Krzyczkowski: Na irański gaz poczekamy wiele lat

15 lipca 2015, 09:02 Energetyka

KOMENTARZ

Terminal LNG w Świnoujściu. Grafika: PLNG

Wojciech Krzyczkowski

WysokieNapiecie.pl

Wiele lat i wiele miliardów dolarów potrzeba, aby po zniesieniu międzynarodowych sankcji Iran był w stanie rzucić na światowy rynek znaczące ilości gazu. Zasoby tego kraju są gigantyczne, ale drogi eksportu bardzo ograniczone. Najszybszą może okazać się LNG – piszą dziennikarze portalu WysokieNapiecie.pl.

Jeśli chodzi o gaz, Irańczycy przodują na świecie tylko w jednej dziedzinie – w marnotrawstwie tego paliwa. W ostatnich latach kilkadziesiąt z ok. 300 mld m sześc. wydobywanego rocznie gazu po prostu idzie z dymem, spalane w tzw. flarach, bo po prostu nie ma co z nim zrobić. Co prawda Iran zużywa niemal 200 mld m sześc. rocznie na własne potrzeby, ale eksport netto zamyka się w stosunkowo niewielkiej ilości – ok. 10 mld m sześc. – wysyłanej do Turcji gazociągiem Tabriz-Ankara. Istniejąca infrastruktura pozwala zatłoczyć część reszty w złoża ropy, ale to co zostaje – jest po prostu palone. I w tej dyscyplinie w 2013 r. Iran prześcignął nawet Rosję.

Rura na wschód – czyli donikąd

Paradoksalnie tuż za wschodnią granicą Iranu otwierają się olbrzymie rynki zbytu – cierpiący na chroniczne niedobory gazu Pakistan, a dalej olbrzymie Indie. Kilka lat temu powstał więc projekt dużego gazociągu IPI (Iran-Pakistan-India), a rurę pociągnięto nawet do granicy z Pakistanem, gdzie zaczęły się przysłowiowe schody. Najpierw Pakistańczycy wycofali się pod naciskiem USA, potem, gdy ten problem został częściowo rozwiązany, władze Indii doszły do wniosku, że nie będą sprowadzać gazu, na którego tranzycie miałby zarabiać ich największy wróg czyli Pakistan. Rura dalej więc prowadzi donikąd i nie wiadomo, kiedy budowa mogłaby być kontynuowana.

Desperacko szukając źródeł gotówki dla rujnowanej sankcjami gospodarki władze w Teheranie w zeszłym roku porozumiały się wstępnie z leżącym po drugiej stronie Zatoki Perskiej Omanem co do eksportu gazu za pośrednictwem tego kraju. Na razie jednak projekt budowy podmorskiego gazociągu nie ruszył z powodu rozbieżności co do cen. Irańczycy chcieliby sprzedawać swój gaz po 400-500 dol. za 1000 m sześc., podczas gdy Omańczycy zamierzają płacić co najwyżej 300 dol.

Ostatnią drogą eksportu gazu pozostała wysyłka w formie LNG. Czy Europa będzie w ten sposób mogła kupować irańskie paliwo? O tym w dokończeniu artykułu na portalu WysokieNapiecie.pl