Ciepła zima i destrukcja popytu sprawiły, że poziom zapełnienia magazynów gazu w Europie jest 22 procent powyżej średniej o tej porze roku sprzed kryzysu energetycznego. Broń gazowa Putina nie wypaliła.
Gazprom straszył Europejczyków filmami o zjadaniu chomików z głodu i zamarzniętych miastach europejskich w czasie najwyższych cen kryzysu energetycznego podsycanego przez tę firmę, która od wiosny 2021 roku celowo nie uzupełniała zapasów w magazynach europejskich pod jej kontrolą, ograniczając jednocześnie dostawy na rynek europejski. Jednakże Europejczycy wsparci przez Komisję Europejską oraz USA zdołali znaleźć alternatywę, obniżając udział Gazpromu na rynku z 40 procent w 2021 roku do około 5 procent w 2022 roku. Może on spaść do zera w 2023 roku.
Stowarzyszenie operatorów gazociągów w Europie Gas Infrastructure Europe podaje, że poziom zapełnienia magazynów gazu na kontynencie wyniósł 28 lutego 2023 roku 61,07 procent, czyli o 22 procent więcej od średniej z ostatnich pięciu lat. Powodem jest wspomniana dywersyfikacja, ale także ciepła zima oraz ograniczenie zużycia w Europie, które wyniosło kilkanaście procent przez destrukcję popytu wywołaną drożyzną.
Zapasy gazu w Polsce także są nadzwyczaj wysokie. Zwykle o tej porze roku wynosiły mniej niż 50 procent, a trzeciego marca 2023 roku wynosiły 69 procent. Większe zapasy po zimie oznaczają, że będzie łatwiej zgromadzić odpowiednie przed następnym sezonem grzewczym 2023/24, kiedy mogą zakończyć się całkiem dostawy z Rosji oraz pojawić problemy z dostępnością LNG w razie większego popytu w Chinach. Póki co jednak broń gazowa Władimira Putina nie wypaliła.
Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Czy Europejczycy przez Gazprom zaczną jeść chomiki? (ANALIZA)