icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Kohut: Polska musi określić, kiedy odejdzie od węgla (ROZMOWA)

Sprawiedliwa transformacja na Śląsku jest mocno zagrożona postępowaniem rządu, który, trzeba to jasno powiedzieć, szkodzi Śląskowi i branży górniczej. Doświadczenia innych regionów górniczych dowodzą, że warunkiem sukcesu sprawiedliwej transformacji jest przemyślany plan, z wyraźnie określoną datą odejścia od węgla – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl poseł do Parlamentu Europejskiego Łukasz Kohut z ramienia partii Wiosna Roberta Biedronia.

BiznesAlert.pl: Urodził się Pan w Katowicach, jest Pan liderem Wiosny w województwie śląskim,  jest Pan posłem do Parlamentu Europejskiego od 2019 roku. Jak dziś widzi Pan przyszłość energetyczną Śląska w dobie transformacji energetycznej? Czy sprawiedliwa transformacja jest realna?

Łukasz Kohut: Przede wszystkim warto uściślić, co rozumiemy pod pojęciem sprawiedliwej transformacji, mam bowiem wrażenie, że dość często definiujemy to pojęcie różnie i stąd w dyskusji publicznej spieramy się częściej niż rzeczywiście trzeba. Według mnie najważniejszymi elementami sprawiedliwej transformacji energetycznej na Śląsku są: wsparcie dla pracowników tracących zatrudnienie w wydobyciu i branżach gospodarki opartej na węglu, uwzględnianie głosów i interesów lokalnych społeczności w całym procesie transformacji, podejmowanie decyzji z udziałem partnerów społecznych oraz, oczywiście, ochrona klimatu i środowiska naturalnego. Transformacja energetyczna nie jest przecież fanaberią, czy projektem, który można odłożyć na później – jest odpowiedzią na fakty: katastrofę klimatyczną i kończące się złoża paliw kopalnych.

Czy tak rozumiana sprawiedliwa transformacja na Śląsku jest realna? Oczywiście tak. Jest jednak mocno zagrożona postępowaniem rządu, który, trzeba to jasno powiedzieć, szkodzi Śląskowi i branży górniczej. Doświadczenia innych regionów górniczych dowodzą, że warunkiem sukcesu sprawiedliwej transformacji jest przemyślany plan, z wyraźnie określoną datą odejścia od węgla. Bo – podkreślmy raz jeszcze – węgiel się kończy niezależnie od tego, na ile gorąco byśmy zaklinali rzeczywistość. Tymczasem rząd tego nie widzi, albo udaje, że nie widzi, i za sprawiedliwą transformację zdaje się uważać jak najdłuższe utrzymywanie nierentownych kopalń, ogromnym kosztem ludzkim, ekonomicznym, i środowiskowym. W efekcie pisze scenariusz odchodzenia od węgla w sposób chaotyczny, nieprzygotowany i skutkujący poważnymi szkodami społecznymi. Dodatkowo jako Ślązak z krwi i kości nie wyobrażam sobie, żeby w ramach transformacji nie powstały nowe miejsca pracy na Śląsku. W tej sprawie mamy konsensus wszystkich śląskich polityków z wszystkich opcji politycznych. Śląsk przez dekady był motorem gospodarczym polskiej gospodarki i nie wyobrażam sobie, żeby stał się Polską C czy slumsami Europy.

Jakie proponuje Pan rozwiązania dla górnictwa? Transformacja energetyczna może być kosztowna…

Będzie kosztowna, to nie ulega wątpliwości. I powinniśmy o tym głośno mówić , bo – jak już podkreślałem – warunkiem udanej sprawiedliwej transformacji jest uczciwość i przejrzystość wszystkich działań, na wszystkich szczeblach. Na transformację muszą pójść ogromne środki finansowe – zarówno unijne, jak i krajowe. Unijny Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji, mobilizujący ponad sto miliardów euro, to krok w dobrym kierunku. Bardzo ważnym elementem jest również kwestia tożsamości regionu, tożsamości Śląska. Tu zadanie dla śląskich regionalistów, ludzi kultury, nauki, sztuki – zapewnienia, by etos i docenienie pracy w górnictwie, w branżach węglowych nie odeszły, mimo odejścia od węgla. Ale tu akurat nie mam żadnych obaw – tożsamość śląska, regionalna, związek z hajmatem – to akurat najmocniejsze elementy całego procesu. Polska nie zna Śląska i czasem mam wrażenie, że ciągle się go boi – najwyższy czas to zmienić i rozpocząć dyskusję o skomplikowanej śląskiej historii. Najwyższy czas by uznać język śląski za język regionalny, a Ślązaków za mniejszość etniczną. Dla bardzo wielu z nas to bardzo ważne.

Czy Nowy Zielony Ład jest realną odpowiedzą na problem zmian klimatu?

