ROZMOWA
Rozmowa z Krzysztofem Krystowskim, prezesem Związku Pracodawców Klastry Polskie oraz prezesem Śląskiego Klastra Lotniczego. – Klastry, to miejsce współdziałania trzech środowisk: firm, jednostek naukowych oraz samorządów. Możliwość zrzeszenia się, jest ważna zwłaszcza, dla małych i średnich firm, ponieważ często nie posiadają one ani środków, ani odpowiednich relacji z dużymi instytucjami publicznymi do realizowania innowacji – ocenia nasz rozmówca.
Zasada funkcjonowania klastrów zakłada pewną sprzeczność: z jednej strony współdziałanie firm tworzących dany klaster, z drugiej – konkurencję między nimi, jak w każdej działalności biznesowej. Jak pogodzić tę sprzeczność?
KK: To nie jest proste ale pogodzić trzeba. Służy to interesowi wszystkich. W Polsce upowszechniło się przekonanie, że wolny rynek to wyłącznie gra konkurencji Tymczasem tak nie jest. Rynek polega na pewnego rodzaju równowadze pomiędzy konkurencją, a kooperacją i koordynacją. Polska, wychodząc z gospodarki centralnie sterowanej, chętnie odrzuciła wszelkie formy odgórnego planowania czy koordynacji. Tymczasem są one obecne na dojrzałych rynkach kapitalistycznych. Co więcej, umiejętność posługiwania się takimi narzędziami stanowi podstawę budowania konkurencyjności poszczególnych branż i przedsiębiorstw.
Istnieją obszary, w których konkurujemy, jako przedsiębiorcy, cooznacza, że chronimy nasz rynek, nasze relacje z klientem i naszą wiedzę. Ale też istnieją takie obszary, w których – w interesie własnym i całej naszej zbiorowości – musimy się podzielić informacją, wiedzą, a nawet relacjami. Współpraca w ramach klastrów odpowiada na to wyzwanie. Zresztą im bardziej rynek jest globalny, stechnologizowany i oparty na innowacjach, tym bardziej współpraca i czynniki koordynacyjne stają się ważniejsze.
Polski rynek stał się na tyle dojrzały, że w ostatnich latach klastry mogły się także i u nas pojawić i funkcjonować?
KK: Istnieją u nas od ok. 10 lat, mniej więcej od czasów, gdy Polska przystąpiła do Unii Europejskiej. Najstarszym działającym klastrem w naszym kraju jest Dolina Lotnicza, która powstała w kwietniu 2003 r. Była to idea przeszczepiona do nas ze Stanów Zjednoczonych. Głównym propagatorem Doliny Lotniczej była grupa amerykańska Pratt&Whitney, która kupiła WSK Rzeszów. Ponieważ od lat działam w branży lotniczej Wraz z grupą przedsiębiorców lotniczych z Bielska Białej przez pewien czas stanowiliśmy część Doliny Lotniczej, a potem stwierdziliśmy, że założymy na Śląsku własny – Śląski Klaster Lotniczy.
Branża lotnicza musi być chyba wyjątkowo podatna na funkcjonowanie w formule klastrowej?
KK: Faktycznie akurat w tej branży jesteśmy najbardziej zaawansowani w działalności klastrowej w Polsce. Jest to typowe dla branż, w których konkuruje się poprzez innowacyjność. A innowacyjność cechuje się drogie wysokimi kosztami, wysokim ryzykiem (wysokie nakłady nie zawsze się zwracają), a ponadto wymagają współpracy przedsiębiorców i naukowców. Wszystko to powoduje, że występuje naturalna presja rynkowa na współpracę konkurentów
Dlaczego?
KK: Istnieją bowiem pewne technologie, które nie są specyficznie przywiązane do konkretnego produktu. Można je rozwijać wspólnie, nawet przez konkurentów, by obniżać ryzyko i koszty dla pojedynczego przedsięwzięcia. Ponadto możliwość współpracy w klastrze daje szansę uzyskania jednolitej reprezentacji w relacjach z dużymi partnerami.
To znaczy?
