Westinghouse dostarczył pierwszą partię paliwa na największą elektrownię w Zaporożu. Dostarczenie kolejnych czterech partii jest planowane jeszcze na rok bieżący, a w latach 2017–2020 ma to być po sześć partii corocznie. Jeżeli te plany zostaną zmaterializowane, to amerykańskie paliwo będzie stanowiło ok. 45% surowca zużywanego przez ukraińskie elektrownie jądrowe. Warunkiem jest brak problemów technologicznych w procesie eksploatacji – warto pamiętać, że ze względów bezpieczeństwa zastosowanie nowego rodzaju paliwa wymaga czasu i żmudnych okresów próbnych. Stąd sam proces będzie rozciągnięty w czasie.

Czy kryzys rządowy może zagrozić zmianom w ukraińskiej energetyce?

Kryzys rządowy jest efektem głębszych procesów w życiu politycznym. Ma on i mieć będzie duży wpływ na jakość i tempo przemian w sektorze. Z punktu widzenia energetyki znaczenie mają dwie ważne tendencje. Pierwsza to narastające nastroje populistyczne, które są i pozostaną istotnym czynnikiem hamującym reformy w energetyce, zwłaszcza w kwestiach urynkowienia zasad. Niezbędnym warunkiem do powodzenia reform jest ostateczna podwyżka cen na nośniki energii dla wszystkich grup odbiorców, w tym gospodarstw domowych. Tymczasem zubożenie społeczne i kryzys socjalny sprzyjają kreowaniu przeszkód dla takiego scenariusza. Coraz bardziej widoczny jest brak gotowości do podejmowania niepopularnych decyzji, co na tle kryzysu rządowego będzie się pogłębiać. Dbający o wizerunek i popularność społeczną politycy w świetle ewentualnej perspektywy wyborów przedterminowych do parlamentu nie będą gotowi do przejawów odpowiedzialności bez względu na własne interesy elektoralne. Bardzo trudno będzie liczyć np. na znaczące postępy w zakresie wdrażania technologii energooszczędnych, bo ich warunkiem jest podwyżka cen na gaz i energię elektryczną oraz stopniowe ograniczanie subsydiów, które odbierają społeczeństwu motywację do oszczędzania. Obydwa takie posunięcia społeczeństwo oceni przecież bardzo negatywnie.

Po drugie, pat polityczny sprzyja realizacji interesów oligarchów, którzy w warunkach ogólnego osłabienia graczy politycznych aktywniej lobbują swoje interesy. Oczywiście przeczy to ideom reform. Trzymając się tej logiki, w dłuższej perspektywie nowym impulsem do przemian mogłyby być przedterminowe wybory parlamentarne, które teoretycznie stwarzałyby okazję do przeformatowania sceny politycznej. Jednak ryzyko związane z ich przeprowadzeniem (wykreowanie przesłanek do wzrostu populizmu, ryzyko przyjścia do władzy antyreformatorskich sił) jest jednak zbyt wysokie, aby obecnie uważać je za dobre rozwiązanie.

Zatem, w naturalny sposób kryzys polityczny jest elementem hamującym reformy. Nie sądzę jednak, by doszło do całkowitego wstrzymania przemian w energetyce. Nie warto zapominać, że reformy mają dwóch „sojuszników” – struktury zachodnie, których środki finansowe mają znaczenie krytyczne dla funkcjonowania państwa ukraińskiego oraz coraz silniejszy trzeci sektor (media, środowiska eksperckie, organizacje obywatelskie), które stwarzają informacyjny grunt dla reform. Obydwie grupy wywierają presję na władze w kwestiach reform, co daje nadzieję na kontynuację przemian, choć w warunkach kryzysu politycznego ich tempo nie będzie rzucało na kolana.

Naftogaz szuka zagranicznej firmy PR-owej do prowadzenia komunikacji. Czy to jaskółka dobrych zmian? Czy może Pan ich wskazać więcej?

Fakt, że Naftogaz zaczyna dbać o wizerunek jest bez wątpienia pozytywnym sygnałem, ale nie przeceniałbym tego czynnika. To dobry krok, który prawdopodobnie ma cele długoterminowe związane z planowanym podziałem i prywatyzacją niektórych aktywów. Może chodzić przede wszystkim o największą spółkę wydobywczą na Ukrainie „Ukrhazwudobuwannia”, która znajduje się w strukturze Naftogazu. Pomoc agencji PR-owej ma zapewne pozwolić na udaną sprzedaż aktywów.

Pozytywnych procesów wokół Naftogazu nie brakuje, zwłaszcza odkąd na jego czele stanął Andrij Kobolew. Oprócz dość znanych sukcesów w zakresie dywersyfikacji gazu (w roku ubiegłym gaz sprowadzany z Rosji stanowił zaledwie 18% ogólnego zapotrzebowania krajowego, choć jeszcze w 2013 wskaźnik ten dorównywał 56%), które realizował m.in. właśnie Kobolew, jego ekipie udało się poprawić wyniki finansowe kompanii. Opublikowane przez Deloitte w tym tygodniu sprawozdanie finansowe Naftogazu za rok ubiegły mówi o zmniejszeniu deficytu o 3,5 razy. Kierownictwo kompanii chwali się udanym wdrożeniem systemu zamówień publicznych proZorro, które ograniczyło zjawiska korupcyjne i jest jednym z ważnych instrumentów poprawy wyników finansowych. Szczególnie okazale wyglądają rezultaty „Ukrhazwydobuwannia”, które po raz pierwszy od wielu lat zakończyło rok z dodatnim bilansem. Dalszy rozwój Naftogazu jest jednak zakładnikiem gotowości polityków do podejmowania niepopularnych decyzji w zakresie cen na gaz na rynku wewnętrznym.

