Kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny Marcin Kubiczek jest raczej spokojny o ostateczny wynik postępowań, które toczą się w jego sprawie. Jego zdaniem są one efektem szeroko zakrojonej akcji defamacyjnej, rozpętanej przez upadające spółki.
W Ministerstwie Sprawiedliwości toczy kilkadziesiąt postępowań w sprawie cofnięcia Marcinowi Kubiczkowi licencji doradcy restrukturyzacyjnego.
Czytaj: Cudowny Sąd Rejonowy w Warszawie, czyli jak przejąć 300 mln zł w 36 godzin
W sprawie dotyczącej Marcina Kubiczka do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęło także zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa przez tymczasowego nadzorcę sądowego powołanego do postępowania restrukturyzacyjnego spółki HREIT S.A.
Czytaj: HREIT: nadzorca spółki wprowadził sąd w błąd. Prokuratura bada sprawę
Raczej spokojny
W nawiązaniu do tych wydarzeń Milena Korczak-Król, dyrektor operacyjny ds. postępowań upadłościowych w Kancelarii Marcin Kubiczek, działając na polecenie kwalifikowanego doradcy restrukturyzacyjnego Marcina Kubiczka, przekazała odpowiedzi na zadane pytania.
Siedmiostronicowy dokument stanowi odpowiedzi Marcina Kubiczka pytania dotyczące prowadzenia przezeń postępowań restrukturyzacyjnych i upadłościowych, zwłaszcza nad spółkami BDC Development S.A. i HREIT S.A.
Wynika z nich, że Marcin Kubiczek jest raczej spokojny o ostateczny wynik postępowań, które toczą się w jego sprawie.
Kubiczek uważa, że są one efektem akcji defamacyjnych rozpętanych w mediach przez upadające spółki i ma nadzieję, że nie wróciły czasy, w których obowiązywała zasada „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”.
„Natomiast jeśli powyższa zasada zadziała, będzie to zła wiadomość dla obywateli. Po raz kolejny dowiedzą się, że w Polsce wystarczy mieć tupet, pieniądze i polityczne dojścia, aby bezkarnie prowadzić biznes, w którym prywatyzuje się zyski, a straty uspołecznia i przerzuca się na obywateli. Niestety takie jest dzisiaj doświadczenie klientów Hreit, BDC, GetBack, Getinu, Ideii, Aforti czy VBL” – czytamy w dokumencie przesłanym przez Milenę Korczak-Król.
Narzędzia presji
Marcin Kubiczek podkreśla swoją profesjonalność, zgodność prowadzonych postępowań z przepisami oraz ogromne zaangażowanie, odpierając zarzuty mediów o „działaniu w swoim gronie”, nieprzejrzystości czy konflikcie interesów.
Wytyka mediom tendencyjność, naruszanie jego dóbr osobistych i wykorzystywanie oskarżeń jako narzędzia presji na organy państwowe.
Jego zdaniem sądy działają niezawiśle, wnioski o zmianę nadzorcy nie dotyczą jego osoby, a wszelkie ataki to efekt walki o interesy wierzycieli i próby podważenia autorytetu syndyka.
Poniżej publikujemy pełny zestaw odpowiedzi Marcina Kubiczka na zadane przez Biznes Alert pytania:
1. Jak przebiegała Pańska rola w postępowaniach nadzorczych nad spółkami BDC Development S.A. i HREIT S.A., szczególnie w kontekście ekspresowego trybu ustanowienia zarządu przymusowego w sierpniu 2025 r.?
Realizowałem wyznaczone przez Sędziego Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy zadania wynikające z przepisów prawa. Dokładnie tak jak robiłem to w dziesiątkach innych spraw, w których dotychczas pełniłem rolę tymczasowego nadzorcy sądowego lub zarządcy przymusowego. W tej sprawie zachowuję wyjątkową powściągliwość i ostrożność, znając skalę możliwych nieprawidłowości, a przede wszystkim liczbę poszkodowanych i potencjalnych ofiar, liczonych w tysiącach. Moje doświadczenie pracy z poszkodowanymi przez działania, które były realizowane w HREIT SA i BDC Development SA (analogiczne do tych, które można było zaobserwować w aferze GetBack), podpowiada mi, że w tak ważnych społecznie sprawach należy odpowiednio ważyć podejmowane aktywności i wszelkie kroki analizować pod kątem każdego możliwego scenariusza.
