Podczas XX Konferencji GAZTERM w Międzyzdrojach doszło do sporu o liberalizację rynku gazu w Polsce. Spierali się przedstawiciele organizacji zrzeszającej europejskich handlarzy gazem EFET i polskiej spółki PGNiG.
– Kiedy mówmy o bezpieczeństwie dostaw to stowarzyszenie takie jak EFET stawia na konkurencyjność rynku. Jeżeli uzgodnimy ten paradygmat to może powiedzieć, że będziemy mieli otwarty konkurencyjny i zliberalizowany rynek. Taki rynek może być bardzo korzystny dla konsumentów. Jeżeli przyjrzymy się Polsce to rynek hurtowy od 2014 roku jest w 95 procentach kontrolowany przez jedną firmę – ostrzegł Davide Rubini, wicedyrektor EFET Taskforce for Central and Eastern Europe for Gas.
– Jeżeli przyjrzymy się wynikom opcji marcowych widzimy, że poziom rezerwacji to jedna trzecia tego co obserwowaliśmy historycznie. Jeżeli spojrzymy na spread to normalnie historycznie 3-5 latach wynosił on 0,5 euro za 1 MWh i zmieniło się to w stronę 5 euro. Jeżeli spojrzymy na magazynowanie i otwarcie rynku to zauważymy, że magazynowanie na Słowacji to jedna siódma kosztów tego co w Polsce – powiedział Rubini. –
Jeżeli mamy mówić o potencjale polskiego rynku i Trójmorza to musimy się skupić na takich elementach, jak rozwiązania legislacyjne aby międzynarodowe firmy mogły przyciągnąć gaz po korzystnych cenach.
– Musimy 55 procent naszego gazu sprzedawać na giełdzie. To rynek musi odpowiedzieć na nasza ofertę – odparł wiceprezes PGNiG Maciej Woźniak. – Jeżeli nie przedstawimy korzystnej oferty to nie sprzedamy gazu i dostaniemy kary. Nie jest tak, że PGNiG zarezerwował wszystkie moce na granicy. Z naszych analiz wynika, że są jeszcze wolne.