Latem ma dojść do politycznego porozumienie o synchronizacji

26 kwietnia 2018, 11:15 Alert

Latem Polska i Państwa Bałtyckie powinny podpisać polityczne porozumienie ws. synchronizacji sieci energetycznych – powiedział PAP minister energii Litwy Żygimantas Vaicziunas. Jak zaznaczył, będzie to podstawą do dalszych działań, zaplanowanych do 2025 r.

fot. pixabay.com

„Całą operację synchronizacji podzieliliśmy na część techniczną i polityczną. Pod koniec maja powinny być gotowe dwa studia techniczne – na temat dynamicznej stabilności połączonych systemów i na temat kontroli częstotliwości. Mając te dwa dokumenty, powinniśmy osiągnąć polityczną zgodę, co do dalszych działań” – wyjaśnił Vaicziunas.

Sieci energetyczne Państw Bałtyckich cały czas pracują w poradzieckim systemie kontroli częstotliwości IPS/UPS. W efekcie państwa te nie kontrolują wszystkich parametrów funkcjonowania ich sieci, centrala systemu znajduje się w Moskwie. Polska opuściła IPS/UPS i dołączyła do europejskiego systemu CEN w latach 90.

Najważniejszą częścią porozumienia politycznego ma być potwierdzenie, że najlepszą opcją jest synchronizacja poprzez Polskę – zaznaczył Vaicziunas. W przeszłości np. Estonia zgłaszała pomysł synchronizacji z systemem skandynawskim poprzez jej połączenia kablowe w Finlandią.

Również minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkieviczius jest przekonany, że porozumienie wskaże Polskę jako najlepsze wyjście. „Wierzę, że partnerzy podzielają nasze stanowisko, że najbardziej korzystna opcja to synchronizacja poprzez Polskę” – powiedział PAP Linkieviczius.

Jak dodał Linkieviczius, „na razie są dobre perspektywy na to, że kiedy zajmiemy wspólne stanowisko, to dostaniemy unijne fundusze na cały proces synchronizacji”. „Cały projekt jest duży, a Litwa jest niewielkim krajem, więc wydatki dla niej mogą być znaczące. Stąd ubieganie się o unijną pomoc jest racjonalne. Uważam, że cały ten projekt ma wielkie znaczenie i wierzę, że Komisja Europejska myśli w ten sam sposób” – podkreślił szef litewskiej dyplomacji.

Żygimantas Vaicziunas również ocenił, że bez pomocy Unii całego projektu nie da się przeprowadzić. A przecież dotyczy tak fundamentalnej kwestii, jak bezpieczeństwo dostaw energii – zaznaczył. „To porozumienie będzie zatem podstawą do zaplanowania konkretnych działań na poziomie technicznym i wystąpienia dla nich o unijne wsparcie finansowe” – zaznaczył.

Minister energii Litwy przypomniał, że studia techniczne mają natomiast wskazać optymalny scenariusz z trzech rozważanych i któryś trzeba będzie wybrać. Scenariusze zakładają synchronizację przez istniejące połączenie LitPol Link, budowę LitPol Link 2 lub podmorskiego kabla prądu stałego Władysławowo-Kłajpeda.

Vaicziunas przypomniała, że poprzednie porozumienie ws. synchronizacji z 2014 r. podpisały tylko trzy Państwa Bałtyckie. Obecność Polski w przygotowywanym porozumieniu jest różnicą zasadniczą – podkreślił. „To krok naprzód. To będzie zrównoważone porozumienie głównych aktorów całej operacji” – podkreślił.

Na razie Litwa przygotowuje plany na wypadek uruchomienia elektrowni jądrowej w Ostrowcu na Białorusi. Litwini głośno protestują przeciwko budowie siłowni tuż przy ich granicy, 40 km od Wilna.

„Po uruchomieniu Ostrowca zamkniemy rynek dla energii z Białorusi. Wstrzymamy przepływy handlowe do naszego systemu. A kiedy się zsynchronizujemy będziemy mieli możliwość powstrzymać również przepływy fizyczne, niehandlowe” – powiedział Vaicziunas. Jak dodał, rząd ma plan działania, zawierający wszystkie niezbędne kroki.

Litwini zamierzają, m.in. za pomocą specjalnej metody obliczeń, kontrolować, czy na ich rynek nie przepływa energia, której rząd nie chce. W kraju obowiązują już regulacje, zakazujące używania litewskich źródeł energii oraz elektrowni szczytowo-pompowej Kruonis na potrzeby „zagranicznych, niebezpiecznych źródeł”, w tym Ostrowca.

Według litewskiego rządu i ekspertów zapowiedź zamknięcia zagranicznych rynków dla energii z Ostrowca jest dla Białorusi bardzo poważnym problemem, przede wszystkim finansowym. Litewski operator sieci przesyłowej Litgrid oszacował, że bez sprzedaży do UE, Białoruś nie uzyska rocznie 350 mln euro na jeden reaktor, czyli 700 mln euro rocznie dla obu. A mimo braku tych dochodów będzie musiała spłacać rosyjski kredyt na budowę elektrowni.

Polska Agencja Prasowa