2. Czy może Pan wyjaśnić powody składania wniosku o ustanowienie zarządu przymusowego dla BDC Development o nietypowej porze nocnej? Jakie przesłanki przemawiały za takim działaniem?
Działania zaradcze i naprawcze, jakie są konieczne w toku postępowań o ogłoszenie upadłości muszą być realizowane na bieżąco, bez zbędnej zwłoki. Szczególnie w sytuacjach, gdy potencjalne nieprawidłowości są aż tak wyraźne jak w przypadku HREIT lub BDC Development. To wymusza znaczny nakład sił i środków oraz wielu godzin pracy, które czasami przeciągają się poza typowy 8-godzinny wymiar. Skuteczność w pracy kwalifikowanego doradcy restrukturyzacyjnego wymaga podejmowania wielu szybkich decyzji, stąd nie widzę niczego nadzwyczajnego w tego typu sytuacji.
Należy przypomnieć, że KRZ od momentu pełnej digitalizacji (czyli od 1 grudnia 2021 r.) działa całą dobę. Ponadto, Sądy upadłościowe ogłaszają upadłości obecnie nawet w soboty i niedzielę. Biuro Syndyka z kolei w dni robocze jest otwarte do 19:00 dla petentów, ale realnie kończy pracę przed północą. Są też wyznaczone dyżury w dni wolne od pracy i w weekendy.
3. W jaki sposób została ustalona lista wymagań wobec BDC Development, przekazana zarządowi natychmiast po objęciu zarządu przymusowego? Skąd wynikała tak duża szczegółowość tych żądań w krótkim czasie?
W mojej pracy doradcy restrukturyzacyjnego i syndyka staram się dochować najwyższej staranności i profesjonalizmu oraz działać według wyśrubowanych standardów wyznaczanych przez przepisy prawa upadłościowego oraz etykę zawodową. Obejmując urząd zaufania publicznego po wyznaczeniu przez Sąd przygotowuję się z szacunkiem i odpowiedzialnością do wyznaczonej mi roli. To oznacza bardzo szczegółowe i drobiazgowe wdrażanie się w zagadnienia merytoryczne związane z prowadzonymi sprawami, a od takich szczegółów często zależą losy całych spraw. Historia odzyskanych przeze mnie – w innych postępowaniach – wierzytelności i ogrom sukcesów zawodowych zawdzięczam właśnie takiemu skrupulatnemu podejściu do szczegółów i dbałości o uwzględnianie wszystkich faktów danej sprawy. To wynika wprost z logiki funkcjonowania biznesu i życia gospodarczego – zawsze w pierwszej kolejności dokonuje się różnego rodzaju inwentaryzacji, spisu aktywów czy zestawień. Dopiero dzięki takim opracowaniom można mieć pełnię wglądu w stan faktyczny każdego przedsiębiorstwa i podejmować dalsze działania naprawcze.
4. Czy podejmuje Pan działania wyłącznie we współpracy z wybraną grupą kancelarii oraz doradców prawnych? Jak odnosi się Pan do zarzutów, że najważniejsze decyzje w upadłościach (m.in. Getin, Idea Bank) podejmowane są „w swoim gronie”?
Zarzut, że najważniejsze decyzje w upadłościach podejmowane są „w swoim gronie” jest niedorzeczny i krzywdzący zwłaszcza wobec sędziów i sądów, ponieważ to sędziowie podejmują najważniejsze decyzje w upadłościach. Syndyk proponuje działania, ale musi na nie uzyskać zgodę sądu.
Równie absurdalny zarzut dotyczy swobodnego doboru przez syndyka firm, z którymi współpracuje przy upadłościach. Warto zauważyć, że Sąd Rejonowy dla m. st. Warszawy w Warszawie w postanowieniu z dnia 22.07.2025 (sygn. akt WA1M/GRz/246/2024), w którym odrzucił wniosek Aforti Holding o zatwierdzenie układu – potwierdzając to, co jako zarządca przymusowy tej spółki ustaliłem – wprost odniósł się do zarzutów o moją współpracę z jedną z kancelarii. W tym postępowaniu dłużnik twierdził, że, będąc rzekomo w zmowie, chcemy przejąć jego przedsiębiorstwo.
Otóż Sąd stwierdził w tym zakresie: Sam fakt, że w środowisku doradców restrukturyzacyjnych uznani doradcy ze sobą w różnych etapach swojego rozwoju zawodowego współpracowali i współpracują nie oznacza, że dochodzi do wzajemnych porozumień, co «wrogiego przejmowania majątku» niewypłacalnych podmiotów.
