Białoruś zgodziła się kupować od Rosji gaz w cenie określonej w kontrakcie, a więc 130 dolarów za 1000 m3, do końca 2017 roku – powiedział prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka podczas spotkania poświęconego wyzwaniom i szansom dla białoruskiej nauki, komentując rezultaty rozmów z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Sankt Petersburgu.
Na początku kwietnia doszło do spotkania Łukaszenki z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który ogłosił uregulowanie kwestii spornych w sektorze naftowo-gazowym.
Gaz bez rabatu, ale za rekompensatą
– Mimo wszystko strona rosyjska zaproponowała, aby do końca tego roku był realizowany kontrakt podpisany z Gazpromem, w którym cenę określono na poziomie 130 dolarów za 1000 m3 – powiedział Łukaszenka.
Poinformował, że strony osiągnęły kompromis. Zdaniem strony białoruskiej cena dostaw z Rosji jest zbyt wysoka. Uzgodniono jej kompensację poprzez „reeksport ropy”. Rocznie dzięki możliwości reeksportu 6 mln ton surowca rosyjskiego, do białoruskiego budżetu ma trafiać dodatkowo 500 mln dolarów.
Jak powiedział Łukaszenka, stronom pozostała do rozwiązania jeszcze jedna kwestia finansowa. Zgodnie z podpisanymi wcześniej kontraktami Białoruś powinna dostarczyć na rosyjski rynek ok. 1 mln ton benzyny, tracąc na tym 150 mln dolarów ze względu na zmiany cen na rynku w stosunku do ceny kontraktowej.
– Uzgodniliśmy, że temat ten jest zamknięty. Nie dostarczymy tej benzyny – powiedział białoruski prezydent.
Ponadto Łukaszenka poinformował, że Rosja i Białoruś ustaliły, że ceny rosyjskiego gazu dla Mińska będą określane w rublach.
– To jest już zadanie rządu. Uzgodniliśmy ze stroną rosyjską, że ceny gazu nie będą określane w dolarach, a w rublach. Dzięki temu będziemy mniej podatni na wahania notowań walut, ryzyko kursowe, itd. – powiedział białoruski prezydent.
Żółte światło dla dalszej integracji
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka uważa, że rosyjskie władze nie są gotowe do utworzenia Państwa Związkowego Rosji i Białorusi.
– Na tym etapie chcę jedynie powiedzieć, że kiedyś wrócimy do tematu utworzenia Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Na razie jednak nie jesteśmy na to gotowi, i to nie tylko Białorusini, ale również Rosjanie i rosyjski rząd – powiedział Łukaszenka w rozmowie z kanałem Mir.
Prezydent przypomniał, że Białoruś i Rosja odeszły od planu stworzenia wspólnego państwa.
– Powinniśmy przeprowadzić referendum i opracować wspólne prawo, wspólną konstytucję naszego przyszłego państwa. Jednak nie zrobiliśmy tego we właściwym czasie. Zajęliśmy się poszczególnymi kwestiami i zaczęliśmy je rozwiązywać. Dzięki Bogu, że tak zrobiliśmy. To nie było szkodliwe – powiedział Łukaszenka.
– Prawdopodobnie nie doszło do sytuacji, która pchnęłaby nas do działań na rzecz stworzenia wszystkich elementów Państwa Związkowego: wspólnej konstytucji, waluty, organów, wyborów parlamentarnych itd. – podkreślił.
Według niego Białoruś i Rosja najpierw powinny rozwiązać szereg innych problemów, w szczególności związanych z wyrównywaniem warunków życia i produkcji w obu krajach.
– Jakie są te równe warunki, jeżeli nasze przedsiębiorstwa kupują gaz pięciokrotnie drożej niż Rosja? A wspólny rynek? Jak tam mamy konkurować? – pytał Łukaszenka.
– Nie zamykajmy się na sprawy krajowe. Owszem, sytuacja się skomplikowała. Na Rosję nałożono sankcje. W pewnych obszarach sankcje dotykają również Białorusi. Oczywiście są problemy, ale działajmy razem. Jest to akurat sytuacja, która powinna nas pchnąć w kierunku jedności, a nie na odwrót. Tymczasem tworzymy przeszkody, aby się nie zjednoczyć, lecz rozejść w różnych kierunkach – mówił białoruski prezydent.
– Te problemy trzeba dzisiaj rozwiązać w ramach Państwa Związkowego Rosji i Białorusi, a dopiero później spojrzeć również na strategię. Mówiąc szczerze, dzisiaj nie jesteśmy gotowi na wyjaśnienie tych strategicznych kwestii. Nie jesteśmy gotowi i uwierzcie: nie z naszej winy. Chociaż mamy świadomość z kim mamy do czynienia, jaka jest Rosja i Białoruś – zakończył Łukaszenka.
Spór o węglowodory
Od 2016 roku Białoruś i Rosja nie mogły zakończyć konfliktu wokół ceny gazu, chociaż już wielokrotnie informowano o bliskim sukcesie rozmów. Zadłużenie Mińska narasta od początku 2016 roku, kiedy to jednostronnie postanowił płacić dwukrotnie niższą cenę gazu – ok. 73 dolary za 1000 m3 zamiast zapisanych w kontrakcie 132 dolarów. Tę cenę wyliczył samodzielnie w odniesieniu do oferty dla rosyjskich odbiorców krajowych. Zgodnie z wyliczeniami strony rosyjskiej Białoruś za dostarczony gaz jest winna 700 mln dolarów.
TASS/RIA Novosti/Interfax/Piotr Stępiński