Tak, Nowy Zielony Ład uważam za dobry, realistyczny projekt. Łączy w sobie konieczne cele klimatyczne (celowo używam słowa konieczne, a nie ambitne, bo katastrofa klimatyczna jest faktem, i działania w obszarze klimatu nie są kwestią takich czy innych ambicji, a kwestią konieczności), obiecujące finansowanie i niezbędne koncepcje redefiniujące naszą rabunkową gospodarkę, np. koncepcję gospodarki o obiegu zamkniętym czy też koncepcję „od pola do stołu”. Oczywiście, Komisja Europejska nie przedstawiła jeszcze wszystkich propozycji w obszarze Nowego Zielonego Ładu, przed nami dyskusja nad jego ostatecznym kształtem. Ale na chwilę obecną mogę powiedzieć – tak, uważam, że jest to dobry projekt.

Na początku marca przekonywał Pan, że krajowe plany na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030 (KPEiK) powinny zostać przeanalizowane. Dlaczego? Jaka jest ich rola dziś, a jaka powinna być? 

W artykule dla The Parliament Magazine, który napisałem w celu podkreślenia wagi koordynacji działań pomiędzy państwami członkowskimi UE, a także pomiędzy nimi i instytucjami UE, w obszarze polityki energetycznej i klimatycznej, zaznaczyłem, jak istotne są tzw. krajowe plany na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030 (KPEiK). Jeżeli mamy osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku, to nasze obecne działania, i wszystkich kolejnych lat, muszą być podporządkowane temu celowi, muszą być wzajemnie spójne. I pod tym kątem powinny być przeanalizowane wszystkie KPEiK. Konieczna jest również analiza tych planów pod kątem ich konwergencji – państwa członkowskie startują z innych pozycji, są bardziej lub mniej zaawansowane na drodze do zielonej energii. Projekty UE, w tym projekty finansowe, muszą to uwzględniać. Również, co oczywiste, państwa członkowskie będą się różnić co do pożądanego, ostatecznego zielonego miksu energetycznego. Podsumowując – KPEiK powinny być spójną mapą drogową dla UE-27 na drodze do neutralności klimatycznej.

Czy pandemia może w wpłynąć na starania UE o osiągnięcie neutralności klimatycznej i transformację energetyczną? Jak wesprzeć energetykę w dobie pandemii?

Tak, rzeczywiście znajdujemy się w sytuacji bez precedensu – pandemia COVID-19 niewątpliwie wywoła ogromne spustoszenie gospodarcze. Sytuacja jest dynamiczna, ale już wiemy, że energetyka ucierpi – kiedy gospodarka stoi, zużycie prądu jest mniejsze, a kopalnie i przedsiębiorstwa energetyczne zarabiają znacznie mniej. Oczywiście tu, tak jak i w innych sektorach, potrzebna jest doraźna pomoc publiczna, pomoc finansowa. Ale tych potrzeb – potrzeb na tu i teraz w różnych sektorach gospodarczych oraz oczywiście w ochronie zdrowia, nie powinno się mylić z działaniem długofalowym. Pomoc „na tu i teraz” ma oczywiście pierwszeństwo i ograniczanie jej w imię jakiegokolwiek długofalowego projektu byłoby absurdem. Jak się pali, to się gasi, a nie analizuje, czy woda spełnia normy. I miejmy nadzieję, że ten pandemiczny pożar da się ugasić jak najszybciej. Ale potem jest faza odbudowywania. W związku z rozpoczynającym się  potężnym  załamaniem gospodarczym, słychać głosy, że potrzebne jest wpompowanie ogromnych pieniędzy w gospodarki europejskie, że potrzebujemy nowego Planu Marshalla. I że w związku z tym trzeba odłożyć Nowy Zielony Ład. Ja tej ostatniej konkluzji nie popieram. Po pierwsze – przyczyny, dla których pracujemy nad Nowym Zielonym Ładem się nie zmieniły; klimat zmienia się katastrofalnie, kończą się złoża węgla. I pandemia wiele tu nie zmieniła. Po drugie – i to jest ogromnie ważne – rzeczywiście potrzebujemy nowego Planu Marshalla, rzeczywiście potrzebujemy ogromnych pieniędzy na podtrzymanie i ponowne rozkręcenie gospodarek. Potrzebujemy ogromnych inwestycji publicznych. I te inwestycje mogłyby być kierowane na zielone sektory – łącząc cele klimatyczne i gospodarcze. Z pewnością wymaga to spojrzenia na projekty Nowego Zielonego Ładu z perspektywy szkód wyrządzanych przez pandemię, ale raczej co do ich gospodarczego potencjału, a nie celowości.