W każdym dużym postępowaniu upadłościowym (np. Getin Noble Bank, Idea Bank, Hreit, BDC, Aforti) syndyk masy upadłości musi korzystać z usług kancelarii prawnych. Takie upadłości mają wysoki poziom skomplikowania i wymagają wsparcia podmiotów z odpowiednimi zasobami i kompetencjami. Współpracujące ze mną kancelarie dysponują zarówno unikalnymi kompetencjami i doświadczeniem w wielu dziedzinach prawa.
Podnoszenie twierdzeń, że jako syndyk działam w „konflikcie interesów” – bo do tego sprowadza się insynuacja działań „w swoim gronie” jest też rażącym nadużyciem w sferze normatywnej.
Przepisem regulującym konflikt interesu w postępowaniu upadłościowym jest art. 157a ust. 1 PU. Określa on przypadki, w których dana osoba nie może pełnić funkcji syndyka w toku postępowania upadłościowego. Żadna z przesłanek wskazanych w tym przepisie nie odnosi się do mnie zarówno w sferze współpracy z kancelariami z którymi pracuję, jak i pełnieniu przeze mnie funkcji prezesa zarządu w spółce RZMK Restructuring S.A.
Teza o „konflikcie interesów” jest od lat lansowana przez moich adwersarzy procesowych. Wielokrotnie była podnoszona w donosach do prokuratury, skargach do Sędziego-Komisarza i Ministerstwa Sprawiedliwości. Za każdym razem uznawano ten zarzut za bezpodstawny.
5. Jak odnosi się Pan do zarzutów o nieprzejrzystość działań, podnoszonych przez media (np. money.pl, Gazeta Wyborcza) oraz liczne postępowania dot. cofnięcia licencji doradcy restrukturyzacyjnego?
Co do „zarzutów nieprzejrzystości działań, podnoszonych przez media (np. money.pl, Gazeta Wyborcza)” to doradzałbym Panu daleko idącą ostrożność w powoływaniu i przywoływaniu informacji zawartych w artykułach opublikowanych na mój temat przez Wirtualną Polskę/money.pl jak i Gazetę Wyborczą/Wyborcza.pl. ponieważ:
- Od 28 maja 2025 roku na stronie portalu wp.pl jako trwała publikacja bezpośrednio pod tekstem „Syndykat” zostało umieszczone moje oświadczenie. Jego treść podważa wszystkie oskarżenia i zniesławienia postawione ww. artykule, do którego jak rozumiem Pan się odwołuje zarówno w tym pytaniu jak i we wcześniejszych swoich publikacjach.
Wspomniane oświadczenie to efekt podpisanej w dniu 27 maja 2025 roku ugody pozasądowej zawartej w wyniku mediacji w sprawie IV C 263/24 w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Trwała publikacja oznacza, że moje oświadczenie opublikowane będzie tak długo, jak długo utrzymywany będzie w zasobach wp.pl tekst „Syndykat”.
Przypomnę, że tekst „Syndykat” autorstwa Pawła Figurskiego, Mateusza Ratajczaka i Patryka Słowika został opublikowany 15.06.2023 roku. Jego główna teza była oparta na nieprawdziwym twierdzeniu, jakoby pomiędzy syndykiem masy upadłości Marcinem Kubiczkiem a ówczesną prezes Sądu Rejonowego Lilianą Krukowską, sędzią delegowaną do VI Wydziału Gospodarczego Sądu Okręgowego w Opolu, istniał nieformalny układ zapewniający mnie jako syndykowi „intratne zlecenia”.
Przed publikacją tekstu jego autorzy zadali mi 25 pytań, na które – podczas bezpośredniej rozmowy – dostali 43 strony odpowiedzi wraz z 47 załącznikami w postaci dokumentów źródłowych. Przy 19 odpowiedziach autorzy dostali adnotację, że przy tak sformułowanej tezie w pytaniu zachodzi ryzyko, że tekst będzie bezprawnie naruszał moje dobra osobiste.
Niestety, większość z przedstawionych im informacji, opinii czy dokumentów źródłowych, które nie pasowały do przyjętej z góry tezy, podważały ją albo wręcz jej zaprzeczały, zostały przez dziennikarzy pominięte lub nie zostały w tekście bezpośrednio skonfrontowane z tezami przeciwnymi.
W efekcie artykuł nie tylko naruszał dobra osobiste moje i innych osób, ale także podważał wiarygodność wymiaru sprawiedliwości. Tekst był także używany jako swoisty „materiał dowodowy” w składanych na mnie skargach i donosach.
