Zwiększone dostawy z Libii mogą mieć pewne znaczenie dla globalnego rynku ropy. Stan cięć wydobycia przez państwa członkowskie OPEC w ostatnich miesiącach – wyniósł 560 000 b/d. Wzrost wydobycia w Libii o 315 000 b/d to byłoby więcej niż połowa uzyskanego ograniczenia produkcji przez OPEC – pisze Teresa Wójcik, redaktor BiznesAlert.pl.
Państwowa libijska spółka naftowa National Oil Corporation (NOC) zapowiedziała, że wydobycie ropy z pola naftowego Al-Shara zostaje przywrócone, a bezpieczeństwo pola i produkcji znowu zapewnia specjalna służba NOC.
Pole Al-Sharara, znajdujące się około 900 km na południe od Trypolisu. jest jednym z najważniejszych pól naftowych w Libii. Prawie trzy miesiące temu zostało opanowane przez uzbrojoną grupę, która zablokowała wydobycie, co spowodowało duże straty dla NOC – jak powiedział prezes spółki Mustafa Sanalla. Straty są szacowane na 1.8 mld dol. choć zablokowanie wydobycia zostało zakwalifikowane jako spowodowane „siłą wyższą”, co uchroniło NOC przed wysokimi karami umownymi za niedostarczenie zakontraktowanych dostaw.
Cięcia i wzrost produkcji jednocześnie?
Produkcja z pola Al-Sharara wynosiła około 315 000 baryłek dziennie, co stanowiło prawie 1/3 całego wydobycia ropy w Libii. Produkcję prowadził koncern NOC z udziałem czterech europejskich firm naftowych.
Libia jest wciąż niestabilnym dostawcą ropy naftowej na rynek światowy, gdyż jeszcze trwa chaos panujący w kraju od czasu obalenia dyktatora Moamera Kadafiego w 2011 roku. Kraj jest podzielony między rywalizujące z sobą ugrupowania plemienno-religijne. Jedno z takich samozwańczych ugrupowań Libijska Armia Narodowa Haftara zajęła Al-Sharara w ramach operacji wojskowej na południu kraju. Wydobycie zostało wówczas zablokowane.
Po obecnym wznowieniu, zwiększone dostawy z Libii będą mieć pewne znaczenie dla globalnego rynku ropy. Stan cięć wydobycia przez państwa członkowskie OPEC w lutym br. jest według Bloomberga znaczny – wyniósł 560 000 b/d i zmniejszył globalną produkcję do poziomu 30,5 mln b/d. To jest najniższy poziom od prawie czterech lat. Wzrost wydobycia w Libii o 315 000 b/d to byłoby więcej niż połowa ograniczenia produkcji w ramach porozumienia naftowego OPEC.
Czy utrzyma się delikatna równowaga podaży i popytu?
Można się zastanawiać na ile znacznie zwiększone dostawy libijskie wpłyną na ceny ropy Brent. Rynek wydaje się być coraz bardziej wrażliwy na bodźce „pozarynkowe” stymulujące popyt, jak kolejne tweety Donalda Trumpa o przedłużeniu zawieszenia wojny handlowej z Chinami czy niejasne informacje z niepewnych źródeł o zmianach w polityce finansowej Chin, powodujące lekkie zwyżki na giełdach w Londynie i w Nowym Jorku. Stabilizującą rolę niewątpliwie odegrała wypowiedź saudyjskiego ministra energii Khalida Al-Faliha o przedłużeniu obecnego porozumienia naftowego na drugą połowę roku. Al-Falih zapowiedział w lutym, że Arabia Saudyjska dodatkowo zmniejszy wydobycie ropy w reakcji na wzrost produkcji ropy z łupków w USA, dochodzący do rekordowego poziomu 12,1 mln b/d.
Miniony tydzień nie był więc szczególnie zaskakujący. Cena ropy WTI od początku tygodnia wahała się w wąskich granicach od 55,5 do nieco ponad 56 dolarów za baryłkę. Notowania ropy Brent prawie niedostrzegalnie rosły powyżej 65 dolarów.