Kuczyński: Analitycy od mokrej roboty

18 października 2017, 07:30 Bezpieczeństwo

Ośrodek analityczny, z którym związany jest wyrzucony z Polski rosyjski agent wpływu, historyk Dmitrij K., to nie zwyczajny think-tank. RISS to ośrodek naszpikowany byłymi i aktywnymi funkcjonariuszami rosyjskich służb wywiadowczych. Był zamieszany nie tylko w rosyjską ingerencję w wybory prezydenckie w USA i Bułgarii, ale też w próbę puczu w Czarnogórze – pisze Grzegorz Kuczyński, autor BiznesAlert.pl.

Rosyjski Instytut Studiów Strategicznych stał się powszechnie znany po tym, jak w kwietniu Reuters napisał, iż amerykańskie służby ustaliły, że właśnie w tym think tanku opracowano plan ingerencji rosyjskiej w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku. Polecenie miał wydać sam prezydent Władimir Putin.

RISS powołał do życia w lutym 1992 prezydent Borys Jelcyn. Instytutu nie budowano od podstaw – po prostu przekształcono były Naukowo-Badawczy Instytut Problemów Wywiadowczych Pierwszego Głównego Zarządu KGB ZSRR. Nic dziwnego, że długo RISS działał jako analityczne wsparcie rosyjskiego wywiadu SWR. Dopiero w 2009 r. podporządkowano go administracji prezydenta. Wówczas też dyrektora RISS od 1994 roku, historyka i politologa Jewgienija Kożokina zmienił generał Leonid Reszetnikow. Z wykształcenia historyk, przyszedł prosto ze stanowiska naczelnika zarządu informacyjno-analitycznego SWR.

Zgodnie z ustawą ze stycznia 2012, zadania dla RISS formułuje administracja prezydencka, a zatwierdza je jej szef. Głównym celem działalności instytutu jest „informacyjno-analityczne wsparcie organów władzy przy formułowaniu strategicznych kierunków polityki państwowej w sferze zapewnienia bezpieczeństwa narodowego”. Wśród wymienionych w ustawie zadań jest też „analiza i prognozowanie rozwoju wydarzeń w poszczególnych krajach i regionach, które mogą doprowadzić do sytuacji kryzysowych, a także opracowanie propozycji o drogach i sposobach uregulowania takich sytuacji”. W ostatnich latach RISS skupiał się na „sytuacjach kryzysowych” na Bałkanach, a właściwie to je kreował. Generał Reszetnikow może się pochwalić rozbudowaną siecią kontaktów, głównie w Bułgarii i Grecji (służył tam kiedyś jako agent wywiadu), ale też wśród byłych pracowników służb specjalnych b. Jugosławii (utrzymuje bliskie relacje z rodziną Slobodana Miloszevicia).

Reszetnikow miał na przykład spory wkład w wytypowanie i zwycięstwo prorosyjskiego kandydata na prezydenta Bułgarii Rumena Radewa. Wiele wskazuje na to, że to szef RISS podsunął pomysł puczu w Czarnogórze – a już na Kremlu zdecydowano, by to zadanie powierzyć GRU. Próba zamachu stanu w październiku ub.r. nie udała się, a w styczniu br. Putin ogłosił zmianę na stanowisku szefa RISS. Reszetnikowa zastąpił były szef SWR Michaił Fradkow, którego z kolei kilka miesięcy wcześniej zmienił Siergiej Naryszkin. Reszetnikow miał odejść na emeryturę z wielką pompą w 70. urodziny dopiero w lutym 2017 r. Wcześniejsza pospieszna zmiana zaskoczyła wielu, także Fradkowa, typowanego na szefa rady nadzorczej Rosyjskich Kolei. Wiele wskazuje na to, że Reszetnikow zapłacił głową za blamaż w Czarnogórze. Teraz zasiada w radzie nadzorczej Cargrad TV, kanału należącego do Konstantina Małofiejewa. To milioner, wielki zwolennik euroazjatyzmu i prawosławia. Sponsor rebelii w Donbasie i serbskich nacjonalistów, ważny pośrednik w kontaktach władz Rosji z europejskimi populistami.

ABW wydaliła z Polski obywatela Rosji. “Działał na rzecz wrogiego państwa”