Rozmawiała Patrycja Rapacka

Sprawiedliwa transformacja na Śląsku jest mocno zagrożona postępowaniem rządu, który, trzeba to jasno powiedzieć, szkodzi Śląskowi i branży górniczej. Doświadczenia innych regionów górniczych dowodzą, że warunkiem sukcesu sprawiedliwej transformacji jest przemyślany plan, z wyraźnie określoną datą odejścia od węgla – mówi w rozmowie z BiznesAlert.pl poseł do Parlamentu Europejskiego Łukasz Kohut z ramienia partii Wiosna Roberta Biedronia.

BiznesAlert.pl: Urodził się Pan w Katowicach, jest Pan liderem Wiosny w województwie śląskim,  jest Pan posłem do Parlamentu Europejskiego od 2019 roku. Jak dziś widzi Pan przyszłość energetyczną Śląska w dobie transformacji energetycznej? Czy sprawiedliwa transformacja jest realna?

Łukasz Kohut: Przede wszystkim warto uściślić, co rozumiemy pod pojęciem sprawiedliwej transformacji, mam bowiem wrażenie, że dość często definiujemy to pojęcie różnie i stąd w dyskusji publicznej spieramy się częściej niż rzeczywiście trzeba. Według mnie najważniejszymi elementami sprawiedliwej transformacji energetycznej na Śląsku są: wsparcie dla pracowników tracących zatrudnienie w wydobyciu i branżach gospodarki opartej na węglu, uwzględnianie głosów i interesów lokalnych społeczności w całym procesie transformacji, podejmowanie decyzji z udziałem partnerów społecznych oraz, oczywiście, ochrona klimatu i środowiska naturalnego. Transformacja energetyczna nie jest przecież fanaberią, czy projektem, który można odłożyć na później – jest odpowiedzią na fakty: katastrofę klimatyczną i kończące się złoża paliw kopalnych.

Czy tak rozumiana sprawiedliwa transformacja na Śląsku jest realna? Oczywiście tak. Jest jednak mocno zagrożona postępowaniem rządu, który, trzeba to jasno powiedzieć, szkodzi Śląskowi i branży górniczej. Doświadczenia innych regionów górniczych dowodzą, że warunkiem sukcesu sprawiedliwej transformacji jest przemyślany plan, z wyraźnie określoną datą odejścia od węgla. Bo – podkreślmy raz jeszcze – węgiel się kończy niezależnie od tego, na ile gorąco byśmy zaklinali rzeczywistość. Tymczasem rząd tego nie widzi, albo udaje, że nie widzi, i za sprawiedliwą transformację zdaje się uważać jak najdłuższe utrzymywanie nierentownych kopalń, ogromnym kosztem ludzkim, ekonomicznym, i środowiskowym. W efekcie pisze scenariusz odchodzenia od węgla w sposób chaotyczny, nieprzygotowany i skutkujący poważnymi szkodami społecznymi. Dodatkowo jako Ślązak z krwi i kości nie wyobrażam sobie, żeby w ramach transformacji nie powstały nowe miejsca pracy na Śląsku. W tej sprawie mamy konsensus wszystkich śląskich polityków z wszystkich opcji politycznych. Śląsk przez dekady był motorem gospodarczym polskiej gospodarki i nie wyobrażam sobie, żeby stał się Polską C czy slumsami Europy.

Jakie proponuje Pan rozwiązania dla górnictwa? Transformacja energetyczna może być kosztowna…

Będzie kosztowna, to nie ulega wątpliwości. I powinniśmy o tym głośno mówić , bo – jak już podkreślałem – warunkiem udanej sprawiedliwej transformacji jest uczciwość i przejrzystość wszystkich działań, na wszystkich szczeblach. Na transformację muszą pójść ogromne środki finansowe – zarówno unijne, jak i krajowe. Unijny Mechanizm Sprawiedliwej Transformacji, mobilizujący ponad sto miliardów euro, to krok w dobrym kierunku. Bardzo ważnym elementem jest również kwestia tożsamości regionu, tożsamości Śląska. Tu zadanie dla śląskich regionalistów, ludzi kultury, nauki, sztuki – zapewnienia, by etos i docenienie pracy w górnictwie, w branżach węglowych nie odeszły, mimo odejścia od węgla. Ale tu akurat nie mam żadnych obaw – tożsamość śląska, regionalna, związek z hajmatem – to akurat najmocniejsze elementy całego procesu. Polska nie zna Śląska i czasem mam wrażenie, że ciągle się go boi – najwyższy czas to zmienić i rozpocząć dyskusję o skomplikowanej śląskiej historii. Najwyższy czas by uznać język śląski za język regionalny, a Ślązaków za mniejszość etniczną. Dla bardzo wielu z nas to bardzo ważne.

Czy Nowy Zielony Ład jest realną odpowiedzą na problem zmian klimatu?