Jak całościowo ocenia Pan stan reform energetycznych na Ukrainie, szczególnie w kontekście zobowiązań z tytułu członkostwa we Wspólnocie Energetycznej?

Z uwagi na różne rezultaty w różnych profilach sektora energetycznego całościowa ocena reform musi być dużym uogólnieniem. Osobiście oceniam wysoko działania Kijowa w tym zakresie, choć wpływ na tę ocenę mają nie tyle efekty samych przemian, co zaniżone oczekiwania z mojej strony w punkcie wyjściowym. Innymi słowy, po zmianie władzy w 2014 roku oczekiwałem gorszych wyników w energetyce. Formalnie Kijów nie spóźnia się znacząco z dostosowaniem do grafika implementacji zobowiązań wynikających z członkostwa we Wspólnocie, ale znaczna część tych przepisów pozostaje na papierze. Jednak, jeśli spytamy czy możliwym było szybsze i sprawniejsze reformowanie energetyki nad Dnieprem, to biorąc pod uwagę wszystkie uwarunkowania wewnętrzne (zubożenie społeczeństwa, populizm, interesy oligarchów) i zewnętrzne (agresja Rosji), było to mało realne. Stąd moja ocena jest dość wysoka. Jednocześnie należy z całą stanowczością podkreślić, że ciągle mówimy o początkowym stadium reform.

Jak problemy Ukrainy wykorzystuje Rosja?

Właściwie jedynymi czynnikami wpływu Kremla na Ukrainę w energetyce są na obecnym etapie zależność Kijowa od dostaw antracytu z okupowanego Donbasu i Rosji oraz dostaw paliwa jądrowego z Federacji Rosyjskiej. W pierwszym przypadku Moskwa wykorzystuje fakt, że połowa z ukraińskich elektrowni cieplnych produkujących energię elektryczną pracuje wyłącznie na tym typie węgla. Kreml wymaga też od Kijowa dostaw energii elektrycznej na okupowany Krym, który jest w znacznej mierze zależny od dostaw prądu z Ukrainy kontynentalnej. To swego rodzaju kompromis. Jednak utrzymywanie tego stanu rzeczy będzie ciągle elementem zmuszającym Ukrainę do kompromisu i dialogu z Moskwą. Pomysły modernizacji i przeorientowania „antracytowych” elektrowni nie były na poważnie rozpatrywane przez władze. Do tego 5 z 7 „antracytowych” elektrowni znajduje się w rękach prywatnych, głównie Rinata Achmetowa, który czerpie zyski ze sprzedaży antracytu. Ponadto dwie pozostałe elektrownie przewidziano do prywatyzacji w bieżącym roku, co faktycznie zamroziło jakiekolwiek rozmowy o ich modernizacji. Już dziś można stwierdzić, że co najmniej jeszcze jeden sezon opałowy Ukraina pozostanie zależna wobec Rosji w tym zakresie.

Drugi element, to dostawy paliwa jądrowego, które Rosja może zablokować. Jednak samej Moskwie zależy na zachowaniu ukraińskiego rynku zbytu, który jest dlań kluczowym źródłem dochodów i trudnym do zastąpienia z uwagi na ograniczoną ilość elektrowni pracujących na takim typie paliwa w innych krajach. Dlatego także w tym przypadku mamy elementy współzależności.

Kreml stara się także sprawy energetyczne rozgrywać informacyjnie. Reformy, które rozpoczęto na Ukrainie bez wątpienia odbywają się i będą się odbywać kosztem ”zwykłych” obywateli oraz na tle dynamicznego zrywania kontaktów z Rosją. To pozwala Moskwie kreować tezę o „zgubnych skutkach antyrosyjskiej polityki Kijowa”. W zamyśle ma to być jeden z elementów prowadzących do destabilizacji sytuacji wewnętrznej na Ukrainie. Na razie jednak rosyjskie wysiłki przynoszą rezultaty w ograniczonym zakresie.

Nie należy też zapominać o zagrożeniu atakami cybernetycznymi na obiekty energetyczne, których już dokonywała Rosja. W grudniu ubiegłego roku w wyniku ataku hakerów na infrastrukturę „Prykarpattiaoblenerho” zanotowano krótkotrwałe problemy z dostawami energii elektrycznej na terenie obwodu iwanofrankowskiego. Ukraińscy eksperci przypuszczają, ze była to tylko próba możliwości mająca na celu sprawdzenie reakcji Kijowa i własnych możliwości. Biorąc pod uwagę słabość Ukrainy w zakresie ochrony przed atakami cybernetycznymi, obiekty energetyczne będą atakowane także w przyszłości.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik