Na przełomie XX i XXI wieku Liban zyskał sławę dzięki zaskakująco szybkiemu tempu rozwoju. – Ostatnie lata przyniosły jednak diametralną zmianę sytuacji, pogrążając kraj w głębokim kryzysie o podłożu ekonomicznym, politycznym a także energetycznym. Codziennością stał się zaledwie dwugodzinny dostęp do energii elektrycznej oraz kilkukilometrowe kolejki do stacji benzynowej. Punktem zwrotnym mogą być inwestycję w fotowoltaikę, sprawiającą wrażenie idealnego rozwiązania dla kraju o tak dużym, rocznym napromieniowaniu. Te jednak wymagają ogromnych nakładów finansowych, które mogą być niemożliwe dla stosunkowo małego państwa, jakim jest Liban – pisze Julia Ćwiek ze Studenckiego Koła Naukowego SKN Energetyki.
Liban jest bardzo ciekawym przykładem kraju, który zaskakująco szybko stracił dotychczasową siłę i tempo rozwoju gospodarczego. Po zakończeniu wojny domowej trwającej w latach
1975-1990, kraj dążył do odzyskania pozycji głównego ośrodka finansowego oraz kulturalnego całego Bliskiego Wschodu, co miało realną szansę powodzenia. Dzięki wsparciu finansowemu z zagranicy, w tym także z Polski, rozpoczęto wiele inwestycji. Powstały sieci dróg i autostrad mających uwolnić Bejrut i inne miasta od słynnego zakorkowania. Pomimo uciążliwości, korki te można było utożsamiać z dowodem ogólnego dobrobytu i prestiżu w świecie arabskim, ze względu na możliwość zakupu i użytkowania samochodu przez większość obywateli. Dzięki ogromnemu potencjałowi rodzimego sektora usług, Liban zyskał nawet miano Szwajcarii bliskiego wschodu. Jak się okazało, kraj rozwijał się, ale jedynie pozornie. Wspomniany rozwój zmienił się w kryzys, gdy tylko rządowi wyczerpały się środki na subwencje i dopłaty. Aktualnie, infrastruktura jest niewykorzystywana a dawniej pełne autostrady zmieniły się w puste, bezużyteczne pasma asfaltu. Zadłużenie kraju wciąż rośnie i nie widać perspektyw, aby ten trend mógł ulec zmianie w najbliższym czasie.
Kryzys ekonomiczny w Libanie przyniósł ze sobą wiele niekorzystnych zjawisk, z których najbardziej dostrzegalne jest ubóstwo energetyczne, dotykające w największym stopniu obywateli. Ich sytuacja stale się pogarsza, co obrazuje inflacja na poziomie ponad 200 procent (Listopad 2021). W efekcie, pensja minimalna w Libanie wynosi równowartość 120 PLN. Racjonowanie energii elektrycznej stało się dla obywateli nieodłącznym elementem codziennego życia co skutkuje w regularnych demonstracjach i strajkach przeciwko skorumpowanej władzy.
W październiku 2021 roku z powodu niedoboru paliwa, zamknięto dwie główne libańskie elektrownie- Deir Ammar i Zahrani. Krajowy system wytwórczy oparty jest przede wszystkim właśnie na jednostkach zasilanych ropą naftową (7) oraz kilku elektrowniach wodnych. Przyczyn problemów z dostępnością ropy naftowej jest kilka, z czego najważniejsza związana jest z polityką. Władze Libanu, należącego do 42 najbardziej skorumpowanych krajów świata, przez lata subwencjonowały ropę, utrzymując ceny poniżej cen rynkowych. W momencie, gdy kryzys finansowy państwa nie pozwolił na dalsze dopłaty, ceny ropy wzrosły nawet kilkukrotnie. Ponadto, Liban nie posiada własnych zasobów tego surowca, a więc zależy bezpośrednio od importu, który w przypadku polityki Hezbollahu jest silnie powiązany z sytuacją geopolityczną na Bliskim Wschodzie. Aby zrozumieć złożoność problemu dostaw ropy naftowej należy dokładniej przyjrzeć się sąsiadom Libanu. Najbliższym arabskim sąsiadem tego kraju jest rozedrgana i współpracująca z szyickim Iranem Syria, na której terenie trwa nadal niszczycielska wojna domowa. Ze względu na zniszczenia i wynikającą z nich chęć odbudowy, rząd Baszara-Al Asada jest skoncentrowany na jak największym imporcie ropy naftowej. Popyt na paliwo u libańskiego sąsiada stał się przyczyną masowego szmuglu surowca, w którym sami obywatele Libanu upatrują przyczyny kryzysu energetycznego. Odległość dzieląca stolice dwóch państw – Bejrut i Damaszek jest niewielka a same miasta są bardzo dobrze połączone komunikacyjnie, co naturalnie ułatwia przewóz paliwa z Libanu do Syrii. Drugim sąsiadem Libanu jest Izrael, w przypadku którego zaszłości historyczne oraz działalność Hezbollahu uniemożliwiają jakiekolwiek transakcje. Ponadto, statki z ropą płynące do Libanu z Iranu są często blokowane przez izraelskie służby ze względu na nałożone na szyicki kraj embargo. Znalezieniu alternatywnego źródła dostaw nie sprzyja również niewypłacalność kraju, która powoduje, że spółki dystrybuujące paliwo odmawiają rozładunku surowca w Libańskich portach. W efekcie kraj cierpi na ciężkie braki paliwa zarówno na stacjach benzynowych jak i elektrowniach.