Są nimi duże jednostki naukowo-badawcze, np. uniwersytety techniczne lub ich sieci, a także administracja publiczna. Teoria definiuje klaster, jako miejsce współdziałania trzech środowisk: jednostek gospodarczych (firm), jednostek naukowych oraz samorządów i instytucji administracji publicznej. Możliwość zrzeszenia się, jest ważna zwłaszcza, dla małych i średnich firm, ponieważ mniejsze firmy zwykle nie posiadają ani środków, ani odpowiednich relacji z dużymi instytucjami publicznymi do realizowania innowacji. Tymczasem, gdy działa się wspólnie, wtedy każdy uczestnik takiego przedsięwzięcia wnosi do niego wkład w ramach swoich możliwości. Ale tworzy się jednocześnie wspólna reprezentacja, wspólny program badawczy, z którym można iść do dużych partnerów przemysłowych, gospodarczych, naukowych i administracyjnych.
To jest kwintesencja tego, dlaczego klaster ma sens. Stanowi on model oddolnej organizacji gospodarczej. Jednak o tyle różny od dotychczas istniejących organizacji, takich jak izby przemysłowe czy przemysłowo-handlowe, że w tym wypadku zrzesza się podmioty działające w ramach jednego sektora lub pokrewnych sektorów. Przy tym ich głównym celem jest w wzrost konkurencyjności poprzez innowacje: produktowe, organizacyjne, technologiczne lub kreatywne, np. design.
Na co dzień motorem działalności klastrów są konkretne projekty badawczo-wdrożeniowe. Proszę podać, opierając się na konkretnych przykładach, jak działają klastry?
Tworzą one pewną infrastrukturę intelektualną, finansową i społeczną. Wszystko po to, by takie projekty się udawały. Występuje tu nałożenie się czerech rodzajów kapitału: finansowego i technologicznego, ludzkiego oraz społecznego. Na takiej bazie można zrealizować sporo projektów. Największym sukcesem wśród polskich branż okazuje się program badawczy Innolot – projektu badań dla polskiego sektora lotniczego o wartości ponad 500 mln zł. Porozumienie o jego realizacji podpisały trzy klastry: Dolina Lotnicza, Śląski Klaster Lotniczy i Wielkopolski Klaster Lotniczy. Wszystkie trzy wspólnie stworzyły strategię badawczą dla polskiego przemysłu lotniczego. Wystąpiły z nią do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju ministerstwa nauki. Wspólnie podpisaliśmy program, do którego ok. połowę środków daje przemysł, a pozostałą część – sektor publiczny.
Jest to rodzaj partnerstwa publiczno-prywatnego?
Ja bym to określił inaczej, jako zintegrowany program pomocy publicznej.
Jaki projekt realizowany przez klastry został już wdrożony?
Takich projektów jest bardzo dużo. Np. w północno-wschodniej Polsce powstał Podlaski Klaster Bielizny. Zrzesza grono małych i średnich przedsiębiorstw specjalizujących się w szyciu bielizny. Występują na wielu targach i pokazach mody, w tym np. Paryżu. W branży lotniczej, koledzy z Doliny Lotniczej, wspólnie z Politechniką Rzeszowską, wybudowali – z udziałem dotacji unijnych – ogromne i bardzo zaawansowane laboratorium badań materiałowych w Rzeszowie. Z nowej placówki korzysta nie tylko Dolina Lotnicza, ale i cały polski przemysł lotniczy. Wartość tej placówki przekroczyła 100 mln zł.
Z kolei Śląski Klaster Lotniczy, na nieczynnej hałdzie pokopalnianej wybudował lotnisko. W jego ramach powstał park przemysłowo-technologiczny lotnictwa. Powstało tam także Śląskie Centrum Naukowo – Technologiczne Przemysłu Lotniczego , badające kompozyty, a także Centrum Transferu Technologii. Obecnie jesteśmy w trakcie tworzenia rozproszonego, sieciowego centrum produkcyjno-laboratoryjnego. W sumie ŚKL w latach 2006-2014 przeprowadził projekty inwestycyjne technologiczne o wartości grubo przekraczającej 100 mln zł. Te pieniądze nie idą bezpośrednio do przedsiębiorstw, ale budują dla nich infrastrukturę produkcyjną i badawczą
Z kolei Spożywczy Klaster Południowej Wielkopolski zajmuje się przetwórstwem warzyw i owoców. Są w nim producenci, przetwórcy, jak również producenci maszyn i firmy logistyczne. Dzięki temu dysponują całościową ofertą. Inny klaster – w Gdańsku – zajmuje się turystyką i żeglarstwem. Zbudowany został we współpracy z fundacją, pomagającą w leczeniu dzieci chorych na astmę. W naszej organizacji mamy prawie 40 klastrów z całej Polski, Wśród branż zrzeszających się w klastrach na świecie ważne miejsce zajmuje medycyna i produkcja leków. Czy w Polsce także?