W dniu 4 sierpnia 2025 w Sądzie Okręgowym w Warszawie złożyłem pierwszy pozew dotyczy artykułów autorstwa Wojciecha Czuchnowskiego opublikowanych 14 lipca 2025 r. w: serwisie Wyborcza.pl pt.
„Zamknięty układ syndyka Getin Banku. Kancelarie zarabiają miliony”, a także w Gazecie Wyborczej pt.
„Dochodowa upadłość banków Leszka Czarneckiego. Zamknięty układ syndyka” i „Zamknięty układ syndyka Getin Banku”.
W pozwie wskazałem, że teksty powstały pod z góry założoną tezę, z wyraźnie widocznym zamiarem publicznego poniżenia mnie poprzez oskarżenie o działanie na szkodę wierzycieli, w konflikcie interesów, w układzie korupcyjnym, o wyprowadzanie pieniędzy do własnej kieszeni, korzystanie z podwykonawców i życie na koszt masy upadłości. Celem tekstów nie było tylko podważenie zaufania do mojej pracy syndyka i doradcy restrukturyzacyjnego. Chodziło raczej o „polowania z nagonką”, aby Ministerstwo Sprawiedliwości odebrało lub zawiesiło moją licencję doradczy restrukturyzacyjnego. Autor oraz redakcja „Gazety Wyborczej” sprzeniewierzyli się zasadom rzetelnego i bezstronnego dziennikarstwa wręcz na elementarnym poziomie. Powstały teksty oparte na kłamstwach i manipulacji,
„uwierzytelnianych” cytatami osób skrajnie niewiarygodnych i będących ze mną w konflikcie. Do ww. tekstów szczegółowo odniosłem się w dwóch oświadczeniach, zamieszczonych na mojej stronie www.kubiczekm.com.
W dniu 8 sierpnia 2025 roku Sąd Okręgowy w Warszawie postanowił, że do czasu zakończenia procesu
„Gazeta Wyborcza” na portalu „Wyborcza.pl” powinna przy tekście zamieścić wzmiankę o treści:
„Niniejszy artykuł może zawierać krzywdzące zarzuty i nieprawdziwe informacje mogące naruszyć dobra osobiste Pana Marcina Kubiczka. Jest on przedmiotem procesu o ochronę dóbr osobistych, które toczy się przed Sądem Okręgowym w Warszawie i wzmianka ta jest publikowana jako zabezpieczenie udzielone przez Sąd na czas trwania procesu”.
W najbliższych dniach w tym samym sądzie zostanie złożony kolejny pozew, który będzie dotyczył artykułów autorstwa Wojciecha Czuchnowskiego opublikowanych 25 lipca 2025 r. w: serwisie Wyborcza.pl pt. „Zamknięty układ syndyka. Sąd zakazał wydatków z masy upadłościowej na gastronomię i noclegi”, a także w Gazecie Wyborczej pt. „Zamknięty układ syndyka”.
W uzasadnieniu pozwu przedstawiłem sądowi dowody, że oba ww. artykuły powstały z naruszeniem zasad rzetelnego i bezstronnego dziennikarstwa. Autor napisał je bezkrytycznie powielając narrację podawaną mu przez informatorów, wobec których powinien zachować daleko idącą ostrożność i krytycyzm. Wymagało to jednak porzucenia roli klakiera i rzecznika prasowego interesów swoich informatorów.
Co do postępowań administracyjnych MS, to to każdy syndyk jest funkcjonariuszem publicznym o szczególnych obowiązkach, wynikających z ustawy Prawo upadłościowe, podlegający nadzorowi Sędziego-Komisarza. Obok bieżącej kontroli sprawowanej przez sądy podlega on także nadzorowi ministerialnemu.
Aktywnie uczestniczę w prowadzonym od 20 maja 2025 r. postępowaniu nadzorczym, pozostaję do dyspozycji przedstawicieli Ministra Sprawiedliwości, na każde żądanie składałem i składam wyczerpujące wyjaśnienia i dokumentację. Zawsze z należytą starannością i skutecznie realizowałem powierzone mi obowiązki, co znajduje wyraz w konkretnych wynikach, liczbach i dokumentach.