Ograniczone dostawy energii powodują nie tylko braki prądu w domach, ale także problemy z wytwarzaniem najbardziej niezbędnych produktów do życia. Za przykład można podać chleb, do którego wyprodukowania potrzeba mąki, należącej do towarów deficytowych właśnie z powodu wyłączonych młynów. Uzależnione od dostaw energii są także pompy, dostarczające czystą wodę do mieszkań, które nie pracują z powodu racjonowania energii, powodując tym samym braki bieżącej wody w gospodarstwach domowych. Z powodu braku paliwa, wyłączone z ruchu są nie tylko prywatne samochody, ale także auta służb cywilnych, w tym karetki pogotowia. Co więcej, na przerwy w dostawach prądu wrażliwe są szpitale, potrzebujące nieustannego dostępu do energii elektrycznej ze względu na niezbędne w czasie pandemii COVID-19 respiratory czy aparaturę potrzebną do wykonywania nagłych operacji.
Rozwiązaniem dla energetyki Libanu może być właśnie fotowoltaika, w której Libańczycy dostrzegają nie tyko alternatywne, czyste źródło zasilania, ale wręcz ratunek dla siebie i swoich rodzin. Liban jako kraj, w którym ponad 300 dni w roku intensywnie świeci słońce, ma podobnie jak pobliska Arabia Saudyjska czy Izrael, ogromny potencjał w zakresie energetyki słonecznej.
Niestety, inwestycje zarówno w duże jednostki wytwórcze (farmy fotowoltaiczne) jak i generację rozproszoną (mikroinstalacje PV) mają w tym kraju znikome szanse zaistnienia, ze względu na barierę kosztową, której Liban samodzielnie nie jest w stanie pokonać. Sama inwestycja w domową instalację słoneczną to koszt rzędu 2-3 tys. USD, co wykracza poza możliwości przeciętnej libańskiej rodziny, w której wynagrodzenie wynosi równowartość wspomnianych kilkuset złotych miesięcznie.
Co więcej, jeśli powstałyby takie inwestycje, to istnieje realne zagrożenie, że nieprzystosowana do współpracy z OZE, przestarzała sieć elektroenergetyczna nie wytrzyma częstych fluktuacji mocy, charakterystycznych dla źródeł odnawialnych. W efekcie niezagospodarowane nadwyżki energii elektrycznej w ciągu dnia mogą zakłócać pracę całego systemu elektroenergetycznego, w tym także jednostek wytwórczych. Konieczność ich wyłączenia będzie z kolei powodowała deficyt energii w porach wieczornych i nocnych, kiedy produkcja z PV będzie zerowa. Aby temu zapobiec, konieczne byłyby liczne inwestycje w rozbudowę i modernizację infrastruktury sieciowej, co generowałoby kolejne koszty.
Uzupełnieniem powyższego rozwiązania są magazyny energii, umożliwiające zagospodarowanie jej nadwyżek z fotowoltaiki. Jeżeli wśród posiadanych elektrowni wodnych istnieją jednostki szczytowo – pompowe, mogłyby na początku wziąć na siebie ciężar bilansowania pierwszych instalacji słonecznych. Dodatkowo górzyste ukształtowanie terenu stwarza dogodne warunki pod budowę kolejnych takich obiektów. Pewną alternatywę stanowi również budowa magazynów elektrochemicznych (np. litowo-jonowych).
Warto podkreślić, że choć przy odpowiednich nakładach finansowych w infrastrukturę przesyłową oraz magazynującą PV mogłaby pokrywać częściowy deficyt energii elektrycznej, powstały w wyniku wyłączenia elektrowni lub ich zbytniego przeciążenia, to nie może funkcjonować jako bazowe źródło energii. Narzuca to konieczność rozbudowy i modernizacji także infrastruktury wytwórczej. Reasumując, wszelkie inwestycje w fotowoltaikę musiałyby się wiązać z równoczesnymi nakładami na rozwój zdolności przesyłowych, magazynowych i produkcyjnych. Takie działania niewątpliwie poprawiłyby sytuację energetyczną Libanu. Niestety z powodu braku odpowiednich środków, sprzężenie nowych mocy w PV z nowoczesną infrastrukturą energetyczną wydaje się bardziej utopią niż realnym rozwiązaniem, stawiając kraj w sytuacji praktycznie bez wyjścia. Można zatem założyć, że kryzys energetyczny nie minie a społeczeństwo nadal będzie odczuwało jego skutki. Mimo, że na pomoc Libańczykom przychodzą rodziny mieszkające za granicą, kraj może uratować jedynie pomoc systemowa np. w postaci inwestycji zagranicznych, które jak pokazuje historia Libanu, nie zawsze gwarantują pozytywny efekt.