Mamy klastry biotechnologiczne, biomedyczne, typu life-science. Działają także z zakresu IT, jak również budowlane. Bowiem w naszym kraju jest to wyróżniająca się dziedzina przemysłu. Są to firmy produkujące np. innowacyjne okna, drzwi, systemy wentylacyjne.
Polska w dziedzinie innowacyjności znajduje się wciąż na ostatnich miejscach wśród krajów członkowskich Unii Europejskiej. Z czego to wynika?
W rzeczywistości w ostatnich latach nasza sytuacja w tej dziedzinie nieco się poprawiła. W rankingach wydawania pieniędzy na badania i rozwój (B + R) Polska jeszcze na przełomie lat 80. i 90. ub. wieku miała relatywnie wysoki ich poziom, zwłaszcza w stosunku do niskiego wówczas PKB. Potem przez lata odnotowywaliśmy spadek nakładów na B + R, przy jednoczesnym wzroście PKB. Wobec tego stosunek wydatków na ten cel do PKB malał. Dzięki m.in. środkom unijnych następuje jednak ostatnio poprawa. W jednym z rankingów udało się nam awansować i wyjść grupy krajów niskoinnowacyjnych. Obecnie zaliczamy się do grupy krajów, które najszybciej nadrabiają.
Dlaczego jednak znajdujemy się w miejscu, w którym jesteśmy?
Polska gospodarka ma miejsca, w których innowacyjność jest wysoka. Nie musimy się jej wstydzić nie tylko wobec Europy, ale i świata. Są to jednak miejsca „wyspowe”. Relatywnie, w stosunku do wielkości całej naszej gospodarki, mamy ich mniej, niż w krajach o mniejszych gospodarkach, mniejszej ludności. Nam zawsze – jako stosunkowo dużemu krajowi – będzie zawsze bardzo trudno konkurować w takich wskaźnikach statystycznych. Zwłaszcza w konfrontacji z Czechami czy Węgrami. Gdy jednak porównamy części gospodarki w branżach wysoko zaawansowanych technologicznie, nie występuje żadna różnica. Dokonują się tam innowacje technologiczne na skalę światową. Opracowaliśmy w firmie Avio Polska ze Śląskiego Klastra Lotniczego nową turbinę niskiego ciśnienia do silnika napędzającego najnowszego jumbo-jeta, który lata na całym świecie. Z kolei koledzy z Rzezszowa w Dolinie Lotniczej pracują nad jednym z najnowszych silników lotniczych świata. W innych klastrach wymyślono niezwykle innowacyjne rozwiązania w zakresie leków, produktów spożywczych, elektroniki itp. To znaczy, że nie jesteśmy skazani wyłącznie na odgrywanie roli kraju, który montuje samochody?
Nie lekceważmy żadnych gałęzi przemysłu, także tych które zajmują się z montowaniem, zwłaszcza w przemyśle motoryzacyjnym. To tzw. „montowanie” wymaga bardzo często świetnej organizacji pracy, nowoczesnych technologii i metod zarządzania produkcją i jakością. Następuje tu ogromny transfer wiedzy i technologii do Polski. Przypomnę, że także Japończycy i Koreańczycy zaczynali od montażu cudzych rozwiązań technologicznych. Od naszej mądrości, umiejętności uczenia się oraz organizacji przepływu wiedzy, zależy czy pozostaniemy na etapie montażu czy pójdziemy dalej. Ale nie łudźmy się, że można ten etap przeskoczyć, ważne aby na nim wyłącznie nie poprzestać.