Przypomnę, że Ministerstwo Sprawiedliwości w swoim komunikacie z 15 lipca 2025 r. (https://www.gov.pl/web/sprawiedliwosc/kontrola-nad-dzialalnoscia-syndyka-ministerstwo-analizuje- sprawe-marcina-kubiczka) wskazało, że wszczęcie postępowania nie przesądza o jego zakończeniu.
6. Czy miał Pan wiedzę o wniosku BDC Development o zmianę nadzorcy sądowego, popartym przez wierzycieli reprezentujących ponad 30% wierzytelności? Jakie było Pańskie stanowisko wobec tych postulatów?
Wniosek o zmianę nadzorcy sądowego dotyczył innego postępowania niż to, w którym pełnię rolę zarządcy przymusowego (a wcześniej tymczasowego nadzorcy sądowego). Co oznacza, że wniosek nie dotyczył mnie.
W treści komunikatu pojawiły się informacje, które mogły sugerować, że Michał Sapota, prezes HREIT SA, złożył wniosek o zmianę zarządcy – Marcina Kubiczka. Jego wniosek nie dotyczy jednak mnie, reprezentującego spółkę, która aktualnie pełni rolę zarządcy przymusowego w HREIT SA (wcześniej pełniłem rolę tymczasowego nadzorcy sądowego). Wniosek Michała Sapoty dotyczy Sławomira Witkowskiego, który miałby zostać „zmieniony” na Krzysztofa Piotrowskiego.
Prawdopodobnie brak wskazania i opisania tych okoliczności (w tym wymienienie w tekście mnie, a nie
„właściwych” nadzorców, którzy „mają zostać zmienieni”) sprawił, że wielu odbiorców depeszy odniosło wrażenie, że Michał Sapota złożył wniosek o zmianę lub odwołanie mnie i zebrał „wymagane” 30% głosów wierzycieli. To nie jest prawda, bo w istocie takiego wniosku nie mógł złożyć – nie ma formalnej możliwości wnioskowania przez dłużnika o zmianę zarządcy przymusowego w postępowaniu o ogłoszenie upadłości.
7. Czy w praktyce polskich sądów upadłościowych „nagłe przyspieszenia” postępowań bywają nadużywane? Jakie mechanizmy kontroli i przejrzystości rekomenduje Pan dla takich sytuacji?
Takie decyzje zawsze podejmuje niezależny Sąd, który działa niezawiśle. Każdą decyzję podejmuje w oparciu o merytoryczne przesłanki. Nie mogę komentować czy oceniać działania sędziów, których postanowienia w prowadzonych obecnie sprawach zobowiązany jestem wykonywać. Moja współpraca z sędziami ma charakter profesjonalny, więc nie wchodzę w tego typu dywagacje. Należy dodać, że tymczasowy nadzorca sądowy lub zarządca przymusowy nie są stroną w tym postępowaniu, tylko niezależnym organem.
8. Jak komentuje Pan zawiadomienie złożone do Prokuratury Okręgowej w Warszawie przez HREIT S.A. i Michała Sapotę dotyczące rzekomego wprowadzenia sądu w błąd przez tymczasowego nadzorcę sądowego?
Nie ukrywam, że ostatnie publikacje prasowe postrzegam jako kolejną próbę wywarcia presji m.in. na Ministerstwo Sprawiedliwości, aby spowodować usunięcie mnie z pełnionych funkcji syndyka mas upadłości. To bezpardonowy atak, czego świadectwem są publikacje oparte na stwierdzeniach całkowicie fałszywych (jak np. konflikty interesów, kwestionowanie kompetencji zatrudnionych podmiotów i wysokości ich wynagrodzenia). Działania Michała Sapoty i zapewne beneficjenta rzeczywistego spółki BDC to także próba popchnięcia Ministerstwo Sprawiedliwości do ryzykownej ingerencji w niezależność orzeczniczą sądów upadłościowych – wbrew politycznym deklaracjom Ministerstwa Sprawiedliwości o ich poszanowaniu.
To z kolei może prowadzić do paradoksalnych skutków: wyrugowania z zawodu syndyków podejmujących zdecydowane, twarde działania w obronie interesów wierzycieli masy upadłościowej i
nie wahających się przed naruszaniem interesów biznesowych graczy o gęstej sieci powiązań polityczno-biznesowych (np. Leszek Czarnecki – Roman Giertych, Capitea – fundusz Abris, Hreit i BDC) czy głośnych i zorganizowanych grup interesu jak np. „przemysł kancelarii frankowych”.
