Dziś Oettinger ma spotkać się z rosyjskim ministrem energetyki Aleksandrem Nowakiem, aby omówić kwestie dostaw rosyjskiego gazu do Europy mimo kryzysu ukraińskiego. Spotkanie będzie także formą przygotowania do rozmów KE-Ukraina-Rosja zaplanowanych na 6 września. Po tym jak Moskwa zamroziła rozmowy i wprowadziła przedpłaty za dostawy gazu na Ukrainę, co spowodowało ich faktyczne zatrzymanie ze względu na brak wpłat z Kijowa, Rosjanie zdecydowali się obecnie na powrót do stołu negocjacji. Nowak zapewnia, że Rosji zależy na bezpieczeństwie energetycznym Europy. – Podejmiemy maksymalny wysiłek na rzecz realizacji naszych kontraktów z europejskimi klientami bez względu na obecną sytuację polityczną w takim lub innym kraju tranzytowym – zadeklarował.
W Brukseli są obawy, że Moskwa może wstrzymać dostawy gazu w miesiącach zimowych w reakcji za sankcje nałożone przez Zachód na Rosję. Zaprzecza temu oficjalnie Kreml. Oettinger obawia się, że zimą mogą nastąpić przerwy dostaw do klientów europejskich. W rozmowie z niemiecką telewizji ARD zasugerował, że Kijów może podkradać gaz. – Podczas długiej i zimnej zimy Ukrainie będzie brakowało gazu, a jeśli tak się stanie, pojawi się niebezpieczeństwo kradzieży surowca. Gaz może znikać na drodze ze Wschodu na Zachód – zasygnalizował Niemiec. – Dlatego kluczowe jest abyśmy nie dopuścili do dalszej eskalacji konfliktu na Ukrainie. W rozmowach z innymi mediami Oettinger zadeklarował, że Europa nie sądzi aby Rosja lub Ukraina zatrzymały dostawy gazu ale takie ryzyko „jest większe niż zerowe”.
Również minister energetyki Aleksander Nowak podkreślił, że zdaniem Rosji jest ryzyko, że Ukraina może w zimie kraść gaz. Komisja Europejska ma opracować scenariusz w którym staje tranzyt gazu przez Ukrainę. Opublikuje go w październiku wraz z dogłębną analizą ewentualnych skutków dla Europy. Dodał, że Ukraina musi płacić swoje rachunki za gaz z Rosji ale ma prawo oczekiwać sprawiedliwej ceny. Zdaniem Oettingera ewentualne nowe sankcje Zachodu w odpowiedzi na dalsze działania Rosjan na Ukrainie nie powinny dotyczyć sektora gazowego. – Sektor gazowy nie jest dobrym celem sankcji bo stworzyłyby one sytuację obustronnych strat dla wszystkich: Rosji, Ukrainy i Unii Europejskiej – powiedział.
Sprawę komentuje w portalu Defence24.pl Piotr Maciążek. Jego zdaniem należy spodziewać się tej zimy wojny gazowej. Jego zdaniem da ona Moskwie określone korzyści. – Po pierwsze realizuje linię polityczną państwa rosyjskiego- zima doprowadzi bowiem na Ukrainie do głębokiego kryzysu a już na pewno klęski humanitarnej. Według informacji Defence24.pl Kijów przymusza ludność, która opuściła w ostatnich miesiącach Donbas do powrotu. Mają oni podejmować tam pracę, opłacać rachunki i podatki (sic!) – pisze Maciążek. – Po drugie, Gazprom będzie próbował wykorzystać zaistniałą sytuację do wymuszenia na Unii Europejskiej kolejnych odstępstw od prawa energetycznego argumentując takie działania koniecznością wysłania do zagrożonej deficytem surowca Europy gazu za pomocą alternatywnych szlaków. Mam tu na myśli oczywiście kwestię przekazania rosyjskiej firmie pełnej przepustowości Gazociągu OPAL, lądowej odnogi Gazociągu Północnego, o co zabiega ona od wielu lat. Przy okazji powróci również sprawa South Streamu…
– Po trzecie, deficyt błękitnego paliwa spowoduje spektakularny wzrost cen surowca na giełdach, co dla Gazpromu także oznacza zysk. Sytuacja ta pokaże bowiem europejskim odbiorcom plusy umów opartych o indeksację cen gazu do ropy naftowej (ich stabilność) – wylicza autor komentarza.
Źródło: BiznesAlert.pl/Defence24.pl