Tak, Nowy Zielony Ład uważam za dobry, realistyczny projekt. Łączy w sobie konieczne cele klimatyczne (celowo używam słowa konieczne, a nie ambitne, bo katastrofa klimatyczna jest faktem, i działania w obszarze klimatu nie są kwestią takich czy innych ambicji, a kwestią konieczności), obiecujące finansowanie i niezbędne koncepcje redefiniujące naszą rabunkową gospodarkę, np. koncepcję gospodarki o obiegu zamkniętym czy też koncepcję „od pola do stołu”. Oczywiście, Komisja Europejska nie przedstawiła jeszcze wszystkich propozycji w obszarze Nowego Zielonego Ładu, przed nami dyskusja nad jego ostatecznym kształtem. Ale na chwilę obecną mogę powiedzieć – tak, uważam, że jest to dobry projekt.

Na początku marca przekonywał Pan, że krajowe plany na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030 (KPEiK) powinny zostać przeanalizowane. Dlaczego? Jaka jest ich rola dziś, a jaka powinna być? 

W artykule dla The Parliament Magazine, który napisałem w celu podkreślenia wagi koordynacji działań pomiędzy państwami członkowskimi UE, a także pomiędzy nimi i instytucjami UE, w obszarze polityki energetycznej i klimatycznej, zaznaczyłem, jak istotne są tzw. krajowe plany na rzecz energii i klimatu na lata 2021-2030 (KPEiK). Jeżeli mamy osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku, to nasze obecne działania, i wszystkich kolejnych lat, muszą być podporządkowane temu celowi, muszą być wzajemnie spójne. I pod tym kątem powinny być przeanalizowane wszystkie KPEiK. Konieczna jest również analiza tych planów pod kątem ich konwergencji – państwa członkowskie startują z innych pozycji, są bardziej lub mniej zaawansowane na drodze do zielonej energii. Projekty UE, w tym projekty finansowe, muszą to uwzględniać. Również, co oczywiste, państwa członkowskie będą się różnić co do pożądanego, ostatecznego zielonego miksu energetycznego. Podsumowując – KPEiK powinny być spójną mapą drogową dla UE-27 na drodze do neutralności klimatycznej.

Czy pandemia może w wpłynąć na starania UE o osiągnięcie neutralności klimatycznej i transformację energetyczną? Jak wesprzeć energetykę w dobie pandemii?

Tak, rzeczywiście znajdujemy się w sytuacji bez precedensu – pandemia COVID-19 niewątpliwie wywoła ogromne spustoszenie gospodarcze. Sytuacja jest dynamiczna, ale już wiemy, że energetyka ucierpi – kiedy gospodarka stoi, zużycie prądu jest mniejsze, a kopalnie i przedsiębiorstwa energetyczne zarabiają znacznie mniej. Oczywiście tu, tak jak i w innych sektorach, potrzebna jest doraźna pomoc publiczna, pomoc finansowa. Ale tych potrzeb – potrzeb na tu i teraz w różnych sektorach gospodarczych oraz oczywiście w ochronie zdrowia, nie powinno się mylić z działaniem długofalowym. Pomoc „na tu i teraz” ma oczywiście pierwszeństwo i ograniczanie jej w imię jakiegokolwiek długofalowego projektu byłoby absurdem. Jak się pali, to się gasi, a nie analizuje, czy woda spełnia normy. I miejmy nadzieję, że ten pandemiczny pożar da się ugasić jak najszybciej. Ale potem jest faza odbudowywania. W związku z rozpoczynającym się  potężnym  załamaniem gospodarczym, słychać głosy, że potrzebne jest wpompowanie ogromnych pieniędzy w gospodarki europejskie, że potrzebujemy nowego Planu Marshalla. I że w związku z tym trzeba odłożyć Nowy Zielony Ład. Ja tej ostatniej konkluzji nie popieram. Po pierwsze – przyczyny, dla których pracujemy nad Nowym Zielonym Ładem się nie zmieniły; klimat zmienia się katastrofalnie, kończą się złoża węgla. I pandemia wiele tu nie zmieniła. Po drugie – i to jest ogromnie ważne – rzeczywiście potrzebujemy nowego Planu Marshalla, rzeczywiście potrzebujemy ogromnych pieniędzy na podtrzymanie i ponowne rozkręcenie gospodarek. Potrzebujemy ogromnych inwestycji publicznych. I te inwestycje mogłyby być kierowane na zielone sektory – łącząc cele klimatyczne i gospodarcze. Z pewnością wymaga to spojrzenia na projekty Nowego Zielonego Ładu z perspektywy szkód wyrządzanych przez pandemię, ale raczej co do ich gospodarczego potencjału, a nie celowości.

Rozmawiała Patrycja Rapacka

Najnowsze artykuły