Mechanizm jest prosty: Syndyk “nadepnął ci na odcisk”? Pisz skargę do ministerstwa! Składaj doniesienie do prokuratury! W obecnym klimacie polityczno-społecznym nie ma prostszej drogi, żeby
„ustrzelić” syndyka, aniżeli zasypać ministerstwo i prokuratury skargami, a media fałszywymi oskarżeniami wobec jego osoby. Kiedy te działania się jeszcze dodatkowo skoordynuje, można mieć nadzieję, że osiągnie się oczekiwany rezultat.
Specyfika postępowań upadłościowych powoduje, że jako syndyk mierzę się z wieloma wyzwaniami, a nawet aktami agresji ze strony osób i podmiotów z definicji niezadowolonych z faktu ogłoszenia upadłości danego podmiotu lub działań syndyka na rzecz odzyskania środków do masy upadłości. Jest to związane z nieustającymi konfliktami z różnymi interesariuszami postępowań, do których zaliczają się m.in. nierzetelni dłużnicy czy też osoby personalnie odpowiedzialne za powstanie stanu niewypłacalności.
Nie ma więc mowy o jakimkolwiek wprowadzaniu Sądu w błąd.
9. Czy może Pan odnieść się do zarzutów, że działania nadzorcze prowadziły do przejęcia kontroli nad majątkiem HREIT S.A. przez powiązane podmioty oraz że nastąpiło „niekorzystne rozporządzenie mieniem spółki”?
Są to puste i bezpodstawne zarzuty, których jedynym celem jest obstrukcja działań naprawczych podejmowanych względem HREIT, BDC i podmiotów zależnych. Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie te zarzuty nie mają oparcia w faktach i są jedynie medialnymi wydmuszkami, obliczonymi na wywołanie zamieszania i uzyskanie efektu pokrzywdzonego przez osoby, które zdecydowanie nie są ofiarami całej tej sytuacji. Nie jest to pierwszy raz, kiedy spotykam się z tego typu oskarżeniami. Jest to ryzyko zawodowe w zawodzie doradcy restrukturyzacyjnego – nie należy się tym przesadnie przejmować i profesjonalnie działać dalej, nie poddając się atakom i presji.
10. Jakie działania zamierza Pan podjąć, aby wyjaśnić wątpliwości dotyczące potencjalnego konfliktu interesów, transparentności i zgodności z etyką zawodową w prowadzonych postępowaniach restrukturyzacyjnych?
Tak jak do tej pory przy wszystkich tego typu akcjach defamacyjnych będę do dyspozycji wszystkich instytucji, które będą takich wyjaśnień oczekiwały. Dotyczy to zarówno Ministerstwa Sprawiedliwości, Sędziów, Sądów czy Prokuratury. Jestem raczej spokojny o ostateczny wynik tych procedur, ponieważ mam nadzieję, że nie wróciły czasy, w których obowiązywała zasada „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”.
Natomiast jeśli powyższa zasada zadziała, będzie to zła wiadomość dla obywateli. Po raz kolejny dowiedzą się, że w Polsce wystarczy mieć tupet, pieniądze i polityczne dojścia, aby bezkarnie prowadzić biznes, w którym prywatyzuje się zyski, a straty uspołecznia i przerzuca się na obywateli. Niestety takie jest dzisiaj doświadczenie klientów Hreit, BDC, GetBack, Getinu, Ideii, Aforti czy VBL.
Aktualnie Michał Sapota i jego nowi pełnomocnicy z kancelarii Jabłoński i Szczucki próbują zwalczać trzech zawodowych sędziów i dwóch doradców restrukturyzacyjnych. Oczywiście w mojej przeszłości spotkałem się z taką taktyką dłużnika w postępowaniu. Charakteryzowała ona w zasadzie wyłącznie dłużników nieuczciwych, próbujących zakryć szereg niewygodnych transakcji i przewin i taka strategia procesowa pojawiała się w zasadzie wyłącznie wówczas, kiedy dłużnik nie miał już nic na poparcie swoich stwierdzeń. Czy tak jest w tym przypadku? To się okaże już niedługo.
Szkoda, że w materiałach Państwa redakcji nie znalazły się żadne wzmianki o losie pokrzywdzonych, których w skali całego kraju jest według prokuratury ok. 10 tysięcy, a także o dużym śledztwie prowadzonym przez Prokuraturę w Łodzi. W tej chwili trzeba zabezpieczać interesy przede wszystkim polskich rodzin, które najczęściej – zaciągając kredyt lub pożyczkę – zainwestowały we współpracę w ramach grupy HREIT.